Bill Browder - Czerwony alert
Здесь есть возможность читать онлайн «Bill Browder - Czerwony alert» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2015, ISBN: 2015, Издательство: Sonia Draga, Жанр: Биографии и Мемуары, stock, Политика, Публицистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czerwony alert
- Автор:
- Издательство:Sonia Draga
- Жанр:
- Год:2015
- ISBN:978-837-999-2539
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czerwony alert: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwony alert»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Czerwony alert — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwony alert», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Kiedy środki przewidziane w drugim etapie planu również nie powstrzymały Potanina, przystąpiliśmy do trzeciej fazy. Było to desperackie zagranie i nie miałem pojęcia, co zrobię i czy moja firma w ogóle przetrwa, jeżeli się nie powiedzie.
To ostatnie podejście zacząłem od spotkania z Dmitrijem Wasiliewem, przewodniczącym rosyjskiej Federalnej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (FKPWiG).
Wasiliew, drobny i żylasty mężczyzna w okularach w drucianej oprawie, zza których spoglądały przenikliwe oczy, przyjął mnie w swoim gabinecie mieszczącym się w kompleksie postsowieckich budynków rządowych. Wysłuchał uważnie mojej opowieści, a kiedy skończyłem, zapytałem go, czy mógłby mi jakoś pomóc.
W odpowiedzi zadał mi proste pytanie:
— Czy oni złamali prawo?
— Oczywiście, że tak.
Wasiliew zdjął okulary, by przetrzeć jedno ze szkieł starannie złożoną chusteczką.
— To działa następująco — oznajmił. — Jeśli uważa pan, że pańskie zarzuty są uzasadnione, proszę szczegółowo opisać wykroczenia pana Potanina i złożyć skargę u nas. My ją rozpatrzymy i we właściwym czasie udzielimy odpowiedzi.
Nie byłem pewien, czy Wasiliew dodaje mi otuchy, czy stara się mnie spławić, ale postanowiłem wziąć jego słowa za dobrą monetę. Pospiesznie wróciłem do biura, wezwałem zespół prawników i kazałem im przygotować szczegółową skargę. Kiedy skończyli, efektem ich pracy był dwustustronicowy dokument w języku rosyjskim wymieniający wszystkie przepisy, do których naruszenia w naszym mniemaniu mogło dojść wskutek zapowiedzianej emisji akcji. Nie mogąc dłużej znieść niecierpliwego wyczekiwania, złożyłem skargę jeszcze tego samego dnia, w którym została ukończona.
Dwa dni później ku mojemu wielkiemu zdumieniu na ekranie Reutera ukazał się czerwony nagłówek: „FKPWiG bada przypadek naruszenia praw inwestorów”. Wszyscy byliśmy zszokowani. Wyglądało na to, że Wasiliew rzeczywiście dobierze się Potaninowi do skóry.
Mimo to nie byłem pewien, co może się wydarzyć w trakcie tego śledztwa. Teraz nie było to już wyłącznie starcie cudzoziemca z oligarchą. Do gry wkroczył Wasiliew, który był Rosjaninem, co prawdopodobnie czyniło go bardziej narażonym na niebezpieczeństwo. Nie miało znaczenia, że był przewodniczącym Federalnej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. Wszystko mogło się zdarzyć.
Podczas kolejnych tygodni, kiedy Wasiliew robił swoje, codziennie rozmawiałem przez telefon z nowojorskimi asystentami Safry i siłą rzeczy moje sprawozdania dotyczące Sidanco stawały się coraz mniej entuzjastyczne. Dowiedziałem się, że Edmond zaczyna tracić wiarę w moją zdolność do rozwiązania tego problemu.
Nie byłem pewien, co zamierza Edmond, ale niepokój w jego głosie oraz częstotliwość telefonów od Sandy’ego i jego prawników z Nowego Jorku sugerowały, że coś jest nie w porządku.
Wszystko stało się jasne, kiedy zadzwonił do mnie jeden z moich brokerów i powiedział, że natknął się na Sandy’ego w holu hotelu Kempinski. Sandy mógł przylecieć do Moskwy, nie informując mnie o tym tylko z jednego powodu — żeby negocjować z Potaninem za moimi plecami.
Nie mogłem w to uwierzyć. Jeżeli moje podejrzenia były słuszne, takie posunięcie stanowiło dowód całkowitej słabości. Najprawdopodobniej Potanin i Borys Jordan mieli dobry ubaw, widząc chaos w naszych szeregach.
Zadzwoniłem do szefa zespołu prawników Safry w Nowym Jorku.
— Wysłałeś Sandy’ego do Moskwy na pertraktacje z Potaninem? — zapytałem.
Na linii zapadło niezręczne milczenie. Miałem się o tym nie dowiedzieć i mój rozmówca był zakłopotany.
— Wybacz, Bill, ale to dla ciebie za wysokie progi — rzekł w końcu, kiedy zebrał się w sobie. — To jest poważny interes, w którym chodzi o wielkie pieniądze. Myślę, że będzie najlepiej, jeśli pozwolisz nam się tym zająć.
