Kuszące, pomyślał Myron. Jak propozycja popieszczenia jąder prądem.
– Może innym razem – odparł.
– W porządku. Ile powinienem policzyć za to Ottonowi? Chcę być wobec niego uczciwy.
Ja poszedłbym na całość.
Całe dziesięć kafli?
Tak. Bardzo mi pan pomógł, Blackjack. Dzięki.
Szanowanie. Wpadaj pan częściej.
Aha, jeszcze jedno.
Tak?
Mogę skorzystać z pańskiej toalety?
Do domu Paula Duncana dotarł o wpół do jedenastej. W oknach paliło się światło. Myron nie uprzedził przez telefon, że wpadnie. Chciał go zaskoczyć.
Był to prosty drewniany budynek w stylu Cape Cod, ze spadzistym dachem i kominem pośrodku. Miły. Choć być może przydałoby się go odmalować. Na froncie dużo rabat z kwiatami. Paul, tak jak wielu policjantów, lubił w wolnym czasie zajmować się ogródkiem.
Otworzył Myronowi drzwi. Nisko na nosie miał okulary do czytania, siwe włosy porządnie uczesane, w ręku trzymał gazetę. W granatowych spodniach w stylu marines i zegarku z bransoletką a, la generał Speidel reprezentował luz rodem z katalogu domu wysyłkowego Searsa. W środku grał telewizor. Publiczność dziko wiwatowała. Oprócz Paula w domu był tylko golden retriever, który spał zwinięty pod odbiornikiem niczym przy kominku w zimową noc.
– Musimy porozmawiać, Paul – powiedział Myron.
– Nie możemy z tym zaczekać do rana? Pogadać po pogrzebie Adama? – spytał napiętym głosem Duncan.
Myron potrząsnął głową i wszedł do pokoju. Publiczność w studiu znów wiwatowała. Spojrzał na ekran. Nadawano program Eda McMahona W poszukiwaniu gwiazdy. Na ekranie nie było asystentek prezentera, więc odwrócił wzrok.
Paul zamknął drzwi.
– O co chodzi, Myron? – spytał.
Na stoliku leżały pisma National Geographic i TV Guide oraz dwie książki – najnowsza powieść Ludluma i Biblia króla Jakuba. Panował idealny porządek. Na ścianie wisiał portret golden retrievera z lat szczenięcych. Pokój ozdabiało mnóstwo figurynek z porcelany i dwa talerze z ilustracjami Rockwella. Trudno było to nazwać garsonierą podrywacza lub jaskinią żądz.
– Wiem o twoim romansie z Carol Culver – rzekł Myron.
– Nie mam pojęcia, o czym mówisz – odparł Duncan.
– Pozwól, że ci wyjaśnię. Wasz romans trwał sześć lat. Dwa lata temu Kathy przyłapała swoją mamusię z tobą. A w dniu swojej śmierci nakrył was Adam. Już kojarzysz?
Paul poszarzał na twarzy.
– Jak…?
– Wiem o tym od Carol. – Myron usiadł, wziął Biblię i przerzucił kartki. – Przeoczyłeś przykazanie: nie pożądaj żony bliźniego swego?
– To nie jest tak, jak myślisz.
– A jak jest?
– Kocham Carol. A ona mnie.
– To pięknie.
– Adam traktował ją okropnie. Hazardował się. Łajdaczył. Był nieczuły dla rodziny.
– To dlaczego Carol się z nim nie rozwiodła?
– Nie mogła. Oboje jesteśmy praktykującymi katolikami. Kościół nie dałby jej rozwodu.
– Kościół woli małżeńską zdradę?
– To nie jest śmieszne.
– Pewnie, że nie.
– Kim jesteś, żeby nas osądzać? Myślisz, że było nam łatwo?
Myron wzruszył ramionami.
– Nie przestaliście się spotykać. Nawet po przyłapaniu przez Kathy.
– Kocham Carol.
– Tak mówisz.
– Adam Culver był moim najbliższym przyjacielem. Wiele dla mnie znaczył. Wobec rodziny był draniem. Zapewniał im byt, ale nic poza tym. Zapytaj Jessicę. Ona ci powie, że od dziecka mogła na mnie liczyć. Kto zawiózł ją do szpitala, kiedy spadła z roweru? Ja. Kto zbudował jej huśtawkę i zjeżdżalnię? Ja. Kto odwiózł ją na studia? Ja.
– A przebrałeś się dla niej za wielkanocnego zajączka?
– Nie rozumiesz!
– Poprawka: nie obchodzi mnie to. A teraz wróćmy do dnia, w którym przyłapała was Kathy. Co się stało?
Na twarzy Paula pojawiła się irytacja.
– Przecież wiesz! Przyłapała nas.
