Jeffery Deaver - Modlitwa o sen

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeffery Deaver - Modlitwa o sen» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Modlitwa o sen: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Modlitwa o sen»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Z zakładu dla umysłowo chorych ucieka Michael Hrubek, pacjent ze schizofrenią paranoidalną. I ma przed sobą ściśle określony cel: odnaleźć Lis Atcheson – to jej zeznania sprawiły, że uznano go za potwora i skazano na zamknięcie.
Podczas burzy, sprzyjającej szaleńcowi, ścigają go teraz trzej ludzie: psychiatra Kohler – przekonany o niewinności swego pacjenta, zawodowy tropiciel Heck – liczący na nagrodę za schwytanie szaleńca, i Atcheson – mąż Lis, który musi dopaść Hrubeka, nim ten skrzywdzi jego żonę…

Modlitwa o sen — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Modlitwa o sen», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zatupała po schodach jak nastolatka biegnąca do telefonu.

Lis nagle uświadomiła sobie, że w cieplarni pali się światło. Owen zapalił jeden rząd lamp, kiedy szukał płóciennych worków. Lis zgasiła je teraz. Szanowała cykl dobowy roślin. Sama zresztą też, kiedy to było możliwe, unikała budzików. Uważała, że rytm ciała ludzkiego związany jest z pulsem duszy i że rośliny pod tym względem nie różnią się od ludzi. Z szacunku dla nich Lis zainstalowała nie tylko pięćset lamp dających sztuczne światło słoneczne w pochmurne dni, ale także słabo świecące niebieskie i zielone żarówki na godziny nocne. Przy ich świetle jej kwiaty mogły spać (gdyż wierzyła, że rośliny śpią), a równocześnie dzięki nim cieplarnia była oświetlona.

W tej cieplarni Ruth UAuberget umieściła pewną liczbę staromodnych grzejników, ale te nigdy dobrze nie działały. Wyglądało na to, że Ruth przerażały wynalazki techniczne i że wolała ona pozwolić naturze i losowi decydować o tym, czy jej róże mają mieć się dobrze, czy zwiędnąć. Jej córka natomiast przyjmowała inną postawę. „Żyjemy w końcu w wieku komputerów" – powiedziała sobie i wyposażyła cieplarnię w elektroniczne urządzenie, dzięki któremu nawet w najchłodniejsze noce temperatura wewnątrz przekraczała sześćdziesiąt dwa stopnie Fahrenheita. Założyła też na dachu zautomatyzowane urządzenia wentylacyjne, a na szybach od strony południowej żaluzje (ponieważ słońce mogło być tak samo szkodliwe jak mróz).

W jednym końcu pomieszczenia liczącego trzydzieści pięć stóp długości i dwadzieścia szerokości znajdowały się sadzonki i młode krzewy. W drugim były grządki z wyrośniętymi krzewami i miejsce, gdzie następowało rozkrzewianie. Pod sadzonkami wiły się kable ogrzewające ziemię, a wody dostarczały szlauchy i skomplikowany system irygacyjny. W przyległym do cieplarni pomieszczeniu na doniczki i w szopie podłoga była betonowa, a w samej cieplarni znajdował się żwir, wśród którego wiła się ścieżka wyłożona płytkami zastępującymi znajdujący się tu kiedyś beton. Płytki były zielonobłękitne. Lis wybrała właśnie takie, żeby jej przypominały nieistniejącą jeszcze różę-krzyżówkę mającą nosić nazwę L'Au-berget. Wyhodowanie tej róży było jej ambicją. Chciała, żeby kwiat miał świetlisty błękitnozielonkawy kolor i żeby roślina nazwana była jej nazwiskiem.

Krzyżowanie róż w celu otrzymania tej właśnie rośliny było dla niej szczególnie pociągające, gdyż inni hodowcy zapewniali ją, że uzyskanie takiego nieuchwytnego koloru jest niemożliwe. Atrakcyjność tego przedsięwzięcia wzmagało jeszcze to, że szła pod prąd. Bo hodowcy nastawiali się obecnie na zapach i odporność na choroby. A Lis interesowały właśnie kolor i kształt – cechy ostatnio lekceważone. Rozumiejąc logicznie, zgadzała się z opinią, że wyhodowanie takiej krzyżówki będzie bardzo trudne. Z drugiej jednak strony, była romantyczką, jak wszyscy miłośnicy róż, i niełatwo się zrażała. Eksperymentowała więc z pewną liczbą odmian żółtych i różowych i z krzyżówką herbacianą Blue Moon. Spędzała długie godziny, szczepiąc je i pielęgnując, jak gdyby uzyskanie nieuchwytnego koloru było tylko kwestią czasu.

Obcując z literaturą, Lis przekonała się, jak wielka jest siła wyobraźni. Według niej wyobraźnia była największym darem bożym, podczas gdy wszystko inne, nawet miłość, było warte tyle co jakaś wzmianka pochwalna. Kwiaty natomiast nauczyły ją czegoś jeszcze ważniejszego, a mianowicie tegOs że piękno trwa, że pączki rozwijają się, rosną, pękają i zamieniają się w kwiaty, których płatki z czasem opadają i stają się suche i szeleszczące.

