Bill Browder - Czerwony alert
Здесь есть возможность читать онлайн «Bill Browder - Czerwony alert» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2015, ISBN: 2015, Издательство: Sonia Draga, Жанр: Биографии и Мемуары, stock, Политика, Публицистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czerwony alert
- Автор:
- Издательство:Sonia Draga
- Жанр:
- Год:2015
- ISBN:978-837-999-2539
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czerwony alert: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwony alert»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Czerwony alert — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwony alert», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Siedemdziesiąt jeden milionów dolarów.
— Siedemdziesiąt jeden milionów? To szaleństwo! Z jakiego tytułu?
— Nie mam pojęcia.
— Wadimie, natychmiast przekaż to Eduardowi i Siergiejowi. Musimy się dowiedzieć, o co chodzi.
— Już się robi.
Mój beztroski tydzień w Korei diabli wzięli. Rosjanie nie odpuszczali. Cała ta sprawa z komornikiem była śmiechu warta. Skąd, do cholery, wzięło się to roszczenie? Kto za nim stał? Jak mogli zająć aktywa, których nie było już nawet w Rosji? Nie mogli. A jeżeli mogli?
Nie byłem już w stanie myśleć o Korei. Musiałem jak najszybciej wracać do Londynu. Zadzwoniłem do Kevina, przeprosiłem go serdecznie, że nie dam rady przyjść na kolację, i poprosiłem, żeby odwołał resztę zaplanowanych spotkań. Następnie skontaktowałem się z biurem Korean Air i zarezerwowałem bilet na samolot do Londynu na następny ranek.
Po długim locie udałem się prosto do biura, gdzie czekali na mnie Iwan i Wadim. Zasiedliśmy w sali konferencyjnej i wysłuchałem relacji o tym, co udało się wyjaśnić, kiedy byłem w powietrzu.
Po pierwsze, wyrok był prawdziwy. Eduard pojechał pociągiem do Petersburga, poszedł do sądu, poprosił o akta sprawy i sfotografował je aparatem cyfrowym. Wadim sięgnął po zdjęcia leżące na stercie papierów i położył je przede mną.
— Tu jest napisane „Mahaon” — wyjaśnił, wskazując palcem na kopię dokumentu. Była to nazwa jednej z zawieszonych spółek holdingowych naszego funduszu. — A tu jest kwota.
Kwota była podana w rublach, ale przeprowadziłem w myślach szybką kalkulację i okazało się, że stanowiła równowartość blisko 71 milionów dolarów.
— Jak mogliśmy o tym nie wiedzieć? — zapytałem przekonany, że to jakieś kolosalne niedopatrzenie z naszej strony.
— Siergiej też się nad tym zastanawiał — odparł Wadim. — Kiedy Eduard był w Petersburgu, Siergiej sprawdził rejestr własności spółki.
— I co? — zapytałem pełen złych przeczuć.
Iwan westchnął ciężko.
— Mahaon została skradziona, Bill.
— Jak to skradziona? Jak można ukraść spółkę?
— Nie jest to łatwe — odparł Iwan, który znał się trochę na procedurach urzędowych. — Ale w zasadzie spółka może bezprawnie zmienić właściciela, jeżeli ktoś wejdzie w posiadanie jej pieczęci, aktów własności, certyfikatów i dokumentów rejestracyjnych.
Słysząc to, doznałem wstrząsu.
— Właśnie taką dokumentację skonfiskowała milicja — powiedziałem cicho. — Podczas nalotu na kancelarię Jamiego.
— Otóż to — potwierdził Iwan.
A następnie wyjaśnił, że kiedy to się stało, nowi posiadacze dokumentów mogli postępować jak pełnoprawni właściciele spółki. Mogli ją prowadzić albo zlikwidować, upłynnić jej aktywa albo zmienić siedzibę — praktycznie mieli nieograniczone możliwości.
Teraz wszystko stało się jasne. Padliśmy ofiarą procederu zwanego „rosyjską grabieżą zorganizowaną”. Zazwyczaj polega on na tym, że skorumpowani funkcjonariusze milicji wszczynają fałszywe śledztwa, przekupieni sędziowie zatwierdzają konfiskatę majątków, a członkowie grup przestępczych są gotowi uciszyć każdego, kto wejdzie im w drogę. Była to tak powszechna praktyka, że niezależny rosyjski dziennik „Wiedomosti” opublikował nawet wykaz dostępnych usług wraz z cenami. Na przykład zamrożenie kapitału albo wszczęcie postępowania karnego kosztowało 50 tysięcy dolarów, a wydanie nakazu sądowego 300 tysięcy. Jedynym sposobem na skuteczną walkę z tymi rabusiami był skrajnie brutalny odwet, który w naszym przypadku oczywiście nie wchodził w grę.
Siergiej spędził całą noc na poszukiwaniach i zadzwonił do nas następnego dnia, aby wyjaśnić, jak do tego doszło.
