Erick Van Lustbader - Dziedzictwo Bourne'a

Здесь есть возможность читать онлайн «Erick Van Lustbader - Dziedzictwo Bourne'a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dziedzictwo Bourne'a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dziedzictwo Bourne'a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

David Webb – spokojny wykładowca na spokojnym uniwersytecie. Do dnia gdy kula snajpera chybia go o włos. Ten dzień oznacza dla Davida powrót do dawnej tożsamości – Jasona Bourne'a, superagenta CIA, wyszkolonego w sztuce zabijania i przeżycia. Znowu musi nie dać się zabić i odkryć, kto i dlaczego na niego poluje. Ale prawdę kryje ostatnie miejsce, do jakiego chciałby wrócić – jego przeszłość.

Dziedzictwo Bourne'a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dziedzictwo Bourne'a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wciąż pamiętał ten fragment z wystrzępionej, poplamionej księgi, której misjonarz kazał mu nauczyć się na pamięć. Potworne! Potworne! Potworne, bo krwiożerczy Khmerzy wrzucili go w głąb piekła, bo modlił się – jeśli myśli lęgnące się w nieukształtowanym umyśle można uznać za modlitwę – o zbawienie. Było to, zanim podetknięto mu pod nos Biblię, zanim zrozumiał nauki Buddy, gdyż od samego początku otaczał go bezkształtny chaos. Pan usłyszał wołanie Jonasza krzyczącego w brzuchu wieloryba, ale jego nie usłyszał nikt. Był w ciemności zupełnie sam, a gdy tamci uznali, że już zmiękł, wyciągnęli go i powoli, z zimnym wyrachowaniem, którego nauczył się dopiero wiele lat później, zaczęli go dręczyć.

Zapalił latarkę i siedząc nieruchomo, spojrzał na Bourne'a. Nagle wyprostował nogę i kopnął go w ramię tak mocno, że Jason przetoczył się na bok, twarzą do niego. Jęknął i zatrzepotał powiekami. Sapnął, zadrżał, wziął głęboki oddech, wciągnął do płuc haust cuchnącego lotniczym paliwem powietrza, gwałtownie drgnął i zwymiotował na podłogę, gdzie leżał, skręcając się z palącego bólu, i gdzie siedział spokojny jak Budda Chan.

– "Zstąpiłem do stóp gór, zawory ziemi na zawsze się za mną zamknęły. Lecz Ty wydobyłeś z przepaści moje życie" – powiedział Azjata. Nie odrywał wzroku od czerwonej, opuchniętej twarzy Jasona. – Wyglądasz ohydnie.

Bourne z trudem podparł się na łokciu. Chan z zimną krwią kopnął go w przedramię. Bourne upadł i spróbował wstać. Chan kopnął go ponownie. Ale gdy Bourne spróbował wstać po raz trzeci, Azjata nie wykonał żadnego ruchu i Jason usiadł na podłodze twarzą do niego.

Na ustach Chana błądził irytująco tajemniczy uśmiech, lecz w jego oczach pojawił się nagle ognisty błysk.

– Witaj, ojcze. Dawno się nie widzieliśmy i już zaczynałem myśleć, że w ogóle się nie spotkamy.

Bourne lekko potrząsnął głową.

– O czym ty mówisz?

– Jestem twoim synem.

– Mój syn ma dziesięć lat.

Oczy Chana gorzały upiornym blaskiem.

– Nie tym. Jestem synem, którego zostawiłeś w Phnom Penh. Bourne poczuł się nagle jak człowiek, którego zbezczeszczono.

– Jak śmiesz! Nie wiem, kim jesteś, ale mój syn Joshua nie żyje. – Wypowiedzenie tych słów dużo go kosztowało, bo znowu nawdychał się benzynowych oparów. Zgiął się wpół i byłby zwymiotował, gdyby miał czym.

– Nie umarłem – odrzekł niemal czule Chan. Nachylił się i posadził Bourne'a prosto. Gdy to zrobił, na jego bezwłosej piersi zakołysał się mały rzeźbiony Budda. – Jak sam widzisz.

– Joshua nie żyje! Sam składałem ich do grobu, jego, Dao i Alyssę! Ich trumny były owinięte amerykańską flagą.

– Kłamstwo, kłamstwo i jeszcze raz kłamstwo! – Chan przytrzymał Buddę ręką i pokazał go Bourne'owi. – Spójrz na to i przypomnij sobie.

Jason zaczynał tracić poczucie rzeczywistości. Dudniło mu w uszach, jakby chciała go porwać wielka fala. To niemożliwe! Po prostu niemożliwe!

– Skąd… skąd to masz?

– Wiesz, co to jest, prawda? Budda zniknął pod zagiętymi palcami ręki Chana. – Poznałeś w końcu swego dawno zaginionego Joshuę?

– Ty nie jesteś Joshua! – Jason wpadł we wściekłość. Twarz mu po ciemniała, odsłonił zęby jak zwierzę. – Którego azjatyckiego dyplomatę zabiłeś, żeby mu to zabrać? – Roześmiał się ponuro. – Tak, wiem o tobie więcej, niż myślisz.

– To smutne, ale bardzo się mylisz. Ten Budda jest mój. Rozumiesz? – Chan otworzył dłoń i jeszcze raz pokazał mu ciemny posążek, błyszczący od potu z jego palców. – Mój!

– Łżesz! – Bourne zaatakował, runął na niego całym ciałem. Gdy Chan wiązał mu ręce, napiął mięśnie, a gdy przeciwnik napawał się swoim triumfem, nieustannie poruszał nadgarstkami, poluźniając kabel, by wreszcie go zsunąć.

