Bill Browder - Czerwony alert
Здесь есть возможность читать онлайн «Bill Browder - Czerwony alert» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2015, ISBN: 2015, Издательство: Sonia Draga, Жанр: Биографии и Мемуары, stock, Политика, Публицистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czerwony alert
- Автор:
- Издательство:Sonia Draga
- Жанр:
- Год:2015
- ISBN:978-837-999-2539
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czerwony alert: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwony alert»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Czerwony alert — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwony alert», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Ale kiedy 29 listopada niespodziewanie zadzwonił do niego Karpow i oznajmił, że zgadza się udostępnić część dokumentów, których wydania konsekwentnie odmawiał od kilku miesięcy, Eduard odwołał wszystkie zaplanowane spotkania i pognał do moskiewskiej siedziby Ministerstwa Spraw Wewnętrznych przy ulicy Nowosłobodskiej. Karpow powitał go przy wejściu, a gdy dotarli do jego biura, wskazał mu krzesło. Eduard usiadł.
— Wiem, że prosił pan o akta sprawy Czerkasowa i jestem gotów pokazać panu dzisiaj niektóre z nich — oznajmił major, uśmiechając się z wyższością.
Eduard wbił w niego pełne złości i pogardy spojrzenie.
— Dawno temu powinienem był je dostać.
— Nieważne. Udostępniam je panu teraz. Proszę okazać odrobinę wdzięczności. — Karpow wstał, chwycił oburącz wysoką na przeszło dwadzieścia centymetrów stertę dokumentów, po czym okrążył biurko i z hukiem cisnął papiery na blat przed Eduardem. — Jest jednak pewien problem. Mamy nieczynne ksero, więc jeśli zależy panu na kopiach, musi pan przepisywać odręcznie.
Zazwyczaj Eduarda cechował opanowany profesjonalizm, ale teraz ten trzydziestoletni oficerek z wypielęgnowanymi paznokciami paradujący we włoskim garniturze za trzy tysiące dolarów i z drogim zegarkiem na ręku pastwił się nad nim jak szkolny osiłek. Po pięciu miesiącach bezowocnych starań o dostęp do akt takie zachowanie było dla Eduarda nie do przyjęcia. Sam był kiedyś śledczym w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, ale nigdy nie traktował nikogo w taki sposób.
— Co pan sobie wyobraża? — zaczął krzyczeć, nie mogąc pohamować frustracji. — Przyłapaliśmy was. Wiemy o wszystkim, co się wydarzyło w Petersburgu!
Karpow zrobił się blady jak ściana.
— Co? A niby co miało się stać w Petersburgu? — odparł, zgrywając głupiego.
— Mamy wszystkie dowody. Dokumenty znajdujące się w waszych rękach posłużyły do zagarnięcia trzech spółek i utworzenia fałszywych długów. Z moim doświadczeniem w sprawach karnych mogę panu powiedzieć, że nietrudno będzie to udowodnić.
Major skrzyżował ręce na piersi i rozejrzał się nerwowo po swoim gabinecie. Po kilku sekundach dał Eduardowi znak, by przeszedł na drugą stronę biurka. Gdy Eduard stanął za plecami Karpowa, ten zaczął z pasją uderzać palcami w klawiaturę swojego laptopa, najwyraźniej przekonany, że w biurze znajduje się podsłuch. Eduard nachylił się, by przeczytać wiadomość. „Ja nie brałem w tym udziału. To była akcja Kuzniecowa”. Chwilę później milicjant skasował cały tekst.
W ciągu kilku sekund arogancja Karpowa ustąpiła miejsca usłużności. Major pomógł nawet Eduardowi wybrać do skopiowania co ważniejsze dokumenty z akt Iwana.
Eduard nie był pewien, czemu zawdzięcza taki obrót sprawy, ale nie zamierzał zmarnować okazji. Zapamiętale notował, ale musiał przestać, gdy Karpow oznajmił, że musi iść na inne spotkanie. Niezwykłe było to, że milicjant odprowadził Eduarda nie tylko do wyjścia z budynku, ale towarzyszył mu również w drodze na parking. Najprawdopodobniej liczył, że adwokat powie coś więcej na temat dowodów, którymi dysponujemy.
Siedząc w samochodzie, Eduard zdał sobie sprawę, że popełnił wielki błąd. Nie upoważniliśmy go, aby z kimkolwiek rozmawiał o naszym odkryciu. Tracąc nad sobą panowanie, zdradził naszym przeciwnikom, że przejrzeliśmy ich knowania.
Kiedy Eduard odzyskał zimną krew, zadzwonił do Londynu, by opowiedzieć nam, co się stało. Niewątpliwie popełnił błąd, ale trudno było czynić mu wyrzuty, zważywszy na zachowanie Karpowa. Eduard przeprosił nas i doradził, żebyśmy jak najszybciej złożyli naszą skargę, zanim tajemnica wyjdzie na jaw. Zapytałem Władimira, ile jeszcze potrzebuje czasu.
