— Czy mogę zwrócić się do zgromadzenia, o, Najstarszy? — zapytał.
Oczy Pan Wengonga poruszyły się tylko nieznacznie.
— Możesz, Aristosie.
Gabriel stanął przed zgromadzonymi w Postawie Pewności Siebie. Ogarnęły go na chwilę wątpliwości, lecz je przegnał. Stopniowo zewnętrzny i wewnętrzny zamęt ucichł.
— Staję przed Aristoi z oskarżeniami o morderstwo, spisek oraz o nieakceptowalne i skryte wykorzystanie techniki — oświadczył. Dołączam również oskarżenie o dywersję w Hiperlogosie, który jest podstawą politycznej stabilności Logarchii.
Aristoi, stojący przed nim w milczeniu, zakołysali się jak smagany wichrem las.
Gabriel znów przemówił i wszechświat się zmienił.
Wojna trwała bardzo krótko. Ctesias poddał się natychmiast, gdy dotarły do niego wiadomości, i razem z Theráponami, którzy z nim spiskowali umieścił się w areszcie domowym, oczekując na przybycie sił Logarchii. Han Fu z garstką nadal popierających go Theráponów uciekł swym prywatnym jachtem. Potem próbował zbudować krążownik z materii asteroidowej w układzie oddalonym piętnaście lat świetlnych od swej stolicy. Wykorzystał Hiperlogos, przez co zdradził miejsce swego pobytu. Zbudował przy pomocy nano (na podstawie fałszywych instrukcji dostarczonych przez Gabriela) frachtowiec, ale tylko wewnątrzukładowy. Wtedy Gabriel dysponował już własną flotą operującą pod banderą Logarchii. Szwadron okrążył miejsce schronienia Hana Fu i zmusił go do poddania.
Czegóż spodziewał się dokonać Han Fu potężnym krążownikiem ze swych fantazji? Może skonstruował go tylko dla własnego pokrzepienia, by udowodnić sobie, że ma jakieś szanse?
Pozostali Theráponi Saiga, ci których pozostawił samych i bez instrukcji w swej domenie, poddali się spokojnie.
Kapitan Yuan znikł bez śladu. Wycofał się z Hiperlogosu, a przynajmniej nie dało się go tam znaleźć.
Jedynie zachowanie Zhenling zmusiło Gabriela do podziwu. Gdy dotarła do niej wiadomość o zaistniałej sytuacji, zmieniła kurs swego statku ratunkowego i ruszyła ku Illyricum.
Podda się w domenie Gabriela, ogłosiła, a na swym procesie przed zgromadzonymi Aristoi będzie wyjaśniała swe postępowanie.
Nawet w małym promie zdołałaby uciec. Bliżej miała do Sfery Gaal niż do Logarchii. Gabriel, na nie uzbrojonym statku, nie zdołałby jej zatrzymać. A ona jednak w malutkiej szalupie doświadczała przedsmaku więzienia, które nieuchronnie jej groziło.
Gabriel zatroskał się, otrzymawszy wiadomość o jej planach. Wiedział, że na procesie zachowa się dumnie i dzielnie.
Ale zupełnie bezskutecznie. Niemal żałował, że nie uciekła.
To był koniec spisku. Chyba że — co mało prawdopodobne — Kapitan Yuan zjawi się nagle i wyzwie Aristoi na debatę. Gospodarka domeny Gabriela wróciła do pracy pokojowej.
Gabriel nadal miał przed sobą czteromiesięczną podróż, długi powrót do Logarchii, w ciasnych, klaustrofobicznych pokojach Saiga. Towarzyszyło mu czworo ludzi oraz wspomnienia.
Wiedział, że zostali poharatani. A leczenie potrwa dłużej niż ta podróż.
POGROMCA ZWIERZĄT:
Wejdźcie, wejdźcie do mego zoo.
Wszyscy mogą tu oglądać życie i śmierć.
Umysł Gabriela powrócił z oneirochrononu i przejął ciało od Horusa. Gabriel poczuł na kolanach ciężar śpiącego Manfreda, dostrzegł Clancy. Czekała cierpliwie obok, na pudłowatej koi Saiga.
— Przyszłam ci powiedzieć, że wszczepianie implantu Remmy’emu poszło dobrze — rzekła.
— Nie protestował?
— Nie — odparła Clancy. — Nie sądzę, żeby się orientował, co to znaczy. Wiedział, że pozwoli mu to rozumieć demotyk, a to jest ważne dla jego… misjonarskiego powołania.
— Jeśli pokażemy mu oneirochronon, jeśli damy mu dostęp do Hiperlogosu, to może…
Clancy potrząsnęła głową.
