Bill Browder - Czerwony alert
Здесь есть возможность читать онлайн «Bill Browder - Czerwony alert» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2015, ISBN: 2015, Издательство: Sonia Draga, Жанр: Биографии и Мемуары, stock, Политика, Публицистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czerwony alert
- Автор:
- Издательство:Sonia Draga
- Жанр:
- Год:2015
- ISBN:978-837-999-2539
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czerwony alert: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwony alert»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Czerwony alert — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwony alert», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Albo przynajmniej tak mi się wydawało.
W maju 1999 roku, spędzając weekend w Londynie, zajrzałem do „Financial Timesa” i przeczytałem, że Edmond Safra sprzedał Republic National Bank holdingowi HSBC. Podobnie jak Beny, bank Edmonda również zainwestował krocie w rosyjskie obligacje rządowe i poniósł wielkie straty. Edmond, który przeżył więcej wahań rynku, niż byłbym w stanie zliczyć, dawniej prawdopodobnie otrząsnąłby się z tego, ale od kilku lat zmagał się z chorobą Parkinsona. W okresie, gdy byliśmy wspólnikami, ciągle podupadał na zdrowiu, które pogorszyło się do tego stopnia, że miał nawet trudności z prowadzeniem rozmowy. Z jakiegoś powodu nie wyznaczył swojego następcy, toteż nie było nikogo, kto zająłby jego miejsce, gdyby musiał się wycofać. Dlatego był zmuszony jak najszybciej sprzedać swój bank i dobił targu z HSBC.
Odejście Edmonda ugodziło mnie mocno. Należał do najznakomitszych finansistów świata — a teraz właśnie przestał być moim wspólnikiem.
W moim życiu osobistym również panował kryzys. Od nagłego wyjazdu z Villa d’Este moje stosunki z Sabriną jeszcze się pogorszyły. Rozłąka, napięcie i dzieląca nas odległość bardzo źle odbijały się na naszych relacjach. Kłóciliśmy się za każdym razem, kiedy na weekend przylatywałem do Londynu. Byliśmy na prostej drodze do rozwodu, chociaż starałem się robić wszystko co w mojej mocy, żeby to powstrzymać. Zaproponowałem, abyśmy skorzystali z fachowej pomocy. Odwiedziliśmy trzech terapeutów, ale żaden nie przypadł nam do gustu. Próbowałem przedłużać wizyty w domu do trzech lub czterech dni, ale moja obecność drażniła Sabrinę, zamiast ją cieszyć.
Pomimo to zaplanowała rodzinne wakacje w sierpniu 1999 roku. Tym razem wybrała hotel Elouda Beach w jednym z greckich kurortów. Była tak podekscytowana tym wyjazdem, że gdy tylko znaleźliśmy się na miejscu, nie posiadała się z radości i traktowała mnie z sympatią. Nawet okazywała mi czułość. Nie patrzyła na mnie z chłodem i nie robiła mi wyrzutów za pracę, pobyt w Rosji i za klientów. Drugiego dnia wieczorem wynajęliśmy niańkę, z którą zostawiliśmy Davida, by wybrać się do miejscowej tawerny. Po kolacji opowiedziałem jej trochę o Rosji, a ona w kółko mówiła o tym, jak wspaniały jest David. Przez tych kilka godzin myślałem, że nie jest aż tak źle. Że znów jest tak jak kiedyś. Nawet chciałem ją zapytać, czy coś się stało, że tak diametralnie zmieniła swoje nastawienie, ale postanowiłem po prostu cieszyć się z tego. Pamiętam, że nawet śmiała się z jakiegoś głupiego żartu, który rzuciłem podczas deseru.
Następny dzień wyglądał tak samo. Spędziliśmy go nad morzem, gdzie bawiliśmy się w piasku i zjedliśmy lunch, który przyniesiono nam na plażę. Wieczorem, kiedy zaszło słońce i wróciliśmy do hotelu, żeby położyć Davida do łóżka, byłem przekonany, że z jakiegoś niewiadomego powodu Sabrinie udało się przezwyciężyć kryzys i wszystko wróci do normy.
Kiedy David zasnął, poszedłem do łazienki, żeby zmyć z siebie piach i olejek do opalania. Potem stanąłem przy umywalce, odkręciłem wodę i zacząłem się golić. Sabrina, która odświeżyła się, kiedy opowiadałem Davidowi bajkę na dobranoc, czytała w sypialni jakieś czasopismo. To była scena z idealnych wakacji rodzinnych.
Już kończyłem się golić i właśnie przejeżdżałem maszynką po szyi, gdy w drzwiach łazienki stanęła Sabrina.
— Bill, musimy porozmawiać.
Patrząc na jej odbicie w lustrze, opuściłem rękę, by opłukać żyletkę w umywalce.
— Oczywiście. O co chodzi?
— Nie chcę być już twoją żoną — odparła spokojnie.
Maszynka wyśliznęła mi się z dłoni i niezdarnie zacząłem jej szukać po omacku. Zakręciłem wodę, chwyciłem ręcznik i odwróciłem się w stronę Sabriny.