Zaskoczył Chana, nieprzygotowanego na atak głową. Bourne przewrócił się na niego. Latarka potoczyła się po podłodze, oświetlając to ich twarze, to nabrzmiałe bicepsy. W upiornej ciemności, poprzecinanej świetlistymi pasami i pocętkowanej jaskrawymi plamami, tak podobnej do ciemności, jaką obaj znali z azjatyckiej dżungli, zmagali się ze sobą jak dzikie bestie, dysząc, sapiąc, walcząc o przewagę.

Bourne zacisnął zęby i w oszalałym ataku zadawał cios za ciosem. Chan zdołał chwycić go za udo i ucisnąć biegnący tam nerw. Chwilowo sparaliżowana noga ugięła się w kolanie i Jason szarpnął się do tyłu. W tym samym momencie Chan trafił go mocno w podbródek i Bourne zatoczył się jeszcze dalej. Potrząsnął głową i wyjął nóż, lecz Chan zadał mu kolejny cios i sprężynowiec zaklekotał na podłodze. Chan podniósł go i otworzył.

Stanął nad Bourne'em, chwycił go za koszulę i przytrzymał. Lekko zadrżał, jak drży przewód, gdy zaczyna płynąć nim prąd.

– Jestem twoim synem. Przybrałem nowe imię, tak samo jak David Webb przybrał nowe nazwisko.

– Nie! – krzyknął Jason w narastającym ryku silników. – Mój syn zginął wraz z resztą rodziny w Phnom Penh!

– Nazywam się Joshua Webb – odparł Chan. – Porzuciłeś mnie. Zostawiłeś mnie w dżungli na pewną śmierć.

Czubek noża krążył chwiejnie tuż nad gardłem Jasona.

– Ile razy omal nie umarłem. Umarłbym na pewno, gdybym cały czas nie myślał o tobie.

– Jak śmiesz wypowiadać jego imię! Joshua nie żyje! – Bourne'owi posiniała twarz. Oczy przesłoniła mu czerwona mgła.

– Może i nie żyje. – Ostrze noża musnęło skórę. Jeszcze milimetr i utoczyłoby pierwszą kroplę krwi. – Teraz jestem Chanem. Joshua, ten, którego znałeś, umarł. Wróciłem, żeby się zemścić, ukarać cię za to, że mnie porzuciłeś. W ciągu ostatnich kilku dni mogłem cię zabić wiele razy, ale powstrzymałem się, bo chciałem, żebyś wiedział, co mi zrobiłeś. – W kącikach ust zebrała się mu odrobina śliny. – Dlaczego mnie zostawiłeś? Jak mogłeś uciec?

Samolot gwałtownie szarpnął i ruszył. Popłynęła krew. Nóż przeciął skórę i zniknął w ciemności, bo Chan stracił równowagę. Bourne wykorzystał to i uderzył go pięścią w bok, lecz Azjata zahaczył nogą o jego nogę i błyskawicznie ją podciął. Samolot zwolnił na początku pasa.

– Nie uciekłem! – krzyknął Jason. – Joshua zginął!

Błysnął nóż, Chan zaatakował. Bourne zrobił unik i ostrze śmignęło kilka centymetrów poniżej jego prawego ucha. Pamiętał o ceramicznym pistolecie na prawym biodrze, ale nie mógł go wydobyć, nie odsłaniając się i nie narażając na śmiertelny atak. Walczyli z napiętymi mięśniami i twarzami wykrzywionymi z wściekłości i wysiłku. Z ich na wpół otwartych ust dobywał się świszczący Oddech, oczy nieustannie wypatrywały luki w obronie przeciwnika. Atakowali, parowali kontrataki i atakowali ponownie. Pasowali do siebie, wprawdzie nie wiekiem, ale szybkością, siłą i sprytem. Jakby czytali sobie w myślach, jakby jeden potrafił przewidzieć każdy kolejny ruch drugiego i uniemożliwić mu zdobycie przewagi. Walczyli zawzięcie i z pasją, dlatego żaden nie wspiął się na szczyt swoich możliwości. To gwałtowne starcie obnażyło wszystkie emocje, wypłukało je z głębi duszy i wypchnęło wyżej, do pokładów świadomego umysłu, gdzie zaległy jak olej na powierzchni wody.

Samolot szarpnął, zadygotał, ruszył i Bourne stracił równowagę. Chan zrobił zwód lewą ręką i ponownie zaatakował nożem, lecz Jason skontrował i kantem dłoni trafił go w wewnętrzną stronę nadgarstka. Nóż błysnął ponownie; żeby nie oberwać, Bourne skoczył w bok, niechcący odblokowując rygiel luku. Maszyna powoli zadzierała pysk i luk się otworzył.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dziedzictwo Bourne'a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dziedzictwo Bourne'a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Eric Lustbader - Blood Trust
Eric Lustbader
Eric Lustbader - Last Snow
Eric Lustbader
Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła
Margit Sandemo
Eric Lustbader - First Daughter
Eric Lustbader
Eric van Lustbader - The Bourne Objective
Eric van Lustbader
Eric Lustbader - The Testament
Eric Lustbader
Robert Ludlum - The Bourne Sanction
Robert Ludlum
Phyllis Bourne - Moonlight Kisses
Phyllis Bourne
Robert Barr - From Whose Bourne
Robert Barr
Отзывы о книге «Dziedzictwo Bourne'a»

Обсуждение, отзывы о книге «Dziedzictwo Bourne'a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x