Ian Rankin - Kaskady

Здесь есть возможность читать онлайн «Ian Rankin - Kaskady» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kaskady: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kaskady»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Edynburgu zaginęła studentka… Tyle że nie jakaś tam, a córka niezwykle zamożnego i wielce wpływowego bankiera. Brak wszelkich śladów, a detektyw inspektor John Rebus nabiera przeświadczenia, iż chodzi tu o coś więcej niźli tylko wyskok zbuntowanej smarkuli, której do głowy uderzyły pieniądze tatusia i nie tylko. Pojawiają się dwa tropy: drewniana laleczka w piętnastocentymetrowej trumience, którą ktoś podrzucił nad brzegiem strumienia i interaktywna gra internetowa, którą zarządza tajemniczy cybernetyczny guru. Dramatyczne zdarzenia i zawzięty upór detektywa, który woli słuchać starych longplayów niż plików MP3 powodują, że historia i współczesność zaczynają się z sobą mieszać i wzajemnie przenikać.

Kaskady — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kaskady», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wyciągnął atlas samochodowy i znalazł miejscowość Kaskady zaznaczoną najmniejszą z możliwych kropek. Ciekaw był, skąd się wzięła ta nazwa. Znał nieco lokalne zwyczaje i wcale by się nie zdziwił, gdyby się okazało, że tę nazwę miejscowi wymawiają dziwacznie jako Kuskudy albo Kakadu, albo coś w tym rodzaju. Nim dotarł na miejsce, spędził dziesięć minut, jadąc krętą drogą, która wciąż albo się pięła do góry, albo opadała w dół, i przywodziła na myśl tor kolejki górskiej w wesołym miasteczku. Potrwałoby to o wiele krócej, gdyby nie traktor, którego nie dawało się wyprzedzić z powodu ciągłych wzniesień, przez co niemal całą drogę wlókł się na dwójce.

Kaskady nieco go zaskoczyły. Środkiem biegł krótki odcinek głównej szosy zabudowany po obu stronach domami. Wszystkie domy w głębi prezentowały się schludnie i otoczone były zadbanymi ogrodami. Wzdłuż wąskiego chodnika przy szosie ciągnął się rząd parterowych chat. Na jednej z nich widniała drewniana tablica ze słowem CERAMIKA wymalowanym wprawną ręką. Jednak na końcu wioski – a właściwie osady – znajdowało się coś, co podejrzanie przypominało osiedle mieszkaniowe z lat trzydziestych, składające się z ponurych, szarych bliźniaków z połamanymi płotami i porzuconymi trójkołowymi rowerkami na środku dróżek. Osiedle to oddzielał od głównej drogi pas trawnika, na którym dwóch chłopców beznamiętnie i bez entuzjazmu kopało do siebie piłkę. Kiedy Rebus przejeżdżał obok nich, obaj podnieśli głowy i zaczęli mu się przyglądać jak niezwykłemu zjawisku.

A potem zabudowa urwała się równie nagle, jak się zaczęła, i Rebus znalazł się znów w szczerym polu. Zatrzymał się na skraju drogi. W oddali widać było coś, co mogło być stacją benzynową, jednak z tej odległości trudno było się zorientować, czy jest otwarta. Z tyłu nadjechał traktor, ten sam, który wcześniej udało mu się w końcu wyprzedzić, minął go, zwolnił i zaczął się szykować do wjazdu na wpół zaorane pole. Kierowca traktora w ogóle nie zwracał na Rebusa uwagi. Z szarpnięciem zatrzymał traktor i wyskoczył z kabiny, a Rebus usłyszał dobywający się z jej wnętrza ryk radia.

Rebus otworzył drzwi samochodu, wysiadł i zatrzasnął je za sobą. Rolnik w dalszym ciągu nie zwracał na niego najmniejszej uwagi. Rebus oparł dłonie na sięgającym mu do pasa murku ułożonym z kamieni.

– Dobry – odezwał się.

– Dobry – odparł rolnik, grzebiąc coś przy pługu doczepionym z tyłu.

– Jestem z policji. Czy wie pan, gdzie mógłbym znaleźć Beverly Dodds?

– Pewnikiem w domu.

– A ten dom, to gdzie?

– Widział pan tablicę z ceramiką?

– Widziałem.

– No to tam. – Mężczyzna mówił to wszystko zupełnie obojętnym tonem i ani razu nie spojrzał na Rebusa, cały czas grzebiąc coś przy pługu. Był masywnie zbudowany, miał czarne kręcone włosy i czarną gęstą brodę okalającą twarz całą w zmarszczkach i krzywiznach. Przez chwilę Rebusowi stanęły przed oczyma dziwaczne twarze z komiksów z czasów dzieciństwa, które można było obracać do góry nogami, a one wciąż miały wygląd twarzy. – Pewno w sprawie tej durnej lalki, co?

– Tak.

– Cholerna głupota, żeby z tym do was łazić.

– Uważa pan, że to nie ma związku z zaginięciem panny Balfour?

– Jasne, że nie. Smarkacze z Błoni i nic więcej.

– Pewnie ma pan rację. Błonia to osiedle bliźniaków, tak? – Kiwnął głową do tyłu. Stąd nie widać było chłopców z piłką – jak cała osada skryli się za zakrętem – ale Rebusowi zdawało się, że wciąż dochodzą do niego odgłosy kopania.

Rolnik kiwnął głową.

