Mary Russell - Dzieci Boga

Здесь есть возможность читать онлайн «Mary Russell - Dzieci Boga» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 2000, ISBN: 2000, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dzieci Boga: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dzieci Boga»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Debiutancka powieść Mary Dorii Russell „Wróbel” zdobyła dla autorki powszechne uznanie. Oto kontynuacja owej jednej z najwspanialszych powieści fantastycznych ostatnich lat. Zaledwie ojciec Emilio Sanchez, jedyny członek pierwszej wyprawy, który powrócił na Ziemię, zdołał odzyskać zdrowie i równowagę psychiczną po straszliwych przejściach na planecie Rakhat, Towarzystwo Jezusowe prosi go (a właściwie zmusza), by zechciał wziąć udział w kolejnej misji. Sancheza dręczą wspomnienia i lęki, ale nie może uciec od swojej przeszłości. Rozpoczyna się druga batalia o rozum i duszę tak ciężko doświadczonego przez los kapłana.

Dzieci Boga — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dzieci Boga», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Sandoz krzyknął i odchylił się do tyłu, potrząsając głową.

— To najokropniejsze kłamstwo! Bóg nie prosi. Nie wyraziłem zgody. Zmarli nie wyrazili zgody. Bóg nie jest bez winy.

Bluźnierstwo zawisło w powietrzu jak dym, lecz po chwili zabrzmiały równie bluźniercze słowa Jeremiasza:

— Dopuścił, że szedłem pośród ciemności, nie światła, pogrążył mnie w mrokach jak zmarłych od wieków. Nawet gdym wołał i krzyczał — recytował Gelazy III z oczami pełnymi współczucia — odrzucał moją modlitwę! Napełnił mnie do syta goryczą. Pogrążył mnie w popiele. Porzucił mnie w rozpaczy i wystawił na pośmiewisko i potępienie.

Sandoz milczał, wpatrując się w coś, czego oni dwaj nie widzieli.

— Jestem potępiony — powiedział w końcu, zmęczony i udręczony — i nie wiem dlaczego.

Kalingemala Lopore odchylił się na krześle, długie, silne palce złożył na podołku. Jego wiara w ukryte znaczenie wydarzeń i w Boże dzieło dokonujące się w Bożym czasie była niezłomna jak granit.

— Bóg cię umiłował — rzekł. — I zobaczysz, czego naprawdę dokonałeś, kiedy powrócisz na Rakhat.

Sandoz poderwał głowę.

— Nie wrócę.

— A jeśli poprosi cię o to twój przełożony? — zapytał Lopore, unosząc brwi i zerkając na Giulianiego.

Vincenzo Giuliani, dotąd ukryty w rogu pokoju, patrzył w oczy Emilia Sandoza i stwierdził, że jest chyba po raz pierwszy od pięćdziesięciu pięciu lat głęboko przerażony. Rozłożył ramiona i potrząsnął głową, pragnąc, by Emilio uwierzył: To nie ja mu to podsunąłem.

Non serviam — powiedział Sandoz, odwracając się od Giulianiego. — Nikt więcej mnie nie wykorzysta.

— Nawet gdybyśmy to my cię poprosili? — nalegał papież.

— Nie.

— A więc tak. Nie dla Towarzystwa. Nie dla Świętej Matki Kościoła. Dla siebie i dla Boga. Musisz tam wrócić dla siebie i dla Boga — powtórzył Gelazy III z przerażającą, niemal radosną pewnością. — Bóg czeka na ciebie w ruinach.

* * *

Vincenzo Giuliani był człowiekiem, który cenił umiar i całkowicie panował nad sobą. Przez całe dorosłe życie przebywał w towarzystwie podobnych ludzi — zrównoważonych intelektualistów i kosmopolitów. Oczywiście czytał o świętych i prorokach i sam o nich pisał, ale to… Tego już za wiele, pomyślał i zapragnął tylko jednego: ukryć się gdzieś, w jakikolwiek sposób wyłączyć się z tego, co działo się w tym pokoju, uciec przed straszną łaską Boga. „Niech Bóg do nas nie przemawia, bo pomrzemy”, pomyślał i poczuł nagłą sympatię do Izraelitów pod Synajem, do Jeremiasza wykorzystanego wbrew swojej woli, do Piotra, który próbował uciec od Chrystusa. Do Emilia.

Ale trzeba było wziąć się w garść, wyjąkać jakieś krótkie uspokajające wyjaśnienia i usprawiedliwienia, kiedy wraz z Ojcem Świętym schodził po schodach, a potem kroczył obok niego alejką w pełnym słońcu. Grzeczność wymagała zaproszenia dostojnego gościa na lunch. Długie doświadczenie pozwoliło Giulianiemu poprowadzić Jego Świątobliwość do refektarza i gawędzić po drodze o neapolitańskim domu rekolekcyjnym i architektonicznej twórczości Tristana. O, tu jest wspaniały Caravaggio, a tutaj mamy całkiem niezłego Tycjana. Trzeba było uśmiechnąć się dobrotliwie do brata Cosima, który oniemiał, widząc w swojej kuchni Namiestnika Chrystusowego dopytującego się o zupę rybną, tak zachwalaną przez ojca generała.

