Ciemne mozaikowe lustro stylowego biurka odbijało przerażoną twarz Rubensa.
— Niezupełnie rozumiem, co sugerujesz — powiedział.
— Ja nic nie sugeruję. Ja ci po prostu oznajmiam, że twoja pracodawczyni została zamordowana. Oznajmiam ci także, że my dwaj jesteśmy prawdopodobnie kolejni na liście. Cokolwiek zrobisz, może prowadzić do zguby, przede wszystkim mojej. Ale z pewnością, jeśli zechcesz, możesz liczyć na najlepszą ochronę, na jaką mnie stać.
Nie rozmawiali przez oneirochronon, więc owijanie w bawełnę nie miało sensu. Nikt nie nagrywał słów Gabriela.
Nikt tego nie słyszał, prócz Rubensa. A Rubens słuchał bardzo uważnie.
Deszcz po Suszy znowu błysnął Mudrą Dominacji. Serca skoczyły w piersiach, płuca gubiły rytm.
Prawdopodobnie żaden z absolwentów nie wiedział o istnieniu tej właśnie mudry. Zasad jej działania i sposobu wykonania strzegła Pieczęć i choć nie istniał wyraźny zakaz, aby się nią posługiwać, Aristoi raczej o niej nie rozmawiali. Jednak bez względu na to czy absolwenci słyszeli o niej, czy nie, całe wykształcenie, całe dotychczasowe życie przygotowywało ich do opanowania tej mudry.
Zaangażowana Ideografia, jak większość dzieł Kapitana Yuana, opierała się na teorii wyjaśniającej, w jaki sposób ciało i mózg współpracują ze sobą. Niektóre układy ciała, jak sądził Kapitan, potrafią bezpośrednio i bardzo precyzyjnie atakować ludzki umysł.
Wzmacniać, stale wzmacniać, nalegał. Postawy ciała naprawdę były w swej istocie znaczeniami, były emocjami — osoba o prostych plecach i barkach, o uniesionej brodzie, nie mogła odczuwać smutku ani przygnębienia. Ciało obwisłe, postawa zrezygnowana odzwierciedlały melancholię, ale również ją wywoływały.
Słowa były ulotne i potrzebowały wzmocnienia. Postawa wprowadzała klarowność, nadawała znaczenie, na równi z intonacją głosu. Mudry stosowano do wzmocnienia słów, do uzupełnienia ich dodatkowym komentarzem, by słuchacze wiedzieli, co jest ważne, co wymaga podkreślenia, jak traktować słowny przekaz.
Mudra Dominacji — palce odwrócone dokładnie tak jak trzeba, znaczenie objaśnione odpowiednim nastawieniem umysłowym i władczą postawą z Księgi postaw — należała do tych symboli, które według Yuana mogły wywołać rezonans całego organizmu.
Żadnego symbolu nie można było jednak traktować w oderwaniu od kontekstu. Mudra mogła jedynie zaszkodzić komuś, kto nie znał innych koncepcji Yuana — wypracowanych w Bezpośredniej i Zaangażowanej Ideografii, w Księdze postaw, w symbolice wyprowadzonej z Zaangażowanej Ideografii, literatury klasycznej i tańca — jeśli nie znal uniwersalnej kultury Aristoi, rozpowszechnianej przez wieki w ich domenach… Precyzyjne uniesienie kciuka naśladowało pierwiastek „alarm” występujący we wszystkich znakach ostrzegających przed jakimś ryzykiem, czy to w ruchu drogowym, czy też przy badaniach biologicznych. Układ dwóch środkowych palców oznaczał „władzę” znak występujący na każdym budynku użyteczności publicznej, w każdej klasie, na początku każdej instrukcji wideo, na poleceniu wydanym przez zwierzchnika, na pieczęci każdego Aristosa. Mudra miała zatrzymać ludzi, cokolwiek by robili, odrętwić ich wolę, uczynić ich podatnymi na manipulację — chociaż trwało to tylko chwilę.
W sytuacji zagrożenia, Mudra Dominacji stanowiła ostatni ratunek Aristosa. Ludzkość nie zawsze cieszyła się spokojem tak jak teraz. Na początku bieżącej ery trzeba było przełamywać opór, wybuchały konflikty, powstania na niewielką skalę, miały miejsce zabójstwa. Właściwe zastosowanie Mudry Dominacji wprowadzało u wroga moment wahania, dawało trochę cennego czasu.
