— Gabriel Aristos — rzekł Najstarszy i skinął głową. Pozostali zamilkli z szacunkiem.
Na Zimnym Podróżniku czoło Gabriela pokryło się potem. Kończyny mu drżały. Niekiedy przemawianie do zgromadzonych Aristoi przerażało go, innym razem zupełnie nie odczuwał tremy. Było to zupełnie nieprzewidywalne i właśnie to najbardziej go niepokoiło.
Horus pilnował, by skiagénos Gabriela pozostawał nieporuszony, by głos nie drżał. Jego rozterki były dla innych zupełnie niedostrzegalne.
— Szanuję i podziwiam zdecydowanie Ikony w obliczu niebezpieczeństwa — oświadczył Gabriel. — Logarchii trzeba zapewnić obronę. Chciałbym jednak zaproponować, by nie wszczynać jednostronnych akcji, lecz tu, w Persepolis, podjąć decyzję, o wspólnej obronie opartej na ogólnym i rozsądnym konsensie. Każda domena dostarczyłaby wsparcia i pewnej liczby statków, które by trzymano cały czas w pogotowiu.
„Ogólny konsens”. Jedno z ulubionych haseł Ikony, choć niechętnie je realizowała. Ale właśnie te argumenty mogły do niej przemówić.
— Sugestia Aristosa Gabriela jest rozsądna — odparła Ikona Cnót. — Wspólnej obronie grozi jednak dywersja przy użyciu ogólnie dostępnych środków. Widzieliśmy na przykład, jak Wielki Przestępca Yuan dokonał dywersji w Hiperlogosie. Natomiast bezpieczeństwo wszystkich sił pod moją komendą zapewnię sama. I gwarantuję swym towarzyszom z Logarchii, że przyłożę się do tej sprawy z najwyższą pilnością. Ani Wielcy Przestępcy, ani ich nie wykryci współpracownicy, ani ich przyszli naśladowcy, nie zdołają się przedrzeć przez mój aparat bezpieczeństwa.
Srebrna sfera Sebastiana pływała wdzięcznymi łukami nad głowami zgromadzonych.
— Pozwolę sobie zauważyć — rzekł — że nasza kochana Ikona bardzo dokładnie przemyślała tę sprawę. Może idealną Formą naszych wspólnych środków bezpieczeństwa nie jest jakaś Forma lecz Brak Formy — każdy wystawi siły wedle swego uznania i w ten sposób zapobiegnie się skorumpowaniu całości przez Wielkich Przestępców.
Do czego zmierza tych dwoje fanatyków? Zastanawiał się Gabriel. Ta, która mówiła o wspólnocie, teraz działa w pojedynkę, ostentacyjnie budując krążowniki, a ten, który idealizował Formę, teraz opowiada się za Brakiem Formy. Wyraźnie coś we dwoje ukartowali.
Od chwili ujawnienia knowań Yuana, w Logarchii założono mnóstwo łączy tachliniowych. Umowy mogły być zawierane na osobności, bez żadnych zapisów, poza Hiperlogosem… umowy, których się nigdy nie ujawni, stracone dla historii, nigdy nie zostaną zarejestrowane w bankach danych, by stanowić przykład dla przyszłych przywódców.
„Wycofujesz się z życia obywatelskiego republiki”. Tak powiedziała Zhenling, gdy odkryła, że Gabriel buduje swą własną tachlinię.
Teraz prywatne łącza miała połowa Aristoi. Najpierw prywatne łącza, teraz prywatne krążowniki, a za życia następnej generacji, prywatne bandy barbarzyńców.
Być może wybuchnie wojna, która tak przerażała Gabriela. Może opóźnił ją tylko o jedno pokolenie.
W tej debacie nie miał nic więcej do dodania. Oczyma duszy widział zalewające Logarchię barbarzyńskie legie Ikony, hordy wychowane do posłuszeństwa i niszczenia.
— Nastąpił ogromny wzrost zainteresowania Wiarą, Athánatos Kouros — oznajmiła matka Gabriela. — Z najwyższą ostrożnością szukam właściwej doktrynalnej interpretacji ostatnich wydarzeń.
— Ufam, że to miłe zajęcie — odparł Gabriel.
Vashti Geneteira uśmiechnęła się.
— To dzieło mego życia.
Gabriel przez chwilę czuł się nieswojo.
Święte symbole w jej zebranych wysoko włosach pobłyskiwały złotem i drogimi kamieniami. W tle, za jej rzeźbioną twarzą, rozciągało się oneirochroniczne wnętrze rozległej katedry. W powietrzu, niczym anioły, unosiła się pieśń głosząca chwalę Gabriela.