– Więc mówię, nic tylko strata czasu. Ale to pana czas, nie mój, więc co mi tam… moje tylko podatki.

– Zna pan tę rodzinę?

– Znaczy którą?

– Balfourów.

Rolnik pokiwał głową.

– Do nich należy ta ziemia… znaczy, przynajmniej częściowo.

Rebus rozejrzał się i po raz pierwszy zdał sobie sprawę, że poza stacją benzynową nigdzie, jak okiem sięgnąć, nie widać żadnych zabudowań.

– Myślałem, że do nich należy tylko pałac i teren wokół – powiedział.

Rolnik potrząsnął w milczeniu głową.

– A tak przy okazji, to gdzie jest ten ich pałac?

Po raz pierwszy wzrok mężczyzny spoczął na twarzy Rebusa. Widać skończył już prace przy pługu, bo wyprostował się i wytarł dłonie o spłowiałe drelichowe spodnie.

– Droga w bok na tamtym końcu miasta – poinformował.

– Będzie około półtora kilometra w tamtą stronę. Stoi taka wielka brama, więc nie da się przegapić. Kaskada też w tamtą stronę, tak gdzieś połowę bliżej.

– Kaskada?

– No, wodospad. Chyba chcesz pan to zobaczyć, nie?

Teren wprawdzie lekko wznosił się do góry, jednak trudno było wyobrazić sobie tu wzniesienie wystarczająco wysokie, by tworzyło wodospad.

– Nie mogę marnować pieniędzy z pańskich podatków na turystykę po okolicy – rzekł Rebus z uśmiechem.

– Tylko że to nie żadna turystyka, nie?

– A co?

– Pieprzona wizja lokalna, nie? – Do głosu rolnika wkradła się wyraźna irytacja. – W tym waszym Edynburgu to już wam w ogóle nic nie mówią…?

Wąska dróżka w bok od wioski wiła się lekko pod górę. Każdy przejeżdżający obok podróżny uznałby, podobnie jak Rebus, że to ślepa odnoga wiodąca donikąd, najwyżej do czyjejś zagrody. Jednak w pewnym miejscu droga się rozszerzała i tam właśnie Rebus zatrzymał swego saaba. Rolnik uprzedził go, że będzie tam bramka. Rebus zamknął samochód na klucz – miejskie przyzwyczajenie trudne do zwalczenia – i wszedł na pole, na którym pasły się krowy. Wykazały mu mniej więcej tyle samo zainteresowania, co rolnik z traktorem. Czuł ich woń, słyszał ich parskanie i chrzęst trawy. Idąc w kierunku linii drzew, starał się za wszelką cenę nie wdepnąć w krowi placek. Drzewa wyznaczały bieg strumienia i tam właśnie znajdował się wodospad. I to tam poprzedniego dnia rano Beverly Dodds znalazła niewielką trumienkę z lalką w środku. Kiedy dotarł do wodospadu, od którego miejscowość wzięła swą nazwę, wybuchnął głośnym śmiechem. Próg, z którego spadała woda, miał około metra wysokości.

– Niagara to z ciebie nie jest, co? – mruknął Rebus, klękając obok progu.

Nie wiedział, gdzie dokładnie znaleziono lalkę, ale i tak postanowił się rozejrzeć. Miejsce było urokliwe i zapewne popularne wśród miejscowych, o czym świadczyło trochę rozrzuconych puszek po piwie i opakowań po słodyczach. Podniósł się z kolan i rozejrzał wokół. Uroczo, pusto i nigdzie ani śladu ludzi. Wątpił, by ktokolwiek mógł widzieć tego, kto tę lalkę tu podrzucił, zakładając oczywiście, że sama nie przypłynęła z nurtem strumienia. Tyle, że nie bardzo miała skąd przypłynąć. Strumyk wił się po zboczu wzgórza i Rebus wątpił, aby wyżej znajdowało się cokolwiek poza nie zamieszkałą gęstwiną zarośli. Na jego mapie tego strumyka nawet nie zaznaczono, był więc pewien, że powyżej nie ma żadnych osad ludzkich, tylko wzgórza, po których można błądzić, całymi dniami nie spotykając żywego ducha. Zastanowił się przez chwilę, gdzie może się mieścić siedziba Balfourów, jednak zaraz wyrzucił tę myśl z głowy. A cóż to ma za znaczenie? Najwyraźniej nie przyjechał tu, by szukać lalek, wszystko jedno z trumnami czy bez, przyjechał tu, by szukać wiatru w polu…

Znów przyklęknął i zanurzył dłoń w strumyku. Woda była zimna i czysta. Nabrał jej trochę do dłoni i patrzył jak ścieka między palcami.

– Nie radzę jej pić – usłyszał głos za plecami.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kaskady»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kaskady» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Ian Rankin - Fleshmarket Close
Ian Rankin
Ian Rankin - Hide And Seek
Ian Rankin
Ian Rankin - En La Oscuridad
Ian Rankin
Ian Rankin - Resurrection Men
Ian Rankin
Ian Rankin - Aguas Turbulentas
Ian Rankin
Ian Rankin - The Complaints
Ian Rankin
Ian Rankin - Mortal Causes
Ian Rankin
Ian Rankin - Strip Jack
Ian Rankin
Ian Rankin - Westwind
Ian Rankin
Отзывы о книге «Kaskady»

Обсуждение, отзывы о книге «Kaskady» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x