Występowały również inne uwarunkowania, społeczne oraz związane z tradycją. Aristoi otaczali się mistyczną aurą nietykalności, wszechwiedzy i nieuchronnego, choć zróżnicowanego, dążenia do pomnażania ogólnego dobra. Większość ludzi nie pomyślałaby o sprzeciwieniu się bezpośredniemu rozkazowi, a nawet o podaniu go w wątpliwość, choćby rozkazy — jak te wydawane niekiedy przez Ikonę Cnót — przeczyły rozsądkowi.
Nie stawiali oporu nawet wówczas, gdy znali mechanizmy tych uwarunkowań. A znało je wielu.
— Nie rozumiem — oświadczył Rubens. — Jeśli popełniono zbrodnię, dlaczego się tego nie ujawnia? Dlaczego nie ma formalnego śledztwa?
— Jeśli ja przeprowadzam śledztwo, to oznacza, że jest ono formalne — oznajmił Gabriel. — Ale mordercą jest jakiś Aristos, może nawet grupa Aristoi, którzy są w stanie poważnie zakłócić porządek w Logarchii, a nawet ją obalić. Sprawa jest zatem… delikatna.
Rubens usiłował się zorientować, czy Gabriel przypadkiem nie zwariował.
— Pozwól, że ci zaprezentuję nagranie Cressidy, które mi przekazałeś — powiedział Gabriel. — I drugie nagranie, na którym zarejestrowałem moją późniejszą z nią rozmowę.
Dotknął perłowej ślimacznicy na biurku i wywołał nagrania.
Były przekonujące.
Nowa maszyna Horusa — mniejszy od pyłku łańcuch atomów — bezpieczna na pokładzie Pyrrho, rosła powoli, przybierała właściwy kształt, stymulowana zdalnie promieniami cząsteczek.
Horus konstruował pasożyta.
— Fleto, proszę o wykonanie dla mnie zadania specjalnego — zwrócił się Gabriel do smukłej Tritarchōn. Owinięta była w sari zadrukowane czerwono-złotym wzorem, przykrywające jej niebiesko zabarwioną skórę. Wzór tkaniny odbijał się w przepastnych, dużych oczach Flety.
Ukłoniła się elegancko, nieco lizusowsko, i spojrzała na niego spod ciemnych rzęs.
— Z przyjemnością oddam ci każdą przysługę, Aristosie.
Bez wątpienia, pomyślał Gabriel.
— Proszę o rozbudowę sieci prywatnych tachlinii, które założyłaś między tym miejscem a Malarzem. Tachlinie mogą mieć tylko jedno ograniczone połączenie z Hiperlogosem lub z publicznym oneirochrononem. Wymyśl serię kodów dostępu, które można by regularnie zmieniać, bez odwoływania się do tych już istniejących lub zarejestrowanych w Hiperlogosie. Potrzebny mi jest również dobry projekt tachliniowego satelity przekaźnikowego. — Podał Flecie układ scalony. — Tu są pewne sugestie, które mogą ci się przydać.
— Dziękuję, Aristosie. Rozumiem. — Niebieska dłoń wysunęła się i zgrabnie odebrała płytkę. — Czy masz jeszcze jakieś żądania?
— To ja ci dziękuję, Tritarchōn. To wszystko.
Fleta wycofała się, milcząc. Gabriel porozumiał się ze swymi ograniczonymi osobowościami. Deszcz po Suszy nadal prowadził ćwiczenia na szczycie Kuh-e-Rahmat; Horus budował maszynę; Wiosenna Śliwa i Cyrus, wykorzystując niski priorytet, instrumentowali melodię, która przyszła Gabrielowi do głowy kilka tygodni temu, ale dotychczas w nawale zajęć nie miał czasu — ani sam, ani za pośrednictwem daimonów — opracować jej muzycznie.
Może napiszę do tego słowa i zadedykuję tę pieśń Clancy, pomyślał.
Właśnie, miał przecież kilka godzin.
Fantomatyczna orkiestra Gabriela grała pogodną muzykę, która miała zaostrzyć dowcip i ułatwić trawienie. Poważny pierwszy skrzypek — nornica w peruce — zbierała zamówienia. Borsuki i wydry w liberiach, na dwóch łapach, podawały oneirochroniczne przekąski, migoczące jak drogocenne kamienie — kiedy się ich próbowało, wybuchały fajerwerkami doznań, czuło się skomplikowaną kombinację smaków, niekiedy bardziej skondensowanych i zaskakujących niż w przypadku prawdziwego jedzenia. Czasami pobudzały również inne zmysły. Wywoływały na przykład halucynacje; migotanie, iskrzącą się daleką muzykę albo miłe fantomatyczne łaskotanie po plecach…
Читать дальше