— Naprawdę, Man.
— Czy j a przepraszam, kiedy tobie coś szybciej przyjdzie do głowy?
Mike powoli powiedział:
— Jest w tym coś, co opiera się analizie. Moje zadanie to…
— Nie przejmuj się tak. Jeśli pomysł jest dobry, to skorzystaj z niego. Może podsunie ci inne pomysły. Wyłączam się i schodzę na dół, bez odbioru.
Ledwo wszedłem do pokoju Mike’a, kiedy zadzwonił Profesor.
— Kwatera Główna? Czy macie jakieś wiadomości od feldmarszałka Davisa?
— Przy telefonie, Profesorze. W ośrodku obliczeniowym.
— Czy zechciałbyś zajrzeć do nas, do biura gubernatora? Musimy podejmować decyzje, pracować.
— Profesorze, ja też pracowałem! Pracuję .
— Nie wątpię. Wyjaśniłem moim kolegom, że programowanie komputera balistycznego to tak ważny etap naszej operacji, iż musisz osobiście tego dopilnować. Niektórzy z nich uważają jednak, że minister obrony powinien być obecny przy naszej dyskusji. Kiedy więc uznasz, że możesz powierzyć zadanie swemu asystentowi — ma na imię Mike, prawda? — czy mógłbyś…
— Już łapię. Okay, zaraz tam przyjdę.
— Świetnie, Manuelu.
Mike powiedział:
— Naliczyłem w tle trzynaście głosów. Gadają jak najęci, Man.
— Rozumiem. Lepiej iść i zobaczyć, co się kroi. Nie będę ci potrzebny?
— Man, mam nadzieję, że będziesz się trzymać blisko telefonu.
— Zgoda. Nasłuchuj w biurze gubernatora. Jeśli pójdę gdzie indziej, wystukam twój numer. Na razie, kolego.
W biurze gubernatora zastałem cały rząd, prawdziwy gabinet wojenny i figurantów, i wkrótce wyczułem, kto tu mąci — niejaki Howard Wright. Skombinowaliśmy dla niego specjalne ministerstwo: „Urząd Pełnomocnika ds. Sztuki, Nauki i Oświaty” — przekładanie papierków. Chcieliśmy w ten sposób ugłaskać Nowylen, bo gabinet składał się głównie z towarzyszy z L-City, a także Wrighta, który przewodził, pewnej grupie w Kongresie — takim, co to woleli gadanie od roboty. Profesor zamierzał odciąć go w ten sposób od jego popleczników, ale czasami Profesor jest zbyt przebiegły; niektórzy ludzie zaraz grzecznieją, kiedy zaczną oddychać próżnią.
Profesor poprosił, abym przedstawił gabinetowi aktualną sytuacją militarną. Tak też zrobiłem — na swój sposób.
— Widzę, że jest tu Finn. Może on by powiedział, jak stoimy w osiedlach.
— Generał Nielsen już to uczynił — odezwał się Wright — po co ma się powtarzać. Chcemy usłyszeć, co pan ma do powiedzenia.
Zamrugałem.
— Profesorze… Przepraszam. Gospodin Premier. Czy mam rozumieć, że pod moją nieobecność gabinetowi złożono sprawozdanie Ministerstwa Obrony?
— Czemu nie? — powiedział Wright. — Skoro pana nigdzie nie było.
Profesor przerwał tę szermierkę. Widział, że jestem u skraju wytrzymałości. Przez ostatnie trzy dni niewiele spałem, od kiedy wróciłem z Ziemi, nie czułem się jeszcze tak zmęczony.
— Porządek — powiedział spokojnym głosem. — Gospodin Minister-Pełnomocnik do spraw oświaty zechce wygłaszać swe uwagi pod moim adresem. Gospodin Minister Obrony, myli się pan. Gabinet nie wysłuchał żadnych sprawozdań w sprawie pańskiego ministerstwa, gdyż posiedzenie gabinetu rozpoczęło się z chwilą pańskiego przybycia. Generał Nielsen udzielił nieformalnych odpowiedzi na kilka nieformalnych pytań. Być może źle uczynił. Jeśli tak pan uważa, postaram się naprawić szkody.
— Nic nie szkodzi. Finn, rozmawialiśmy przed półgodziną. Coś nowego?
— Nie, Mannie.
