Arthur Clarke - Fontanny raju

Здесь есть возможность читать онлайн «Arthur Clarke - Fontanny raju» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1996, ISBN: 1996, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Fontanny raju: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fontanny raju»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Rok 2142. Dr Vannevar Morgan, twórca Mostu Gibraltarskiego, uruchamia plany budowy wyciągu kosmicznego — gigantycznej windy do transportu ludzi i ładunków z powierzchni Ziemi na orbitę. Przedsięwzięcie ma być zrealizowane na położonej na Oceanie Indyjskim wyspie Taprobane. Jednak wybrana przez budowniczych góra okazuje się świętym miejscem, zazdrośnie strzeżonym przez tamtejszych kapłanów…

Fontanny raju — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fontanny raju», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Szybkość pięćset razy większa niż normalna. Współczynnik odchyłu równy pięćdziesiąt. I właśnie…

Jakaś niewidzialna siła zaczęła odchylać świetlistą nitkę od pionu. Zakłócenie sięgało coraz wyżej. To komputer odtwarzał na podstawie wyliczeń drogę przemieszczania się ładunku poza pole grawitacyjne Ziemi.

— Ile wynosi odchylenie?

— W tej chwili około dwustu metrów. Dojdzie do trzystu, aż…

Nitka pękła. Z pozorną powolnością (naprawdę chodziło o szybkości rzędu wielu tysięcy kilometrów na godzinę), dwa odcinki po obu stronach przerwy zaczęły zwijać się, cofać, oddalać. Jedna spadała na Ziemię, druga uciekała w przestrzeń. Morgan jednak nie spoglądał już na obraz istniejący tak naprawdę jedynie w pamięci komputera. Przed oczami miał wizję, która niczym zły sen nawiedzała go od lat.

Scenę tę widział na dwudziestowiecznym filmie. Odtwarzał go sobie z pięćdziesiąt razy, niektóre fragmenty analizując klatka po klatce. W końcu zapamiętał każdy szczegół. Ostatecznie było to najdroższe z nakręconych kiedykolwiek ujęć, przynajmniej gdy wziąć pod uwagę czasy pokoju. Stan Waszyngton zapłacił kilka milionów dolarów za każdą minutę zdjęciową.

Oto widać było smukły (nazbyt smukły!), piękny wręcz most spinający brzegi przepaści. Na pustej jezdni stał tylko jeden samochód, porzucony pośrodku mostu przez kierowcę. Nic zresztą dziwnego, że kierowca uciekł, bowiem konstrukcja zachowywała się tak, jak żaden jeszcze most w historii inżynierii.

Wydawało się, że ważąca tysiące ton metalowa kratownica nie może wyginać się w ten sposób. O wiele łatwiej byłoby przyjąć, że most zrobiony jest z gumy. Jezdnia wiła się niczym wąż między podporami, odchylając się o całe metry od przewidzianego położenia. Wąwóz był głęboki, wiał nad nim silny wiatr, chociaż wibracje stwarzane przez masy powietrza uderza — jące w piękną, skazaną na zagładę konstrukcję, były dla ludzkiego ucha niesłyszalne. Niemniej amplituda tych drgań narastała z wolna, aż dały znać o sobie w widomy sposób. Ostatnie śmiertelne drgawki były finałem zjawiska, które pechowi inżynierowie winni jednak przewidzieć.

Nagle liny podtrzymujące konstrukcję pękły, wzlatując morderczym łukiem wysoko w górę. Skręcając się i łamiąc, jezdnia runęła do rzeki. Kawałki stali rozleciały się na różne strony. Nawet odtwarzany w normalnym tempie, fragment ten wyglądał jak sztucznie spowolniony. Ludzki umysł nie potrafił ogarnąć całej katastrofy, brakowało mu skali porównawczej. W rzeczywistości całe zdarzenie trwało ledwie pięć sekund. Po ich upływie most portu Tacoma zajął stosowne miejsce w historii dokonań inżynierskich. Dwieście lat później Morgan zawiesił na ścianie swego biura zdjęcie ukazujące ostatnie chwile konstrukcji. Pod obrazkiem widniał dopisek: „Jedno z naszych niezupełnie udanych dzieł”.

Morgan nie uznawał tego za żart, ale swoiste memento, że zawsze jakieś nieprzewidziane licho może zaatakować z zasadzki. Projektując Most Gibraltarski uważnie przestudiował klasyczną już analizę katastrofy mostu w Tacomie, dzieło stworzone przez von Karmana. Starał się wyciągnąć jak najwięcej wniosków z najkosztowniejszych błędów przeszłości. Skutkiem tego nawet największe wichury znad Atlantyku nie wywoływały większych drgań sktruktury, chociaż jezdnia odchylała się wówczas o sto metrów od linii prostej — zgodnie zresztą z przewidywaniami.