— Cztery dni — odpowiedział nienaganną angielszczyzną, co oznaczało, że będzie gotowy na 3 grudnia 2007 roku.
Tymczasem musiałem lecieć do Genewy, gdzie 30 listopada miałem zjeść lunch z klientem. W obliczu wszystkich tych wydarzeń wolałbym zostać w Londynie, ale spotkanie było zbyt ważne, aby je odwoływać. Wyleciałem rano, a wróciłem wieczornym lotem. Gdy siedziałem w taksówce, która mijała właśnie Canary Wharf, wioząc mnie z lotniska do domu, zadzwoniła do mnie sekretarka.
Odczytała mi wszystkie wiadomości, jakie pozostawiono dla mnie tego dnia, a na koniec oznajmiła:
— Szukał pana niejaki Igor Sagirian. Czy mam teraz pana z nim połączyć?
— Sagirian?
Zacząłem szukać w pamięci. Znałem to nazwisko. Przeglądając listę kontaktów w moim smartfonie, przypomniałem sobie, że był to jeden z członków zarządu Renaissance Capital, spółki Borysa Jordana, z którą zetknąłem się, tocząc wojnę z Sidanco. Spotkałem Sagiriana tylko raz, na konferencji inwestorów przed kilku laty, więc nie wiedziałem, dlaczego teraz próbuje się ze mną skontaktować.
— Oczywiście. Porozmawiam z nim.
Sekretarka zadzwoniła do niego i przekierowała rozmowę.
— Mówi Bill Browder — zacząłem. — Jak się miewasz, Igorze?
— Dobrze, na ile to możliwe w dzisiejszych czasach. Posłuchaj, kiedy wrócisz do Londynu? Chciałbym się z tobą spotkać i chwilę porozmawiać. Wolałbym osobiście niż przez telefon.
Zaintrygowała mnie jego prośba. Ledwie znałem faceta, a on był gotów przylecieć z Moskwy, żeby zobaczyć się ze mną.
— Nie ma problemu. A o co chodzi?
— Nic wielkiego, ale jak wiesz, każdy ulega pewnym naciskom, więc chciałem tylko przedyskutować z tobą, jakie można jeszcze poczynić kroki, ponieważ sporo ze sobą współpracujemy, a mamy ostatnio małe trudności.
Jego odpowiedź nie trzymała się kupy. Nie miałem pojęcia, o jakich „naciskach” czy „małych trudnościach” mówił, i zacząłem podejrzewać, że ma to coś wspólnego z niedawną wizytą Eduarda u Karpowa.
— Czy chciałbyś teraz pomówić o czymś konkretnym?
— Cóż, szczerze mówiąc, problem w tym, że rozmawiam przez komórkę. Szczęściarz z ciebie, bo mieszkasz w Wielkiej Brytanii, ale ja jestem w Rosji i wolałbym spotkać się osobiście.
Działo się coś niezwykłego. Być może Sagirian zamierzał przekazać mi wiadomość od moich przeciwników albo negocjować w ich imieniu. Jakiekolwiek miał plany, jego prośba nie wyglądała na przypadkową, więc zgodziłem się na spotkanie w hotelu Dorchester. Termin wyznaczyłem na 11 grudnia, zaraz po powrocie z podróży biznesowej na Bliski Wschód, w którą właśnie się wybierałem.
Następnego dnia rano poleciałem do Arabii Saudyjskiej, a w najbliższy poniedziałek nasz zespół prawników przedłożył rosyjskim władzom skargę, która zajęła aż 244 strony. Dwa egzemplarze otrzymał prokurator generalny, dwa trafiły do przewodniczącego Komitetu Śledczego, a kolejne dwa powędrowały do szefa wydziału wewnętrznego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Spodziewałem się reakcji na nasze skargi dopiero po Nowym Roku, jednak dwa dni później, kiedy szedłem przez hol hotelu Four Seasons w Rijadzie, zadzwonił do mnie podekscytowany Jamison Firestone, który nadal przebywał w Moskwie.
— Bill, czy to połączenie jest bezpieczne?
— Co?
— Czy twój telefon jest czysty?
— Nie mam pojęcia. Jestem w Arabii Saudyjskiej. A dlaczego pytasz?
— Właśnie miałem bardzo dziwne spotkanie z facetem, który nazywa się Igor Sagirian.
— Sagirian?
— Tak. Jest prezesem Renaissance Capital…
— Wiem, kim on jest. Czego od ciebie chciał?
— Chciał porozmawiać o tobie, Bill.
— Co?
— To było podejrzane. On wiedział wszystko o twojej sytuacji. Kiedy wszedłem do jego gabinetu, miał na biurku plik dokumentów na twój temat. Wziął jedną z kartek i wykonał jakiś dziwny gest, dając do zrozumienia, że sytuacja jest poważna. Powiedział, że stoją za tym bardzo źli ludzie. Tacy, którzy z nikim się nie cackają. Faceci z kryminalną przeszłością.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czerwony alert»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwony alert» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czerwony alert» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.