– Zabrzmi to okropnie, ale nie widziałam zwłok, tylko moją ostatnią deskę ratunku na zatrzymanie przy sobie dzieci.
– I postanowiłaś podrzucić dowód.
Emily odstawiła kubek i jasnymi oczami spojrzała na Myrona.
– Tak. Miałeś rację co do wszystkiego. Wybrałam pokój zabaw, bo wiedziałam, że Greg tam nie zejdzie. Nie miałam pojęcia, że uciekł. Pomyślałam, że kiedy wróci do domu, krew nie zniknie. Owszem, posunęłam się za daleko, ale nie skłamałam. On ją zabił.
– Tego nie wiesz.
– Jak to?
– Mógł się natknąć na zwłoki tak jak ty.
– Mówisz poważnie? – spytała ostrzejszym tonem. – Oczywiście, że ją zabił. Krew na podłodze była całkiem świeża. To Greg miał wszystko do stracenia. Miał motyw i sposobność.
– Ty też.
– Miałam motyw? Jaki?
– Chciałaś go wrobić w morderstwo. Chciałaś zachować dzieci.
– Absurd! – oburzyła się.
– Masz jakiś dowód na potwierdzenie swojej wersji?
– Mam co?!
– Dowód. Wątpię, Emily, czy policja ci uwierzy.
– A ty? – spytała.
– Chciałbym go zobaczyć.
– Dowód? Jaki? Przecież nie robiłam zdjęć!
– Jakieś fakty potwierdzające to, co mówisz.
– Po co miałabym ją zabić? W jakim celu? Potrzebna mi była żywa. Dzięki niej miałam szansę zachować dzieci.
– Przypuśćmy, że ta kobieta rzeczywiście miała coś na Grega. Jakiś konkret. Jego list, taśmę wideo, coś takiego…
Myron czekał na reakcję Emily.
– Dobrze. – Skinęła głową. – Mów.
– Przypuśćmy też, że cię zdradziła, że sprzedała obciążający dowód Gregowi. W końcu był pierwszy w kolejce. Może zapłacił jej tyle, że wycofała się z umowy z tobą. Wchodzisz do jej mieszkania, dowiadujesz się, co zrobiła, dociera do ciebie, że twoja jedyna szansa na zachowanie dzieci przepadła, zabijasz Gorman i zrzucasz winę na tego, kto najwięcej zyska na jej śmierci. – Na Grega.
– Zwariowałeś!
– Wystarczająco mocno go nienawidziłaś – ciągnął Myron. – Grał z tobą po świńsku, więc odpłaciłaś mu pięknym za nadobne.
– Nie zabiłam jej.
Myron znów spojrzał przez okno, ale drozdy odleciały. Podwórko wyglądało pusto i bez życia. Odczekał kilka sekund, zanim znów obrócił się w stronę Emily.
– Wiem o taśmie wideo z tobą i Maggie Łomot – powiedział.
W jej oczach rozbłysnął gniew. Zacisnęła palce na kubku. Myron obawiał się, niemal oczekiwał, że nim w niego ciśnie.
– Jak, do diabła…? – Rozluźniła chwyt. Poddała się. Niepewnie wzruszyła ramionami, przygarbiła się. – Nieważne.
– Na pewno się wściekłaś.
Pokręciła głową. Z jej ust wydobył się cichy dźwięk przypominający śmiech.
– Nic nie rozumiesz, co, Myron? – spytała.
– Czego nie rozumiem?
– Nie szukałam zemsty. Liczyło się tylko to, że przez to nagranie mogę stracić dzieci.
– Rozumiem doskonale. Zrobiłabyś wszystko, żeby je zatrzymać.
– Nie zabiłam jej.
– Opowiedz mi o sobie i o Łomot – rzekł, zmieniając temat.
Emily zaśmiała się szyderczo.
– Nie wiedziałam, że jesteś z takich – zadrwiła.
– Nie jestem.
Podniosła kubek i łyknęła kawy.
– Obejrzałeś nagranie od początku do końca? – spytała flirtującym tonem, podszytym złością. – Puściłeś je sobie w zwolnionym tempie? Przewijałeś je, odtwarzając niektóre „momenty” kilka razy? Opuściłeś spodnie do kolan?
– Nad kolana.
– Dużo zobaczyłeś?
– Dość, żeby zorientować się, co się święci.
– I wtedy przestałeś?
– Tak.
Przyjrzała mu się sponad kubka.
– Wierzę ci, wiesz? Świętoszek z ciebie.
– Emily, staram się pomóc.
– Mnie czy Gregowi?
