Bill Browder - Czerwony alert
Здесь есть возможность читать онлайн «Bill Browder - Czerwony alert» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2015, ISBN: 2015, Издательство: Sonia Draga, Жанр: Биографии и Мемуары, stock, Политика, Публицистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czerwony alert
- Автор:
- Издательство:Sonia Draga
- Жанр:
- Год:2015
- ISBN:978-837-999-2539
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czerwony alert: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwony alert»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Czerwony alert — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwony alert», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Jak gdyby te finansowe zawirowania nie wystarczały, moje małżeństwo powoli się rozpadało. Od czasu zajścia z Sidanco Sabrina była na mnie coraz bardziej wściekła. Uważała moją decyzję o podjęciu walki z Potaninem za zdradę i zażądała, abym przeprowadził się z powrotem do Londynu. Przypomniałem jej, że bez względu na całą tę groźną otoczkę zgodziła się zamieszkać ze mną w Moskwie, jednak ona nie chciała o tym słyszeć. Była również kompletnie głucha na moje argumenty o zobowiązaniach wobec inwestorów.
Bardzo trudno było nam znaleźć jakiś sensowny sposób, który pozwoliłby nam zbliżyć się do siebie. Poza opieką nad Davidem, w czym była wspaniała, jedynym aspektem naszego małżeństwa, w który się angażowała, było planowanie rodzinnych wakacji. Tylko podczas nich spędzaliśmy ze sobą więcej niż tydzień, toteż pozwalałem jej wybierać wszystko, na co miała ochotę, w nadziei, że te wyjazdy zbliżą nas do siebie.
Na początku lata, zanim wszystko zaczęło się walić na rosyjskim rynku finansowym, Sabrina zarezerwowała apartament w hotelu Villa d’Este nad jeziorem Como we Włoszech. Apartament w tym pięciogwiazdkowym hotelu kosztuje 1200 dolarów za dobę, czyli więcej, niż wydawałem w ciągu całego lata tuż po ukończeniu studiów. Podczas takich ekstrawaganckich wakacji zawsze czułem się nieswojo, bez względu na to, czy mogłem sobie na nie pozwolić, czy nie. Moja matka, która uciekła przed Holocaustem, wpoiła mi pogląd, że wydawanie pieniędzy na zbytki jest głupie i nieodpowiedzialne. Zważywszy na moje położenie, było to irracjonalne, ale wciąż miałem opory z wydaniem trzydziestu dolarów na śniadanie kontynentalne. Często wynajdywałem jakiś pretekst, żeby nie iść na śniadanie, i prosiłem Sabrinę o przyniesienie kilku bułek, o tak wielkie wyrzuty sumienia przyprawiało mnie „trwonienie pieniędzy”.
Akurat te wakacje nie mogły przypaść na gorszy okres. Rynki finansowe przeżywały wzloty i upadki po 5 procent w ciągu jednego dnia, a ja nie powinienem odchodzić od biurka dalej niż na metr. Jednak gdybym odmówił, naraziłbym swoje małżeństwo na całkowity kryzys. Toteż w połowie sierpnia poleciałem do Mediolanu, gdzie wsiadłem w samochód, by spotkać się z Sabriną i Davidem nad jeziorem Como.
Kontrast między Rosją a Włochami był uderzający. Podczas gdy w Moskwie wszyscy byli spięci, poirytowani i agresywni, tutaj otaczali mnie opaleni, rozluźnieni i szczęśliwi ludzie. Rozgościliśmy się w luksusowym apartamencie z dwiema sypialniami i wyszliśmy na taras. Patrzyłem na krystalicznie czyste alpejskie jezioro otoczone pofałdowanymi pagórkami i na roześmianych wczasowiczów, którzy pluskali się w wodzie. Pogoda była bezwietrzna, a w powietrzu unosił się zapach sosen. Wszystko to wydawało mi się nierealne.
Próbowałem się odprężyć i przez kilka najbliższych dni nie myśleć obsesyjnie o każdym zwrocie na rynku, lecz było to niemożliwe. Wyciszenia zaznawałem jedynie o świcie, kiedy budził się David. Ubierałem go, napełniałem jego butelkę mlekiem i wspólnie spędzaliśmy w spokoju parę godzin, spacerując po wypielęgnowanych hotelowych ogrodach, podczas gdy Sabrina jeszcze spała.
Te chwile intymności sprawiały mi prawdziwą radość, ale rankiem 18 sierpnia, kiedy David i ja wróciliśmy ze spaceru i siedzieliśmy na balkonie, patrząc na jezioro, a Sabrina się kąpała, zadzwonił Wadim.
— Bill, chyba się zaczęło — powiedział z paniką w głosie.
— Co się zaczęło? — zapytałem, nie rozumiejąc, o co mu chodzi.
— Wartość rubla spada w niekontrolowany sposób. Rząd już nie wspiera waluty. Analitycy przewidują, że dewaluacja może sięgnąć siedemdziesięciu pięciu procent.
