— To zniewalające, nieprzetłumaczalne słowo, które zmusza cię, by je zastosować. Myślę o Rilkem, piszącym pod koniec życia po francusku, gdyż nie znalazł niemieckiego odpowiednika na francuskie absence.
— Nie wiem dokładnie, co znaczy mufarse, ale czuję to. — Podniosła na niego wzrok. — Aristosie, czyżbym w duszy była Argentynką z Epoki Niebieskiej?
— Możliwe. Jednak wydajesz mi się bardziej interesująca.
DESZCZ PO SUSZY: Zaproś ją do tańca. To najlepsze, co możesz teraz zrobić. Wykorzystaj ten jej melancholiczny nastrój.
GABRIEL: Augenblick, czy potrafisz odczytać cokolwiek?
AUGENBLICK: Wyłącznie to, co ona chce, by zostało odczytane, Aristosie. Bardzo kontroluje swego skiagénosa.
GABRIEL: Postawę ma zalotną.
AUGENBLICK: Zatem chce, byśmy właśnie tak go postrzegali.
MATAGLAP: Dlaczego? Dlaczego akurat teraz?
— Dlaczego popadali w melancholię? Twoja opera opowiada o izolowanym osiedlu, odciętym po katastrofie Ziemi 1. Epoka Niebieska była jednak znacznie wcześniej, Argentyna zaś nie przeżyła podobnego kataklizmu.
— Był to kataklizm raczej natury psychicznej. Jeśli jesteś tym zainteresowana, subtelności mógłbym ci wyjaśnić za pomocą tańca, który wprowadziłem w operze.
— Tango. Moje reno może mi podać kroki.
— Zatem zatańczysz ze mną? Jeśli mój wykład na temat szczegółów dotyczących mufarse wyda ci się nudny, to taniec wynagrodzi ci tę przykrość.
Zhenling rozejrzała się po mrocznej sali o wysokim łukowym sklepieniu.
— Tutaj? — spytała. — Atmosfera tego miejsca skłania wprawdzie do melancholii, ale…
GABRIEL: Załaduj skiagénosa Jesiennego Pawilonu. Stwórz portal Klasy Jeden prowadzący ze ściany po mojej prawej stronie do północnego muru sali balowej. Zastosuj gotyckie drzwi z Kaplicy Rustykalnej w Rezydencji Wissariona.
RENO: ‹połączenie przez Reno Rezydencji› ‹połączenie przez Główny Program Persepolis› Zrobione, Aristosie.
GABRIEL: Klamka: temperatura 10 stopni Celsjusza; wrażenie dotykowe — kute żelazo.
RENO: Zrobione, Aristosie.
GABRIEL: Sala balowa oświetlona tysiącem świec. Mój strój taki jak laga z drugiego aktu Mufarse. W muszli koncertowej orkiestra południowoamerykańska z trzeciego aktu. Włącz tango „Senor Barassa”.
RENO: Wykonane, Aristosie.
MATAGLAP: Powtórzę swoje pytanie. Dlaczego? Dlaczego jest taka uprzejma? Nigdy przedtem nie zachęcała cię do zbliżenia.
DESZCZ PO SUSZY: To dla niej odpowiednia chwila. Bonham znowu przepadł na egzaminach; nigdy jej nie dorówna. Poza tym ktoś z Aristoi zmarł — może czuje się niepewnie.
MATAGLAP: Figę prawda. Jest członkiem spisku, może nawet sama zabiła Cressidę.
DESZCZ PO SUSZY: Bzdury! Naprawdę myślisz, że jest tak naiwna, by nas uwieść dla swej sprawy? Sądzi, że oślepieni miłością staniemy się łatwowierni?
— Pozwól, że stworzę otoczenie bardziej odpowiednie.
Gabriel machnął wachlarzem i w białej ścianie pojawiły się drewniane katedralne drzwi. Zhenling podeszła do nich, nacisnęła klamkę. Gabriel kroczył za nią, dokonując szybkich zmian w programie. Otworzyła drzwi. Weszła do oneirochronicznej symulacji sali balowej Jesiennego Pawilonu. Nagle przeistoczyła się i była ubrana w niebieską balową suknię, wykończoną u dołu falbaną, w stylu południowoamerykańskim. Miała długie, czarne brwi, koralowe usta, włosy kunsztownie upięte. Jej ramiona i ręce połyskiwały złotawo w blasku świec.
