Harlan Coben - Jedyna Szansa

Здесь есть возможность читать онлайн «Harlan Coben - Jedyna Szansa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Jedyna Szansa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Jedyna Szansa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Chirurg plastyczny zostaje postrzelony we własnym domu. Po przebudzeniu w szpitalu dowiaduje się, że jego żona nie żyje, a sześciomiesięczna córka zniknęła. Lekarz płaci okup, którego zażądali porywacze, ale dziecko nie wraca do domu. Śledztwo po 18 miesiącach utyka w martwym punkcie.

Jedyna Szansa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Jedyna Szansa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zerknąłem do środka. W parku było ciemno. Nikły blask odległych latarni ulicznych ledwie rozjaśniał mrok. Brezentowy worek był ciężki. Poprawiłem go na ramieniu. Obejrzałem się za siebie.

Nikogo. Popatrzyłem w lewo. Windy metra były puste. Oparłem dłoń o bramę. Kłódka była przecięta. Jeszcze raz rozejrzałem się wokół, ponieważ tak kazał mi mechaniczny głos. Ani śladu Rachel.

Popchnięta przeze mnie brama otworzyła się, przeciągle skrzypiąc.

Ten dźwięk odbił się echem w nocnej ciszy. Prześlizgnąłem się przez nią i wtopiłem w mrok.

Rachel poczuła, jak samochód zakołysał się, kiedy Marc wysiadł.

Odczekała całą minutę, która wydawała się trwać dwie godziny.

Kiedy uznała, że to bezpieczne, uniosła na pół centymetra pokrywę bagażnika i zerknęła. Nie zauważyła nikogo.

Miała broń, używany przez federalnych pistolet półautomatyczny Glock 22, kaliber 40, oraz wojskowy noktowizor, typ Rigel 3501.

Palm Pilot, dzięki któremu mogła zlokalizować sygnał schowanego w banknotach nadajnika, spoczywał w jej kieszeni. Wątpiła, by ktoś zdołał ją zobaczyć, a mimo to uniosła klapę bagażnika tylko na tyle, żeby prześlizgnąć się przez szparę.

Przypadła do ziemi. Następnie sięgnęła ręką i wyjęła pistolet oraz noktowizor. Potem cicho zamknęła bagażnik. Zawsze najbardziej lubiła akcje w terenie – a przynajmniej przygotowania do nich. Bardzo niewiele operacji wymagało takiego rekonesansu w stylu płaszcza i szpady. Przeważnie wykorzystywano zdobycze techniki. Furgonetki ze sprzętem podsłuchowym, samoloty szpiegowskie i mikrokamery. Rzadko trzeba było skradać się w ciemnościach w czarnym ubraniu i twarzą pomalowaną farbą.

Przycisnęła się do tylnego koła samochodu. W oddali dostrzegła Marca, który szedł drogą w górę. Wepchnęła broń do kabury i przymocowała gogle do paska. Nisko pochylona, Rachel wpadła w wysoką trawę. Tu jeszcze było jasno. Na razie nie musiała używać noktowizora. Promień księżyca przeszył chmury. Tej nocy nie było widać gwiazd. Rachel zobaczyła, że Marc trzyma przy uchu telefon.

Na ramieniu niósł brezentowy worek z pieniędzmi. Rachel rozejrzała się, lecz nie dostrzegła nikogo. Czy porywacze tu zechcą odebrać pieniądze? Całkiem niezłe miejsce, jeśli przygotowali sobie trasę ucieczki. Zaczęła analizować sytuację.

Fort Tryon znajduje się na pagórkowatym terenie. W takim razie powinna wejść wyżej. Zaczęła wspinać się na wzgórze i już miała zająć stanowisko, gdy zobaczyła, że Marc wychodzi z parku. Niech to szlag. Znowu musiała zmienić pozycję.

Poczołgała się w dół stoku. Trawa była kłująca i pachniała sianem, zapewne, domyśliła się Rachel, z powodu ostatnich ograniczeń w dostawach wody. Starała się nie spuszczać Marca z oczu, ale zgubiła go, kiedy opuścił park. Zaryzykowała i przebiegła przez trawnik. Przy bramie schowała się za kamienną kolumnę. Marc był tam. Jednak tylko chwilę.

Trzymając telefon przy uchu, skręcił w lewo i znikł na schodach wiodących w dół, na stację metra. Nieco dalej Rachel zauważyła jakąś parę spacerującą z psem.

Mogli brać w tym udział, równie dobrze mogli być przypadkowymi przechodniami, spacerującymi z psem. Marca nadal nie było w polu widzenia. Nie ma czasu do namysłu. Przycisnęła się do kamiennej ściany. Sunąc wzdłuż niej, ruszyła w kierunku schodów.

Tickner pomyślał, że Edgar Portman wygląda jak postać stworzona przez Noela Cowarda. Pod czerwonym i starannie zawiązanym szlafrokiem nosił jedwabną pidżamę. Na nogach miał atłasowe kapcie. Natomiast jego brat Carson wyglądał przy nim jak łazęga.

Miał krzywo zapiętą pidżamę. Rozczochrane włosy i przekrwione oczy. Obaj bracia nie odrywali oczu od fotografii znalezionych na CD. – Edgarze – powiedział Carson. – Nie wyciągajmy przedwczesnych wniosków.

