Jedną z charakterystycznych cech profesora Saratha była skłonność do wydzwaniania o różnych porach (i w rozmaitym nastroju) i zaczynania rozmowy od sakramentalnego: „Słyszałeś już?”. Rajasinghe często miał ochotę odwarknąć po prostu: „Tak, i wcale mnie to nie zaskoczyło”, ale nigdy nie miał serca robić Paulowi takiej przykrości.
— Co tym razem? — spytał zatem, bez większego zresztą entuzjazmu.
— Zerknij na Drugi Globalny. Maxine rozmawia z senatorem Collinsem. Morgan chyba ma kłopoty. Potem jeszcze do ciebie zadzwonię.
Podobizna podekscytowanego Paula zniknęła z ekranu. W kilka sekund później pojawiła się tam Maxine Duval, gdy Rajasinghe włączył najpopularniejszy na Ziemi kanał informacyjny. Siedziała w znajomym otoczeniu studia i rozmawiała z dyrektorem Terran Construction Corporation, który każdym gestem starał się wyrazić możliwie głęboki dyzgust, najpewniej zresztą udawany.
— Senatorze Collins, teraz, gdy Sąd Światowy wydał już… Rajasinghe włączył funkcję nagrywania i mruknął:
— Myślałem, że nie dojdzie do tego przed piątkiem… — Po czym wyłączył dźwięk i uaktywnił prywatną linię z Arystotelesem. — Mój Boże, już jest piątek! — wykrzyknął.
Arystoteles nie kazał na siebie czekać.
— Dzień dobry, Raja. Czym mogę służyć?
Piękny, chociaż wyprany z emocji głos nie zmienił się ani o jotę od czterdziestu lat, czyli od czasu gdy Rajasinghe usłyszał go po raz pierwszy. Słowa te nie dobywały się z ludzkiej krtani i będą jeszcze brzmieć tak samo przez dekady, a może i stulecia po śmierci Rajasinghego (a swoją drogą, ile właściwie rozmów prowadził Arystoteles w tej chwili?). Niegdyś ambasador czuł się przytłoczony zasobami wiedzy komputera, potem przestał się tym przejmować. Nie zazdrościł Arystotelesowi nieśmiertelności.
— Dzień dobry, Ari. Daj raport z dzisiejszego posiedzenia Sądu Światowego w sprawie Korporacja Astroinżynieryjna przeciw Sri Kanda Vihara. Tylko podsumowanie, wydruk później.
— Postanowienie pierwsze. Prawo do dzierżawy terenu świątyni zostało potwierdzone jako zgodne z prawami Taprobane i prawa światowego, wedle kodyfikacji z roku 2085. Wynik głosowania jednomyślny.
Postanowienie drugie. Konstrukcja proponowanej wieży orbitalnej powodowałaby hałas, wibracje i wstrząsy mogące zagrozić zabytkowi o wielkiej wartości historycznej i kulturalnej. Sytuacja taka może spowodować tzw. uciążliwe sąsiedztwo, zgodnie z prawem o powodowaniu szkód. Wobec tego publiczny interes nie może zostać uznany za nadrzędny. Głosowanie 4 do 2, jeden wstrzymujący się.
— Dziękuję, Ari, skasuj zamówienie wydruku, nie będzie mi potrzebny. Do widzenia.
Stało się tak, jak Sarath oczekiwał. Jednak profesor nie wiedział, czy ma odczuwać żal, czy raczej ulgę.
Mocno związany z przeszłością, cieszył się z uszanowania tradycji, tego wszystkiego, co sam ukochał i chronił. Jeśli historia ludzkości uczyła czegokolwiek, to tylko jednego — że w ostatecznym rozrachunku najważniejsze okazywało się zawsze życie jednostek, nawet tych ekscentrycznych. Każdy miał prawo do życia i do własnego zdania, przynajmniej jak długo nie zagrażał szerszym, równie uprawnionym interesom zbiorowości. Jak powiedział pewien dawny poeta? „Nie ma czegoś takiego, jak interes stanu”. Interes stanu, interes państwa… Może posunął się troszkę za daleko, ale i tak jego postawa była łatwiejsza do zaakceptowania, niż przeciwna skrajność. Równocześnie Rajasinghe czuł coś na kształt rozczarowania. Był już na pół przekonany (może godząc się tylko z nieuniknionym), że fantastyczne przedsiewzięcie Morgana uchroni Taprobane(amoże i cały świat, chociaż to już sprawa przyszłych pokoleń) przed wywołanym samozadowoleniemi wszelkimi wygodami zgnuśnieniem i degeneracją. A teraz sąd zamknął tę drogę na szereg lat.
