Erick Van Lustbader - Dziedzictwo Bourne'a

Здесь есть возможность читать онлайн «Erick Van Lustbader - Dziedzictwo Bourne'a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dziedzictwo Bourne'a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dziedzictwo Bourne'a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

David Webb – spokojny wykładowca na spokojnym uniwersytecie. Do dnia gdy kula snajpera chybia go o włos. Ten dzień oznacza dla Davida powrót do dawnej tożsamości – Jasona Bourne'a, superagenta CIA, wyszkolonego w sztuce zabijania i przeżycia. Znowu musi nie dać się zabić i odkryć, kto i dlaczego na niego poluje. Ale prawdę kryje ostatnie miejsce, do jakiego chciałby wrócić – jego przeszłość.

Dziedzictwo Bourne'a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dziedzictwo Bourne'a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wpadli na Arlington Memorial Bridge. Potomac był stalowoszary i płaski jak pas startowy na lotnisku. Na drugim brzegu, nad doryckim – mniej więcej doryckim – mauzoleum Lincolna górował pomnik Waszyngtona, ciemna, posępna iglica podobna do włóczni, jakimi Spartanie przeszywali kiedyś serca swoim wrogom.

Ilekroć zamyka się nad nim woda, słyszy melodyjny dźwięk, jakby dzwoneczki mnichów rozbrzmiewające echem między porośniętymi lasem turniami. Mnichów, na których polował, kiedy był u Czerwonych Khmerów. Czuje też zapach… czego? Co to jest? Cynamon. Tak, czuje zapach cynamonu. Wroga, kłębiąca się woda jest przesycona dochodzącymi nie wiadomo skąd odgłosami i przejmującym aromatem. Wciąga go, a on znowu tonie. Bez względu na to, jak desperacko walczy, jak rozpaczliwie wyciąga ręce ku powierzchni, czuje, że obracając się wokół własnej osi, opada coraz niżej i niżej, jakby obciążono go ołowiem. Chwyta gruby sznur przywiązany do kostki u lewej nogi, ale sznur jest tak śliski, że nie może zacisnąć na nim palców. Co jest na jego końcu? Patrzy w cienistą głębinę. Koniecznie musi wiedzieć, co chce go zabić, jakby ta wiedza mogła go uratować przed jakąś bezimienną potwornością. Wciąż opada, wiruje i opada w mrok, nie potrafiąc zrozumieć, dlaczego znalazł się w tym rozpaczliwym położeniu. Na końcu napiętego sznura dostrzega zamazany kształt – kształt czegoś, co pcha go w ramiona śmierci. Emocje zatykają mu usta jak garść pokrzyw i gdy próbuje dociec, czym ten kształt jest, ponownie, tym razem wyraźniej, słyszy ów melodyjny dźwięk. Nie, to nie dzwoneczki, to coś innego, coś intymniejszego i prawie zapomnianego. W końcu rozpoznaje wciągający go w głębinę kształt: to ludzkie ciało. I nagle zaczyna szlochać…

Chan obudził się gwałtownie z głuchym, zdławionym skowytem. Mocno zagryzł wargę i rozejrzał się po ciemnej kabinie. Okno, za oknem czarna noc. Zasnął, chociaż przysiągł sobie, że tego nie zrobi, żeby uniknąć powracających koszmarów. Wstał, poszedł do toalety, papierowym ręcznikiem wytarł spoconą twarz i ręce. Był bardziej zmęczony niż przed startem. Gdy patrzył w lustro, pilot ogłosił, że na lotnisku Orly wylądują za cztery godziny i pięćdziesiąt minut. Dla niego była to cała wieczność.

Gdy wyszedł, przed drzwiami stała kolejka. Wrócił na miejsce. Według tego krawca, Fine'a, Bourne gdzieś się wybierał. I miał przy sobie tę przesyłkę od Conklina. Zechce się za niego podać? To możliwe. Na jego miejscu Chan by tak zrobił.

Spojrzał w czarne okno. Wiedział tylko tyle, że Bourne go wyprzedza, że jest już pewnie w Paryżu, lecz nie miał wątpliwości, że Paryż to tylko przystanek na jego drodze. Dokąd zmierzał? Tego Chan musiał się dopiero dowiedzieć.

Asystentka doradczyni do spraw bezpieczeństwa narodowego dyskretnie odchrząknęła. Stary zerknął na zegarek. Ta suka, Roberta Alonzo- Ortiz, kazała mu czekać prawie czterdzieści minut. Tu, w waszyngtońskim świecie władzy, tego rodzaju gierki były czymś normalnym, ale Jezu Chryste, przecież to nie facet, tylko baba! A on też jest członkiem Krajowej Rady Bezpieczeństwa. Tak, ale ją mianował prezydent. Mianował i słuchał jak nikogo innego. I gdzie jest teraz Brent Scowcroft, do ciężkiej cholery? Za Forda i Busha był. Był i się zmył. Z przyklejonym do twarzy uśmiechem Stary odwrócił się od okna, w które patrzył, myśląc o stu rzeczach naraz.

– Może pan wejść – zagruchała słodko asystentka. – Właśnie skończyła rozmawiać z prezydentem.

Ta zdzira nie przepuści żadnej okazji, pomyślał dyrektor. Musi, po prostu musi mi pokazać, kto tu rządzi.

