Bill Browder - Czerwony alert
Здесь есть возможность читать онлайн «Bill Browder - Czerwony alert» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2015, ISBN: 2015, Издательство: Sonia Draga, Жанр: Биографии и Мемуары, stock, Политика, Публицистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czerwony alert
- Автор:
- Издательство:Sonia Draga
- Жанр:
- Год:2015
- ISBN:978-837-999-2539
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czerwony alert: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwony alert»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Czerwony alert — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwony alert», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Morał jest prosty — jeżeli chodzi o pieniądze, Rosjanie ochoczo, a wręcz radośnie, poświęcają własne korzyści, by pogrążyć swoich sąsiadów.
Właśnie taki musiał być motyw, który kierował działaniem Potanina i jego grupy inwestorów. Nieważne, że zarabiali czterdzieści razy więcej od nas, ale fakt, że grupa cudzoziemców bez żadnych powiązań również odnosiła spore sukcesy finansowe, był im solą w oku. To po prostu było niedopuszczalne, nie pasowało do rosyjskiego stylu.
Za to w rosyjskim stylu była totalna porażka i właśnie to mogło mnie spotkać, toteż musiałem wracać do Moskwy i opanować tę sytuację. Przez kilka następnych dni w Kapsztadzie próbowałem zapomnieć o swoich problemach i cieszyć się luksusami Mount Nelson, ale nie bardzo mi to wychodziło.
Gdy nasz urlop dobiegł końca, Sabrina, która chciała być jak najdalej od rosyjskiej zimy, zabrała Davida do Londynu. Ja wróciłem do Moskwy 12 stycznia 1998 roku, na dzień przed rosyjskim Nowym Rokiem — Rosjanie świętują Nowy Rok zgodnie z kalendarzem gregoriańskim 1 stycznia, a trzynaście dni później jeszcze raz obchodzą Nowy Rok według kalendarza juliańskiego. Zaraz po przybyciu na miejsce odbyłem rozmowę z Wadimem, który wszystko potwierdził. Organy administracyjne miały jeszcze półtora miesiąca na zatwierdzenie tej grożącej osłabieniem kapitału emisji, ale sprawa była w toku.
Musiałem coś zrobić, żeby to powstrzymać.
Zaledwie dzień później, 13 stycznia, dostrzegłem jakąś szansę. Zadzwonił do mnie pewien przyjaciel, który powiedział mi o przyjęciu noworocznym odbywającym się w domu Nicka Jordana, bogatego rosyjsko-amerykańskiego bankiera związanego z holdingiem JP Morgan. Brat Nicka, Borys, był doradcą finansowym Potanina i dyrektorem nowego banku inwestycyjnego o nazwie Renaissance Capital. Znałem ich obu z widzenia i przekonałem mojego przyjaciela, aby zabrał mnie ze sobą na przyjęcie.
Przyjęcie odbywało się w wielkim luksusowym mieszkaniu z epoki Breżniewa znajdującym się kilka przecznic od Kremla — jednym z tych, za które banki inwestycyjne płaciły co miesiąc po 15 tysięcy dolarów czynszu, aby ich przybyłym z Zachodu pracownikom łatwiej było „znosić trudy pobytu w Moskwie”. Nie trwało długo, jak wyłowiłem Borysa z tłumu rosyjsko-amerykańskich gości raczących się kawiorem i szampanem. Pod wieloma względami Borys Jordan był ucieleśnieniem rosyjskiej wizji klasycznego Amerykanina — głośny, skory do przyjaznego obściskiwania i wystrojony tak samo jak typowy broker z Wall Street.
Podszedłem prosto do niego. Gdy mnie zauważył, był wyraźnie zdziwiony, ale nie zareagował zbyt wylewnie. Wyszedł mi naprzeciw i mocno uścisnął moją dłoń.
— Jak się masz, Bill?
Od razu przeszedłem do rzeczy.
— Nie najlepiej, Borysie. Co się dzieje z Sidanco? Jeżeli ta emisja dojdzie do skutku, będę miał poważny problem.
Borys wyglądał na zażenowanego. Nie w smak mu była konfrontacja na przyjęciu noworocznym brata. Z uśmiechem przyklejonym do twarzy omiótł wzrokiem innych gości.
— Bill, to jest jedno wielkie nieporozumienie. Niczym się nie przejmuj.
Zwrócił swoją uwagę ku srebrnej tacy z tartinkami i ostrożnie podniósł jedną z nich.
— Coś ci powiem — dodał, unikając mojego wzroku. — Przyjdź do Renaissance jutro o wpół do piątej i wyjaśnimy tę sprawę. — Ugryzł kęs kanapki i mówił dalej z pełnymi ustami. — Poważnie, Bill, wszystko będzie w porządku. A teraz się napij. To jest impreza noworoczna!
I to był koniec naszej rozmowy. Był tak przekonujący, a ja tak bardzo chciałem mu wierzyć, że zostałem chwilę na przyjęciu i wyszedłem trochę spokojniejszy.
