Harlan Coben - Jedyna Szansa

Здесь есть возможность читать онлайн «Harlan Coben - Jedyna Szansa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Jedyna Szansa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Jedyna Szansa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Chirurg plastyczny zostaje postrzelony we własnym domu. Po przebudzeniu w szpitalu dowiaduje się, że jego żona nie żyje, a sześciomiesięczna córka zniknęła. Lekarz płaci okup, którego zażądali porywacze, ale dziecko nie wraca do domu. Śledztwo po 18 miesiącach utyka w martwym punkcie.

Jedyna Szansa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Jedyna Szansa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Wybierz pierwszy zjazd.

– Fort Tryon Park?

– Tak.

To miejsce też znałem. Fort Tryon unosi się niczym chmura nad rzeką Hudson. Cichy i spokojny na stromym brzegu rzeki, mając od zachodu New Jersey, a od wschodu Riverdale-Bronx. Ten park to gmatwanina rozległych tarasów, wybrukowanych kamieniami alejek, zwierząt z minionej ery, murków z cegieł i cementu, gęstych zarośli, kamienistych zboczy i rozległych trawników. Na tych ostatnich spędziłem wiele letnich dni, ubrany w szorty i koszulkę z krótkimi rękawami, w towarzystwie Zii oraz podręczników medycznych. Moją ulubioną porą był letni wieczór. Skąpany w pomarańczowym blasku park wyglądał po prostu nieziemsko.

Włączyłem migacz i zjechałem z autostrady. Nie widziałem żadnych świateł ani samochodów. Park był zamknięty na noc, ale ulica pozostała otwarta dla przejeżdżających tędy samochodów. Wjechałem na górę stromą ulicą do tego, co przypominało mi średniowieczny zamek. Przede mną wznosiły się zabudowania The Cloisters, dawnego pseudofrancuskiego klasztoru, obecnie będącego częścią Metropolitan Museum of Art. Znajduje się w nich wspaniała kolekcja średniowiecznych dzieł sztuki. A przynajmniej tak mi mówiono. Byłem w tym parku setki razy. Nigdy nie zwiedziłem The Cloisters. Pomyślałem, że to idealne miejsce na przekazanie okupu: ciemne, odludne, pełne krętych alejek, skalnych urwisk, gęstych zarośli, brukowanych i nieutwardzonych ścieżek. Można się tutaj zgubić. Można ukrywać się długo i nie obawiać wykrycia.

Mechaniczny głos zapytał:

– Jesteś tam na miejscu?

– Tak, jestem w Fort Tryon.

– Zaparkuj w pobliżu kawiarni. Wysiądź i podejdź do kręgu.

Jazda w bagażniku była hałaśliwa i męcząca. Rachel wyścieliła go grubym kocem, ale nic nie mogła poradzić na hałas.

Nie wyjmowała latarki. Nie zamierzała jej włączać. Ciemność nigdy nie przeszkadzała Rachel. Wzrok potrafi mylić. Ciemność pomaga zebrać myśli.

Starała się rozluźnić mięśnie i zamortyzować wstrząsy. Myślała o zachowaniu Marca na moment przed wyjazdem z garażu. Ten gliniarz, który przyszedł do jego domu, niewątpliwie powiedział coś, co nim wstrząsnęło. Coś na jej temat? Prawdopodobnie.

Zastanawiała się, co też takiego powiedział i jak powinna zareagować. Teraz to nie miało znaczenia. Jechali na miejsce.

Powinna skoncentrować się na swoim zadaniu. Rachel szybko wchodziła w dobrze znaną sobie rolę. Poczuła ukłucie żalu.

Brakowało jej FBI. Lubiła tę pracę. No tak, chyba dlatego, że tylko ją miała. Praca była czymś więcej niż ucieczką – była jedynym zajęciem, jakie naprawdę ją cieszyło. Niektórzy ludzie męczyli się od dziewiątej do piątej, żeby potem pójść do domu i zapomnieć o wszystkim. Rachel wprost przeciwnie. Po tych wszystkich latach, jakie przeżyli z daleka od siebie, nadal coś łączyło ją i Marca: oboje wykonywali pracę, którą lubili.

Zastanawiała się nad tym. Czy naprawdę był to przypadek, czy też praca stała się dla nich substytutem miłości? A może za bardzo się w to zagłębiała? Marc nadal miał swoją pracę. Ona nie. Czy dlatego była bardziej zdesperowana niż on? Nie. Jemu porwano dziecko. Gem, set, mecz.

W ciemnościach bagażnika posmarowała twarz czarną farbą, żeby była niewidoczna w mroku. Samochód zaczął wjeżdżać pod górę.

Rachel miała pod ręką torbę ze sprzętem. Myślała o Hugh Reillym, tym sukinsynu.

Jej zerwanie z Markiem – i wszystko co wydarzyło się później – było jego winą. Hugh był jej najlepszym kumplem w college'u.

Mówił jej, że tylko tego chciał. Być jej przyjacielem. Bez zobowiązań. Przecież wie, że ona ma chłopaka. Czy Rachel naprawdę była tak naiwna, czy tylko udawała? Mężczyźni, którzy chcą być „tylko przyjaciółmi”, robią to w nadziei, że kiedyś przyjdzie kolej na nich, jakby przyjaźń była jakimś placem treningowym, na którym można przygotować się do wyjścia na boisko. Tamtej nocy Hugh zadzwonił do niej do Włoch, oczywiście mając jak najlepsze intencje. „Jako twój przyjaciel, uznałem, że powinnaś o tym wiedzieć”. No właśnie. I powiedział jej, co Marc zrobił na jakiejś idiotycznej prywatce. Cóż, dość obwiniania siebie. Marca.