Roberta Alonzo- Ortiz okopała się za biurkiem, olbrzymim antycznym grzmotem, który przywiozła tu na własny koszt. Stary uważał, że jest absurdalnie wielkie, zwłaszcza że nie było na nim nic oprócz brązowego kompletu na pióra, który dostała od prezydenta w dniu nominacji. Nie ufał ludziom, którzy mieli czyste biurka. Za biurkiem był stojak, a w stojaku – jakżeby inaczej? – amerykańska flaga i flaga z prezydenckim orłem. Między flagami znajdowało się okno z widokiem na Park Lafayette'a. Przed biurkiem stały dwa wyściełane krzesła z wysokim oparciem. Stary posłał w ich stronę tęskne spojrzenie.

Doradczyni tryskała energią. Miała na sobie granatowy kostium i białą jedwabną bluzkę, a w uszach złote klipsy z amerykańską flagą.

– Właśnie rozmawiałam z prezydentem – zaczęła bez wstępów. Nie powiedziała nawet: "Dzień dobry" czy "Zechce pan usiąść".

– Wiem. Pani asystentka mi mówiła.

Pani Alonzo- Ortiz łypnęła na niego spode łba. Nie znosiła, kiedy jej przerywano.

– Rozmawialiśmy o panu.

Dyrektor poczerwieniał z gniewu, chociaż bardzo tego nie chciał.

– W takim razie powinienem chyba przy tym być.

– Owszem, nie byłoby to niestosowne – odparła doradczyni i żeby nie zdążył odpowiedzieć na ten słowny policzek, dodała szybko: – Do otwarcia szczytu w Reykjaviku zostało pięć dni. Wszystko jest zapięte na ostatni guzik, dlatego boli mnie, że po raz kolejny muszę powtórzyć, iż stąpamy po wyjątkowo cienkim lodzie. Szczyt musi przebiec spokojnie, bez najmniejszych zakłóceń, a już na pewno nie może go zakłócić obłąkany morderca z CIA. Prezydent chce, żeby spotkanie w Reykjaviku zakończyło się pełnym sukcesem. Zamierza wykorzystać ten sukces w kampanii wyborczej, licząc na reelekcję. Co więcej, ma nadzieję, że szczyt w Reykjaviku będzie jego spuścizną. – Położyła ręce na błyszczącym blacie. – Powiem bez ogródek: ten szczyt jest moim absolutnym priorytetem. Jeśli wszystko się uda, będą nas podziwiać przyszłe pokolenia.

Gadała, a Stary wciąż stał, bo nie poprosiła go, żeby usiadł. Reprymenda miała oczywisty podtekst i była tym bardziej poniżająca. Pogróżki, zwłaszcza te zawoalowane, miał gdzieś. Ale czuł się jak uczniak, któremu za karę kazano zostać po lekcjach w szkole.

– Musiałam go zawiadomić o nieudanej akcji pod rondem Waszyngtona. – Powiedziała to tak, jakby dyrektor kazał jej wylać kubeł gówna w Gabinecie Owalnym. – Każda porażka ma swoje konsekwencje. Tej musi pan wbić kołek w serce, żeby można było jak najszybciej o niej zapomnieć. Rozumie pan?

– Doskonale.

– A pamięć jeszcze nigdy mnie nie zawiodła…

Stary czuł, że na skroni pulsuje mu żyłka. Miał ochotę przygrzmocić babie.

Powiedziałem, że rozumiem.

Przez chwilę taksowała go wzrokiem, jakby zastanawiała się, czy można mu zaufać. W końcu spytała:

– Gdzie jest Jason Bourne?

– Uciekł z kraju. – Dyrektor zacisnął pięści tak mocno, że zbielały mu kłykcie. Nie mógł, po prostu nie mógł jej powiedzieć, że Bourne zniknął, nic przeszłoby mu to przez gardło. Ale gdy tylko zobaczył jej minę, zrozumiał, że popełnił błąd.

– Uciekł? – powtórzyła. – Dokąd?

Stary milczał.

– Rozumiem. Jeśli ten człowiek pojawi się w Reykjaviku albo gdzieś w pobliżu…

– W Reykjaviku? Po co miałby tam jechać?

– Nie wiem. Jest obłąkany. Już pan o tym zapomniał? To odszczepieniec i buntownik. Dobrze wie, że gdyby udało mu się tam dotrzeć mimo ścisłych środków bezpieczeństwa, Stany Zjednoczone skompromitowałyby się jak nigdy dotąd. – Trzęsła nią furia i pierwszy raz w życiu Stary zaczynał się jej bać. – Bourne ma umrzeć – dodała twardym jak stal głosem. – Czy to jasne?

– Absolutnie. – Dyrektor był zły. – Zabił dwóch ludzi, w tym mojego starego przyjaciela.

Doradczyni wstała i wyszła zza biurka.

– Chce tego sam prezydent. Zbuntowany agent, a – nie oszukujmy się – zwłaszcza Bourne, to koszmar koszmarów. Ten człowiek musi zginąć. Czy wyrażam się jasno?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dziedzictwo Bourne'a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dziedzictwo Bourne'a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Eric Lustbader - Blood Trust
Eric Lustbader
Eric Lustbader - Last Snow
Eric Lustbader
Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła
Margit Sandemo
Eric Lustbader - First Daughter
Eric Lustbader
Eric van Lustbader - The Bourne Objective
Eric van Lustbader
Eric Lustbader - The Testament
Eric Lustbader
Robert Ludlum - The Bourne Sanction
Robert Ludlum
Phyllis Bourne - Moonlight Kisses
Phyllis Bourne
Robert Barr - From Whose Bourne
Robert Barr
Отзывы о книге «Dziedzictwo Bourne'a»

Обсуждение, отзывы о книге «Dziedzictwo Bourne'a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x