W jej oczach róże nie tylko żyły, były też obdarzone cechami ludzkimi.

– Zastanówcie się tylko – mówiła swoim uczniom, których zapraszała w soboty do cieplarni na nieformalne wykłady z ogrodnictwa – zastanówcie się nad historią róż. Przywędrowały one na Zachód, do Europy i Ameryki, ze wschodu. I pomyślcie o sposobach ich hodowania. Róże rosną w skupiskach ludzkich o coraz wyższej kulturze. No, a jak się one mają do religii? Jeżeli spojrzymy na nie z tego punktu widzenia, przekonamy się, że te kwiaty przeszły rzeczy równie straszne jak my. Wcześni chrześcijanie palili je, bo miały – wybaczcie mi to wyrażenie – pogańskie pochodzenie. A potem – zgadnijcie, co się stało. Papież nawrócił je. Jeżeli dzisiaj zapytacie katolika, czego symbolem jest róża, odpowie, że oczywiście symbolem Marii. Marii-Matki, a nie Marii-ladacznicy.

Lis pokochała róże, kiedy miała jakieś dziewięć lat. Była wtedy wysoka i chuda i zwykle bawiła się z Portią w ogrodzie za domem, gdzie przebywała też przeważnie pomocnica ich matki. Ta ostatnia, sprowadzona z zagranicy opiekunka, kazała dziewczynkom zbierać dzikie kwiaty w określonych kolorach. Dziewczynki mogły iść po nie dopiero po wysłuchaniu całej litanii ostrzeżeń na temat: jeziora, węży, szerszeni, pszczół, opuszczonych studni, obcych ludzi, mężczyzn z cukierkami, i tak dalej, i tak dalej. (Te ostrzeżenia pochodziły od ich ojca, gdyż żadna pyzata, wesoła Dunka nie mogłaby postrzegać świata jako miejsca tak pełnego niebezpieczeństw).

Po wygłoszeniu takiego przemówienia, po rozbudzeniu paranoicznych uczuć w dziewczynkach, Jolanda wydawała polecenie:

– Lisbonne, ty przyniesiesz złoty kwiat. Tak, przynieś mi złoty kwiatuszek.

I dziewczynki biegły.

– Lisbonne, a teraz czerwony. Tak, czerwony… I uważaj na te, no… jak to się mówi… na ule. Portia, ty też przynieś czerwony…

Dziewczynki pędziły do lasu i wracały z kwiatami. Potem prosiły opiekunkę, żeby przycięła te kwiaty, skropiła je i ułożyła z nich bukiet, a następnie wszystkie trzy wręczały tak przygotowane dzieło sztuki Ruth LAuberget, która kiwała z uznaniem głową i dziękowała im. Zabierała potem te bukiety na probostwo, gdzie spędzała popołudnia.

Lis była bardzo dumna zarówno z ich osiągnięć estetycznych jak i z ich wspaniałomyślności, więc siedząc przy obiedzie i bojąc się pisnąć słówko, modliła się tylko o to, żeby matka opowiedziała o kwiatach ojcu albo żeby zrobiła to gadatliwa Portia. Andrew LAuberget, który gardził religią, ledwie tolerował wizyty żony w parafii Świętego Jana (żartował, że jej zaangażowanie w sprawy tej parafii jest jedynym jej grzechem). Mimo to jednak zwykle wypowiadał niezbyt zgrabną pochwałę:

– Aha. No, świetnie. Świetnie, Lisbonne. I ty, Portio, też zbierałaś kwiatki? To bardzo ładnie. Ale uważałyście na kolce i osy?

Twarz miał poważną, ale Lis była zdania, że jego ton świadczy o tym, że jest zadowolony.

– Uważałyśmy – odpowiadała.

– I pamiętajcie, nie biegajcie w wysokiej trawie. A Jolanda dobrze się wami opiekowała? Bo jak któraś złamie nogę, to może mieć złamanie otwarte i zakażenie. A potem jej nogę utną. Więc trzeba uważać. A jak tam Wielebny Dalcott? Ma zamiar złapać was do worka i zrobić z was małe członkinie kościoła episkopalnego?

– Andrew…!

– Nie, tatusiu. On ma żółte zęby, a jego koszula śmierdzi.

– Portia!

Kiedy był w dobrym humorze, Andrew LAuberget recytował Johna Donne'a albo Burnsa Och, moja mila jest jak róży pąk…*

Lis w skrytości ducha wierzyła, że te bukiety, które ofiarowywała matce, zainspirowały matkę do wybudowania cieplarni i do hodowania przez cały rok róż.

Kiedy ojciec był zły i kiedy wierzbowa witka nieubłaganie spadała na jej wypięte pośladki, Lis myślała o kwiatach. Obraz pomarańczowej krzyżówki zdawał się jakimś cudem uśmierzać ból.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Modlitwa o sen»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Modlitwa o sen» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jeffery Deaver - The Burial Hour
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Steel Kiss
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Kill Room
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Kolekcjoner Kości
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Tańczący Trumniarz
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - XO
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Carte Blanche
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Edge
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The burning wire
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - El Hombre Evanescente
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Twelfth Card
Jeffery Deaver
Отзывы о книге «Modlitwa o sen»

Обсуждение, отзывы о книге «Modlitwa o sen» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.