Wszakże wyciąg kosmiczny był czymś tak nowatorskim, że pojawienie się niemiłych niespodzianek należało uznać za pewnik. Łatwo było ocenić siłę i wpływ wiatrów wiejących w niższych partiach atmosfery, pozostawała jednak sprawa drgań wywoływanych wyhamowywaniem i rozpędzaniem ładunków, trzeba też było, wobec ogromu konstrukcji, brać pod uwagę efekty pływowe, czyli przyciąganie Słońca i Księżyca. Na dodatek wszystkie te oddziaływania miały dać o sobie znać równocześnie. Na koniec pozostawało pamiętać o możliwych wszakże od czasu do czasu trzęsieniach ziemi. Na tym polegała analiza warunków ekstremalnych, czyli wizja „najgorszej prawdopodobnej katastrofy”. — Wszystkie symulacje przy tej konfiguracji masy i prędkości dają ten sam wynik. Wibracje narastają, aż przy wartości pięciuset kilometrów struktura zaczyna pękać. Musimy zdecydowanie poprawić tłumienie.

— Tego się balem. Ile przyjdzie dodać?

— Jeszcze dziesięć megaton.

Morgan z ponurą satysfakcją odnotował, że posługując się wyłącznie właściwą dobrym inżynierom intuicją trafnie oszacował masę. Komputer rzecz potwierdził — przyjdzie zwiększyć masę kosmicznej „kotwicy” o dziesięć milionów ton.

Nawet w kategoriach orbitalnych była to poważna masa, równowartość skały o średnicy dwustu metrów. Morgan wyobraził sobie nagle Yakkagalę unoszącą się na niebie nad Taprobane. Wydźwignąć taki ogrom czterdzieści tysięcy kilometrów w górę! Szczęśliwie nie było to konieczne, istniały przynajmniej dwa alternatywne rozwiązania.

Morgan zawsze zachęcał podwładnych do samodzielnego myślenia, dzięki temu znali ciężar odpowiedzialności i nie zrzucali wszystkiego na barki szefa. Nierzadko wpadali też na pomysły, które Morganowi nie przyszły do głowy.

— Co proponujesz, Warren? — spytał cicho.

— Moglibyśmy wykorzystać którąś z księżycowych wyrzutni i wystrzelić po prostu dziesięć megaton tamtejszej skały. Wyjście kosztowne i czasochłonne. Potrzebowalibyśmy jeszcze wielkiej stacji kosmicznej wyłapującej materiał i ustawiającej ładunki na właściwej orbicie. Musielibyśmy też liczyć się z protestami opinii publicznej…

— Tak, rozumiem. Nikt nie chce nowego San Luiz Domingo…

San Luiz była to niewielka (szczęśliwie niewielka) południowoamerykańska wioska, która miała pecha odebrać ładunek wytworzonego na Księżycu metalu. Sterowanie zawiodło i miast wejść na orbitę, kontener wybił w powierzchni Ziemi pierwszy krater meteorytowy, za którego powstanie odpowiedzialność ponosił człowiek. Katastrofa pociągnęła za sobą sto pięćdziesiąt ofiar śmiertelnych. Od tamtej pory mieszkańcy planety Ziemia stali się nader wyczułem na podobne sytuacje i niechętnie udostępniali swoją planetę jako cel przy jakichkolwiek ostrych strzelaniach w Układzie Słonecznym. — Łatwiej jednak byłoby przechwycić asteroid. Szukamy już takiego, który krążyłby po stosownej orbicie. Jak dotąd znaleźliśmy trzech obiecujących kandydatów. Powinien to być asteroid z dużą zawartością węgla, wówczas moglibyśmy wykorzystać go również jako źródło kopalin, gdy ruszą zakłady orbitalne. Dwie pieczenie przy jednym ogniu.

— Tak, to chyba będzie najlepszy pomysł. Wyrzutnie księżycowe nie wchodzą w grę, takie zadanie zablokowałoby je na wiele lat. Musiałyby wystrzelić milion dziesięciotonowych ładunków, a parę pojemników i tak na pewno zboczyłoby z trasy. Jeśli nie uda nam się znaleźć dość dużego asteroidu, zawsze będziemy mogli uzupełnić masę do koniecznej wartości przesyłając ładunki z Ziemi wyciągiem, chociaż wzdragam się przed każdym wydatkiem energii ponad niezbędną konieczność.

— Ale tak byłoby najtaniej. Przy wydajności najnowszych elektrowni wyniesie to jedynie dwadzieścia dolarów za tonę.

— Pewien jesteś?

— Wykorzystałem oficjalne dane z raportu Centrum Mocy o elektrowniach atomowych z reaktorami fuzyjnymi.

Morgan umilkł na kilka chwil.

— Ci od statków atmosferycznych chyba naprawdę mnie znienawidzą. — W równym stopniu jak czcigodny Parakarma, dodał w myślach.

Chociaż nie, w tym ostatnim przypadku nie wypadało mówić o nienawiści. Doktryna buddystów nie sprzyjała podobnym odczuciom. W oczach eks-doktora Choama Goldberga nie było zawziętości, co nie czyniło go jednak wcale mniej groźnym przeciwnikiem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Fontanny raju»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fontanny raju» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arthur Clarke - S. O. S. Lune
Arthur Clarke
libcat.ru: книга без обложки
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Oko czasu
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Gwiazda
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Die letzte Generation
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Culla
Arthur Clarke
Arthur Clarke - The Fires Within
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Expedition to Earth
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Earthlight
Arthur Clarke
libcat.ru: книга без обложки
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Kladivo Boží
Arthur Clarke
Отзывы о книге «Fontanny raju»

Обсуждение, отзывы о книге «Fontanny raju» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x