Ian Rankin - Kaskady

Здесь есть возможность читать онлайн «Ian Rankin - Kaskady» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kaskady: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kaskady»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Edynburgu zaginęła studentka… Tyle że nie jakaś tam, a córka niezwykle zamożnego i wielce wpływowego bankiera. Brak wszelkich śladów, a detektyw inspektor John Rebus nabiera przeświadczenia, iż chodzi tu o coś więcej niźli tylko wyskok zbuntowanej smarkuli, której do głowy uderzyły pieniądze tatusia i nie tylko. Pojawiają się dwa tropy: drewniana laleczka w piętnastocentymetrowej trumience, którą ktoś podrzucił nad brzegiem strumienia i interaktywna gra internetowa, którą zarządza tajemniczy cybernetyczny guru. Dramatyczne zdarzenia i zawzięty upór detektywa, który woli słuchać starych longplayów niż plików MP3 powodują, że historia i współczesność zaczynają się z sobą mieszać i wzajemnie przenikać.

Kaskady — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kaskady», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Jean i ja chodziłyśmy razem do szkoły – wyjaśniła Gill. – Potem straciłyśmy kontakt i wpadłyśmy na siebie jakieś cztery, pięć lat temu.

Burchill uśmiechnęła się na to wspomnienie.

– Ja bym wolała nie spotykać żadnej z mojej szkoły – powiedziała Harriet z ustami pełnymi orzeszków. – Same klępy.

– Czy można paniom dolać szampana – spytał kelner, wyciągając butelkę z wiaderka.

– No nareszcie – mruknęła Brough.

Między deserem a kawą Siobhan poszła do toalety. Wracając, w korytarzu natknęła się na Gill.

– Wyższe sfery – powiedziała Gill z uśmiechem.

– Pyszna kolacja, Gill. Czy jesteś pewna, że nie powinnam…

Gill położyła jej rękę na ramieniu.

– Ja zapraszałam. Niecodziennie mam okazję obchodzić coś takiego. – Uśmiech zniknął z jej twarzy. – Myślisz, że z tym e-mailem ci się uda? – Siobhan wzruszyła ramionami, a Gill pokiwała głową, jakby zgadzając się z jej oceną. – A co myślisz o konferencji prasowej?

– Jak zwykle dżungla pełna dzikusów.

– Ale czasami coś z tego wychodzi. – Gill zamyśliła się. Do wypitego wcześniej szampana dodała jeszcze trzy kieliszki wina przy kolacji, jednak jedynym objawem wypitego alkoholu było lekkie przechylenie głowy i nieco ciężkie powieki.

– Mogę coś powiedzieć? – spytała Siobhan.

– Nie jesteśmy na służbie, Siobhan. Mów, co ci się żywnie podoba.

– Nie powinnaś brać do tego Ellen Wylie.

Gill obrzuciła ją spojrzeniem.

– Powinnam wziąć ciebie, co?

– Nie to miałam na myśli. Powierzanie tego komuś, kto nigdy przedtem nie miał do czynienia z mediami…

– Ty byś to zrobiła lepiej?

– Tego nie powiedziałam.

– To co chcesz powiedzieć?

– Chcę powiedzieć, że to była dżungla, a ty wpuściłaś ją do niej, nie dając mapy.

– Uważaj, co mówisz, Siobhan. – Z głosu Gill wyparowały nagle przyjazne tony. Na moment się zamyśliła, potem pociągnęła nosem. Kiedy znów się odezwała, jej oczy czujnie rozejrzały się po korytarzu. – Ellen Wylie od paru miesięcy suszyła mi głowę. Bardzo chciała zostać rzeczniczką, więc kiedy nadarzyła się okazja, to jej to dałam. Chciałam się przekonać, czy jest tak dobra, jak o sobie myśli. – Jej wzrok spoczął na Siobhan. Stały na tyle blisko siebie, że Siobhan wyraźnie czuła od niej woń wina. – No i zawaliła.

– I jak się wtedy poczułaś?

Gill uniosła ostrzegawczo palec.

– Nie przeciągaj struny. Mam wystarczająco dużo innych kłopotów. – Przez chwilę zdawało się, że chce jeszcze coś dodać, ale pogroziła jej tylko palcem i zmusiła się do uśmiechu. – Porozmawiamy kiedy indziej – rzekła, przeciskając się obok Siobhan i kierując w stronę toalety. Potem jednak zatrzymała się. – A Ellen już nie jest rzeczniczką. Pomyślałam, żeby to zaproponować tobie… – Drzwi do toalety zamknęły się za nią.

– Bez łaski – powiedziała Siobhan pod nosem do zamkniętych już drzwi. Wyglądało na to, że z dnia na dzień Gill zmieniła się w kogoś znacznie bardziej bezwzględnego, a okazja, by upokorzyć Ellen Wylie, stała się pierwszym przejawem jej nowej władzy. Prawdą było, że Siobhan bardzo chciała przejść do biura prasowego, ale jednocześnie czuła do siebie wstręt za satysfakcję, jaką poczuła, obserwując konferencję prasową. Satysfakcję z porażki Wylie.

Kiedy Gill wyszła z toalety, zastała Siobhan siedzącą na krześle w korytarzu. Zatrzymała się i spojrzała na nią.

– Uczta z duchami – stwierdziła, odwracając się.

