Fritz Leiber - Wędrowiec
Здесь есть возможность читать онлайн «Fritz Leiber - Wędrowiec» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Stawiguda, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Solaris, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wędrowiec
- Автор:
- Издательство:Solaris
- Жанр:
- Год:2006
- Город:Stawiguda
- ISBN:83-89951-56-8
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wędrowiec: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wędrowiec»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wędrowiec — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wędrowiec», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Brecht jest kawalerem, a ty, zdaje się, mówiłeś, że masz rodzinę? — przypomniała mu nieco ironicznie dziewczyna.
— Tak — przyznał z pewną niechęcią. — W Portland została pani Hunter i dwóch chłopców, którzy są zdania, że tatuś stanowczo za dużo czasu spędza wśród fanatyków latających talerzy, bo pisze mało artykułów — i zaniedbuje swoją karierę naukową.
Chciał dodać: Teraz pewno jeszcze nie śpią i pytają, dlaczego tatusia nie ma w domu, kiedy niebo się przeobraziło, a latające talerze przestały być fikcją — ale spostrzegł, że doszli do zabitego deskami domku plażowego. Zobaczył wciąż palącą się zieloną lampę, obok niej stołek z niewielkim plikiem programów, puste krzesła ustawione w rzędy, porozsuwane na przedzie (czy Dodd kiedykolwiek odbierze pieniądze, które dali w zastaw, pożyczając te krzesła w zakładzie pogrzebowym prowadzonym przez Polaków w Oxnard?); zobaczył również płaszcz, który ktoś zapomniał zabrać, podłużny stół, przy którym siedzieli prelegenci, a pod nim tekturowe pudła, porzucone w ogólnym pośpiechu. Nie opodal, wetknięty głęboko w piasek, stał złożony parasol, który służył za część prymitywnego astrolabium, kiedy Brecht po raz pierwszy badał ruch Wędrowca.
Widząc to wszystko na tle nakrapianego fioletowozłotymi światełkami spokojnego Pacyfiku, Hunter poczuł niespodziewany przypływ radości i ulgi, zdał sobie nagle sprawę, dlaczego, zmuszeni do wędrówki przez lawinę i odpędzeni od bramy przez majora-służbistę, wrócili na to miejsce.
Po prostu miejsce to było dla nich domem — tu siedzieli razem, tu byli świadkami zmian, jakie zaszły na niebie; każdy czuł w głębi ducha, że, być może, jest to jego ostatni dom.
Wanda, chuda kobieta i Harry McHeath wolno ruszyli do pudeł pod stołem.
Wojtowicz i Dodd postawili łóżko z Ragnarokiem, na wpół przykrytym kurtką Margo.
Wojtowicz rozejrzał się, a potem, wskazując na parasol, powiedział stanowczo:
— To chyba najodpowiedniejsze miejsce, jeżeli nie ma pan nic przeciwko temu? — skierował pytanie do Brechta, który całą drogę z Vandenbergu 2 szedł w milczeniu obok Dodda.
— Nie, to dla mnie zaszczyt — odparł tamten chrapliwie.
Przynieśli tu łóżko i Brecht wyciągnął z piasku parasol. Spod materaca Wojtowicz wyjął łopatę i zaczął kopać.
— Nic dziwnego, że mnie przez całą drogę coś kłuło! — krzyknęła z tarasu Wanda na widok łopaty.
Wojtowicz przerwał kopanie.
— Powinna być pani wdzięczna — zawołał do niej — za darmową jazdę, kiedy myślała pani, że ma atak serca!
— Dobrze wiem, kiedy mam atak serca! — odparła ze złością. — I dobrze wiem, kiedy mi mija!
— A niech tam pani będzie! — rzucił przez ramię Wojtowicz mów zabrał się do kopania.
Piach skrzypiał cicho pod łopatą. Chuda kobieta i McHeath ocierali kubki z piasku i ustawiali je na stole. Pozostali patrzyli na Księżyc wyłaniający się zza Wędrowca, który, lekko przechylając się na bok, opadał nad oceanem.
Luna przybrała kształt przygniecionego stożka. Na jej tarczy zamiast gładkich konturów „mórz” widać było ledwo dostrzegalne linie, które chwilami odbijały kolorowe światło Wędrowca. Widok był odrażający, przywodził na myśl siatkę z jajkami pająka.
Poród kleszczowy — pomyślał Drągal. — Biała Dziewica zapłodniona przez Ispana odradza się — i wciąż w mękach musi się odradzać. Nie przyszło mi to do głowy.
Żałuję, że nazwałam ją dziwką… — pomyślała Morgo.
— Jej narzeczony jest na Księżycu, prawda? — szepnęła Rama Joan do Paula. — Teraz więc może być twoją dziewczyną.
Wojtowicz wyprostował się.
— Głębiej już nie można — powiedział ochrypłym głosem do Dodda — bo się dokopię do wody.
