Ian Rankin - Kaskady

Здесь есть возможность читать онлайн «Ian Rankin - Kaskady» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kaskady: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kaskady»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Edynburgu zaginęła studentka… Tyle że nie jakaś tam, a córka niezwykle zamożnego i wielce wpływowego bankiera. Brak wszelkich śladów, a detektyw inspektor John Rebus nabiera przeświadczenia, iż chodzi tu o coś więcej niźli tylko wyskok zbuntowanej smarkuli, której do głowy uderzyły pieniądze tatusia i nie tylko. Pojawiają się dwa tropy: drewniana laleczka w piętnastocentymetrowej trumience, którą ktoś podrzucił nad brzegiem strumienia i interaktywna gra internetowa, którą zarządza tajemniczy cybernetyczny guru. Dramatyczne zdarzenia i zawzięty upór detektywa, który woli słuchać starych longplayów niż plików MP3 powodują, że historia i współczesność zaczynają się z sobą mieszać i wzajemnie przenikać.

Kaskady — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kaskady», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Podniósł głowę i zobaczył postać kobiecą wynurzającą się z zarośli. Miała na sobie długą muślinową suknię, okrywającą jej wiotką sylwetkę. Stała pod słońce i przez materiał sukni widać było wyraźnie zarys jej ciała. Podeszła bliżej, odgarniając z oczu długie, kręcone blond włosy.

– Farmerzy – wyjaśniła. – Wszystkie te ich chemiczne nawozy przenikają z pól do strumienia i zatruwają wodę. Jakieś organiczne fosforany i Bóg wie, co jeszcze. – Aż się wzdrygnęła na samą myśl.

– Nigdy nie biorę tego do ust – odparł Rebus, wycierając dłoń o rękaw i podnosząc się. – Czy może pani Dodds?

– Wszyscy mówią na mnie Bev – odparła, wyciągając szczupłą dłoń z samej skóry i kości. Jak u kurczaczka, pomyślał Rebus, uważając, by jej zbyt mocno nie ścisnąć.

– Detektyw inspektor Rebus – przedstawił się. – Skąd pani wiedziała, że tu jestem?

– Zauważyłam samochód. Patrzyłam przez okno, a kiedy zobaczyłam, że tu jedzie, od razu się domyśliłam. – Wspięła się na palce, wyraźnie dumna ze swego sprytu. Sylwetką i zachowaniem przypominała nastolatkę, i tylko jej twarz mówiła co innego. Wokół oczu miała sieć zmarszczek, a skóra na policzkach nieco jej obwisła. Musiała już być po pięćdziesiątce, choć czuło się od niej młodzieńczą werwę.

– Przyszła pani na piechotę?

– O tak – potwierdziła, spoglądając na swoje obute w sandałki stopy. – Zdziwiłam się, że nie przyszedł pan najpierw do mnie.

– Chciałem się tylko rozejrzeć. W którym dokładnie miejscu znalazła pani tę lalkę?

Wskazała ręką próg wodny.

– Tuż u stóp wodospadu, na samym brzegu. Ale była zupełnie sucha.

– Skąd ta uwaga?

– Bo wiem, że będzie się pan zastanawiał, czy nie przypłynęła tu z góry.

Rebus nie dał po sobie poznać, że już się nad tym zastanawiał, ale zdaje się, że i tak to wyczuła, bo znów się wspięła na palce.

– I leżała na widoku – dodała. – Nie sądzę, żeby ją tam ktoś zgubił. Gdyby tak było, to by się zorientował i wrócił po nią.

– Myślała pani kiedyś o pracy w policji, pani Dodds?

– Proszę mi mówić Bev – cmoknęła z naganą w głosie. Nie odpowiedziała na jego pytanie, ale widać było, że sprawiło jej przyjemność.

– Nie wzięła jej pani przypadkiem z sobą?

Potrząsnęła energicznie głową, tak że jej włosy znów się rozsypały po twarzy i ponownie musiała je odgarnąć.

– Nie, ale mam ją w domu.

– Od dawna tu pani mieszka, Bev?

Uśmiechnęła się.

– Wciąż jeszcze nie opanowałam do końca akcentu, co?

– Jeszcze daleka droga przed panią – przyznał.

– Urodziłam się w Bristolu, potem, wolę nie pamiętać ile lat, mieszkałam w Londynie, a po rozwodzie uciekłam i zatrzymałam się dopiero tu.

– Jak dawno?

– Pięć, sześć lat temu. Wciąż jeszcze mój domek nazywają „chałupą Swanstonów”.

– To rodzina, która tam mieszkała przed panią? – domyślił się.

– Kaskady to już takie miejsce, panie inspektorze – przytaknęła. – Dlaczego się pan uśmiecha?

– Bo nie byłem pewien, jak się to wymawia.

Wyglądało, że rozumie, o co mu chodzi.

– To zabawne, prawda? Chodzi mi o to, że jest tylko ten jeden malutki wodospadzik, a nazywa się Kaskady. I zdaje się, że nikt nie wie dlaczego. – Zrobiła przerwę i dodała: – Kiedyś tu była osada górnicza.

– Kopalnia węgla? – Zmarszczył czoło. – Tutaj?

Wyciągnęła rękę na północ.

– Jakieś półtora kilometra w tamtą stronę. Ale niewiele z tego wyszło. To było w latach trzydziestych.

– I to wtedy zbudowano Błonia?

Kiwnęła głową.

– Ale teraz już tu nie ma górnictwa?

