Bill Browder - Czerwony alert
Здесь есть возможность читать онлайн «Bill Browder - Czerwony alert» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2015, ISBN: 2015, Издательство: Sonia Draga, Жанр: Биографии и Мемуары, stock, Политика, Публицистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czerwony alert
- Автор:
- Издательство:Sonia Draga
- Жанр:
- Год:2015
- ISBN:978-837-999-2539
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czerwony alert: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwony alert»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Czerwony alert — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwony alert», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Czy ty mu wierzysz?
— Nie jestem pewien, ale facet sprawia wrażenie bardzo wiarygodnego.
— Czemu ten Asłan miałby ci zdradzać ich zamiary?
— Mówi, że w służbach toczy się wojna, a jego frakcja walczy z ludźmi, którzy dobrali się do nas.
Nie miałem pojęcia, czy to wszystko jest prawdą, czy jakąś wyreżyserowaną prowokacją, ale jednego byłem pewien — Wadim musiał opuścić Rosję.
— Posłuchaj, myślę, że powinieneś jak najszybciej tu przylecieć. Jeżeli istnieje choćby najmniejsze prawdopodobieństwo, że ten facet nie kłamie, nie możemy dopuścić, żebyś został aresztowany.
— Czekaj, czekaj, Bill. Nie przesadzajmy.
— Chyba żartujesz, Wadimie. Uciekaj stamtąd. Jesteś w Rosji. W Rosji! Tam nie ma czegoś takiego jak przesada.
Zakończyliśmy rozmowę, ale Wadim nie zgodził się na wyjazd. Wiedział, że gdyby teraz opuścił Rosję, mógłby już nigdy tam nie wrócić. Nie mieściło mu się w głowie, że mógłby dobrowolnie skazać się na wygnanie z powodu słów, które usłyszał tego popołudnia od jakiegoś nieznajomego. Potrzebował więcej informacji.
Ja miałem na to inny pogląd i błagałem Wadima, aby porozmawiał z Władimirem Pastuchowem, moskiewskim prawnikiem, z którego porad fundusz Hermitage korzystał od wielu lat. Władimir był najmądrzejszym człowiekiem, jakiego znałem i kiedykolwiek będzie mi dane poznać. Będąc prawie niewidomy, nosił okulary grube jak denka od butelek, w których wyglądał jak skryba z powieści Dickensa. Jednak za sprawą tej ułomności umysł Władimira był bardziej przenikliwy, wydajniejszy i lepiej rozwinięty niż u wszystkich ludzi, jakich znałem. Miał rzadki dar — potrafił przejrzeć do głębi każdą złożoną sytuację i dostrzec najdrobniejszy szczegół. Był niczym genialny szachista, zdolny przewidzieć każdy ruch przeciwnika, zanim ten w ogóle uświadomi sobie, że może go wykonać.
Chociaż Wadim nie chciał wyjeżdżać, zgodził się na spotkanie z Władimirem. Kiedy prawnik tuż przed północą otworzył mu drzwi, Wadim przyłożył palec do ust, dając znak, że nie powinni rozmawiać, gdyż w mieszkaniu mógł zostać zainstalowany podsłuch. W milczeniu wszedł do środka, zasiadł przy komputerze Władimira i zaczął pisać.
„Dostałem ostrzeżenie od człowieka pracującego dla rządu, że zostanę aresztowany. Czy oni mogą to zrobić?”
Władimir przejął klawiaturę.
„Pytasz mnie jako prawnika czy jako przyjaciela?”
„Jedno i drugie”.
„Jako prawnik odpowiadam, że nie. Nie ma podstaw, żeby cię aresztować. Jako przyjaciel mówię, że tak. Absolutnie. Oni mogą zrobić wszystko”.
„Powinienem wyjechać?”
„Czy twój informator jest wiarygodny?”
„Myślę, że bardzo”.
„Więc powinieneś”.
„Kiedy?”
„Natychmiast”.
Wadim wrócił do domu, pospiesznie spakował walizkę i udał się na lotnisko, skąd o 5.40 zamierzał odlecieć do Londynu rejsem British Airways. Nie mogłem zasnąć, dopóki o 2.30 czasu londyńskiego nie dostałem wiadomości tekstowej od Wadima, który był już na pokładzie samolotu kołującego na pas startowy.
Wadim przyleciał do Londynu tego ranka i przyjechał prosto do mnie. Obaj byliśmy w szoku. Nie mogliśmy uwierzyć, że sytuacja tak szybko uległa pogorszeniu.
Kiedy siedzieliśmy w moim gabinecie, dyskutując o wydarzeniach, które rozegrały się dzień wcześniej, Wadim otrzymał wiadomość, że Arkadij Dworkowicz, doradca ekonomiczny Putina, potraktował poważnie naszą prośbę o pomoc. Dworkowicz zdołał przekonać kilku członków administracji prezydenta, że jeśli moja wiza nie zostanie przywrócona, ucierpi na tym rynek inwestycji w Rosji. Co najważniejsze, kwestia mojej wizy miała zostać poruszona w trakcie spotkania Narodowej Rady Bezpieczeństwa z prezydentem Putinem, zaplanowanego na najbliższą sobotę.