— Jeśli Logarchia jako całość miała jakiegokolwiek Boga — rzekła Vashti — to był nim właśnie Yuan. Ty wyzwałeś go do niebiańskiej walki i pokonałeś dzięki wielkiemu osobistemu poświęceniu. Demos są przerażeni obrazami ze Sfery Gaal, upodleniem i nędzą zwykłych ludzi zdradzonych przez Aristoi, którzy ich stworzyli. — Duże oczy Vashti błyszczały. — Dzięki Yuanowi Kościół ma Nowego Totha. Tego mu brakowało, Kourosie. Bóstwa zła, przeciwieństwa twojej dobroci. Teraz mamy boga ciemności walczącego z naszym bogiem światła i, co więcej, można obiektywnie dowieść, że nasz bóg walczył i pokonał tego nowego Arymana. — Uśmiechnęła się. — Ludzie bardzo pragną potwierdzenia faktów. W tym przypadku fakty przemawiają na naszą korzyść. Demos zostali pokrzepieni na duchu — rzeczywiście interweniowałeś dla ich dobra. Nawet inni Aristoi namaścili cię jako Zbawcę. Nawracamy tysiące.
Westchnęła uszczęśliwiona.
— Przyniosłeś nam tyle dobra, chłopcze! Biedny Marcus i reszta zostaną oczywiście świętymi, twój nie narodzony również. — Zmarszczyła brwi. — I będziemy mieli również antyświętych. Ariste Kusicielka i Piekielny Wojownik, który zabił naszego Kourosa, ale odkrył, że w rzeczywistości jesteś nieśmiertelny.
Marcus wziął udział w wyprawie Cressidy, by nie dopuścić Vashti do nie narodzonej dziewczynki. A teraz na zawsze oboje pozostaną więźniami jej doktryny.
Pogarda wrzała w myślach Gabriela.
— Czy mogę być jeszcze w czymś pomocny? — zapytał.
Vashti miała wyrozumiałą minę.
— Wiem, że powiedziałeś to ironicznie, moje dziecko, lecz są pewne rzeczy, które możesz zrobić. Czy zachowałeś ten widelec, którym rozchylałeś tchawicę?
— Nie. Został w bazie Yuana.
— Szkoda. Byłby niezłą relikwią. — Nachmurzyła się, myślała przez chwilę. — Nie łap Yuana zbyt szybko, dobrze? Ogromnie się przydaje świadomość, że gdzieś tam daleko istnieje niegodziwy bóg i stale spiskuje przeciw pokojowi… Im więcej zaniepokojenia wśród Demos, tym bardziej szukają pocieszenia w wierze.
I gdyby Demos wiedzieli, jakie projekty snuje się w Persepolis, byliby jeszcze bardziej przerażeni.
— Nie sądzę, żeby pojmanie Yuana było bliskie — oznajmił.
Vashti uśmiechnęła się.
— Och, to dobrze. Wieczna walka jest o wiele ciekawsza od ograniczonej w czasie, nie sądzisz?
Hiperlogos rozbrzmiewał pogłoskami. Ikona Cnót budowała krążowniki, ćwiczyła wojska. Jej nerwowi sąsiedzi przygotowywali własne systemy obrony. Sebastian dotychczas nic nie zrobił, ale wszyscy wiedzieli, że na wszelki wypadek opracowuje konstrukcje rozmaitych okrętów.
Elitarna i bardzo tajna komisja powołana przez Pan Wengonga donosiła o jeszcze dwóch Mudrach Dominacji, które można by użyć przeciw Aristoi. Aristoi wezwano, by się przeciw nim uwarunkowali.
Może inni opracowali własne mudry. W tajemnicy. Nie można było niczego twierdzić z całą pewnością.
— To interesujące narzędzie — stwierdził Remmy.
Siedział w swym małym pokoju i mówił w demotyku z lekkim beukhomanańskim akcentem. Delikatne złote włosy na wierzchu dłoni pobłyskiwały w świetle podrobionych lamp naftowych.
— Lecz to oczywiście pułapka — kontynuował. — Prawdę tak przebiegle przepleciono ze złudą, że moje sądy o tym, co widzę, muszą być niezwykle wyważone.
Gabriel potrząsnął głową.
— Implant to nie pułapka. W Hiperlogosie nie ma nic fałszywego. — Jak może to nie być fałszywe? — odparł Remmy. Pochylił się, by podrapać Manfreda za uchem. — Ten „oneirochronon” — Gabriel wyraźnie słyszał cudzysłów w jego głosie — to sam fałsz. To obrazki. Są jak sny, pojawiają się w mej głowie, gdy je przywołam.
Читать дальше