Rano obudziłem się, kiedy było jeszcze ciemno — w styczniu słońce wschodzi w Moskwie dopiero około 10 — i pojechałem do pracy. Gdy udałem się do biura Borysa, znów panowały ciemności. Punktualnie o 16.30 wszedłem do siedziby Renaissance Capital mieszczącej się w nowoczesnym przeszklonym budynku. Stał on nieopodal moskiewskiego Białego Domu, wielkiego gmachu, w którym obradował rosyjski rząd. Bez zbędnych ceremonii zaprowadzono mnie do pozbawionej okien sali konferencyjnej. Nie zaproponowano mi nic do jedzenia ani picia, więc siedziałem i czekałem.
I czekałem.
I czekałem.
Po godzinie zaczęła ogarniać mnie paranoja. Czułem się jak ryba w szklanej kuli i zacząłem rozglądać się dookoła, wypatrując ukrytych kamer, chociaż żadnych nie było widać. Zacząłem podejrzewać, że Borys mnie okłamał. Nie zanosiło się na to, że wszystko będzie w porządku.
Byłem już gotów stamtąd wyjść, gdy wreszcie otworzyły się drzwi, ale to nie był Borys. Do sali wszedł Leonid Rożeckin, trzydziestojednoletni urodzony w Rosji absolwent prawa na elitarnej amerykańskiej uczelni, z którym zetknąłem się przy kilku okazjach (i który dziesięć lat później miał zostać zamordowany w Jurmale na Łotwie po głośnym zatargu ze swoimi kontrahentami).
Leonid, który najwyraźniej obejrzał amerykański film Wall Street o jeden raz za dużo, miał włosy zaczesane do tyłu w stylu Gordona Gekko i nosił czerwone szelki oraz szytą na miarę koszulę z monogramem. Zajął miejsce u szczytu stołu konferencyjnego i oparł splecione palce obu dłoni na kolanie.
— Przykro mi, ale Borys nie mógł przyjść — wyjaśnił po angielsku z lekkim rosyjskim akcentem. — Jest zajęty.
— Ja również.
— Nie wątpię. Co cię do nas sprowadza?
— Dobrze wiesz, Leonidzie. Przyszedłem porozmawiać o Sidanco.
— Rozumiem. W czym rzecz?
— Jeżeli ta emisja dojdzie do skutku, będzie to kosztować mnie i moich inwestorów z Edmondem Safrą włącznie osiemdziesiąt siedem milionów dolarów.
— Tak, wiemy o tym. Taki jest nasz cel.
— Co?
— Taki mamy cel — powtórzył Leonid obojętnie.
— Celowo staracie się nas pogrążyć?
Leonid zamrugał powiekami.
— Tak.
— Ale jak możecie to robić? To nielegalne!
Rożeckin wzdrygnął się lekko.
— Tu jest Rosja. Myślisz, że przejmujemy się takimi rzeczami?
Pomyślałem o wszystkich moich klientach. Pomyślałem o Edmondzie. Nie mogłem w to uwierzyć.
— Leonidzie, możesz orżnąć mnie, ale razem ze mną inwestuje kilka wielkich figur z Wall Street — oznajmiłem, wiercąc się nerwowo na krześle. — Ten mały kamyk może wywołać lawinę!
— Nie martwimy się o to.
Siedzieliśmy w milczeniu, a ja trawiłem to, co właśnie usłyszałem. Po chwili Leonid spojrzał na zegarek i wstał.
— Jeżeli to wszystko, muszę już iść.
Zszokowany próbowałem wymyślić coś, co mógłbym jeszcze powiedzieć.
— Leonidzie, jeżeli to zrobisz, będę zmuszony wypowiedzieć ci wojnę — rzuciłem.
Rożeckin znieruchomiał, ja zresztą również. Po kilku sekundach zaczął się śmiać. Moje ostrzeżenie zabrzmiało groteskowo i obaj zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Mimo to, chociaż bynajmniej nie chciałem cofnąć tych słów, zacząłem się zastanawiać, co tak naprawdę miałem na myśli. Wypowiedzieć wojnę? Walczyć z oligarchą? W Rosji? Tylko głupiec porwałby się na coś takiego.
Nerwy miałem napięte jak postronki, ale niczego nie dałem po sobie poznać.
— A więc to tak? — powiedział Leonid, kiedy w końcu opanował śmiech. — Życzę ci powodzenia.
Potem odwrócił się na pięcie i wyszedł.
Ta wymiana zdań tak bardzo wytrąciła mnie z równowagi, że przez kilka sekund stałem jak wryty, a gdy w końcu doszedłem do siebie, moim ciałem wstrząsnął dreszcz wywołany oburzeniem, strachem i upokorzeniem. Oszołomiony wybiegłem z siedziby Renaissance Capital na piętnastostopniowy mróz. Wsiadłem do chevroleta blazera, którego niedawno kupiłem z drugiej ręki, a Aleksiej wrzucił bieg i ruszył w stronę mojego mieszkania.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czerwony alert»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwony alert» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czerwony alert» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.