Podeszli do łóżka. Dodd odpiął smycz od ciężkiej, grubej obroży i patrząc na Margo, zdjął kurtkę okrywającą psa. Dziewczyna potrząsnęła głową i Dodd, uśmiechając się smutno, znów przykrył nią psa. Razem z Wojtowiczem i Brechtem zsunął owiniętego w kurtkę Ragnaroka do płytkiego grobu. Kotka leżąca w ramionach Margo podniosła główkę i spojrzała z zaciekawieniem.
Zawieszony nad Pacyfikiem Wędrowiec wyglądał tak, jakby przywdział świąteczne szaty. W przeciwieństwie do zniekształconego Księżyca stanowił idealną kulę. Żółta płaszczyzna po zachodniej stronie planety znikła z pola widzenia i na tarczy zostały tylko trzy żółte plamy. Najbardziej jednak rzucała się w oczy głowa fioletowej bestii z rozdziawionym pyskiem, która powstała, gdy dwa wschodnie ramiona fioletowego krzyża rozszerzyły się po obu stronach wielkiej żółtej plamy.
Wilk Fenris — pomyślał McHeath. — Teraz, kiedy „Księżyc jest przed rozwartym pyskiem, Wędrowiec naprawdę wygląda, jakby pożerał Księżyc.
— To mi przypomina wielkiego psa, który chce kogoś chapnąć — powiedziała zamyślona Anna. — Mamusiu, czy bogowie umieścili na nim Ragnaroka, tak jak umieszczali na gwiazdach greckich herosów i nimfy?
— Chyba tak, kochanie — odparła Rama Joan.
Dodd odruchowo wyciągnął notes i pióro i ze smutkiem spojrzał na czystą kartkę. Margo podała Paulowi kotkę, sama zaś wyjęła notes i pióro z rąk Dodda i zrobiła szkic Wędrowca, podobny do tych, jakie Dodd sam rysował.

Wąż pożera jajo — pomyślał Drągal. — A może to drogi, które się rozwidlają?
Wojtowicz pośpiesznie zasypał grób, najpierw suchym, potem mokrym piaskiem. Brecht wyjął Doddów i z rąk smycz, ciasno oplótł nią rączkę złożonego parasola i spiął na górze. Kiedy Wojtowicz przyklepał piasek łopatą ii odsunął się, Brecht wetknął parasol głęboko w środek grobu.
— Tak, Dodd — powiedział, obejmując ramieniem niskiego mężczyznę. — Oznaczyłem grób. Ragnarok ma teraz coś w rodzaju kaduceusza.
Z podium dobiegło ich wołanie chudej kobiety:
— Chodźcie na kawę! Bo wystygnie!
Don Merriam znów znalazł się w ciemnościach. Tym razem Księżyc, mijając Wędrowca, odciął Babie Jadze źródło światła. Malutki statek kosmiczny krążył między dwoma ciałami niebieskimi. Leciał prędzej niż Księżyc, ale go jeszcze mię prześcignął.
Słońce, które przez pewien czas wpadało do kabiny, nagrzało jej wnętrze, ale zanim upał stał się nie do zniesienia, Księżyc wsunął się między Babę Jagę a Sionce. W kabinie jednak było jaśniej niż wtedy, gdy Księżyc zasłonił statek po raz pierwszy — tu i ówdzie przedzierał się odbity przez Słońce fioletowozłocisty blask Wędrowca. Blask ten pozwalał ujrzeć nieustannie wrzące skały na powierzchni Księżyca — wyglądało to jak burza na morzu, oglądana z samolotu w gwieździstą noc.
Znajdując się 2560 kilometrów nad Wędrowcem — sprawdził to za pomocą radaru — kosmonauta dostrzegał tylko jedną piątą planety. Przelatując nad jej powierzchnią, różnie nazywaną na Ziemi: x-em, wyszczerbioną tarczą, kotem, krzyżem Świętego Andrzeja i mandalą, widział jedynie żółtą plamę po zachodniej stronie i brzeg fioletu; żółta plama na wschodzie i plamy na biegunach były poza zasięgiem jego wzroku.
Obserwując, jak żółta plama wyłania się z nocnej strony Wędrowca i przesuwa na dzienną, Don upewnił się, że Wędrowiec obraca się i że jego dwa szczyty to istotnie bieguny, a oś jest mniej więcej równoległa do osi Ziemi. Mierząc prędkość, z jaką ukazuje się żółta plama, obliczył, że pełny obrót Wędrowca trwa sześć godzin — czyli „dzień” na Wędrowcu równa się jednej czwartej dnia ziemskiego. Ponieważ zaś Wędrowiec obracał się w tym samym kierunku, co Baba Jaga i Księżyc, tyle że trzy razy wolniej, kolejne punkty odniesienia na jego powierzchni szybko zostały w tyle.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wędrowiec»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wędrowiec» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wędrowiec» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.