Jeffrey Deaver - Dar języków

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeffrey Deaver - Dar języków» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dar języków: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dar języków»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Siedemnastoletnia Megan, córka prokuratora Tate'a Colliera, po rozwodzie rodziców nie najlepiej radzi sobie z rzeczywistością. Decyduje się na wizytę u znanego psychiatry, doktora Aarona Matthewsa, ale nigdy nie dociera do jego gabinetu. Przerażeni zniknięciem dziewczyny rodzice wzywają na pomoc policję.
W poszukiwania włącza się błyskotliwy detektyw, który wiele zawdzięcza ojcu Megan. Szybko orientuje się, że nie chodzi o zwykłą ucieczkę z domu. Będzie musiał stawić czoła porywaczowi, który nie zawaha się przed niczym. Rozpoczyna się mrożący krew w żyłach wyścig z czasem i z szaleństwem maniaka religijnego.

Dar języków — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dar języków», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Czego się dowiedziałeś?

– Niczego.

– No tak, Tate. Czego potrzebujesz? Powiedz mi.

– Jakaś szansa na dzień urlopu?

Od czasu wypadku dwa lata temu – wypadku, który spowodował jego zawieszenie – Konnie postanowił, że nie opuści ani jednego wyznaczonego mu dnia pracy, tak bardzo pragnął, żeby jego akta były nienaganne w chwili, kiedy będą rozpatrywać przywrócenie go na dawne stanowisko.

– Mam tyle dni urlopu, że nie wykorzystam ich przez tysiąc żywotów – odpowiedział.

– Zapisz ten adres. Przyjeżdżaj jak najszybciej. Dzięki, Konnie.

Gdy zapisywał ulicę i numer domu, rozdrażniła go tkliwość w głosie Tate’a, powiedział więc dla oczyszczenia atmosfery:

– Ale nie zamierzam tracić czasu na oglądanie twojej paskudnej facjaty. Czy twoja piękna żona też będzie?

– Była żona, Konnie.

– Wciąż to powtarzasz, Tate. Tym lepiej dla mnie. Do zobaczenia za pół godziny.

O rany, pomyślał Konnie, odkładając słuchawkę.

Tydzień od poniedziałku.

Rozdział 10

Policjant i artysta mierzyli się wzajemnie nieufnym wzrokiem.

Tate spodziewał się zatargu między potężnym czarnym mężczyzną w barwach Afrykańskiego Kongresu Narodowego a ogorzałym Grekiem w wymiętym garniturze od J. C. Penneysa.

Konnie wyczuwał w powietrzu zapach trawki, z grymasem na twarzy przyglądał się krótkim, potarganym dredom LeFevre’a i niezbyt przyjaznym tonem zapytał, skąd bierze się taka fryzura.

LeFevre uśmiechnął się niepewnie.

– Z laboratorium genetycznego?

Konnie mruknął coś pod nosem i wskazał palcem karalucha w błękitnej ceramicznej popielniczce pomalowanej w niesamowite wzory przez LeFevre’a.

– Potrzebujemy twojej pomocy, Konnie. Od piętnastu lat nie miałem do czynienia ze sprawą kryminalną.

– Jesteś przekonany, że kiedyś byłeś w tym dobry, Tate. Ale nie byłeś. – I zwracając się do Bett, dodał: – Ratowałem jego tyłek przy każdej sprawie. Tak, moja pani, to powszechnie znany fakt.

Bett nadal nie potrafiła odnaleźć się w tym ich przekomarzaniu się, więc milczała.

– Dobra, streszczę wam, co wiem. – Konnie opowiedział o samochodzie Megan i rozkładzie jazdy.

– Amtrak – wyszeptała Bett. Na jej twarzy malowało się przerażenie. Nie dlatego, jak przypuszczał Tate, że ten dowód wskazywał na ucieczkę córki poza granice stanu, ale dlatego, że potwierdzał pełen goryczy list dziewczyny.

Tate podszedł do zakratowanego okna i wyjrzał na nędzną ulicę. Odwróciwszy się, zobaczył, że wszyscy wpatrują się w niego pytająco, i natychmiast poczuł się nieco zbity z tropu. W klubie debatowym, przed ławą przysięgłych, przed sądami apelacyjnymi Tate Collier cierpiał na tremę. Przez całe życie walczył z nią: medytacją, betablokerami, valium i czarodziejskim lekiem znanym jako jim beam. Ale tak naprawdę nic nie pomagało. Oczywiście stawiał sobie wysokie wymagania. Bardzo wysokie. Kiedy Sędzia pojawiał się na procesie, zebraniu miejskim albo ślubie, uśmiechał się, przyjmował ten wyraz absolutnej pewności siebie i rozpoczynał mowę, która sprawiała wrażenie przygotowywanej od wielu dni. Chociaż zawsze była improwizowana. Nie było żadnych „hmm” czy wahań, przełykań śliny czy rumieńców.

Tego popołudnia publiczność Tate’a składała się zaledwie z trojga osób, ale on czuł się, jakby stał przed Sądem Najwyższym, przypiekany na ogniu przez nieustępliwego sędziego Rehnquista.

