Bob Shaw - Człowiek z dwóch czasów
Здесь есть возможность читать онлайн «Bob Shaw - Człowiek z dwóch czasów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1979, Издательство: Czytelnik, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Człowiek z dwóch czasów
- Автор:
- Издательство:Czytelnik
- Жанр:
- Год:1979
- Город:Warszawa
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Człowiek z dwóch czasów: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Człowiek z dwóch czasów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Człowiek z dwóch czasów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Człowiek z dwóch czasów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— To bardzo ładnie z pani strony — wymamrotał Breton. Racja, gosposia! Zupełnie zapomniał o cholernej gosposi. Pani Fitz obserwowała go z nie ukrywanym zainteresowaniem, kiedy szedł w stronę krzesła. Posłał jej blady uśmiech.
— Pan Breton bardzo schudł — mówiła pani Fitz do Kate, zupełnie jakby go nie było. Bardzo zeszczuplał. Dość tego dobrego, nie biorę już więcej wolnych dni.
— Rzeczywiście było nam bez pani trochę niewygodnie — powiedziała Kate. — John nie przepada za moją kuchnią.
— Bzdury. — Breton patrzył na nią bezradnie, starając się ukryć złość. — Wiesz doskonale, że mi smakuje wszystko, co ugotujesz. Nie uważam, żebyśmy musieli pozbawiać panią Fitz wolnego weekendu.
— Jeszcze czego! — Pani Fitz roześmiała się, ukazując niewiarygodnie białe sztuczne zęby. — A co ja mam lepszego do roboty?
— Jak się miewa pani siostrzenica? — zapytała Kate ciepło. — Urodziła już?
— Jeszcze nie.
Pani Fitz wstała i zaczęła Bretonowi podawać kawę, naleśniki i syrop — cały czas mówiąc. Jadł w milczeniu i podziwiał, jak jedno czy dwa słowa rzucone przez Kate w odpowiednim momencie działały niby katalizatory, dobywając ze starej kobiety coraz dłuższe potoki słów. Breton nie mogąc się zorientować, czy Kate robi to specjalnie, czy nie, znosił tę rozmowę, dopóki mógł, po czym wyszedł do jadalni udając, że czyta pisma.
Kiedy zostało pozmywane po śniadaniu, znów odezwał się elektroluks i pani Fitz przystąpiła do sprzątania całego domu, ku wściekłości Bretona niektóre pokoje odkurzając po kilka razy. Kate prawie cały czas z nią rozmawiała, a do jadalni weszła tylko raz — z wazonem kwiatów.
— Przegoń tę babę, na miłość boską — powiedział. — Muszę z tobą pogadać.
— Próbuję, ale z nią zawsze tak jest.
Wyglądało na to, że Kate mówi szczerze, więc Breton się uspokoił. Ranek minął powoli, ale ku jego przerażeniu pani Fitz została i zaczęła szykować lunch. Kiedy zjedli, powtórzył się długi rytuał zmywania, po czym — nie do wiary! — znów ożył odkurzacz. Breton odrzucił pismo i wściekły pobiegł na górę kierując się jego wyciem. Kate stała w drzwiach sypialni i paliła papierosa, a pani Fitz wewnątrz — odkurzała.
— Co ona znów robi? — zapytał. — Przecież podłogi nie mogły się zakurzyć od rana.
Kate wyrzuciła papierosa do popielniczki z rżniętego szkła, którą ze sobą przyniosła.
— Zasłony. Pani Fitz zawsze w soboty odkurza zasłony. Breton miał się już odwrócić, kiedy zorientował się, że Kate — dojrzała i doświadczona intrygantka, jaką się stała z upływem lat — spokojnie, po cichutku, robi z nim, co chce, stosując rodzaj superjudo, które jego siłę zamieniało w słabość. A on potulnie się poddawał, mimo że jej jedyną bronią było to, co sam jej powiedział. Tyle, że to, ca jej powiedział, nie miało dla niej żadnego zastosowania. Nie mogła przecież Iść do pani Fitz czy do kogokolwiek innego i powiedzieć, że mężczyzna, z którym żyje, nie jest w rzeczywistości jej mężem, tylko jego duplikatem, który się wyłonił z innego strumienia czasu. Chyba że chce, żeby ją poczytano za nienormalną.
— Pani Fitz — Breton minął Kate i wszedł do sypialni — niech pani już idzie do domu.
— O mój Boże, a co ja tam będę robiła?!
Posłała mu promienny uśmiech, który mówił, że jest wdową, z trudem dźwigającą brzemię życia. Breton wyciągnął wtyczkę odkurzacza z gniazdka i wręczył jej.
— Bardzo panią o to proszę — z uśmiechem odprowadził ją do drzwi. — Zależy mi na tym. żeby pani sobie wypoczęła w czasie weekendu i zgłosiła się do pracy w dobrej formie w poniedziałek rano. A tu, proszę, dziesięć dolarów premii za sumienność, zgoda?