— Mahaon oraz dwie inne spółki należące do ciebie zostały przejęte przez firmę o nazwie Pluton z siedzibą w Kazaniu.
Kazań jest stolicą Tatarstanu, półautonomicznej republiki leżącej w centralnej Rosji.
— Kto jest właścicielem Plutona? — zapytałem.
— Niejaki Wiktor Markiełow, który jak wynika z rejestru skazanych, w dwa tysiące pierwszym roku dostał wyrok za pozbawienie życia.
— Nie do wiary! — krzyknąłem. — A więc milicja wpada do naszego biura, zabiera wszystkie dokumenty, a potem podstawiają jakiegoś kryminalistę, który bezprawnie przejmuje nasze spółki?
— Właśnie tak to wygląda — rzekł Siergiej. — Co gorsza wykorzystano te dokumenty, żeby spreparować szereg kontraktów z datą wsteczną, a z nich wynika, że twoja firma jest winna siedemdziesiąt jeden milionów jakiejś spółce fasadowej, z którą nigdy nie robiłeś żadnych interesów.
— O Boże — jęknąłem.
— Czekaj, to jeszcze nie wszystko. Te fałszywe umowy trafiły do sądu, gdzie stawił się jakiś adwokat, którego nie wynajmowałeś, żeby bronić twoich spółek. Kiedy tylko zaczęła się rozprawa, ten człowiek przyznał się w twoim imieniu do całego zadłużenia.
Teraz wszystko, choć odrażające i niepojęte, nabierało sensu. Kiedy zobaczyłem wszystkie wątki połączone w logiczną całość, zacząłem się śmiać. Najpierw tylko trochę, potem coraz głośniej. Nie było nic zabawnego w tym, co się działo, ale śmiałem się, bo czułem ulgę. Z początku wszyscy milczeli, ale potem przyłączył się do mnie Iwan, a po chwili zawtórował mu Wadim.
Poznaliśmy intencje naszych przeciwników i wiedzieliśmy, że ponieśli całkowitą porażkę. Chcieli zagarnąć pieniądze Hermitage, ale w Rosji ich nie było. Z opublikowanego w prasie cennika wynikało, że wydali miliony na łapówki dla sędziów, gliniarzy i urzędników tylko po to, by obejść się smakiem.
Jedynym, który się nie śmiał, był Siergiej.
— Za wcześnie na świętowanie, Bill — powiedział, a jego słowa dobiegające z głośnika telefonu zabrzmiały złowieszczo. — To jeszcze nie koniec.
— Co masz na myśli? — zapytał Wadim.
— Nie wiem — odparł Siergiej lekko zniekształconym przez zakłócenia na linii głosem. — Ale w Rosji tylko baśnie dobrze się kończą.
Rozdział 25
Aparatura zagłuszająca
Mogliśmy wyjść z tej sytuacji obronną ręką i zapomnieć o wszystkim. Istniała jednak poważna przeszkoda. Wciąż toczyło się postępowanie karne przeciwko Iwanowi.
Sprawę prowadzili Kuzniecow i Karpow, obaj bezsprzecznie uwikłani w kradzież naszych spółek. Aby ich zdemaskować, postanowiliśmy wnieść przeciwko nim skargę do rosyjskich władz. Ponieważ nasz zespół prawników miał pełne ręce roboty, powierzyliśmy to zadanie Władimirowi Pastuchowowi, adwokatowi, który w 2006 roku nakłonił Wadima do opuszczenia Rosji.
Pastuchow przyleciał do Londynu i zainstalował się w sali konferencyjnej w naszej nowej siedzibie. Po sukcesie funduszu Hermitage Global przenieśliśmy się do świeżo odrestaurowanego budynku przy Golden Square, nieopodal Picadilly Circus, i już nie musieliśmy się tłoczyć w wynajmowanych biurach w Covent Garden.
Prawnik rozłożył wokół siebie sterty naszych akt i w ciągu kilku kolejnych dni przeprowadził rozmowę z każdym z nas. Następnie przygotował obszerną skargę dotyczącą nielegalnego zagarnięcia naszych spółek i powstania ogromnego zadłużenia. W osobnym paragrafie opisał, jaki związek ma oszustwo z dokumentami oraz plikami elektronicznymi, które zarekwirowano podczas rewizji przeprowadzonych pod dowództwem Kuzniecowa i nad którymi pieczę sprawował Karpow.
Podczas gdy Władimir przystąpił do ofensywy, przebywający w Rosji Eduard prowadził działania obronne. Od pięciu miesięcy usiłował zdobyć akta sprawy Iwana, aby przygotować jego obronę, i od pięciu miesięcy major Karpow nieugięcie odmawiał ich przekazania. Eduard składał skargi do prokuratorów i zwierzchników Karpowa, lecz nic nie wskórał. Z każdą odmową jego frustracja przybierała na sile. Nie była to już dla niego wyłącznie sprawa zawodowa, zaczynał traktować ją osobiście.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czerwony alert»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwony alert» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czerwony alert» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.