Connie Willis - Przejście

Здесь есть возможность читать онлайн «Connie Willis - Przejście» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 2003, ISBN: 2003, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Przejście: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Przejście»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jedna z rzadkich, niezapomnianych powieści, zarówno dramatycznych, jak i głęboko refleksyjnych oraz pełnych napięcia. Zdumiewająca mieszanka suspensu i nauki. Joanna Lander jest psychologiem prowadzącym badania nad śmiercią. Kiedy decyduje się na udział w projekcie polegającym na symulowaniu śmierci klinicznej, okazuje się, iż może rozwiązać największą tajemnicę życia, albo też stać się ofiarą nauki. Poddaje się jednak eksperymentowi młodego, błyskotliwego neurologa, zainteresowanego symulowaniem śmierci klinicznej za pomocą psychoaktywnego leku…

Przejście — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Przejście», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ktoś popchnął klęczącą dziewczynkę. Upadła twarzą do ziemi, wyciągając ręce i chwytając się prętów. Czuła, jak tłoczący się ludzie zgniatają jej klatkę piersiową.

— Otworzyć klatkę! — rozległ się wrzask.

— Nie! Wtedy wydostaną się lwy i tygrysy! — usiłowała krzyknąć, ale dym stawał się zbyt gęsty, tłum miażdżył jej żebra. Wiedziała, że jeśli się nie wydostanie, ludzie przepchną ją między prętami.

Zaczęła się wspinać na okratowany korytarz dla zwierząt, podciągając się raz jedną, raz drugą ręką, uciekając od napierających ludzi. Gdyby udało się jej dostać na samą górę korytarza, może dotarłaby jakoś do drzwi.

Nie potrafiła jednak wejść tak wysoko. Wspinała się i wspinała, lecz wciąż miała przed sobą pionowe pręty. Podciągała się raz za razem, jak najdalej od wrzeszczącego motłochu, aż wreszcie usłyszała muzykę. Rozlegała się teraz inna melodia, niemieckiej piosenki, takiej samej, jaką słyszała w Dźwiękach muzyki . Nie grała jednak orkiestra, tylko ktoś na fortepianie o delikatnym, przytłumionym brzmieniu, przypominającym dźwięk instrumentu z Hindenburga.

A zatem się omyliła. To jednak był Hindenburg. Nie znalazła się na okratowanym korytarzu dla zwierząt, lecz wewnątrz stalowej konstrukcji balonu. Musiała się mocno trzymać, gdyż mogła spaść z wysokości. Tak samo jak Ulla.

Gdzieś w dole, w New Jersey, dzieci zgromadziły się pod klatką, wrzeszcząc.

— Nie wydostaniecie się tamtędy! — krzyknęła do nich. Otaczały je płomienie, buchały w górę jak gejzery, tak jasne, że nie dało się na nie patrzeć. Maisie wiedziała, że jeśli puści pręty, będzie spadała i spadała, a wtedy nikt nie pozna jej prawdziwego imienia i nazwiska.

— Nazywam się Maisie, Maisie Nellis — przedstawiła się, lecz w jej płucach brakowało już tlenu, był tylko gęsty dym. Pręty się rozgrzały, wiedziała, że już długo nie wytrzyma, topiły się w jej rękach. Płomienie na ziemi stawały się coraz jaśniejsze, aż wreszcie zorientowała się, że to kwiaty jabłoni. Piękne kwiaty jabłoni w delikatnym odcieniu bieli.

Pomyślała, że jeśli na nie spadnie, nic jej nie będzie bolało. Nie mogła jednak puścić prętów. Nie wiedzieliby, jak się nazywa. Pochowano by ją w grobie oznaczonym numerem i nikt nigdy by się nie dowiedział, co się jej stało.

— Pani Joanno! — krzyknęła. — Pani Joanno!

— Bez zmian — stwierdził kardiolog Maisie.

— Zwiększyć dawkę acetylocholiny — zalecił doktor Wright.

— Minęły cztery minuty — przypomniał kardiolog. — To chyba już czas.

— Nie — sprzeciwił się doktor Wright. W jego głosie wyczuwało się lęk. — Daj spokój, Maisie, przecież świetnie potrafisz wszystko opóźniać. Teraz nadszedł czas na opóźnianie.

— Trzymaj się, kochanie. — Vielle ściskała mocno jej białą bezwładną dłoń. — Zaczekaj jeszcze trochę.

— Puść — powiedział ktoś z dołu. Maisie spojrzała niżej. Nie widziała niczego poza dymem.

— Po prostu puść — polecił głos i z dymu wyłoniła się ręka w białej rękawiczce.

— Jest za daleko — zaprotestowała Maisie. — Muszę zaczekać, aż Hindenburg zbliży się do ziemi.

— Nie ma na to czasu. Puść. — Ręka się przybliżyła. Maisie dostrzegła poszarpany czarny rękaw.

Dziewczynka zmrużyła oczy, usiłując dojrzeć cokolwiek przez kłęby dymu, chcąc się przekonać, czy nieznajomy ma czerwony nos i czarny kapelusz.

— Jesteś Emmett Kelly? — zawołała do niego.

— Nie masz się czego bać, dzieciaku. Złapię cię. — Wyciągnął wysoko rękę, lecz i tak znajdował się strasznie daleko w dole. — Musimy cię stamtąd zabrać.

