Pocałował. Ich usta się rozwarły. Oddała pocałunek. Mocno.
– Ja… Nie, ja mam narzeczonego.
– I byłego męża – dodał Matthews. Jego ręka osunęła się na jej pierś. Wzdrygnęła się, ale nie z niechęci. – Ale przede wszystkim jest pani sobą.
– Tylko o tym nie wiem.
Pogładził dłonią jej sutek.
Krzyknęła na dźwięk elektronicznego dzwonka w torebce.
– Och…
– Pager cnoty – szepnął.
Roześmiali się oboje.
Wciągnęła głęboko powietrze, przeczesała ręką włosy, odsunęła się.
– Przepraszam. Mogę zadzwonić? To może być Megan.
– Oczywiście.
Odczytała numer z ciekłokrystalicznego ekraniku pagera i wykręciła.
Matthews usiadł na krześle, zerknął na kserokopię i zacisnął palce na strzykawce.
Wybierając numer, Bett McCall zerknęła w oczy Petersa, po czym odwróciła wzrok. Wiedziała, kto dzwoni. Tate Collier zakończył właśnie przeszukiwanie mieszkania doktora.
Tate opowiedział jej o dziwnym związku między Anne Devoe i Petersem, postanowili więc, że ona zatrzyma doktora w gabinecie, podczas gdy on przetrząśnie mieszkanie w poszukiwaniu akt pacjentów. Z początku czuła opór wobec takiego oszustwa, ale wyrzuty sumienia znikły.
Ten dupek lubieżnie mnie dotyka³.
I beznadziejnie całował.
Dwie rzeczy, które postanowiła ukryć przed swoim byłym.
Tate odebrał słuchawkę automatu.
– Bett?
– Tak, ja…
– Posłuchaj bardzo uważnie – powiedział głosem cichym i naglącym. – Nie jedź do niego.
Spuściła wzrok.
– Jak poważnie mam to traktować?
– Chyba nie jesteś tam, prawda? W gabinecie?
Zerknęła na doktora i skrzywiła się.
– Mój partner w interesach. Mamy na oku niezłą okazję. – Przysłoniła słuchawkę dłonią tylko częściowo, żeby Tate usłyszał. A do telefonu powiedziała lekko: – Nie moglibyśmy odłożyć tego do jutra?
– Uciekaj stamtąd. Natychmiast!
– Mam właśnie bardzo ważne spotkanie. – Nigdy jeszcze nie słyszała w jego głosie takiego ponaglenia. Czuła, że ręce się jej pocą.
– Posłuchaj – powiedział. – Znalazłem co nieco w tym mieszkaniu. Pamiętasz ten proces sprzed kilku lat? Ten, o którym ci opowiadałem, z tym chłopakiem, który powiesił się w więzieniu?
– Tak, chyba sobie przypominam. – Uśmiechnęła się i szepnęła na boku: – Tylko minutkę.
– Oskarżony nazywał się Peter Matthews.
– Tak? – spytała niewinnie. Czuła, że rumieni się z przerażenia.
– James Peters nie istnieje. Znalazłem paszport. To jest Aaron Matthews, ojciec tego chłopaka. Jestem pewny, że porwał Megan, żeby wyrównać ze mną rachunki.
Bett poczuła pustkę w głowie, chwyciła mocno słuchawkę. Matthews przyglądał się jej teraz z pewnym niepokojem.
– Tak, rozumiem – zmusiła się do odpowiedzi. – To trochę dziwne, zważywszy na okoliczności. Masz jakiś pomysł?
– Uciekaj natychmiast – odpowiedział Tate. – Wyjdź.
– Skoro to tak ważne… – Jej głos mógłby służyć za wzorzec zatroskanej bizneswoman. – Muszę przyznać, że to mi bardzo komplikuje sprawy.
– Powiedz mu, że musisz… – zaczął Tate. Rozległ się cichy trzask i nagle głos jej byłego męża, zniekształcony przez statykę, wypełnił cały pokój -…wyjść do toalety i uciekaj gdzie pieprz rośnie!
Matthews nacisnął przycisk głośnika.
Z uśmiechem położył rękę na widełkach.
– No, no – powiedział.
Ich oczy się spotkały. Jego łagodny wyraz twarzy nie zmienił się, ale oczy w niesamowity sposób nabrały twardości stali, gdy powolnym ruchem podniósł strzykawkę z biurka.
Wstał z kozetki, wciąż powoli, i zakładając, że Bett rzuci się do ucieczki, stanął między nią a drzwiami.