Tuż za nią wkroczył Gabriel. Przejście od symulacji Persepolis do programu Rezydencji wyraziło się również w tym, że się zmienił jego kostium. Miał teraz na sobie ekstrawagancki strój z południowoamerykańskiej Epoki Niebieskiej. Obcisłe spodnie z wszytymi z boku srebrnymi monetami, buty na podwyższonym obcasie, koszulę z żabotem, głęboko wycięty z przodu frak.
Surowy wystrój wnętrza — białe ściany, czarny parkiet z równikowego mahoniu ze Strangeways — łagodził blask świec. Na ścianach trójwymiarowe malowidła przedstawiały bladoszare muzy tańczące pośród kolumn. Muszlę koncertową przyozdobiono srebrzystymi lustrami w kształcie rombów.
DESZCZ PO SUSZY: Zdradzimy jej swe plany i tajemnice?
CYRUS: Z punktu widzenia estetyki, jest to dość ciekawa koncepcja. Kto kogo uwodzi? Kto stara się zgłębić czyją ukrytą wiedzę?
GABRIEL: Dzieci, nie zapominajcie o mufarse. Pamiętajcie, co za tym stoi. Pozwólcie mi tańczyć.
DESZCZ PO SUSZY: Właśnie! Zróbmy to jak należy!
GABRIEL: Temperatura dłoni 38,5 stopni Celsjusza, skóra sucha.
DESZCZ PO SUSZY: Dobrze, zobaczmy, czy potrafimy ją rozgrzać.
Ponad głównym wejściem wisiał autoportret Cyrusa, czarno-biały, jak wszystko tutaj. Twarz miał młodzieńczą, brwi sceptycznie uniesione, spojrzenie nieco okrutne. Młody esteta surowo oceniający świat.
W muszli orkiestra grała powolne tango. Gabriel ujął dłoń Zhenling.
Wyjaśniał:
— Fascynacja tangiem, przynajmniej jego wcześniejszą argentyńską wersją, nim przejęli je Francuzi i wszystkim kazali tańczyć jak robotom, wynikała z tego, że łączyło ono w sobie wyjątkową zmysłowość z wyjątkowym dystansem emocjonalnym.
— Zatem róża w zębach nie byłaby tu stosowna?
— Raczej róża za uchem.
Za uchem Zhenling pojawiła się róża: niebieska, pasująca do sukni, pasująca do Siódmej Epoki Kulturalnej. Delikatnym zapachem drażniła zmysł powonienia Gabriela — piękny kawałek programowania.
(Wiosenna Śliwa z uznaniem oceniła niebieską suknię i niebieski makijaż powiek, współgrające z bladą cerą).
Gabriel objął Zhenling i rozpoczął taniec. Dopasowała się z chłodną precyzją.
— Argentyna w Epoce Niebieskiej była krajem mężczyzn — ciągnął. — W niektórych okolicach liczba mężczyzn w stosunku do kobiet kształtowała się jak pięć-sześć do jednego. To dawało kobietom niezwykłą przewagę, którą bez wahania wykorzystywały.
— To świetnie — odparła Zhenling.
Gabriel czuł pod dłonią, jak jej kręgosłup buntowniczo sztywnieje. Augenblick z radością przyjął to jako pierwszą, może autentyczną, informację w języku ciała.
— Chwytasz ogólną ideę — rzekł Gabriel. — Teraz Medialuna.
Zakreślił stopą półksiężyc, po czym wrócił do poprzedniej pozycji.
— Argentyna to kraj emigrantów — stwierdził. — Mężczyźni byli odizolowani nie tylko od swych kobiet, lecz również od swych macierzystych kultur. Skutek: straszna samotność i straszna melancholia.
— Mufarse.
— El ocho.
Puścił jej rękę, odwrócił się do niej plecami i wykonał solo ósemkę, powtarzając ją czterokrotnie. Zhenling leciutko przytupywała, imitując ruchy partnera. (Cyrus przesunął się do nóg Gabriela, utrzymując właściwy rytm, gdy Gabriel mówił).
— W dawnym układzie społecznym kobiety były podporządkowane. Teraz wszystko uległo zmianie — rzekł. — Kobieta grymasiła, wybierała, odrzucała swych partnerów, stosując prawa rynku. Odrzuceni mężczyźni szli do prostytutek, które dawały pocieszenie, ale były jeszcze bardziej interesowne i okradały ich ze wszystkiego. Tango zrodziło się w domach publicznych, wykonywane przez dwójkę rozpaczliwie samotnych ludzi, którzy jednak nie mogli sobie zaufać. Szczerze pragnęli bliskości i nadziei, ale nie potrafili jej sobie ofiarować.
Читать дальше