– Pomóc dojść do prawdy. Tobie też chyba na tym zależy. Wzruszyła wymijająco ramionami.
– Więc kiedy ty i Łomot…? – spytał zakłopotany, wykonując nieokreślony gest mający oznaczać randkę.
Zaśmiała się.
– To był mój pierwszy raz – odparła. – W pełnym znaczeniu tego słowa.
– Ja nie osądzam…
– Mam gdzieś, czy osądzasz, czy nie. Chcesz wiedzieć, co się stało, tak? To był mój pierwszy raz. Ta kurewka mnie podeszła.
– Jak?
– Jak to jak? Mam opisać szczegóły? Ile wypiłam, jak bardzo czułam się samotna, jak zaczęła mnie gładzić po nodze?
– Nie.
– W takim razie streszczę to krótko: uwiodła mnie. W przeszłości kilka razy niewinnie flirtowałyśmy. Zaprosiła mnie do Glenpointe na kielicha. Potraktowałam to jak wyzwanie. Kuszące i zarazem odpychające. Wiedziałam jednak, że nie pójdę na całość. Od łyczka do rzemyczka… Wjechałyśmy na górę. Koniec streszczenia.
– A więc Łomot wiedziała, że was nagrywają?
– Tak.
– Skąd wiesz? Wygadała się?
– Nic nie powiedziała. Po prostu wiem.
– Skąd?
– Myron, skończ z tym wypytywaniem. Wiem i już. Kamery nie zainstalowano tam przypadkiem. Wrobiła mnie i tyle.
Miało to sens.
– Ale po co? – spytał.
Na twarzy Emily odbiło się rozdrażnienie.
– Chryste, Myron, to kurwa Smoków. Jeszcze cię nie przerżnęła? Ale zaraz, niech pomyślę. Odmówiłeś jej, tak?
Wypadła z kuchni do salonu i usiadła na kanapie.
– Podaj mi aspirynę – powiedziała. – Jest w łazience. W apteczce.
Myron wytrząsnął z buteleczki dwa proszki i nalał wody do szklanki.
– Emily, muszę cię spytać o jeszcze jedną sprawę. Westchnęła.
– Jaką?
– Wiem, że wysunęłaś przeciwko Gregowi oskarżenia.
– Za pośrednictwem adwokatki.
– Prawdziwe?
Położyła proszki na języku, popiła wodą, połknęła.
– Niektóre.
– A te o znęcanie się nad dziećmi?
– Jestem zmęczona, Myron. Możemy porozmawiać później?
– Były prawdziwe?
Emily spojrzała mu w oczy tak, że poczuł w sercu zimny prąd.
– Greg chciał mi zabrać dzieci – powiedziała wolno. – Miał pieniądze, władzę, prestiż. Potrzebowałyśmy czegoś na niego.
Myron odwrócił wzrok. Ruszył do drzwi.
– Nie zniszcz tego płaszcza – powiedział.
– Nie masz prawa mnie sądzić.
– W każdym razie w tej chwili wolę nie mieć z tobą do czynienia – odparł.
– Esperanza powiedziała, że cię tu zastanę – oznajmiła Audrey.
Stała oparta o jego samochód.
Skinął głową.
– Jezu, jak ty wyglądasz?! Co się stało? – spytała.
– To długa historia.
– Którą opowiesz mi z pasjonującymi szczegółami. Ale najpierw opowiem ja. Fiona White rzeczywiście była Miss Września tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego drugiego roku, zwyciężczynią, jak nazywa to ów szmatławiec, Wrześniowej Kociakoramy.
– Zgrywasz się.
– Skądże. Fionę rajcowały między innymi spacery przy księżycu po plaży i przytulne wieczory przy kominku.
– Jakie oryginalne.
Myron uśmiechnął się mimo woli.
– Nie lubiła natomiast płytkich bażantów, dbających tylko o swój wygląd. I typów z zarośniętymi plecami.
– Wymienili jej ulubione filmy?
– Lista Schindlera i Wyścig Armatniej Kuli dwa .
Zaśmiał się.
– Wymyśliłaś to – powiedział.
– Z wyjątkiem tego, że w roku tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym drugim zwyciężyła we Wrześniowej Kociakoramie.
Myron pokręcił głową.
– Greg Downing i żona najlepszego przyjaciela.
Westchnął. Wieści te poniekąd go pocieszyły. Własny wyskok sprzed dziesięciu lat z Emily zaczął wyglądać nieco lepiej. Taka logika nie powinna co prawda krzepić, ale cóż, człowiek dosładza się, czym może.
Читать дальше