To był błąd. Bett poczuła w sercu wybuch wściekłości na człowieka, który porwał jej córkę i z pewnością naszpikował tym samym lekiem, który zamierzał jej teraz zaaplikować. Udała, że biegnie do drzwi, a Matthews dał się nabrać. Skoczył w tym kierunku i zorientował się zbyt późno, że ona nie ma zamiaru uciekać. Cofnęła się w głąb gabinetu, chwyciła stojącą na biurku ciężką szklaną popielniczkę i rzuciła nią w Matthewsa. Uchylił się, ale uderzyła go rykoszetem tuż nad uchem, aż oparł się ogłuszony o regał, zrzucając książki.
Bett cisnęła niewielką ławą i trafiła go w żołądek. Upuścił strzykawkę i zgiął się wpół, chwytając za brzuch. Bett rzuciła się na niego, bijąc i tłukąc, drapiąc paznokciami, celując w oczy. Ale on był potężnym, wysokim mężczyzną, gdy więc pokonał ból, usiadł i odepchnął ją od siebie. Zamierzył się, by uderzyć ją w twarz. Gdy się zasłoniła, chwycił ją mocno tuż poniżej piersi. Przydusił ją i upuścił na ziemię. Podniósł się, dysząc ciężko, i otarł krew z policzka i oka.
– Gdzie ona jest? – wycharczała Bett.
– Niedługo ją zobaczysz – szepnął Matthews z uśmiechem.
Wyciągnął rękę, chwycił Bett za włosy i postawił na nogi.
– Nie! Przestań!
Omdlała na chwilę, a kiedy rozluźnił uchwyt, wyrwała mu się i podniosła strzykawkę. Matthews wyciągnął szybko lewą rękę i chwycił ją za nadgarstek, ściskając mocno. Trzymała strzykawkę nieruchomo nad ich głowami. Prawą ręką wydobył z kieszeni wielki składany nóż. Otworzył go zębami, a Bett z przerażeniem dostrzegła ciemne plamy na ostrzu. Matthews odwrócił nóż ostrzem do góry i – wciąż trzymając jej prawą rękę w górze – przycisnął Bett do ściany.
– W imię Ojca – szepnął – i Syna, i…
Nacisnęła tłoczek i trysnęła mu lekarstwem prosto w twarz. Krzyknął z bólu. Bett wyrwała rękę i uskoczyła w bok, a nóż minął ją o kilka cali.
Kopnęła stojącą lampę, która upadła z trzaskiem, i w pokoju zapadła ciemność. Matthews ruszył w kierunku dźwięku i uderzył ponownie. Bett uniknęła ostrza i pobiegła do drzwi. Otworzyła je szarpnięciem i dostrzegła na ścianie drugiego pokoju nie portret Freuda czy Junga, ale rozmodlonego świętego przebitego strzałami, a następną rzeczą, jaką zapamiętała, było dociśnięcie pedału gazu do deski. Wyskoczyła na jezdnię tak szybko, że mijająca ją ciężarówka zjechała na krawężnik i w krzaki.
Volvo rozpędziło się już do sześćdziesiątki, a światło na skrzyżowaniu mignęło jej przed oczami jak rozmazana czerwona spadająca gwiazda.
Collier: Panie i panowie, obrona powiedziała, że oskarżony Peter Matthews jest synem i wnukiem kaznodziejów związanych z ruchem odnowy religijnej. Że jego ojciec był człowiekiem o rozchwianej psychice, miewającym depresje i omamy, człowiekiem, który przez pewien czas wierzył, że przemawia przez niego Bóg.
Człowiekiem, którego ojciec został aresztowany za okaleczenie młodej dziewczyny, należącej do jego wiernych, ponieważ uważał, że zgrzeszyła przeciwko Bogu.
Ale wedle prawa jak syn nie jest odpowiedzialny za grzechy ojca, tak umysłowe problemy ojca nie usprawiedliwiają czynów syna. Peter Matthews miał dzieciństwo mniej sielankowe, niż można by pragnąć. A kto z nas nie miał? Niemniej reszta nas nie wykorzystuje przykrych wspomnień jako usprawiedliwienia dla zabijania.
Tate i Bett siedzieli pod gabinetem Petersa w jej samochodzie. Tate zadzwonił na 911, gdy tylko usłyszał dźwięk rozłączonego telefonu. Wezwał policję hrabstwa i stanową. Bett pognała do budki telefonicznej w pobliżu mieszkania Petersa, gdzie mieli się spotkać, i zabrała go. Natychmiast wrócili do gabinetu, żeby czekać na policję.
Читать дальше