— Co?
— Nie chcę być już twoją żoną. Dłużej nie mogę.
— Ale wydawało mi się, że jest nam tak dobrze — powiedziałem niepewnie.
— Wydawało się. Cóż, jestem dla ciebie miła, bo wszystko sobie przemyślałam. Nie widzę sensu, żeby dłużej się wściekać.
Sabrina posłała mi słaby uśmiech, po czym odwróciła się i poszła z powrotem do łóżka, pozostawiając mnie z moimi myślami.
Byłem zdruzgotany, ale również czułem ulgę. Nasze małżeństwo utknęło w ślepym zaułku. Nie chciałem wieść „normalnego życia na normalnej posadzie” w Londynie, do którego usiłowała mnie nakłonić, a ona nie chciała mieć nic wspólnego z moim szalonym życiem w Moskwie. Pod żadnym względem nie tworzyliśmy udanego związku, a sam fakt, że chciałem uniknąć rozpadu małżeństwa, nie był dobrym powodem, by nadal to ciągnąć. W pewnym sensie byłem jej wdzięczny, że zdobyła się na odwagę, żeby to skończyć, kiedy ja nie potrafiłem.
Pomimo ciemnych chmur wiszących nad naszym małżeństwem zostaliśmy w Grecji do końca wakacji, by nadal cieszyć się swoim towarzystwem i obecnością naszego synka. Było tak, jakbyśmy nagle znowu byli przyjaciółmi, a nie skłóconymi małżonkami, którzy nie mogą ze sobą wytrzymać. Gdy nasz urlop dobiegł końca, pojechaliśmy na lotnisko, gdzie poszliśmy w kierunku różnych bramek.
— Bill, wiem, że to moja wina — powiedziała Sabrina na pożegnanie. — Jest mi naprawdę przykro.
— Wszystko w porządku — odparłem, zdając sobie sprawę, że chociaż postąpiła wspaniałomyślnie, mówiąc coś takiego, przynajmniej połowa winy spoczywa na mnie.
— Jesteśmy dobrymi ludźmi, Bill. Ty jesteś dobrym ojcem i myślę, że ja jestem dobrą matką. Po prostu nie tak miało być.
— Wiem.
Sabrina pocałowała mnie w policzek i odeszła, pchając przed sobą wózek Davida. Kiedy patrzyłem za nimi, ogarnęło mnie to przytłaczające poczucie straty, które już tak dobrze zdążyłem poznać. Znów doznałem wrażenia, jakbym w środku był pusty, ale tym razem było o wiele gorzej. Utrata miłości jest dużo cięższa niż utrata pieniędzy.
Wróciłem do Rosji. Przyszła jesień, a Moskwa wydawała się najbardziej zimnym i nieprzyjaznym ze wszystkich miejsc na świecie, jakie kiedykolwiek odwiedziłem. Jedyną pociechę stanowił fakt, że pomimo gigantycznych strat mój fundusz zdołał przetrwać i nadal działał. Co dziwne, w branży funduszy hedgingowych spadek wartości o 30 lub 40 procent oznacza, że klienci wycofują cały swój kapitał i można zwijać interes. Jednak w przypadku straty rzędu 90 procent, jaka spotkała Hermitage w 1999 roku, większość klientów powiedziała sobie: „A niech tam! Równie dobrze można spróbować to przetrwać, może wszystko wróci do normy”. Pomimo katastrofalnych wyników mój fundusz po krachu wciąż zarządzał stu milionami dolarów. Przynosiło to zyski, które wystarczały na opłacenie czynszu oraz utrzymanie niewielkiego zespołu i dalsze prowadzenie działalności.
Tylko że nie mieliśmy dosłownie nic do roboty. Począwszy od punktu szczytowego rynku aż do początku 1999 roku, wielkość obrotów spadała o 99 procent ze stu do jednego miliona dolarów dziennie i większość walorów funduszu traciła płynność do tego stopnia, że nie mógłbym ich sprzedać, nawet gdybym chciał. Nie udało mi się również umówić na spotkanie z żadnym spośród obecnych ani potencjalnych klientów. Ludzie, którzy kiedyś tak skwapliwie zapraszali mnie na swoje jachty, teraz nie znajdowali nawet kwadransa, by wypić ze mną filiżankę herbaty.
Najtrudniejszą porą dnia był dla mnie wieczór, gdy o 18.00 zamykałem biuro i wracałem do domu. Zajmowałem wystawnie urządzone mieszkanie znajdujące się niedaleko Kremla. Kuchnia była wyposażona w sprzęty marki Poggenpohl, a w łazience miałem jacuzzi i saunę. Mógłby to być naprawdę wspaniały dom, ale brakowało mu kobiecej ręki i nie trzymałem tam prawie żadnych rzeczy osobistych. Było to chłodne, sterylne i niezbyt przytulne miejsce, pozbawione przedmiotów, które darzyłbym szczególnym sentymentem, co tylko pogłębiało moje uczucie osamotnienia.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czerwony alert»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwony alert» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czerwony alert» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.