— Okay. Chcecie chyba dowiedzieć się, jak wygląda sytuacja poza Luną. Oglądacie TV, więc wiecie, że pierwsze bombardowanie świetnie się udało. Zresztą jeszcze się nie skończyło, bo co dwadzieścia minut walimy w ich dowództwo obrony kosmicznej. To potrwa do 13.00, potem o 21.00 zabieramy się do Chin i Indii plus pomniejszych celów. Potem do czwartej w nocy Afryka i Europa, trzy godziny przerwy i porcja dla Brazylii i spółki, znów trzy godziny wolnego i cały cykl zacznie się po raz drugi. Chyba że coś się nam rozleci. Póki co, mamy też kłopoty w domu. Finn, musimy ewakuować Sub-Tycho.
— Chwileczkę! — Wright podniósł dłoń. — Mam kilka pytań. — Mówił do Profesora, nie do mnie.
— Momencik. Czy Minister Obrony już skończył?
Wyoh siedziała w głębi sali. Uśmiechnęliśmy się do siebie, kiedy wszedłem, ale na tym się skończyło — zawsze tak było na posiedzeniach gabinetu i Kongresu; już i tak szemrali, że dwie osoby z tej samej rodziny nie powinny wchodzić do rządu. Teraz pokręciła głową, ostrzegła mnie przed czymś.
— To wszystko, jeśli chodzi o bombardowanie — powiedziałem. — Czy są jakieś pytania w tej sprawie?
— Czy pańskie pytania związane są ze sprawą bombardowania, gospodin Wright?
— Jak najbardziej, gospodin Premier. — Wright wstał, spojrzał na mnie. — Jak pan wie, reprezentuję środowisko intelektualistów Wolnego Państwa, a pozwolę sobie rzec, że ich opinie w sprawach publicznych są niezwykle istotne. Uważam, że sytuacja wymaga…
— Chwileczkę — powiedziałem. — Myślałem, że reprezentuje pan Ósmy Obwód w Nowymlenie.
— Gospodin Premier! Czy dane mi będzie sformułować pytanie, czy też nie?
— On nie zadawał pytania, tylko wygłaszał przemówienie. A ja jestem zmęczony i chciałbym iść spać.
— Wszyscy jesteśmy zmęczeni, Manuelu — powiedział cicho profesor. — Ale masz rację. Panie kongresmanie, reprezentuje pan wyłącznie swój obwód wyborczy. Jako członkowi rządu przydzielono panu pewne obowiązki związane z pewnymi grupami zawodowymi.
— Na jedno wychodzi.
— Niezupełnie. Zechce pan sformułować pytanie.
— Eee… dobrze, proszę bardzo! Czy feldmarszałek Davis zdał sobie sprawę, że plan bombardowania całkowicie wymknął się spod naszej kontroli, i że tysiące ludzi niepotrzebnie straciły życie? zdaje on sobie sprawę, jak surowo oceniła ten fakt inteligencja na Republiki? I czy może on wyjaśnić, dlaczego tę pochopną — powtarzam, pochopną! — decyzję podjęto bez konsultacji? I czy gotów jest zmienić swe plany, czy też ma zamiar brnąć w nie na oślep?, I czy prawdziwe są oskarżenia, że nasze pociski były typu nuklearnego, potępianego przez wszystkie cywilizowane narody? I jak może on oczekiwać, że Wolne Państwo Luna zostanie kiedykolwiek przyjętej do zgromadzeń ludzkości po takich wypadkach?
Zerknąłem na zegarek — półtorej godziny od pierwszego trafienia.]
— Profesorze — spytałem — co tu jest grane?
— Przykro mi, Manuelu — powiedział łagodnie. — Zamierzałem — powinienem był — zapoznać cię przed posiedzeniem z pewnym doniesieniem agencyjnym. Ale zachowywałeś się, jakbyś uważał, że cię pominęliśmy, i… cóż, nie uczyniłem tego. Ministrowi chodzi o wiadomość, którą otrzymaliśmy tuż przed twoim przyjściem. Reuter z Toronto. O ile to prawda — o ile — to okazuje się, że oni nie usłuchali naszych ostrzeżeń, lecz tysiącami udali się do celów. Niewątpliwie były ofiary w ludziach. Nie wiemy, jak liczne.
— Rozumiem. Więc co miałem zrobić? Wziąć każdego po kolei za rączkę i odprowadzić w bezpieczne miejsce? Ostrzegaliśmy ich.
Wright wtrącił:
— Inteligencja uważa, że podstawowe względy humanitarne nakazują…
— Słuchaj, gaduło jeden — powiedziałem — słyszałeś, co powiedział Profesor, że wiadomość dopiero co nadeszła — skąd możesz wiedzieć, co ktokolwiek uważa na ten temat?
Poczerwieniał.
— Gospodin Premier! Epitety! Osobiste wycieczki!
— Nie przezywaj ministra, Manuelu.
Читать дальше