— Musimy być bardzo ostrożni — powiedziała. — Tylko jeden krok naraz. Albo zechce w to uwierzyć, albo nie.
Gabriel zasmucił się.
— Chciałbym go uleczyć. Uleczyć nas wszystkich. Clancy podrapała Manfreda po łbie.
— Horus powiedział mi, że właśnie jesteś w Persepolis?
— Byłem.
— I…?
— Nowości? Ctesiasa trzeba było ratować przed tłuszczą, która szturmowała jego Rezydencję. Przeniesiono go na orbitę, do bezpieczniejszego miejsca odosobnienia. Demos byli oburzeni, gdy ukazały się oneirochroniczne nagrania z Terriny. Zdaje się, że bardziej się identyfikują z wygłodniałymi biedakami na Terrinie niż z Aristoi, którzy zgotowali im ten los. Te sceny ich przeraziły.
— Mogą przerazić każdego.
— Te zajścia powinny stanowić ostrzeżenie dla wszystkich, którzy uważają, że Demos są zbyt bierni i zbyt grzeczni.
— Szkoda, że wydarzyły się tak późno.
Gabriel westchnął, wytarł pot łaskoczący go w czoło.
— Spotykamy się teraz codziennie. Sesje trwają nieprzerwanie. Wyprawa ratunkowa do Sfery Gaal to niewiarygodne przedsięwzięcie logistyczne. Tysiące okrętów. Setki tysięcy nauczycieli, techników, członków personelu medycznego. Trzeba zdecydować, od czego zacząć. Kogo uczyć. Musimy skoncentrować się na dzieciach. Dorośli są przeważnie tak uszkodzeni, że już zupełnie nie można im pomóc. Ale jak zareagują, gdy odbierzemy im dzieci, lub, co gorsza, ich umysły? Bazy danych, zgromadzone przez spiskowców, są bardzo przydatne, ale… — Uniósł dłonie w górę. — Taki jestem zmęczony. Mam tego dosyć.
— Te zebrania są przynajmniej dla ciebie rutynowym działaniem. — Ujęła jego dłoń. — Też próbuję tutaj poddać się rutynie. To pomaga. Mam problemy. W jednej chwili jestem całkowicie sobą, a zaraz potem ogarniają mnie wątpliwości, przestrach, bezradność.
Gabriel wziął głęboki oddech.
— Rozumiem. Czuję się bardzo podobnie. Kiedy miałem jakieś sprawy do załatwienia, proste, oczywiste zadania… kiedy musiałem zabić Saiga i uwolnić ciebie, gdy musiałem oskarżyć i unieszkodliwić spiskowców, potem ich ścigać, działałem dość dobrze. Prócz tego nadal dominowały wtedy elementy osobowości Głosu, a Głos jest bardzo pewny siebie.
— Głos?
— Daimōn paranoiczny i psychotyczny, ale zdolny. Ukryty geniusz. Nie wiedziałem, że go posiadam. Później ci o nim opowiem. — Potrząsnął głową. — Ale teraz, gdy niewiele jest pracy i wygłaszam tylko przemówienia w Persepolis, ogarniają mnie ślepota i trwoga.
Ich wzrok spotkał się.
— Złamali nas — powiedziała po prostu.
— Tak jest. A ludzie tacy jak my to złożone maszyny i gdy nas połamią, niełatwo nas zreperować. — Odetchnął urywanie, chrapliwie.
— Trudno mi teraz stanąć twarzą w twarz z równymi sobie — rzekł. Ci arystokratyczni, zadufani w sobie ludzie i każdy tak pewny swych racji. Zastanawiam się, cóż ja wśród nich robię? Nigdy wcześniej nie doświadczałem takich wątpliwości. W ogóle nie doświadczałem wątpliwości. I to ja właśnie uważany jestem za wybawiciela.
Objęła go, położyła mu głowę na ramieniu.
— Cóż Yuan z nami zrobił? Jesteśmy jego dziełem, a on nas zniszczył.
— Niezupełnie — odparł Gabriel. — Zauważ, że to my unicestwiliśmy jego plany. My dwoje. A przede wszystkim ty, gdy przyznałaś się do dywersji i zamiast mnie ukarano ciebie. My spowodowaliśmy, że Yuan ucieka rozpaczliwie, a rozwścieczona ludzkość żąda jego krwi.
— Choć nie wiadomo, gdzie wędruje, ale na pewno nie jest taki zagubiony, jak my — rzekła Clancy.
— Nie — powiedział, wzdychając głęboko. — On nigdy, aż do śmierci, nie będzie miał wątpliwości.
Читать дальше