W końcu generał Towarzystwa Jezusowego i głowa Kościoła rzymskokatolickiego zjedli razem lunch w kuchni, przy drewnianym stole. Była anguilla in umido na toście i Lacrima Christi rocznik 49 o godnym uwagi siarczanym posmaku. Później siedzieli, popijając cappuccino i pogryzając sfogliatele, a obaj uśmiechali się w duchu, przypominając sobie, że każdego z nich nazywano Czarnym Papieżem: jednego z powodu jezuickiej sutanny, a drugiego z powodu hebanowej skóry. Nie było mowy o Sandozie czy o Rakhacie. Rozmawiali o drugich wykopaliskach w Pompejach, które właśnie miały się rozpocząć, skoro Wezuwiusz najwidoczniej uznał, że Neapolowi wystarczy już ta lekcja pokory, którą ostatnio otrzymał. Gawędzili o wspólnych znajomych, o watykańskich politykach i o meczach szachowych. Giuliani pogłębił w sobie szacunek do tego człowieka, który przybył do Stolicy Świętej z zewnątrz i zręcznie wiódł tę starożytną instytucję ku zmianom, ocenianym przez ojca generała jako mądre i budzące nadzieję.

Potem obaj poszli wolnym krokiem do papieskiego fiata; ich długie cienie marszczyły się na nierównym bruku dziedzińca. Zasiadłszy za kierownicą, Kalingemala Lopore sięgnął do stacyjki, ale nagle zawahał się i cofnął ciemną rękę. Opuścił szybę i przez chwilę wpatrywał się przed siebie, zanim przemówił.

— To chyba wielka szkoda — powiedział spokojnie — że wciąż istnieje rozdźwięk między Watykanem i zakonem, który ma za sobą tak długą i chwalebną historię służby naszym poprzednikom.

Giuliani zesztywniał.

— Tak, Wasza Świątobliwość — odrzekł bezbarwnym tonem, choć serce biło mu gwałtownie.

Właśnie z tego powodu, między innymi, posłał Gelazemu III transkrypcje raportów z Rakhatu i swoje własne streszczenie opowieści Sandoza. Przez pięćset lat wierność papiestwu była podstawą całej działalności jezuitów, ale kiedy Ignacy Loyola zakładał Towarzystwo Jezusowe, kładł nacisk na żołnierską dialektykę posłuszeństwa i inicjatywy. Modlitwa i cierpliwość — i nieubłagany nacisk w kierunku uznanym przez jezuitów za właściwy — raz po raz przynosiły spodziewane owoce. Mimo to od samego początku jezuici propagowali edukację i aktywizm społeczny, niekiedy graniczące z rewolucyjnością; starcia z Watykanem nie były rzadkie, niektóre nawet miały bardzo poważne skutki.

— Bywały momenty, kiedy wydawało się to nieuniknione, ale oczywiście…

— Wszystko się zmienia — przerwał mu wesoło Gelazy z jakąś wielkoświatową niefrasobliwością. — Księża diecezjalni mogą się już żenić. Wybiera się papieża z Ugandy! Kto prócz Boga wie, co może się wydarzyć w przyszłości?

Giuliani uniósł wysoko brwi.

— Prorocy?

Papież pokiwał głową, wydymając wargi.

— Raczej przypadkowi analitycy giełdowi. — Giuliani, całkowicie zaskoczony, roześmiał się i pokręcił głową, a potem uświadomił sobie, że bardzo lubi tego człowieka. — Dzieli nas nie przyszłość, ale przeszłość — powiedział papież do generała jezuitów, przełamując wieloletnie milczenie w sprawie klina, który rozszczepił Kościół na dwie części.

— Wasza Świątobliwość, jesteśmy gotowi uznać, że samo przeludnienie nie jest jedyną przyczyną nędzy i niedoli… — zaczął Giuliani.

— Zarozumiałe oligarchie — przerwał mu Gelazy. — Etniczne paranoje. Fanaberyjne systemy gospodarcze. Utrzymujący się wciąż zwyczaj traktowania kobiet jak psy…

Giuliani zaczerpnął powietrza i zatrzymał je na chwilę w płucach, zanim przystąpił do oznajmienia stanowiska Towarzystwa Jezusowego, które zarazem było jego własną opinią.

— Żadna prezerwatywa nie zapobiegnie głupocie, żadna pigułka czy zastrzyk nie powstrzymają żądzy, chciwości czy próżności. Istnieją jednak ludzkie i rozsądne sposoby złagodzenia warunków, które prowadzą do nędzy.

— My sami przeżyliśmy śmierć siostry złożonej w ofierze na ołtarzu Malthusa. W przeciwieństwie do naszych uczonych i świętych poprzedników, nie jesteśmy w stanie dostrzec świadectwa najświętszej woli Bożej w kontrolowaniu zaludnienia ziemi przez wojnę, głód i choroby. Prostemu człowiekowi wydają się ślepe i brutalne.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dzieci Boga»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dzieci Boga» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dzieci Boga»

Обсуждение, отзывы о книге «Dzieci Boga» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x