Remmy, podłączony do reno podtrzymującego życie, spał spokojnie na podłodze. W jednostce pozostała tylko jedna kanapa, ale potrzebna była Gabrielowi.
Ocalało trochę sprzętu, który teraz leczył obrażenia Gabriela.
Nano wykurowały złamany nos i właśnie naprawiały zmiażdżone gardło. Krwawienie zostało zatamowane, dziura w krtani oczyszczona. Gabriel nadal dyszał przez tę dziurę, obecnie już bez zakłóceń. Wstał i ucałował Clancy z powagą.
— Jesteś wspaniała —nadał.
Wcześniej uruchomił jej reno i daimony, by mogli rozmawiać.
— Paskuda ze mnie — odrzekła i niepewnym ruchem ręki pogładziła swą ostrzyżoną głowę.
Nie jest już zapłonioną różą, pomyślał, lecz bladą, prześwitującą lilią. Objął ją i znów ucałował. Wyczuł w jej ciele pewien opór.
— Czy potrzebne ci są jakieś zabiegi medyczne? —spytał Gabriel. — Zranili cię fizycznie?
— Tak, ale to już się zagoiło. — Spojrzała na jego dwukrotnie złamany, garbaty nos. — Chyba nawet lepiej niż u ciebie. — Odetchnęła głęboko, jej ramiona wystrzeliły przy nim w górę, zawahały się, dotknęły go. — Bałam się, że to jakaś ich sztuczka. Ale to nie sztuczka, prawda?
— Nie.— Spojrzał na nią. — Ocaliłaś mnie. Przekonałaś ich, że to ty sabotowałaś ich reno. Zapewniam cię, to okazało się niezwykle ważne.
— To było… trudne.
W jej oczach pojawiły się mroczne cienie.
— Teraz możemy ich zniszczyć.
Rysy jej stwardniały, twarz wyrażała głębokie przekonanie.
— Tak, Aristosie. Zniszcz ich całkowicie.
Po drugiej stronie hallu Biały Niedźwiedź uruchamiał reno Yaritoma i Quillera. Maszyna przepaliła ściany pokojów, zabrała obu mężczyzn i przywiozła do jednostki medycznej, gdzie Clancy pracowała nad Gabrielem.
Gabriel i Clancy w towarzystwie Manfreda poszli do pokoju wyłożonego czarno-białymi kaflami. Pracowali tam Obserwatorzy. Kiedy reno zostały uruchomione, przeszli do sali ogólnej, siedli w miękkich fotelach i kanapach i wzięli się do dzieła. Potężne reno podziemnej instalacji zostały uaktywnione. Wykorzystując tajne wejścia Yuana, otwierali kolejne pliki, po czym przepisywali pliki hasłowe i zastępowali hasła Yuana hasłami Gabriela.
Na początku lista spiskowców. Han Fu, Ctesias, Saigo, Zhenling — tylko czworo z setek Aristoi. Około sześćdziesięciu Theráponów w różnym stopniu uczestniczyło w tej działalności. Setki nieświadomych pomagierów, ludzi takich jak Marcus, którym przydzielono istotne zadania, ale którzy nie zdawali sobie sprawy z szerszego kontekstu. Gabriel nieco się zdziwił, że Astoreth nie należała do drużyny Yuana — podzielała przecież jego poglądy. Być może Yuan uważał, że jest zbyt zmienna.
Prawdopodobnie miał rację. Nie potrafiłaby utrzymać tajemnicy i komuś by się wygadała.
Tylko czworo Aristoi. Koszmarne wizje Gabriela — Logarchia rozdzierana nie kończącymi się wojnami domowymi — zaczęły powoli blednąć. Tych czworo nie wszczęłoby wojny ze wszystkimi. Aż tak szaleni nie byli.
A Gabriel natychmiast mógł im wyrządzić mnóstwo szkód.
Ułożył spis czynności i metodycznie je wykonywał. Sprawdził, gdzie w układzie Terriny orbitują bezzałogowo cztery krążowniki Yuana, które wspólnie zniszczyły Cressidę. Zbudował w oneirochrononie fałszywe krążowniki — konie trojańskie. Miały reagować na rozkazy Yuana, jakby były prawdziwe. Potem na prawdziwych krążownikach skonstruował mataglap, by zamienił je w kawałki wrzącego żużlu wielkości asteroidu. Znalazł w plikach Logarchii plany okrętów wojennych i ukrył je w pliku, który otwierał się jedynie na jego hasło, nie na hasło Yuana. Następnie tamte oryginalne pliki zastąpił plikami, z których okrojone informacje pozwalały zaledwie zbudować niezgrabne frachtowce wewnątrzukładowe, pozbawione nawet napędu generatorów grawitacyjnych.