– Już od czterdziestu lat. O ile wiem, większość mieszkańców Błoni jest bez pracy. Wie pan, teraz ten teren to tylko dzikie chaszcze, ani śladu łąki. Kiedy zaczynali budowę, rozciągały się tam prawdziwe łąki, ale potem potrzebne było miejsce pod coraz więcej domów… więc wszystko zabudowali. – Znów się wzdrygnęła i zmieniła temat. – Myśli pan, że uda się tu zawrócić?

Kiwnął głową potakująco.

– No to niech się pan zbytnio nie spieszy – powiedziała, ruszając z powrotem. – Pójdę pierwsza i nastawię wodę na herbatę. Do zobaczenia w chacie Pod Kołem, panie inspektorze.

Koło w nazwie domu nawiązywało do koła garncarskiego, jak wyjaśniła, nalewając wody do czajniczka.

– Zaczęłam się tym zajmować w celach terapeutycznych – ciągnęła dalej. – Po moim rozstaniu. – Przerwała i po chwili znów podjęła wątek. – Ale okazało się, że mi to zupełnie nieźle idzie. Myślę, że wielu spośród moich dawnych znajomych byłoby bardzo zaskoczonych. – Rebus pomyślał, że jej ton świadczy dobitnie, iż ci wszyscy dawni znajomi nie mają już miejsca w jej nowym życiu. – Więc może to „koło” oznacza również toczące się koło życia – dodała, biorąc tacę i prowadząc go do pomieszczenia, które nazwała swoim „salonikiem”.

Był to niewielki, niski pokój pełen różnobarwnych szmatek. Stało tam również kilka wyrobów ceramicznych, które, jak się domyślał, były jej produkcji: błękitne kamionkowe naczynia pokryte glazurą w kształcie talerzy i wazonów. Dopilnował, by zauważyła, że zwrócił na nie uwagę.

– W większości moje wczesne prace – powiedziała, przybierając lekceważący ton. – Trzymam je tu tylko ze względów sentymentalnych. – Uniosła rękę, by znów poprawić sobie włosy, a kilka bransoletek z brzękiem zsunęło jej się do łokcia.

– Są bardzo ładne – zapewnił ją. Nalała herbatę i podała mu dużą, masywną filiżankę ze spodkiem w takim samym błękitnym kolorze. Rozejrzał się po pokoju, jednak nigdzie nie widać było lalki ani trumienki.

– U mnie w pracowni – poinformowała, znów zdając się czytać w jego myślach. – Mogę przynieść, jak pan chce.

– Poproszę – odparł, a ona wstała i wyszła z pokoju. Pokoik działał na niego niemal klaustrofobicznie. Herbata wcale nie była herbatą, tylko jakąś ziołową namiastką i przez chwilę rozważał nawet, czy nie wylać jej do któregoś z wazonów. W końcu dał spokój i wyciągnął komórkę, by sprawdzić wiadomości. Wyświetlacz telefonu był czysty, bez śladu sygnału. Może to przez te grube kamienne ściany, pomyślał. Albo ściany, albo Kaskady są poza zasięgiem. Wiedział z doświadczenia, że we Wschodnim Lothian jest wiele takich miejsc. W pokoju stała tylko jedna niewielka etażerka z książkami, w większości poświęconymi sztuce i rękodziełu, oraz kilkoma tomikami Czarów . Rebus wziął jeden z nich do ręki.

– Biała magia – usłyszał głos za sobą. – Wiara w potęgę sił natury.

Rebus odłożył tomik na miejsce i odwrócił się.

– Oto ona – rzekła.

Trzymała trumienkę tak, jakby uczestniczyła w jakimś uroczystym obrzędzie. Rebus zrobił krok do przodu, a kobieta ją ku niemu wyciągnęła. Wziął trumienkę z jej rąk z namaszczeniem, tak jak tego zapewne po nim oczekiwała, i jednocześnie przez głowę przemknęła mu myśl: Ani chybi baba jest walnięta… To pewnie wszystko jej wymysł! Jednak jego uwagę przyciągnęła teraz sama trumienka. Zrobiono ją z ciemnego drewna, być może z sezonowanego dębu, i zbito czarnymi gwoździkami w rodzaju tych, jakie używa się do mocowania wykładzin dywanowych. Deszczułki zostały dokładnie przycięte i spasowane, a ich krawędzie wygładzone papierem ściernym, jednak poza tym zostawione w stanie surowym. Całość miała około dwudziestu centymetrów długości i wyraźnie nie była dziełem zawodowego stolarza. Nawet Rebus, który do takich spraw miał dwie lewe ręce, potrafił to poznać. A potem kobieta zdjęła wieko. Patrzyła na niego szeroko otwartymi, nieruchomymi oczami, w oczekiwaniu na jego reakcję.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kaskady»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kaskady» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Ian Rankin - Fleshmarket Close
Ian Rankin
Ian Rankin - Hide And Seek
Ian Rankin
Ian Rankin - En La Oscuridad
Ian Rankin
Ian Rankin - Resurrection Men
Ian Rankin
Ian Rankin - Aguas Turbulentas
Ian Rankin
Ian Rankin - The Complaints
Ian Rankin
Ian Rankin - Mortal Causes
Ian Rankin
Ian Rankin - Strip Jack
Ian Rankin
Ian Rankin - Westwind
Ian Rankin
Отзывы о книге «Kaskady»

Обсуждение, отзывы о книге «Kaskady» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x