3

– Myślałem, że to będzie jakiś chodnikowy rysownik – powiedział Donald Devlin.

Rebus pomyślał, że profesor jest ubrany dokładnie w te same rzeczy, które miał podczas ich poprzedniego spotkania. Stary patolog siedział przy biurku obok komputera i obok jedynego na Gayfield Square policjanta, który umiał obsługiwać program Facemaker. Program był bazą danych poszczególnych fragmentów twarzy jak oczy, uszy, nosy i usta, z możliwością płynnego zestawiania ich ze sobą i łączenia w jeden obraz. Rebus pomyślał, że teraz już wie, jak kolegom Farmera udało się nasadzić jego głowę na korpusy kulturystów.

– Czasy się trochę zmieniły – zauważył skromnie na uwagę Devlina. Miał przed sobą kubek kawy z miejscowego bufetu, której jakości nawet nie próbował porównywać do kawy od jego baristy , ale i tak była lepsza niż to, co wypluwał z siebie automat na korytarzu. Miał za sobą ciężką noc, w środku której przebudził się na fotelu w pokoju, zlany potem i dygocący. Męczyły go senne koszmary. Obojętnie, co mówią lekarze, sam wiedział, że serce ma w porządku – czuł, jak mu wali i pompuje krew.

Kawa z trudem pomagała mu opanować ziewanie. Detektyw siedzący przy komputerze skończył już komponowanie twarzy i uruchomił wydruk.

– Coś… coś tu jest nie tak – powiedział Devlin, zresztą nie po raz pierwszy. Rebus wziął do ręki wydruk. Patrzyła na niego anonimowa twarz, taka, jaką się natychmiast zapomina. – To równie dobrze mogłaby być kobieta – dodał Devlin – a ja jestem zupełnie pewien, że to był on, nie ona.

– A może coś takiego? – spytał detektyw i kliknął myszką. Twarz na ekranie obrosła bujną brodą.

– Ależ skąd, to bzdura – zaperzył się Devlin.

– To tylko poczucie humoru posterunkowego Tibbeta, panie profesorze – rzekł Rebus przepraszająco.

– Staram się, jak mogę, panowie.

– Doceniamy to, panie profesorze. Zdejmij tę brodę, Tibbet.

Policjant usunął brodę.

– Czy jest pan pewien, że to nie mógł być David Costello? – zapytał Rebus.

– Znam Davida. To nie był on.

– Jak dobrze go pan zna?

Devlin zamrugał.

– Rozmawialiśmy parę razy. Spotkaliśmy się kiedyś na schodach i spytałem go o książkę, którą trzymał pod pachą. Milton, Raj utracony . I wtedy zaczęliśmy rozmawiać.

– To fascynujące, panie profesorze.

– I rzeczywiście tak było. Ten chłopak ma dobrze poukładane w głowie.

Rebus na moment się zamyślił.

– A sądzi pan, że mógłby kogoś zabić?

– Zabić? David? – Devlin roześmiał się. – Uważam, inspektorze, że nie uznałby tego za czyn godny swego intelektu. – Zrobił przerwę i dodał: – A co, wciąż jest jeszcze podejrzany?

– Wie pan, profesorze, jak to jest w pracy policyjnej. Cały świat jest podejrzany, dopóki dowody temu nie zaprzeczą.

– A mnie się zdawało, że jest odwrotnie: niewinny, póki nie udowodni się winy.

– Obawiam się, że myli pan nas z adwokatami. Mówił pan, że Philippy tak naprawdę pan nie znał, czy tak?

– Parę razy minęliśmy się na schodach. Różnica między nią a Davidem polegała na tym, że ona nigdy nie miała ochoty się zatrzymać.

– Zadzierała trochę nosa?

– Nie wiem, czy aż tak. Ale istotnie dorastała w nieco specyficznej atmosferze, nie uważa pan? – Po chwili dodał: – Nawiasem mówiąc, korzystam z usług banku Balfour.

– Czy miał pan kiedyś okazję poznać jej ojca?

Devlin zamrugał.

– Boże święty, skąd! Nie zaliczam się do ich ważnych klientów.

– A tak przy okazji, to jak tam pańska układanka? Jakieś postępy?

– Niewielkie. Ale przecież między innymi na tym polega atrakcyjność tej zabawy, prawda?

– Puzzle nigdy mnie nie pasjonowały.

– Ale zagadki pan lubi. Wczoraj wieczorem rozmawiałem z Sandym Gatesem. Wszystko mi o panu opowiedział.

– No to pewnie znacznie zasililiście panowie kasę telekomunikacji.

Wymienili się uśmiechami i wrócili do pracy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kaskady»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kaskady» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Ian Rankin - Fleshmarket Close
Ian Rankin
Ian Rankin - Hide And Seek
Ian Rankin
Ian Rankin - En La Oscuridad
Ian Rankin
Ian Rankin - Resurrection Men
Ian Rankin
Ian Rankin - Aguas Turbulentas
Ian Rankin
Ian Rankin - The Complaints
Ian Rankin
Ian Rankin - Mortal Causes
Ian Rankin
Ian Rankin - Strip Jack
Ian Rankin
Ian Rankin - Westwind
Ian Rankin
Отзывы о книге «Kaskady»

Обсуждение, отзывы о книге «Kaskady» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x