Stanisław Srokowski - Strach. Opowiadania kresowe
Здесь есть возможность читать онлайн «Stanisław Srokowski - Strach. Opowiadania kresowe» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2014, ISBN: 2014, Издательство: Fronda PL, Sp. z o.o., Жанр: Триллер, prose_military, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Strach. Opowiadania kresowe
- Автор:
- Издательство:Fronda PL, Sp. z o.o.
- Жанр:
- Год:2014
- Город:Warszawa
- ISBN:9788364095221
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Strach. Opowiadania kresowe: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Strach. Opowiadania kresowe»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Strach. Opowiadania kresowe — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Strach. Opowiadania kresowe», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
A ja natychmiast sobie to wszystko wyobraziłem, płonący dwór, bo widziałem taki dwór u nas za wsią, pogorzelisko po dworze, skaczące tu i ówdzie płomyczki, żar i dym wydobywający się z ruin oraz ciężarną, kobietę z dużym brzuchem leżącą na trawie.
– I co było dalej? – cicho spytała matka.
– Dalej… – zawahała się i pochyliła nad podłogą. Jej duża, siwa głowa ciężko zwisała ku ziemi. – Gdy przestali tańczyć i rechotać – ciągnęła – stanęli nad nią jak wypełzłe z piekła demony i zaczęli gwałtownie zdzierać jej ubranie, bluzkę, sukienkę i halkę. I słyszeli tylko cichy płacz. Tak była przerażona, że nawet głośno płakać nie była w stanie. Zasłaniała się jedynie ramionami i coraz ciszej łkała. I wtedy usłyszeli przeciągłe, głębokie i smutne miauknięcie kota, jakby zwierzę błagało o ratunek. Zastygli i czujnie nasłuchiwali. Miauczenie się powtórzyło, rozdzierające i mrożące krew w żyłach, jakby kot siły niebieskie wzywał na pomoc, bo tylko one jedne mogły coś tutaj jeszcze zdziałać. Ale żaden anioł nie zstąpił z nieba. Miauczenie rozlegało się gdzieś blisko, nasilało się coraz bardziej, przepełnione strachem i cierpieniem, aż jeden z mężczyzn nie wytrzymał tego jęku, oderwał się od pozostałych i skradając się w stronę pogorzeliska z siekierą na ramieniu, przeszukiwał ruiny i niedalekie krzaki, obawiając się, że to nie kot miauczy, tylko jakiś tajny zwiad przekazuje sobie zaszyfrowane sygnały – ciotka westchnęła, lecz po chwili kontynuowała opowieść. – Nieraz się słyszy takie głosy, Mario – zwróciła się do matki, jakby tylko matka ją rozumiała. – Nieraz – mówiła – takie głosy wychodzą spod ziemi, z ukrytej części świata, albo z głębi naszej duszy, i wtedy myślimy, że idą z zewnątrz, a to nasze życie jęczy w ukryciu, nasze bóle i cierpienia nieogarnione się wypowiadają, nasze sny niegdyś niedokończone, nasze smutki i żałości z dawnych lat idą przez nasz czas i błagają o wysłuchanie, a nieraz, Mario – ponownie zatrzymała wzrok na matce, jakby to była tylko sprawa kobiet – nieraz przemawiają przez nas nasi dziadowie i pradziadowie, nawet z innych epok, którzy nie dokończyli swojej dawnej opowieści. A wypowiedzieć się muszą, bo bez tego nie poradziliby sobie w drugim świecie. Dlatego nas nawiedzają i przez nas przemawiają. Bo życie nie jest takie proste, jak się nam wydaje – uniosła do góry wskazujący palec. – Życie ma swoje utajone kanały, przesmyki, ścieżki, korytarze, bunkry, niewidzialne zaułki, drogi, szczeliny, języki i mowy – wyliczała i mówiła w taki sposób, jakby przestrzegała. – No dobrze – skinęła ręką, uznając zapewne, że i tak więcej nie zrozumiemy. – Dosyć tego – burknęła. – Idźmy dalej. – Podjęła wątek: –Mężczyzna stojący na rumowisku jeszcze chwilę nasłuchiwał, aż nagle zobaczył świecące między smużkami dymu oczy, przez moment się w nie wpatrywał, mocniej uchwycił stylisko siekiery i uniósł ją nad ramię, powoli zbliżając się do tych świecących oczu. Gdy się zatrzymał nad dogasającym ułamkiem belki, dostrzegł, że przygniata on kota, który nie może się spod niego wydostać i dlatego miauczy. I to jego oczy tak świecą. Twarz mężczyzny stężała, pochylił się nad zwierzęciem, a kot ze spaloną sierścią wpatrywał się w niego przerażony. Właściwie to nie był kot, tylko kotek, a nawet kociątko. Widać było, że dopiero niedawno się urodził. Mężczyzna odwrócił się i zawołał:
– Mychajło!