Zaciekawił się, co Marinę miała do powiedzenia w tej materii, i włączył odtwarzanie (nie przerywając jednoczesnego nagrywania dalszej części audycji) programu Global Two (kanału określanego czasem jako rezerwat gadających głów, jako że analizy wydarzeń zajmowały tu zawsze sporo czasu antenowego). Senator Collins dopiero nabierał rozpędu.
— …niewątpliwie nadużywając przy tym swego autorytetu i wykorzystując moce swego zespołu do prac nad projektem, który nie podlega jego działowi…
— Ależ senatorze, czy nie ujawnia się pan jako zbytni legalista? O ile rozumiem, superwłókna zostały wytworzone właśnie dla celów konstrukcji budowlanych, szczególnie mostowych. A czy to nie jest jednak pewien rodzaj mostu? Słyszałam, że doktor Morgan posłużył się tą analogią, chociaż czasem nazywał tę konstrukcję również wieżą.
— Tefaz pani popada w legalizm, Maxine. Osobiście preferuję nazwę „kosmiczna winda”. Co do superwłókien jest pani w błędzie. To kryształy będące wynikiem dwustu lat badań z zastosowaniem techniki kosmicznej. Fakt, że pierwszy sięgnął po nie dział budownictwa lądowego zarządzanej przeze mnie organizacji nie ma nic do rzeczy, chociaż przyznaję, iż naturalnie jestem dumny, że to moi naukowcy zajęli się sprawą.
— Uważa pan, że cały projekt powinien zostać przekazany działowi konstrukcji kosmicznych?
— Jaki projekt? To tylko szkic, jeden z setek, które co miesiąc opracowuje się w TCC. O większości z nich nigdy się nawet nie dowiaduję i wcale nie chcę o nich wiedzieć. Przynajmniej do chwili, gdy dojrzeją na tyle, by można było zacząć podejmować wiążące decyzje.
— Które w tym przypadku nie zapadną?
— Żadną miarą. Moi eksperci od transportu kosmicznego jednoznacznie orzekli, że potrafią poradzić sobie ze wzrostem ruchu orbitalnego, przynajmniej w przewidywalnej przyszłości. — Jaki to okres?
— Najbliższe dwadzieścia lat.
— A potem? Budowa wieży potrwa dość długo, tak twierdzi doktor Morgan. Przypuśćmy, że nie uda sięjej ukończyć na czas?
— Wówczas wymyślimy coś innego. Mój personel zajmuje się wszystkimi wariantami i nie uważamy, by winda kosmiczna była właściwym rozwiązaniem.
— Niemniej sama idea takiego wyciągu jest sensowna?
— Wydaje się taka, ale żeby na to pytanie odpowiedzieć, potrzebne będą dalsze prace badawcze.
— Zatem jest pan niewątpliwie wdzięczny doktorowi Morganowi, że już teraz je rozpoczął.
— Bardzo szanuję doktora Morgana. To jeden z najlepszych inżynierów mojej firmy. O ile nie jeden z najlepszych na świecie.
— Mam wrażenie, senatorze, że nie odpowiedział pan na moje pytanie.
— Dobrze, zatem jestem wdzięczny doktorowi Morganowi za skierowanie naszej uwagi na ten problem. Ale nie aprobuję sposobu, w jaki to zrobił. Otwarcie mówiąc, pozbawił mnie jakiejkowiek swobody ruchów.
— W jaki sposób?
— Wychodząc poza nasze struktury, poza struktury jego pracodawcy, i wykazując się w ten sposób nielojalnością. Skutkiem jego manipulacji sprawa trafiła do Sądu Światowego, który odrzucił powództwo, a to wywołało dalsze, nieprzychylne komentarze. W tych okolicznościach nie mam innego wyboru, jak poprosić doktora Morgana, chociaż czynię to z najgłębszym żalem, o złożenie rezygnacji.
— Dziękuję, senatorze Collins. Jak zawsze, miło mi było z panem porozmawiać.
— Ty słodziutka kłamczucho — mruknął Rajasinghe, wyłączając odbiornik i odbierając wideofon, który już od kilku minut nachalnie mrugał czerwonym światełkiem.
— Słyszałeś wszystko? — spytał profesor Sarath. — Tak zatem koniec z doktorem Vannevarem Morganem.
Rajasinghe przez kilka sekund przyglądał się obrazowi starego przyjaciela.
Читать дальше