Byłbym skłonny się z nim zgodzić, gdyby to wszystko działo się w Nowym Jorku, gdzie funkcjonowały sądy, a sześćdziesięciodwuletni specjalista od prawa giełdowego mógł więcej od trzydziestotrzyletniego dyrektora funduszu inwestycyjnego — ale tu była Rosja, gdzie obowiązywały inne zasady.
— Z całym szacunkiem, nie masz pojęcia, co się tutaj dzieje — odparłem. — Jeżeli okażesz przed tymi ludźmi choć odrobinę słabości, nasi inwestorzy stracą wszystko, a cała wina spadnie na ciebie.
Nie dawałem za wygraną i poprosiłem go o trochę czasu, żebym przynajmniej mógł się przekonać, do czego doprowadzą moje posunięcia. Opierał się, ale powiedział, że musi uzgodnić to z Safrą. Zadzwonił do mnie jeszcze tego samego popołudnia.
— Edmond daje ci jeszcze dziesięć dni — oznajmił ponuro. — Potem, jeżeli nic się nie zmieni, przejmujemy sprawę.
Następnego dnia zadzwoniłem do Wasiliewa, aby się dowiedzieć, w jakim punkcie znajduje się śledztwo, ale jego sekretarka powiedziała mi, że jest niedostępny. Skontaktowałem się z kilkoma prawnikami i zapytałem, czy mogą oszacować, ile czasu potrzebuje FKPWiG na podjęcie decyzji. Żaden z nich nie miał pojęcia.
Dni mijały jeden po drugim. Szef prawników Safry dzwonił do mnie codziennie. Sytuacja wyglądała nieciekawie.
— Posłuchaj, Bill, obiecaliśmy ci dziesięć dni, ale nic się nie dzieje — powiedział szóstego dnia. — W poniedziałek Sandy poleci z powrotem do Moskwy, żeby spotkać się z Potaninem. Doceniamy wszystko, co zrobiłeś, ale to nie przyniosło efektów.
Nigdy nie czułem się tak podle jak tego wieczoru, kiedy wróciłem do domu. Nie dość, że wykiwali mnie Rosjanie, to jeszcze wspólnik stracił do mnie zaufanie. Przewidywałem, że jeśli nam się poszczęści, to przypuszczalnie zdołamy zatrzymać 10 albo 20 procent tego, co zagarnie Potanin, i najprawdopodobniej będzie to koniec mojej współpracy z Safrą. Praktycznie rzecz biorąc, oznaczało to również koniec Hermitage Capital.
Następnego dnia, wchodząc do biura, zamierzałem chociaż zapanować nad nieuchronną katastrofą. Ale nie musiałem tego robić. Bez żadnego uprzedzenia przyszedł faks z odbitką pierwszej strony „Financial Timesa”. Nagłówek głosił: „Organy nadzoru odwołują emisję akcji Sidanco”. Wasiliew udaremnił emisję akcji, która groziła efektem rozwodnienia kapitału.
Na to czekałem.
Wygrałem. Przybłęda z Chicago pokonał rosyjskiego oligarchę na jego własnym boisku. Edmund Safra zadzwonił, żeby mi pogratulować. Nawet szef jego prawników niechętnie przyznał, że miałem rację.
Kiedy całe przedsięwzięcie zostało odgórnie wstrzymane, Potanin się wycofał. Jego reakcja była w każdym calu tak samo przepojona rosyjskim duchem, jak pierwotna chęć pogrążenia mnie — kiedy pieniądze znikły ze stołu, nie było o co się szarpać.
Starłem się z oligarchą na więziennym spacerniaku i zapracowałem sobie na szacunek. Co więcej, nauczyłem się walczyć z Rosjanami, którzy nie byli tak niezwyciężeni, za jakich chcieli uchodzić.
Rozdział 14
Przerwane wakacje w Villa d’Este
Po zwycięstwie nad Potaninem wszystko zaczęło się układać po mojej myśli. W 1997 roku Hermitage Capital został uznany za najlepiej prosperujący fundusz na świecie i jego wartość wzrosła przez ostatni rok o kolejne 235 procent, a licząc od momentu założenia o 718 procent. Kapitał, którym zarządzaliśmy, z początkowych 25 milionów rozrósł się do ponad miliarda dolarów. „New York Times”, „Business Week”, „Financial Times” oraz magazyn „Time” zgodnie okrzyknęły mnie cudownym dzieckiem nowoczesnej finansjery. Moi klienci prześcigali się wzajemnie, zapraszając mnie na swoje jachty w południowej Francji, a gdziekolwiek się pojawiałem, podejmowano mnie wystawnie. Wszystko to było niebywale ekscytujące, a spotykało mnie, trzydziestotrzylatka, który działał w tej branży od zaledwie dwóch lat.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czerwony alert»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwony alert» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czerwony alert» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.