Breton wręczył jej jeden z banknotów, które wziął od Johna, następnie sprowadził ją ze schodów, podał jej płaszcz i otworzył drzwi. Pani Fitz, której krwawoczerwone wargi poruszały się w wyrazie łagodnego zdziwienia, odwracała się jeszcze przez ramię do Kate, ale wreszcie — posyłając im przez okno kuchenne ostatni uśmiech — rada nierada poszła. Breton pomachał jej ręką.
— Wiesz, zachowałeś się okropnie — powiedziała Kate schodząc za nim na dół.
— Następnym razem będę dla niej podwójnie miły — odparł zbliżając się do Kate. Objął ją w talii i przycisnął do siebie. Nie stawiała oporu, więc ją pocałował. Dotyk jej warg był lekki, ale wystarczył, by wrócić mu pewność siebie, by rozwiać pajęczynę niepewności, która już zaczęła oplatać jego myśli od wczoraj. Zamknął oczy napawając się jak mocnym winem… rozgrzeszeniem.
— Martwię się o Johna — powiedziała Kate.
— Nie rozumiem dlaczego. — Breton miał cały czas zamknięte oczy. — Z prawdziwą przyjemnością się wynosił. Nie widzę powodu do jakiegokolwiek niepokoju.
— Bo to zupełnie nie w jego stylu, ot, tak sobie zniknąć. On się nie zachował normalnie.
Breton niechętnie otworzył oczy.
— Był już zmęczony małżeństwem, więc sobie poszedł. Wiele osób uznałoby to za najnormalniejsze w świecie zachowanie.
Oczy Kate spotkały się z jego wzrokiem.
— To była reakcja zupełnie niezrównoważona.
— Po czym to poznajesz?
— John by nigdy tak po prostu nie uciekł rzucając nagle wszystko — a przynajmniej nie w normalnych warunkach.
— A jednak to zrobił.
— No i właśnie dlatego mówię, że jego reakcja była zupełnie niezrównoważona.
Powtórzenie przez Kate tego sformułowania ukłuło Bretona jak igła, dając mu odczuć, że z nim jest coś nie w porządku.
— Nie powtarzaj tego w kółko, Kate. To niczego nie dowodzi.
Wyrwała się z jego ramion.
— A co z pieniędzmi?
— Z pieniędzmi? Masz na myśli Johna? Wydaje mi się, że wziął, ile mu było potrzeba.
— Jak? W każdym razie nie z naszego prywatnego konta, nie podpisywałam mu żadnych czeków. A przecież nie miał tyle czasu, żeby zorganizować podjęcie większej sumy z konta firmy.
— Nigdy nie byłaś taka wycwaniona w sprawach finansowych. — Zdawał sobie sprawę, że zachowuje się opryskliwie jak smarkacz, ale nie był w stanie się powstrzymać.
— Nie dam już sobie więcej w kaszę dmuchać — Kate mówiła z wystudiowanym okrucieństwem, które napełniło go przerażeniem. Dziewięć lat, uświadomił sobie nagle, to szmat czasu.
— John może wziąć tyle pieniędzy, ile będzie chciał. Wystarczy, że pójdzie do pierwszego lepszego banku. Prawdopodobnie za kilka dni dostaniemy od niego list.
— Żebrzący?
Breton nie był właściwie pewien, kiedy ten koszmar się zaczął, ale czuł, jak go ogarnia ze wszystkich stron. Kate — błagał w duchu — dlaczego nie możesz być taka, jaką chciałbym cię mieć?
A tymczasem Kate miotała się niespokojnie po pokojach, biorąc do ręki różne drobne przedmioty, a następnie ciskając je hałaśliwie. Breton chodził za nią w nadziei, że jednak nastrój tamtego jedynego popołudnia w weneckim kolorycie zostanie im w jakiś cudowny sposób przywrócony. Ale Kate odmawiała rozmowy na jakikolwiek inny temat poza motywami tak nagłego ulotnienia się Johna, jego obecnym miejscem pobytu i planami na przyszłość. Breton był bezradny. Czuł, że powinien pójść na całego i nie patyczkując się zdobyć ją po prostu siłą swojej miłości, tak jak wtedy, zaraz po przyjściu — tyle że najprawdopodobniej swój ówczesny sukces zawdzięczał temu, że samotną, znużoną i nie zaspokojoną uczuciowo Kate wziął przez zaskoczenie.
Wyszedł do ogrodu. Ze zdumieniem stwierdził, że słońce dotyka horyzontu — każda minuta ciągnęła się nieznośnie długo, za to godziny płynęły bardzo szybko. Zrobiło się chłodno i wolno rozpościerające się barwy nocy przezierały przez niebo na wschodzie, gdzie meteory pomykały i znikały jak lemingi. Ich widok wywołał w nim znów niejasne uczucie lęku. Spędzenie jeszcze jednej samotnej nocy pod tym chorym niebem przekraczało jego możliwości. Wrócił spiesznie do domu i zatrzasnął za sobą drzwi. Kate stała w niemal zupełnie ciemnej jadalni, w wykuszu okna, i patrzyła na drzewa w październikowych barwach. Nie odwróciła się nawet, kiedy wszedł. Zbliżył się do niej, chwycił ją mocno za ramiona i ukrył twarz w jej włosach.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Człowiek z dwóch czasów»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Człowiek z dwóch czasów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Człowiek z dwóch czasów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.