Gabriel zakończył el ocho i znowu objął Zhenling. (Cyrus zachwycał się gładkim łukiem jej karku). Spojrzała na niego z doskonałym chłodem. ( Nie ufaj jej, powiedział Mataglap, tak celnie komentując nastrój tańca, że Gabriel ledwo powstrzymał uśmiech).
— Napięcie — powiedział Gabriel, rozpoczynając figurę winorośl — tęsknota, melancholia, samotność.
— Manipulacja. Tajemnice. Maski.
— El corte. — Zakołysał nią w przód i w tył tak głęboko, że niemal leżała mu na udach, zwrócona do niego twarzą.
— To taniec dla szpiegów — rzekła. Ich oczy były teraz blisko siebie. — I dla ludzi, którzy kryją jakieś tajemnice.
Znowu ją podniósł i poprowadził po ciemnym parkiecie. Oboje patrzyli w prawo, ponad swymi ramionami.
— Tajemnice tak rozpaczliwe, że jedynie nasze ciała mogą je wyjawić — powiedział.
— Nasze? Ta pierwsza osoba liczby mnogiej trochę mnie niepokoi.
— „Maleńka śmierć na wstrętnych skrzydłach” — Gabriel improwizował za Nerudą — „weszła w każdego jak krótki sztylet, i rozpoczęto oblężenie chlebem albo nożem…”
— Asediado? — Pochylił ją znowu w el corte. Oczy miała tuż przy jego oczach. — Zaczynasz mnie przerażać.
— Mowa ciała potwierdzona. —Deszcz po Suszy sygnalizował przyjemność z tego, co odczytał Augenblick.
— To jej skiagénos jest przerażony —zaznaczyła Wiosenna Śliwa. — Tylko pytanie, czy odzwierciedla jej prawdziwe reakcje.
Gabriel podniósł Zhenling i zaczął się ostrożnie wycofywać, prowadząc ją w tańcu za sobą ku centrum wyimaginowanego okręgu, potem znowu wykonał el corte.
— Wyobraź sobie, jak to musiało być po zagładzie Ziemi 1— powiedział. — Izolacja, spustoszenie, paniczny strach. Większy niż ten, którego doświadczyli biedni argentyńscy emigranci. Ich świat nadal przecież istniał, choć oni nie byli jego częścią. I oczywiście nasze przeżycie w dalekich koloniach zależało od tej samej nanotechniki, która sprzeniewierzyła się ludzkości.
Taniec przeszedł przez mediacorte do cruzado. Gabriel oparł dłonie na biodrach i cofał się z biodrami wysuniętymi do przodu, Zhenling skradała się za nim krokiem pantery.
— W twojej operowej kolonii jest więcej mężczyzn niż kobiet stwierdziła. — W żadnym habitacie tak nie było. Sprawdziłam to.
— Swoboda librecisty.
— I wszyscy zginęli.
— To się zdarzyło, tu i ówdzie.
— Uważam Mufarse za najlepsze twoje dzieło.
Spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem.
— Byłem wtedy bardzo młody.
— Kolejne utwory wydają mi się zbyt manieryczne.
Okręcił ją i rozpoczął krok skorpiona.
— Żyjemy w epoce manieryzmu.
— Epoce manieryzmu, bez żadnych sekretów.
— Przypuszczalnie tak — odparł.
— Ciągle robisz do czegoś aluzje, ale nie wiem, do czego.
Gabriel objął ją i poprowadził do tyłu.
— Może chciałbym cię zafascynować.
— Może ci się udaje.
— Punkt dla nas —powiedział zadowolony z siebie Deszcz po Suszy.
— O! — Skiagénos Gabriela uśmiechnął się zimno. — To prowadzi nas do pewnych pytań związanych z mufarse. Czy mogę ci ufać, czy nie?
Mediacorte, obcasy migają.
— A dlaczegóż by nie? — spytała.
— Ty wiesz najlepiej, Ariste Zhenling.
Zadowolony, że rozmowa tak gładko wróciła do punktu wyjścia, Gabriel poinstruował Cyrusa, by zakończył utwór po następnej frazie.
Wykonali obrót i zatrzymali się w niepewnej równowadze, gdy orkiestra nagle zamilkła.
— Udało ci się rozproszyć mój smutek. — Spojrzała na niego uważnie. — Dziękuję.
Pocałowała go; na ustach poczuł płatki fiołka. Fantomatyczne palce przesunęły się po jego krzyżu — przyjemny efekt oneirochroniczny. W odpowiedzi przesłał jej dotyk babiego lata na karku przesuwanie się jedwabistych pasm. Gabriel wydał komendę, tysiąc świec zamigotało.