– Nie wyciągajmy…? -Edgar zwrócił się do Ticknera.

– Dałem mu pieniądze.

– Tak, proszę pana – powiedział Tickner. – Półtora roku temu.

Wiemy o tym.

– Nie. – Edgar chciał warknąć gniewnie, lecz zabrakło mu sił. – Dałem mu je teraz. Ściśle mówiąc, dzisiaj.

Tickner podskoczył.

– Ile?

– Dwa miliony dolarów. Otrzymaliśmy nowe żądanie okupu.

– Dlaczego nie skontaktowaliście się z nami?

– No właśnie! – prychnął gniewnie Edgar. – Przecież tak wspaniale spisaliście się poprzednim razem.

Tickner poczuł, że krew zaczyna szybciej krążyć mu w żyłach.

– Chce pan powiedzieć, że dał pan zięciowi następne dwa miliony dolarów?

– Przecież mówię.

Carson Portman wciąż spoglądał na fotografie. Edgar zerknął na brata, a potem znów na Ticknera. – Czy Marc Seidman zabił moją córkę?

Carson wyprostował się.

– Dobrze wiesz, że nie.

– Nie pytam ciebie, Carson.

Teraz obaj spojrzeli na Ticknera. Ten nie miał ochoty na takie zabawy. – Wspomniał pan, że spotkał się dziś ze swoim zięciem?

Jeśli Edgar był zirytowany tym, że agent nie odpowiedział na jego pytanie, to tego nie okazał.

– Wcześnie rano – odparł. – W Memorial Park.

– A ta kobieta ze zdjęć. – Tickner wskazał na fotografie. – Była z nim?

– Nie.

– Czy któryś z panów widział ją przedtem?

Obaj zaprzeczyli. Edgar podniósł jedno ze zdjęć.

– Czy moja córka wynajęła detektywa, żeby je zrobił?

– Tak.

– Nie rozumiem. Kim jest ta kobieta?

Tickner ponownie zignorował pytanie.

– List z żądaniem okupu przysłano do pana, tak jak poprzednio?

– Tak.

– Nie jestem pewien, czy rozumiem. Skąd pan wiedział, że to nie oszustwo? Skąd miał pan pewność, że ma do czynienia z prawdziwymi porywaczami?

Odpowiedział mu Carson.

– Sądziliśmy, że to oszustwo – rzekł. – Przynajmniej z początku.

– A dlaczego zmieniliście zdanie?

– Znów przysłali jej włosy.

Carson zwięźle wyjaśnił kwestię analizy DNA i powiedział, że doktor Seidman zażądał dodatkowych badań. – Daliście mu wszystkie te włosy, tak?

– Owszem – odparł Carson.

Edgar znowu przyglądał się fotografiom.

– Ta kobieta – prychnął. – Czy Seidman był z nią związany?

– Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie.

– A z jakiego innego powodu moja córka kazałaby ją śledzić?

Zadzwonił telefon komórkowy. Tickner przeprosił i przycisnął aparat do ucha. – Trafiony, zatopiony – powiedział O'Malley.

– Co jest?

– Mamy numer karty Seidmana. Pięć minut temu przejechał przez most Washingtona.

Mechaniczny głos nakazał mi:

– Idź dalej alejką.

Było jeszcze dostatecznie jasno, żebym widział pierwsze stopnie.

Zacząłem schodzić. Mrok gęstniał, otaczał mnie. Zacząłem ostrożniej stawiać kroki, jak ślepiec bez laski. Nie podobało mi się to. Wcale mi się nie podobało. Znów zastanowiłem się, co z Rachel. Czy jest w pobliżu? Starałem się trzymać ścieżki.

Skręciła w lewo. Potknąłem się o jakiś sterczący kamień. – W porządku – powiedział głos. – Stań.

Zrobiłem to. Nic nie widziałem. Z ulicy, która pozostała daleko w tyle, dochodził tylko nikły blask. Po prawej miałem strome zbocze. Powietrze miało tę charakterystyczną woń miejskiego parku: zmieszanych rześkich i nieświeżych zapachów.

Nasłuchiwałem, lecz słyszałem tylko cichy szum przejeżdżających w oddali samochodów. – Zostaw pieniądze na ziemi.

– Nie – powiedziałem. – Chcę zobaczyć moją córkę.

– Zostaw pieniądze.

– Zawarliśmy umowę. Wy dostajecie pieniądze, ja moją córkę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Jedyna Szansa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Jedyna Szansa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Harlan Coben - Don’t Let Go
Harlan Coben
Harlan Coben - W głębi lasu
Harlan Coben
Harlan Coben - Motivo de ruptura
Harlan Coben
Harlan Coben - Tiempo muerto
Harlan Coben
Harlan Coben - Play Dead
Harlan Coben
Harlan Coben - Caught
Harlan Coben
libcat.ru: книга без обложки
Harlan Coben
Harlan Coben - The Innocent
Harlan Coben
Harlan Coben - Bez Skrupułów
Harlan Coben
Harlan Coben - Jeden fałszywy ruch
Harlan Coben
Harlan Coben - Tell No One
Harlan Coben
Отзывы о книге «Jedyna Szansa»

Обсуждение, отзывы о книге «Jedyna Szansa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x