– Byliście nadzy?
– Co?
– Czy ty i pani Culver byliście w trakcie?
– To pytanie nie zasługuje na odpowiedź.
Myron uznał, że czas zagrać mu na nerwach.
– Jaka to była pozycja? Na misjonarza, na pieska, inna? Czy któreś z was nosiło kajdanki albo świńską maskę?
Paul podszedł do Myrona i stanął nad nim. Mogłoby się zdawać, że jest to sytuacja bardzo groźna dla siedzącego. W istocie jednak Myron był dostatecznie szybki, by uderzyć przeciwnika w krocze, nim ten zdąży unieść pięść.
– Uważaj, co mówisz, synu.
– Jak zareagowała Kathy na was, gruchających?
– Nie zareagowała. Wybiegła.
– Któreś z was podążyło za nią?
– Nie. Byliśmy zbyt zaszokowani.
– Nie wątpię. Czy potem z nią o tym rozmawiałeś?
Paul odstąpił od Myrona i usiadł w fotelu obok.
– Wspomniała mi o tym tylko raz – odparł.
– Kiedy?
– Po kilku miesiącach.
– Co się stało?
Paul odwrócił wzrok, strzelając wokół oczami, jakby szukał miejsca, gdzie bezpiecznie mogą spocząć.
– Niełatwo mi o tym mówić.
Myron skinął głową z udanym współczuciem.
– Słucham.
– Kathy zaczęła mnie podrywać.
– I chwyciłeś przynętę?
– Słucham?
– Przynętę. Jak leszcz.
Paul znowu się zirytował.
– Oczywiście, że nie! – odparł.
– Odmówiłeś jej?
– Udałem, że nie wiem, do czego pije.
– Narzucała się dalej?
– Owszem, ale ją ignorowałem.
– Założę się, że cię to rajcowało. Matka i córka. Obie ładne. Pewnie fantazjowałeś na potęgę.
Irytacja Paula zmieniła się w gniew. Po chwili – bardzo dramatycznym gestem – zdjął okulary.
– Ostatnie ostrzeżenie, kolego! – powiedział.
– Aha. W takim razie opowiedz mi o Fredzie Nicklerze. Wkurz go. Prędko zmień temat. Wytrać go z równowagi.
– O kim?
– Marnie łżesz jak na policjanta. Rok tysiąc dziewięćset siedemdziesiąty ósmy. Nickler wytargował u ciebie wycofanie oskarżenia o pornografię dziecięcą. Wiem o waszym układzie, Paul. Nie wiem tylko, gdzie go w to wszystko wpasować.
– Fred pomagał mi od czasu do czasu. W różnych sprawach.
– Także w sprawie Kathy Culver?
– W pewnym sensie.
– Jakim?
– Nie widzę powodu, by to ukrywać. – Paul odkaszlnął w trzęsącą się pięść. Golden retriever otworzył oko, ale się nie poruszył. – Adam znalazł na strychu zdjęcia Kathy i w największym zaufaniu przyniósł je do mnie. Na odwrocie była nazwa studia fotograficznego – Zakazany Owoc. Nie mogłem go znaleźć, więc odwiedziłem z Adamem Nicklera. A ten powiedział nam, że Zakazany Owoc nazywa się teraz Global Globes. Dał nam adres.
– A wtedy pojechałeś tam i wykupiłeś negatywy i zdjęcia Kathy?
Zbyteczne pytanie. Lucy rozpoznała Paula Duncana na fotografii.
– Tak. Żeby ochronić jej imię. A poza tym chcieliśmy poznać nazwisko bydlaka, który ją tam przyprowadził.
– Nazywa się Gary Grady.
– Wiedziałeś o tym?
– Jestem dobrze poinformowany.
– Prześwietliłem go na wylot. Zgniłek, bez dwóch zdań. Nauczyciel w szkole i właściciel mnóstwa sekstelefonów. Reklamował się w co najmniej pięćdziesięciu magazynach porno. Śledziłem go przez dwa tygodnie. Jakiś czas miałem też na podsłuchu jego telefon. Ostatecznie niczego nie odkryliśmy.
– Jak reagował na to Adam?
– Nie za dobrze. Wciąż przychodził do mnie z nowymi koncepcjami w sprawie Kathy, najczęściej z czystej rozpaczy. Nie winie go za to. Była jego najmłodszym dzieckiem. Jedynym, z którym miał dobry kontakt. Chciał ją znaleźć za wszelką cenę. Był nawet gotów porwać Grady’ego i torturować go tak długo, aż zacznie mówić. Zapewniłem go, że zrobię wszystko, by mu pomóc, ale musiałem się trzymać prawa. A on nie chciał o tym słyszeć.
Читать дальше