Zrobiła krok do tyłu, spoglądając na niego uważnie.
— Zauważą, że nas nie ma.
— Ostatnia osoba, z którą rozmawiałem zupełnie prywatnie, tragicznie zginęła.
Uniosła brwi.
— Czy wiążesz ze sobą te fakty?
— A ty?
Nagle przyszło mu do głowy, że swoimi uwagami naraził ją na niebezpieczeństwo. W sercu poczuł chłód.
Musi to zamaskować, kontaktując się na osobności z innymi Aristoi. Uczynić Zhenling jedną z wielu.
Zawahała się, ruszyła do drzwi, potem spojrzała ponad swym nagim, złocistym ramieniem.
— „Cień powtarza cień, zeschłe liście na ziemi, labirynt natury drży odbity w stawie” — zacytowała Cortesa.
Gabriel skłonił się w milczeniu. Patrzył, jak odchodzi. Spowita w błękit Zhenling stała przez chwilę, jakby oprawiona w ramę drzwi, po czym wkroczyła do innej elektronicznej rzeczywistości.
Mam powody do zadowolenia z siebie, pomyślał.
HRABINA: Zatańczysz ze mną?
LULU: Na własnym weselu? Na oczach tych wszystkich ludzi? Oczywiście!
Za namową Horusa atomy poruszyły się i elektrony zajęły precyzyjnie swe miejsca, tworząc nową maszynę. Nową, użyteczną maszynę…
Dziewięciu Aristoi tuż po Promocji stało na szczycie Kuh-e-Rahmat; wszyscy w tradycyjnej postawie Żelaznego Konia — kolana ugięte, stopy zwrócone do środka, uda napięte — tak jak to wieki temu opisał w BaDuanJin Yuan Fei z Dynastii Song.
Nad światem Persepolis górował inny Yuan — złota statua Pierwszego Aristosa na złotym cokole pośród wysmukłych cyprysów, których gałęzie delikatnie poruszał wiatr.
Skiagénos Gabriela prowadził ćwiczenia z Aristoi. Uczniowie, zakorzenieni niczym cyprysy, wykonywali jego instrukcje i próbowali oddychać piętami.
— Mogę zaproponować ci zajęcie — powiedział Gabriel, przemawiając ustami ze Zrealizowanej materii. — Lorenz może wrócić na Malarza ze swą własną załogą.
— A miałbym czas na przemyślenie twej oferty? — spytał Rubens.
— Czy jesteś ciekaw, na czym polegał wypadek Cressidy? Mógłbym ci o tym opowiedzieć.
Gabriel z zadowoleniem spostrzegł, jak otwory skrzelowe zaszokowanego Rubensa zatrzepotały.
Z punktu widzenia Gabriela ćwiczenia na Kuh-e-Rahmat nie były zbyt interesujące. Zlecił je Deszczowi po Suszy, natomiast Augenblick miał monitorować funkcje życiowe uczniów. W swoim biurze w Rezydencji Gabriel załatwiał poważniejsze sprawy.
Deszcz po Suszy kazał uczniom wykonywać najpierw ćwiczenia ramion: męczące, wielokrotnie powtarzane uderzenia, bloki i zamachy. Częściowo pochodziły z wushu, częściowo z callanetics, niektóre z nich przypominały taniec. Miały całkowicie zmęczyć górną część ciała, wzmocnić oddech i przez swą monotonię wprawić uczniów w stan lekkiej hipnozy.
Absolwenci, bez względu na to, w jakim świecie znajdowały się ich ciała, rzeczywiście wykonywali te ćwiczenia, które ich skiagenosy imitowały w elektronicznym Persepolis. Każdy z nich musiał prawdopodobnie zebrać swe wewnętrzne siły, zawezwać daimony do pomocy w podtrzymaniu słabnącego ciała. Gabriel i Deszcz po Suszy manipulowali tylko swym skiagénosem i mieli tę przewagę, że ich ciała się nie męczyły.
Deszcz po Suszy wykonywał ciosy. Raz-dwa-trzy-cztery. Absolwenci je powtarzali. Wprowadził długą, męczącą dla rąk sekwencję, a potem zmienił nagle ruchy, wyrzucając do przodu dłoń ułożoną w Mudrę Dominacji.
Uczniowie potykali się, odzyskiwali równowagę, wyglądali na oszalałych. Augenblick cały czas obserwował, jak skakały ich podstawowe parametry fizjologiczne. Deszcz po Suszy wznowił ćwiczenia i absolwenci stopniowo odzyskali rytm.
Читать дальше