Od grupy oderwał się niski, przysadzisty, może szesnastoletni chłopak i ruszył w stronę kamrata. Gdy podszedł do niego, tamten wskazał belkę i polecił, by ją podniósł, a gdy niski podnosił, mężczyzna wsunął siekierę za pas, sięgnął ręką po kota i wyciągnął go na wierzch, mocno trzymając za kark. Kot przestał zawodzić, z przerażeniem wpatrując się w swego wybawcę. Mężczyzna bez słowa ruszył w stronę leżącej kobiety. Za nim wolno stąpał drugi. Gdy znaleźli się przy kobiecie, wysoki warknął:
– Brzuch!
Matka się cofnęła. Widziałem to wyraźnie. Dwaj dziadkowie mieli otwarte usta.
– Tnij! – rozkazał wysoki.
Krępy wyciągnął przed siebie ramię z długim, błyszczącym nożem, a pozostali chwycili kobietę za ręce i nogi, jakby od dawna wiedzieli, co mają robić. Jakby ćwiczyli tę sytuację już wielokrotnie i znali ją na pamięć. Tylko sprawdzali teraz, czy nauczyli się tego dobrze, bez błędów i niepotrzebnych zgrzytów. Kobieta jęknęła. A chłopak wbił w jej brzuch ostrze noża.
– Boże! – szepnęła matka, nie wiedząc, co zrobić z rękami. Chwyciła jedną w drugą i mocno ściskała.
Ciotka Elza nabrała powietrza i zamykając oczy, jakby w ten sposób chciała zmniejszyć ciężar, który na niej spoczywał, wolno, zmęczonym głosem mówiła:
– I ten chłopak, prawie dziecko, począł rozcinać kobiecie brzuch. Nie muszę wam opowiadać, co się z nią działo. Jakie cierpienia musiała znosić, jakie straszliwe męki. Wyła, jęczała i płakała. Ale nikt się tym nie przejmował. Chłopak rozciął jej brzuch, krew trysnęła, a wysoki warknął:
– Wyciągaj.
W chacie zrobiło się cicho, jak makiem zasiał. Nikt się nie ruszył, nikt nie drgnął, niczyjego oddechu nie było słychać, jakby na mgnienie oka wszyscy zastygli i nie byli w stanie nawet powieki unieść.
– Cięli ją jak zwierzę – głucho mówiła ciotka. – Jakby zwierzęciem była, nie przymierzając owcą albo świnią, i to żywą… – urwała, szukając wzrokiem matki, ale matka siedziała z oczami wbitymi w swoje stopy.
– Wyrwij! – warknął mężczyzna. Ciotka ciągnęła opowieść: – Chłopak zanurzył w brzuchu kobiety ramię i wyciągnął dziecko, które krzyknęło, a on walnął nim o ziemię.
Mężczyzna zamachnął się siekierą, odcinając pępowinę, podał chłopcu kotka, a chłopak wsadził go w otwarty brzuch kobiety. Też jak gdyby od dawna wiedział, co ma robić. Jakby ponownie ćwiczył tę samą czynność. Zaszył brzuch grubymi nićmi, jakby i do tego był już dawno przygotowany, a gdy skończył, mężczyźni z siekierami, widłami i nożami poklepali go po plecach, burknęli, że wyrasta na gieroja, i ruszyli w stronę lasu, zostawiając jęczącą kobietę przed spalonym dworkiem.
Chłopak szedł za nimi z okrwawionymi ramionami, próbując po drodze ścierać krew trawą z łąk i liśćmi z drzew.
– Nie! – wymamrotała mama. – Nie mogę! – zasłoniła oczy. – Nie, nie, nie! – piskliwie wołała, zaciskając szczęki.
– Tak, Mario. Tak było – ponuro powiedziała ciotka.
Dziadek Ignacy chwycił się za włosy, jakby chciał je wyrwać.
Dziadek Piotr niemo poruszał ustami, ale nie był w stanie wydusić słowa.
Wujkowie siedzieli jak skamieniali.
A w mojej głowie miauczał mały kotek.
Obiad w Kutach
Nigdy nie słyszałem o żadnych Kutach. Co innego Podhajce, Brzeżany, Złoczów, Halicz, a nawet Stanisławów, gdzie bywałem z ojcem na jarmarkach, nie mówiąc o Dylatynie, Zawałowie czy Panowicach, dokąd można było dojść na bosaka i z chłopakami w szmaciankę pograć, a nawet o Monasterzyskach, gdzie matka do rodzonej siostry jeździła. Ale Kuty? Pojęcia nie miałem, co to za miejscowość. Jednak ciotka Elza jasno i wyraźnie powiedziała: „To się stało w Kutach”. Jak ciotka Elza tak powiedziała, to tak musiało być. Bo ciotka Elza nigdy nie kłamała. Zawsze dokładnie opowiadała, co, gdzie i jak się zdarzyło.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Strach. Opowiadania kresowe»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Strach. Opowiadania kresowe» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Strach. Opowiadania kresowe» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.