I Hugh Reilly'ego. Gdyby ten sukinsyn się nie wtrącał, jak potoczyłoby się jej życie? Nie miała pojęcia. A jak wyglądało teraz? Na to łatwiej było odpowiedzieć. Za dużo piła. Zbyt łatwo wpadała w złość. Żołądek dokuczał jej bardziej niż powinien. Zbyt dużo czasu spędzała, czytając program telewizyjny. No i nie zapominajmy opiece de resistance: wpakowała się w autodestrukcyjny związek i uwolniła od niego w najgorszy z możliwych sposobów. Samochód gwałtownie skręcał i piął się tak ostro w górę, że Rachel musiała przekręcić się na plecy. Po chwili zatrzymał się. Rachel podniosła głowę. Zapomniała o tych nieprzyjemnych sprawach. Zaczynała się gra.

Z wieży widokowej fortu, wznoszącej się około osiemdziesięciu metrów nad poziomem rzeki Hudson, Heshy napawał się jednym z najpiękniejszych widoków na Jersey Palisades, rozpościerający się od mostu Tappan Zee po prawej, aż po most Washingtona po lewej.

Nawet oglądał go przez chwilę, zanim zajął się tym, po co tu przyszedł. Jak za naciśnięciem guzika, samochód Seidmana zjechał z autostrady Henry'ego Hudsona. Nikt za nim nie jechał. Heshy spoglądał na szosę. Żaden samochód nie zwolnił. Żaden nie przyspieszył. Nikt nie usiłował udawać, że nie śledzi doktora.

Heshy odwrócił się, na moment stracił wóz z oczu, a potem zobaczył go znowu, gdy samochód znalazł się w jego polu widzenia.

Za kierownicą siedział Seidman. Heshy nie dostrzegł nikogo innego. To jeszcze niczego nie oznaczało, gdyż ktoś mógł leżeć na podłodze z tyłu, ale zawsze to coś. Seidman zaparkował samochód. Zgasił silnik i otworzył drzwi. Heshy podniósł mikrofon do ust. – Pavel, jesteś gotowy?

– Tak.

– Jest sam – powiedział, zwracając się jednocześnie do Lydii. – Do roboty.

– Zaparkuj w pobliżu kawiarni. Wysiądź i podejdź do kręgu.

Wiedziałem, że chodziło o Margaret Corbin Circle. Kiedy wyszedłem na tę otwartą przestrzeń, pomimo ciemności od razu zauważyłem jaskrawe kolory urządzeń placu zabaw dla dzieci, w pobliżu Fort Washington Avenue i Sto Dziewięćdziesiątej Ulicy.

Nadal biły w oczy. Zawsze lubiłem ten plac zabaw, lecz tego wieczoru irytowały mnie jego żółte i niebieskie barwy. Uważam się za chłopca z miasta. Kiedy mieszkałem w pobliżu, wyobrażałem sobie, że nigdy się stąd nie wyprowadzę – zbyt wyrafinowany, żeby zamieszkać na jakimś zapadłym przedmieściu – a to oznaczało, że będę przyprowadzał moje dzieci do tego parku. Teraz uznałem to za znak, tylko nie wiedziałem jaki. Telefon zapiszczał. – Po lewej jest stacja metra.

– Tak.

– Zejdź po schodach na dół, w kierunku windy.

Mogłem się tego spodziewać. Każe mi wsiąść do windy, a potem do metra. Śledzenie mnie będzie bardzo utrudnione, jeśli nie wręcz niemożliwe. – Jesteś na schodach?

– Tak.

– Na dole po prawej zobaczysz bramę.

Wiedziałem, gdzie ona jest. Prowadziła do mniejszego parku i otwierano ją tylko w weekendy. Zrobiono tam coś w rodzaju niewielkiego terenu rekreacyjnego. Ustawiono stoły do ping-ponga, chociaż trzeba było przynieść własną siatkę i rakietki, żeby zagrać. Były tam ławki i stoły. Czasem dzieciaki urządzały sobie urodziny. Pamiętałem, że ta zrobiona z kutego żelaza brama jest zawsze zamknięta. – Już jestem na miejscu – powiedziałem.

– Upewnij się, że nikt cię nie widzi. Pchnij bramę. Prześlizgnij się przez nią i szybko zamknij ją za sobą.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Jedyna Szansa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Jedyna Szansa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Harlan Coben - Don’t Let Go
Harlan Coben
Harlan Coben - W głębi lasu
Harlan Coben
Harlan Coben - Motivo de ruptura
Harlan Coben
Harlan Coben - Tiempo muerto
Harlan Coben
Harlan Coben - Play Dead
Harlan Coben
Harlan Coben - Caught
Harlan Coben
libcat.ru: книга без обложки
Harlan Coben
Harlan Coben - The Innocent
Harlan Coben
Harlan Coben - Bez Skrupułów
Harlan Coben
Harlan Coben - Jeden fałszywy ruch
Harlan Coben
Harlan Coben - Tell No One
Harlan Coben
Отзывы о книге «Jedyna Szansa»

Обсуждение, отзывы о книге «Jedyna Szansa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x