Jeśli już ktoś zacznie tworzyć flotę wojenną, to będzie to ktoś stojący po mojej stronie, myślał Gabriel. Yuan musiałby to robić od podstaw.
Statki terraformujące Yuana — w Sferze Gaal krążyło ich kilkadziesiąt — potraktował podobnie. Tu zadanie było łatwiejsze, gdyż na każdym ze statków znajdowało się już aktywne nano. Gdyby teraz Yuan chciał przenieść swe działania do innej gwiazdy, zaczynałby wszystko od zera.
Quiller odkrył, ku zdumieniu Gabriela, że spiskowcy Yuana odbudowali Pyrrho. Na pokładzie umieścili kukiełki — Gabriel, Marcus, pozostałe trzydzieści trzy osoby. Udawali się na Illyricum. Żadna z kukiełek nie była w tej chwili aktywna; aż do przybycia na miejsce miały przebywać w zbiornikach zawieszenia życia, podtrzymujących minimalne funkcje organizmów. W plikach Yuana odkryli zapis dyskusji, co zrobić z kukiełkami po przybyciu do domeny Gabriela. Rządzić domeną przez kukiełki? Od garstki spiskowców wymagałoby to wielkiego wysiłku. Zaaranżować jakiś wypadek? Po śmierci Cressidy wzbudziłoby to poważne podejrzenia. Zmusić Gabriela do rezygnacji z domeny i wyruszenia na wyprawę w stylu kapitana Yuana? Żadnych decyzji nie podjęto, lecz to ostatnie rozwiązanie uważano za najbezpieczniejsze.
Pyrrho z kukiełkową załogą miał na pokładzie laboratoria nano. Gabriel spuścił je ze smyczy, i to zakończyło całą sprawę.
Wszystko okazało się bardzo łatwe. Właśnie w ten sposób zginęła Ariste Cressida. Yuan nie musiał nawet wysyłać na orbitę Sanjaya rakiety wypełnionej mataglapem, wystarczyło dostać się do reno Sanjaya i we własnych laboratoriach Cressidy zbudować dywersyjne nano.
Potem, z pewną zawziętością, Gabriel zajął się zbuntowanymi Aristoi. Han Fu i Ctesias przebywali w swych stolicach na gęsto zaludnionych obszarach, więc Gabriel nie ważył się zniszczyć ich mataglapem. Kapitan Yuan natomiast, w swym Discovery, leciał na Dürera, by nadzorować tam terraformowanie. Zhenling ze swym małżonkiem Gregorym Bonhamem i czterema Theráponami znajdowała się na swoim jachcie w drodze na Tienjin.
Prawie na pewno oba statki miały nano na swych pokładach.
Najpierw Yuan, postanowił Gabriel.
To mu się nie powiodło. Haseł i wejść Yuana nie dało się zastosować w przypadku jego własnych pokładowych reno. Yuan zmienił programy, by zabezpieczyć je przed chwytami, jakie sam stosował. Gabriel trudził się w pocie czoła, krzyczał z wściekłości, walił w oparcie fotela. Również ani jego demony, ani koledzy nie zdołali się przedrzeć przez elektroniczną zaporę Yuana.
Gdy wyczerpany przerwał próby, uświadomił sobie, że od wielu godzin Głos nic do niego nie mówił. Metodycznie wyrysował lewą ręką glif „strzeż się” i zaintonował mantrę Tzai, dai, giń.
Głos wreszcie nadszedł, bardzo oddalony.
— Przyzywałeś mnie, Aristosie?
— Nie potrafię przebić się przez oprogramowanie Yuana. To ty jesteś ekspertem od przechytrzania jego mechanizmów.
— Już niczego więcej nie mogę cię nauczyć.
— Ale może znasz strategię, którą wszyscy przeoczyliśmy.
— Nie znam.
— Chcę, żeby umarł.
— Nie umrze dzisiaj.
Stwierdzenie bezbarwne i bezpośrednie. Po nim nastąpiła chwila milczenia.
— Po walce z Saigiem zostawiłeś mnie —rzekł Gabriel.
— Nie potrzebowałeś mnie już więcej.
— Pragnę twojej pomocy.
— Nie mogę ci pomóc w tym zadaniu. —Głos brzmiał żałobnie.
Читать дальше