– Podejrzewamy, że coś się jej przytrafiło, Konnie. Nie wiemy co, ale chcemy się dowiedzieć. Czy istnieje jakaś szansa na pomoc?

– Ze strony wydziału? Zapomnij o tym.

– Dlaczego?

– Dlatego że zbiegłe siedemnastolatki się nie liczą. Wybacz, takie jest życie.

Nie mówił im wszystkiego. Tate dostrzegł to, ale nie skomentował.

– Ona nie uciekła – odezwał się LeFevre. – Dziś wieczorem była zaproszona na kolację u mojej matki.

Konnie wzruszył ramionami.

– No to co? Kilka nocy temu o mało co nie zanurkowała głową w dół z wieży ciśnień. Po czymś takim też straciłbym apetyt.

– Wątpię – odpowiedział Tate, zerkając na potężny brzuch Konniego.

Detektyw zignorował tę uwagę.

– Macie coś jeszcze? – zapytał.

Bett opowiedziała mu o mydelniczce i kartce urodzinowej. Konnie wpatrywał się w nią wyczekująco.

– Proszę mówić dalej – powiedział w końcu.

– To wszystko.

– To wszystko?

– I przeczucie – wtrącił Tate.

– Ach, tak, pradawne przeczucie. Możesz mi przypomnieć, w którym rozdziale podręcznika śledczego jest o tym mowa? Chyba w tym o tarocie, prawda? A może tym o astrologii.

Spoglądając niepewnie na Bett, Tate przypomniał sobie, że gdy ileś tam lat temu on i Konnie mieli podobne kłopoty, wylewali wiadra pomyj na swoje byłe żony. Był czas, na samym początku ich małżeństwa, kiedy Bett nie zrobiła najmniejszego ruchu, nie poradziwszy się kart, I Ching albo runów. Teraz jednak nie zareagowała na uwagi Konniego.

– Czego tak naprawdę ode mnie chcecie? – spytał policjant.

– Żebyś pomógł nam zaplanować śledztwo. Powiedział, co robić. Jesteś w tym dobry, Konnie. A my potrzebujemy eksperta.

– Przede wszystkim, zakładając, że nie uciekła, powiedzcie mi, co waszym zdaniem mogło jej się przytrafić?

– Sądzę, że ktoś przekonał ją, żeby z nim poszła. Namówił do napisania tych listów.

– Jakich listów? – zapytał LeFevre.

Tate zawahał się, po czym sięgnął do kieszeni i wyciągnął pomiętą kartkę. Podał ją malarzowi. Bett zrobiła tak samo. LeFevre przeczytał je z obojętną miną i oddał rodzicom.

– Kim może być nasz czarny charakter? – zapytał Konnie.

– Pamiętasz tę historię z wieżą ciśnień? Tamtej nocy, gdy była w szpitalu, powiedziała nam, że spotkała dziewczynę i że piły razem, włócząc się od baru do baru. Potem kupiły butelkę i poszły do parku.

– Żeby podrywać facetów – dodała Bett.

– Najpopularniejszy sport Ameryki – skomentował Konnie. – Co to był za bar?

– Nazywa się Coffee Shop.

Konnie parsknął.

– Cholera, Tate, to bar motocyklistów.

– Niemożliwe.

– A jednak, pani McCall.

– Myślicie więc, że uciekła z tą dziewczyną?

– Być może.

Konnie zanotował coś. Tate pamiętał z czasów, kiedy pracowali razem, że Konnie czasami zapisywał jakieś nic nieznaczące bazgroły po to tylko, żeby uspokoić swoich rozmówców, upewnić ich, że przykłada się do pracy. Miał tak niewiarygodną pamięć, że zapisywał wszystkie szczegóły w umyśle; pisanie spowalniało tylko proces myślowy.

– A co z tym chłopakiem, o którym wspominaliście po południu? Z tym Bobbym? Mógł mieć ze sprawą coś wspólnego?

– Wiesz, kto to jest? – zwróciła się Bett do LeFevre’a.

– Mówiła, że poznali się w szkole – odpowiedział. – To wszystko, co wiem. Nie rozmawialiśmy dużo przez ostatni rok.

– Usiłowaliśmy dowiedzieć się czegoś w szkole – powiedział Tate – ale nie byli skorzy do pomocy.

– No i nie znacie nazwiska – przypomniał im Konnie.

– W jej szafce nie było nic z nim związanego – powiedziała Bett.

– A jak dostaliście się do szafki? – rzucił niewinnie detektyw.

– Ach, ta szkoła… – Tate potrząsnął głową. – Zamek był wyłamany.

– Pilnuj swojego tyłka, Tate. Nie jesteś już na garnuszku stanu, ale nadal masz koncesję, którą mogą ci cofnąć. A niech to, jeśli z tą dziewczyną nie łączy się jakaś tajemnica. No dobra, na początek przekopcie jej pokój. Mam na myśli dosłownie… przekopanie, rozumiecie? Zakładajcie, że ukrywa coś, za co dostałaby lanie, gdybyście się dowiedzieli…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dar języków»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dar języków» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dar języków»

Обсуждение, отзывы о книге «Dar języków» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x