Po tej rozmowie Wadim i ja próbowaliśmy wyciągnąć jakieś wnioski ze sprzecznych wiadomości, które nadchodziły z Rosji. Jak to możliwe, że tacy ludzie jak minister gospodarki albo przewodniczący rosyjskiej komisji papierów wartościowych określali moją sytuację jako beznadziejną, podczas gdy doradca ekonomiczny prezydenta zamierzał pomóc mi w odzyskaniu wizy podczas konferencji Rady Bezpieczeństwa Narodowego?
Przyszło mi na myśl, że prawdopodobnie każdy mówi nam to, co wydaje mu się prawdą, ale w rządzie rosyjskim walczy ze sobą wiele frakcji, które wyrażają własne opinie.
Cokolwiek działo się naprawdę, mogłem jedynie mieć nadzieję, że frakcja Dworkowicza uzyska przewagę i posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego przyniesie pomyślne rozwiązanie.
Potem jednak, zaledwie cztery dni przed rozstrzygającym posiedzeniem, do rozgrywki włączył się dodatkowy przeciwnik. Otrzymałem e-mail od szefa moskiewskiej redakcji „Washington Post”, Petera Finna, który pisał: „Cześć, Bill. Mam nadzieję, że wszystko u ciebie w porządku. Wybacz, że zawracam ci głowę plotkami, ale chodzą słuchy, że masz jakieś problemy z wizą. Czy to prawda? A jeżeli tak, to czy byłbyś skłonny o tym porozmawiać? Dla inwestora z taką pozycją to nie byle co. Pozdrawiam, Peter”.
Cholera jasna! Skąd ten facet dowiedział się o mojej wizie? Nie podobało mi się to. Przypomniała mi się przestroga Simona Smitha, który mówi, że Rosjanie mogą się zawziąć, jeśli moja sprawa nabierze rozgłosu. Nie odpisałem Finnowi, a on na szczęście nie drążył dalej.
Niestety w czwartek zadzwonił do mnie kolejny reporter, Arkadij Ostrowski z „Financial Timesa”. Do niego również dotarły pogłoski.
— Czy to prawda, że nie wpuszczono cię do Rosji, Bill?
Poczułem skurcz w żołądku.
— Przykro mi, Arkadij, ale nie mogę o tym rozmawiać.
— Daj spokój, Bill. To jest wiadomość dnia. Muszę wiedzieć, co się dzieje.
Arkadij i ja mówiliśmy sobie po imieniu, ponieważ był on jednym z dziennikarzy, którzy przyczynili się do ujawnienia afery Gazpromu. Przed Arkadijem nie mogłem niczego się wyprzeć, ale musiałem grać na zwłokę.
— A jeżeli to prawda, a ja dam ci wywiad na wyłączność, mógłbyś poczekać jeszcze cztery dni? — zapytałem.
Nie był zachwycony moim warunkiem, ale było to lepsze niż nic, więc uzgodniliśmy, że zadzwonię do niego w poniedziałek.
Rozmowa z Arkadijem kompletnie wytrąciła mnie z równowagi. Dziennikarze najwyraźniej zwietrzyli, co się dzieje, i pozostawało mi tylko wystrzegać się rozmów z nimi przez najbliższe trzydzieści sześć godzin. Jednak w piątek o 10.30 reporterka agencji Reutera Elif Kaban zostawiła mi wiadomość na poczcie głosowej. Nie powiedziała, o co jej chodzi, ale zadzwoniła ponownie o 11.45.
Tego popołudnia byłem umówiony na lunch ze starym przyjacielem z Waszyngtonu i wyszedłem z biura, nie odpowiadając na żadną z jej prób nawiązania kontaktu. Spotkałem się z moim przyjacielem w chińskiej restauracji i wyłączyłem telefon, ale na wszelki wypadek położyłem blackberry’ego na stoliku, aby móc śledzić rozwój wydarzeń. Ledwie zdążyliśmy wybrać kilka potraw, kiedy na ekranie smartfona zamigotała wiadomość od mojej sekretarki: „Bill, Elif Kaban wciąż usiłuje skontaktować się z tobą. Twierdzi, że Reuter otrzymał wiarygodne informacje na temat twoich problemów z wjazdem do Rosji, i chciałaby dać ci szansę na ogłoszenie pierwszego komentarza. Proszę, skontaktuj się z nią jak najszybciej. Dzwoniła już dzisiaj cztery razy. Elif Kaban jest bardzo natarczywa!”.
Przez kilka sekund patrzyłem bezmyślnie na wiadomość, po czym schowałem blackberry’ego do kieszeni i próbowałem beztrosko delektować się lunchem. Wiedziałem, że zaraz smród się rozniesie, ale potrzebowałem przynajmniej kilku minut spokoju.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czerwony alert»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwony alert» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czerwony alert» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.