— Nie dam rady. — Przywarła do rozgrzanych prętów. — Kiedy mnie znajdą, nie będą wiedzieli, kim jestem.

— Ale ja wiem, kim jesteś, Maisie — zauważył. Puściła pręty i spadała, spadała, spadała.

— Brak pulsu — stwierdziła Vielle.

— Miała za bardzo uszkodzone serce — podsumował kardiolog. — Nie wytrzymało napięcia.

— Wstrząs — zakomenderował doktor Wright. — Jeszcze raz. Wstrząs.

— Minęło pięć minut.

— Więcej acetylocholiny.

Złapał ją. Nie widziała go w dymie, lecz wyczuwała pod sobą jego ręce. Potem nagle dym opadł i dostrzegła jego twarz — czerwony nos, domalowaną, brązową brodę, białe, wykrzywione do dołu usta.

— Naprawdę jesteś Emmettem Kellym. — Spoglądała na niego uważnie, chcąc dojrzeć prawdziwą twarz pod klaunowskim makijażem. — Prawda?

Postawił ją na trocinach, uniósł pognieciony kapelusz i śmiesznie się ukłonił.

— Mamy niewiele czasu — wyjaśnił. Dłonią w białej rękawiczce chwycił ją za rękę i pociągnął ku wejściu dla artystów.

Palił się cały dach cyrku, liny oraz słupy wspierające namiot. Wielki kawał płonącego płótna spadł tuż przed podestem dla orkiestry. Mężczyzna grający na tubie śmiesznie zgubił rytm, lecz nie przestał grać.

Emmett Kelly i Maisie przebiegli obok muzyków. Wielkie buciory klauna zabawnie klapały o ziemię. Obok Maisie przebiegł inny klaun w śmiesznym kasku strażackim, ciągnąc za sobą węża z wodą. Minął ich także słoń i owczarek niemiecki.

Emmett Kelly prowadził Maisie dalej, odsuwając ją na bok, aby nie wpadła pod kopyta białego konia z płonącym ogonem.

— Tu jest wejście dla artystów. — Wskazał drzwi, ukryte za czarną zasłoną. — Jesteśmy prawie na miejscu.

Nagle stanął, silnym szarpnięciem zatrzymując także Maisie.

— Dlaczego stoimy? — sprzeciwiła się dziewczynka i w tej samej chwili zawalił się jeden z płonących słupów, grzebiąc pod sobą wejście dla artystów i drabinę, na której stała rodzina Wallendów. Na wierzch opadł ogarnięty płomieniami dach cyrku, wzniecając chmurę iskier i dymu.

— Nie mamy drogi ucieczki! — krzyknął klaun w strażackim kasku.

— Owszem, mamy. Prawda, dzieciaku? — spytał Emmett Kelly. — Dobrze ją znasz.

— Przecież jedno wyjście się zawaliło, a drugie jest zablokowane przez korytarz dla zwierząt — zdziwiła się Maisie.

— Wiesz, jak stąd uciec. — Schylił się i złapał ją za ramiona. — Sama mi mówiłaś, pamiętasz? Kiedy oglądaliśmy twoją książkę.

— Namiot — przypomniała sobie Maisie. — Mogli się wydostać, wyczołgując się spod namiotu.

Emmett Kelly biegiem zaciągnął dziewczynkę pod przeciwległą ścianę cyrku.

— Na drugim końcu placu jest ogród zwycięstwa — poinformował ją po drodze. — Pójdziesz tam i zaczekasz na przybycie mamy.

— Nie idziesz ze mną? — Maisie spojrzała na niego zdziwiona.

Pokręcił głową.

— Tylko kobiety i dzieci.

Dotarli pod płócienną ścianę, przywiązaną do palików wbitych w ziemię. Emmett Kelly przykucnął w swoich za dużych spodniach i rozwiązał linę, a następnie podniósł płótno, aby Maisie mogła się wyczołgać.

— Masz pobiec do ogrodu zwycięstwa. — Uniósł płótno wyżej.

Maisie wyjrzała na zewnątrz. Na dworze było ciemno, ciemniej niż w tunelu.

— A jeśli się zgubię? — sprzeciwiła się i wybuchnęła płaczem. — Nikt się nie dowie, kim jestem.

Emmett Kelly wstał i wsunął rękę do jednej ze swoich podartych kieszeni. Wyciągnął z niej chustkę we fioletowe grochy. Chciał nią wytrzeć oczy Maisie, lecz nie mógł, gdyż jej koniec wciąż tkwił w kieszeni. Pociągnął mocniej i wyszarpnął róg chustki, związany w wielki węzeł, łączący ją z czerwoną bandaną. Gdy wyciągnął bandanę, okazało się, że jest przywiązana do zielonej chustki, a ta z kolei do pomarańczowej.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Przejście»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Przejście» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Connie Willis - Zwarte winter
Connie Willis
Connie Willis - Black-out
Connie Willis
Connie Willis - Passage
Connie Willis
Connie Willis - Rumore
Connie Willis
Connie Willis - All Clear
Connie Willis
Connie Willis - Fire Watch
Connie Willis
Connie Willis - Remake
Connie Willis
Connie Willis - Doomsday Book
Connie Willis
Connie Willis - L'anno del contagio
Connie Willis
Отзывы о книге «Przejście»

Обсуждение, отзывы о книге «Przejście» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x