— O mój Boże.
Odstawiłem butelkę wody mineralnej na metalowy stolik. Byłem kompletnie zszokowany. Obok nas śmignął jakiś ciemno upierzony ptak i skręcił ostro w kierunku jeziora. David wydał radosny okrzyk.
— Jest jeszcze gorzej, Bill. Rząd ogłosił, że nie jest w stanie spłacić długu krajowego.
— Co? Czemu mieliby to robić, skoro mogą po prostu wydrukować pieniądze na spłatę? To nie ma sensu.
— Bill, żadna z rzeczy, które robią ci ludzie, nie ma najmniejszego sensu — powiedział Wadim zrezygnowanym tonem.
— A jak reagują na to rynki? — zapytałem, przygotowując się na najgorsze.
— To kompletna porażka. Po ofertach nie ma śladu. Tu i ówdzie dochodzi do sporadycznych transakcji od osiemdziesięciu do dziewięćdziesięciu procent poniżej kursu.
Zakończyłem rozmowę, nie powiedziawszy nic więcej, zabrałem Davida i weszliśmy do środka. Czegoś takiego nie wyobrażałem sobie nawet w najgorszych koszmarach. Przed rozmową z Wadimem byłem przekonany, że rynek sięgnął dna. W tym momencie stało się oczywiste, że muszę wracać do Moskwy.
Kiedy powiedziałem o tym Sabrinie, zapytała, dlaczego nie mogę zająć się tym na miejscu. Próbowałem jej wytłumaczyć, jak poważny obrót przybrała sytuacja i jak ważne jest, bym niezwłocznie znalazł się w Moskwie, ale nie rozumiała tego. Spakowałem się pospiesznie i kiedy byłem gotów do wyjścia, chciałem przytulić Sabrinę, ale mnie odtrąciła. Wziąłem Davida na ręce i uścisnąłem go mocno.
Tego samego dnia wieczorem byłem już w Moskwie i gdy w końcu opadł kurz, mój fundusz doznał straty 900 milionów dolarów — spadku wartości o 90 procent. Dopiero teraz sięgnęliśmy dna.
Trudno opisać, jakie to uczucie, kiedy człowiek straci 900 milionów dolarów. Doznawałem wrażenia, jakbym został opróżniony od środka. Jeszcze przez wiele tygodni czułem nieprzyjemne mrowienie między łopatkami, jakbym dosłownie dźwigał na swoich plecach brzemię porażki. I nie chodziło wyłącznie o pieniądze. Przez poprzednie dwa lata rozsławiałem zalety inwestowania w Rosji, a teraz zawiodłem swoich inwestorów w spektakularnym stylu.
Było to również publiczne upokorzenie. Ci sami dziennikarze, którzy dobijali się do mnie, żeby prezentować moje sukcesy, teraz desperacko chcieli poznać wszystkie posępne szczegóły mojej klęski. Czułem się jak ofiara groźnego wypadku, przy której wszyscy przechodnie zwalniają kroku, żeby popatrzeć na kałużę krwi i płonący wrak.
Mimo to w głębi ducha nie widziałem innej możliwości, jak tutaj zostać. Musiałem odzyskać wszystkie pieniądze, które stracili przeze mnie moi klienci. Nie zamierzałem opuścić Rosji z podkulonym ogonem. Nie chciałem, aby takiego mnie zapamiętano.
Rozdział 15
Wszystko kiedyś się kończy
Byłem na siebie wściekły za całe to niepowodzenie, ale co intrygujące, moi klienci nie mieli do mnie pretensji. Borykali się ze znacznie większymi problemami. Ponieważ przed kryzysem odsetki wypłacane przy wykupie rosyjskich bonów skarbowych przekroczyły 30 procent i większość ludzi uważała je za mniej ryzykowne od akcji, przeciętny inwestor korzystający z mojego funduszu ulokował pięć razy więcej kapitału na rynku obligacji niż w Hermitage Fund. Zanim sytuacja wymknęła się spod kontroli, oprocentowanie bonów skarbowych stało się tak atrakcyjne, że wielu inwestorów zaciągało pożyczki, żeby kupić ich jeszcze więcej. Chociaż moi klienci zdawali sobie sprawę, że w najgorszym wypadku wartość ich inwestycji w Hermitage może spaść do zera, nigdy nie przyszło im do głowy, że to samo może się stać z ich portfelami rosyjskich obligacji rządowych. A jednak właśnie to spotkało wielu z nich.
Jednym z najbardziej poszkodowanych był Beny Steinmetz, izraelski magnat diamentowy, który poznał mnie z Edmondem. Ponieważ stracił na bonach skarbowych, musiał wycofać inwestycje z Hermitage i zrzec się udziałów w spółce. Odejście takiego wspólnika było przykre, ale na szczęście wciąż miałem przy sobie Edmonda.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czerwony alert»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwony alert» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czerwony alert» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.