Harlan Coben - Bez Skrupułów

Здесь есть возможность читать онлайн «Harlan Coben - Bez Skrupułów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bez Skrupułów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bez Skrupułów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Studentka Kathy Culver znika w tajemniczych okolicznościach na terenie kampusu uniwersytetu. Jej poplamniona krwią bielizna zostaje odnaleziona w koszu na śmieci. Daje to podstawę do przypuszczenia, że padła ofiarą gwałtu i zabójstwa. Osiemnaście miesięcy później ktoś zamieszcza zdjęcie Kathy w piśmie pornograficznym. Były narzeczony dziewczyny Christian Steele, wschodząca gwiazda amerykańskiego futbolu, odbiera zagadkowy telefon – w słuchawce słychać głos zaginionej. Kiedy z rąk mordercy ginie ojciec Kathy, jej starsza siostra, dawna ukochana Myrona – piękna pisarka Jessica – prosi go o pomoc. Myron przekonuje się, że każda z osób zamieszanych w sprawę ma coś do ukrycia – łącznie z Kathy, której przeszłość skrywa wiele tajemnic…

Bez Skrupułów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bez Skrupułów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Potarła zapałką draskę i zapaliła papierosa.

– Jak leci? – spytała.

– Doktor medycyny i pali. Nieładnie.

– Moi pacjenci się nie skarżą.

– Nie da się ukryć. Zaciągnęła się głęboko.

– Co chcesz wiedzieć? – spytała.

– Czy ty i Adam mieliście romans?

– Tak – odparła, patrząc mu prosto w oczy. – Cztery lata temu. Przez tydzień.

– Adam miał dużo romansów?

– Skąd mogę wiedzieć. Kilka. Dlaczego pytasz?

– Próbuję połączyć kilka faktów.

– W związku z jego śmiercią?

– Tak.

Zdjęła okulary.

– A co życie miłosne Adama ma z tym wspólnego?

– Prawdopodobnie nic. Jak się zachowywał podczas dwóch ostatnich miesięcy?

– Trochę dziwnie – odparła bez wahania.

– To znaczy? Chwilę się zastanawiała.

– Przestał mnie dopuszczać do poważnych przypadków. Zajmował się nimi sam.

– I to było niezwykłe?

– Niebywałe. Nad takimi sprawami zawsze pracowaliśmy razem.

– A te przypadki… Chodziło o dziewczyny zabite w lesie?

Wpatrzyła się w niego.

– Od kogo się dowiedziałeś?

– Domyśliłem się.

– Niesamowite.

– Powiedziałaś o „poważnych przypadkach”. Czytam gazety. A gazety piszą tylko o takich.

Nie uwierzyła mu, ale nie drążyła tematu.

– A inne symptomy? – spytał.

Znów się zaciągnęła.

– Był bardzo rozkojarzony. Mówiłeś do niego, kiwał głową, ale cię nie słuchał.

– Jeszcze coś?

Zgasiła mocno niedopalonego papierosa i zapaliła następnego.

– To nowa metoda na rzucenie palenia – wyjaśniła. – Wypalam tyle samo papierosów, ale z każdym dniem mniej się zaciągam. Stopniowo się ograniczam aż do skutku. W tym tempie zajmie mi to najwyżej dwanaście lat.

– Powodzenia.

– Dziękuję.

– Co poza tym? Wydmuchała dym.

– Jeśli chodzi o tę ostatnią dziewczynę znalezioną w lesie, Adam zlecał dużo dziwnych badań.

– Jak to dziwnych?

– Zbytecznych. Moim zdaniem.

– Nie zidentyfikowaliście zwłok, prawda?

– Tak.

– Może zamawiał te badania, żeby ustalić jej tożsamość.

– Może. Tyle że zlecał je oddzielnie. Czekał na wyniki jednego badania i zamawiał następne. Pomiary antropologiczne, kształtu i rozmiarów kości czaszki, miednicy, stanu skostnienia, szwów czaszkowych.

– Mówi ci to coś?

Wzruszyła ramionami.

– Nic mi to nie mówi. To przykład tego, co nazywam dziwnym zachowaniem. Ten przypadek od początku był osobliwy. Sprawca rozbił dziewczynie czaszkę, ale nie to ją zabiło. On pochował ją w tym lesie żywcem. Zginęła, próbując się wygrzebać.

Zamilkła.

– W co była ubrana?

Sally lekko zesztywniała.

– Co się dzieje, Myron? – spytała, nachylając się w jego stronę.

– Nic. A dlaczego pytasz?

– Wiesz dlaczego.

– Ubranie tej zabitej znikło?

– Tak.

Serce opadło mu nagle do żołądka, niczym spadochroniarz z rozprutym spadochronem.

– Cholera!

– O co chodzi?

– Sally, wykonasz dla mnie badanie?

44

Siedzibą prywatnego detektywa, Briana Sanforda, okazał się bar go-go, oddalony dogodnie o przecznicę od kasyna Merva Griffina. W Atlantic City tak już było. Wielkie hotele strzelały w górę jak nieskazitelne piękne kwiaty, obojętne wobec obrastającego je szkaradnego zielska biedy i lichoty. Ale te kwiaty nie upiększały otoczenia, jak zapewniali właściciele kasyn. Przeciwnie, zielsko tym mocniej biło w oczy szpetotą.

Lokal go-go o nazwie Szparka Myszka prezentował się zgodnie z oczekiwaniami. W neonie mrugającym na zewnątrz brakowało liter, a tonący w przyćmionym świetle bar kontrastował z jaskrawo oświetloną sceną, na której pląsały na zmianę znudzone, przeważnie mało urodziwe kobiety z nadmiarem wałków tłuszczu, implantów i opryszczki.

Myron popełnił gruby błąd, wchodząc do pomieszczenia z grubsza przypominającego toaletę. Sedesy były zapchane kostkami lodu, chyba zastępującymi spłuczki, a brak drzwiczek w kabinach wcale nie przeszkadzał klientom w załatwianiu się. Jeden z przykucniętych uśmiechnął się do Myrona i pomachał mu ręką.

Myron postanowił wstrzymać się z potrzebą.

– Jak się dostać do biura Briana Sanforda? – zawołał do barmana.

– Co podać? Michelob, Bud, Bud Light, Coors?

– Chcę tylko dowiedzieć się…

– Michelob, Bud, Bud Light, Coors?

Myron wyjął pięć dolarów. Barman schował je do kieszeni.

– Drzwi za barem – powiedział. – Schodami na pierwsze piętro.

Nie zaczekał na podziękowania. Oto kapitalizm.

Do Myrona podeszła tancerka, która miała przerwę, i uśmiechnęła się, odsłaniając zęby – każdy wykrzywiony w inną stronę. Arcydzieło obłąkanego ortodonty?

– Cześć – powiedziała.

– Cześć.

– Ładny jesteś.

– Jestem goły.

Odwróciła się na pięcie. I po romansie.

Schody nie skrzypiały. Trzeszczały. Myron cały czas bał się, że runą. Na piętrze były tylko jedne drzwi. Otwarte. Zapukał w ścianę. Zajrzał.

– Halo! – zawołał.

Do drzwi podszedł mężczyzna, jak nic Brian Sanford. Cały w uśmiechach. W beżowym garniturku, prasowanym po raz ostatni za czasów inwazji w Zatoce Świń.

– To pan zostawił wiadomość na sekretarce? – spytał.

– Tak.

Biuro Sanforda było minikasynem. Zamiast biurka stał stół do ruletki. W kącie jednoręki bandyta. Gdzie okiem sięgnąć, leżały talie kart, a na podłodze walały się pamiątkowe kości do gry, takie z wydrążonymi dziurami, programy wyścigów konnych i karty do gry w keno.

– Brian Sanford – przedstawił się gospodarz, wyciągając rękę. – Wszyscy mówią mi Blackjack. Wie pan, komu zawdzięczam przezwisko?

Myron potrząsnął głową.

– Frankiemu. Tak nazywam Franka Sinatrę. Nie Frank. Frankie.

Zamilkł.

– Dobre – rzekł Myron.

– Któregoś wieczoru Frankie i ja gramy w Sands, a mnie karta wali jak cholera. Wtem Frankie odwraca się w moją stronę i mówi: „Kurde, spójrzcie na tego Blackjacka. Nie przegrywa”. „Hej, Blackjack!” – woła do mnie ni z tego, ni z owego. Ksywka się przyjęła. I teraz wszyscy mówią mi Blackjack. Dzięki Frankiemu.

– Piękna sprawa.

– Tak to jest. Więc czym mogę służyć, panie…

– Olsen. Merlin Olsen.

Blackjack uśmiechnął się domyślnie.

– Czemu nie, gram w każde klocki. Pan spocznie, panie Olsen.

Myron usiadł.

– Ale zanim zaczniemy, mistrzu, muszę z góry o czymś uprzedzić – rzekł Sanford, obracając w dłoni kości do gry niczym chińskie kulki, które ponoć poprawiają krążenie.

– O czym?

– Jestem bardzo zajętym człowiekiem. Załatwiam wiele poważnych spraw. Wie pan, od czego zaczynałem w tym biznesie?

Myron potrząsnął głową.

– Byłem szefem ochrony w Caesars Pałace w Las Vegas. Głównym szefem. Zna pan życie. Pracowałem w Vegas, nie? Ale Donny – tak nazywam Donalda Trumpa – Donny poprosił mnie, żebym zajął się ochroną jego pierwszego hotelu na tym wybrzeżu. A potem zaczął mi suszyć łeb, żebym zorganizował ochronę Tadż Mahalu. „Donny – powiedziałem mu – mam za dużo na głowie”.

Myron popatrzył w górę. Nad Sanfordem unosiła się co najmniej tona kitu.

– A mój problem jest taki. Jutro rano spotykam się ze Steviem – Steve’em Wynnem. Punkt siódma. Świetny gość. Ranny ptaszek. Od piątej rano na nogach. Wie pan, że jest ślepy? Ma kataraktę czy coś tam. I ukrywa to. Ale nie przed najbliższymi przyjaciółmi. W każdym razie Stevie chce, żebym coś dla niego zrobił. Normalnie bym odmówił, ale chodzi o osobistą przysługę, a Stevie to dobry przyjaciel. W przeciwieństwie do Donny’ego. Za Donnym nie przepadam. Odkąd chajtnął się z Marią, uważa się za ogiera.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bez Skrupułów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bez Skrupułów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Harlan Coben - Don’t Let Go
Harlan Coben
Harlan Coben - W głębi lasu
Harlan Coben
Harlan Coben - Motivo de ruptura
Harlan Coben
Harlan Coben - Tiempo muerto
Harlan Coben
Harlan Coben - Play Dead
Harlan Coben
Harlan Coben - Caught
Harlan Coben
libcat.ru: книга без обложки
Harlan Coben
Harlan Coben - The Innocent
Harlan Coben
Harlan Coben - Bez Śladu
Harlan Coben
Harlan Coben - Bez pożegnania
Harlan Coben
Harlan Coben - Tell No One
Harlan Coben
Harlan Coben - Jedyna Szansa
Harlan Coben
Отзывы о книге «Bez Skrupułów»

Обсуждение, отзывы о книге «Bez Skrupułów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x