Jeff Lindsay - Demony dobrego Dextera

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeff Lindsay - Demony dobrego Dextera» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Amber, Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Demony dobrego Dextera: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Demony dobrego Dextera»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dexter Morgan to za dnia wzorowy pracownik policyjnego laboratorium, a nocami kat, który wymierza swoją sprawiedliwość. Dwoistość jego natury jest tak zaskakująca, że nie jesteśmy już pewni, czy ten przykładny obywatel i wyrafinowany morderca to jedna osoba…

Demony dobrego Dextera — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Demony dobrego Dextera», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Debora szarpnęła się, jeszcze mocniej napinając taśmę. Z jej oczu biła gorączkowa niecierpliwość, ale i narastająca złość. Przestań, Dexter. Naprawdę chcesz jej to zrobić? Przetnij taśmę i wracajmy do domu. Dobrze? Dexter? Jesteś tam? To ty, prawda?

No, właśnie. Czy na pewno ja?

— Dexter — powiedział Brian. — Oczywiście nie chcę cię do niczego zmuszać. Ale odkąd dowiedziałem się, że mam brata o takich samych upodobaniach, nie mogę myśleć o niczym innym. Czujesz to samo co ja, widzę to po twojej twarzy.

— Tak — odparłem, nie odrywając oczu od zatrwożonej twarzy siostry — ale dlaczego to musi być akurat ona.

— A dlaczego nie? Kim ona dla ciebie jest?

Rzeczywiście, kim. Nie była moją prawdziwą siostrą, nie łączyły mnie z nią więzy krwi. Tak, naturalnie, bardzo ją lubiłem, ale…

Ale co? Dlaczego się wahałem? Nie, to niemożliwe. Stwierdziłem, że rzecz jest nie do pomyślenia, gdy tylko zacząłem o tym myśleć. Nie dlatego, że chodziło o Deborę, chociaż to też miało znaczenie. Nie. Moją biedną, obolałą głowę nawiedziła myśl tak dziwna, że nie mogłem jej odpędzić. Co by powiedział na to Harry?

I stałem tam niepewnie, ponieważ bez względu na to, jak bardzo chciałem zacząć, dobrze wiedziałem, co by powiedział. Mało tego, on już to powiedział. Tak brzmiała jedna z jego niewzruszonych zasad. „Zabijaj i ćwiartuj tylko złych, Dexter. Nie zabijaj siostry”. Ale Harry nie przewidział czegoś takiego, bo niby jak mógł przewidzieć? Kiedy pisał kodeks, do głowy mu nie przyszło, że stanę przed takim wyborem: wziąć stronę Debory — która nie była moją prawdziwą siostrą — czy też stronę mojego autentycznego, stuprocentowego brata i zabawić się z nim w coś, co tak bardzo mnie kusiło. Dając mi błogosławieństwo na dalszą drogę, Harry nie mógł tego przewidzieć. Poza tym nie wiedział, że mam brata, który…

Chwileczkę. Proszę nie odkładać słuchawki. Przecież Harry wiedział, przecież tu wtedy był. Prawda? Był tu i zatrzymał to dla siebie. Wszystkie te puste lata, kiedy myślałem, że jestem tylko ja, że oprócz mnie nie ma drugiego takiego — wiedział, że to nieprawda i nic mi nie powiedział. Najważniejsza tajemnica mojego życia — to, że nie jestem sam — a on nie pisnął o tym ani słowa. Co mu byłem winien po tej niewiarygodnej zdradzie?

I — a propos sytuacji obecnej i bardziej naglącej — co byłem winien tej wijącej się guli zwierzęcego mięsa, temu stworowi przebranemu za moją siostrę? Jak mogłem porównywać to do więzi z Brianem, moim rodzonym bratem, żywą repliką mojego bezcennego DNA?

Kropla potu z czoła spłynęła Deborze do oka. Deb zamrugała, robiąc brzydkie miny, bo chciała mnie widzieć, ale nie mogła. Wyglądała żałośnie, unieruchomiona i szarpiąca się jak głupie zwierzę, jak głupie, ludzkie zwierzę. Zupełnie nie przypominała ani mnie, ani mojego brata. Ani sprytnego, czyściutkiego, porządnego, nieznoszącego krwi wielbiciela długich, błyszczących noży, ani jego rodzonego braciszka. — No, więc? — Był zniecierpliwiony i lekko rozczarowany, jakby już mnie osądził.

Zamknąłem oczy. Natychmiast zapadły się ściany, natychmiast pociemniało i przez chwilę byłem jak sparaliżowany. Zobaczyłem mamę. Patrzyła na mnie nieruchomymi oczami. Rozwarłem powieki. Tuż za mną stał mój brat, stał tak blisko, że czułem na szyi jego oddech. A ze stołu patrzyła na mnie siostra. Miała wytrzeszczone, nieruchome oczy, tak samo jak mama. Jej spojrzenie przyciągało jak magnes, zupełnie jak spojrzenie mamy. Zamknąłem oczy — mama. Otworzyłem — Debora.

Wziąłem nóż.

Usłyszałem cichy trzask i do chłodnego kontenera wpadł podmuch ciepłego powietrza. Odwróciłem się.

W drzwiach stała LaGuerta z małym pistoletem w ręku.

— Wiedziałam, że spróbujesz — powiedziała. — Powinnam zastrzelić was obydwu. Może nawet wszystkich troje. — Zerknęła na Deborę i znowu przeniosła wzrok na mnie. — Ha! — dodała, spoglądając na nóż. — Powinien to zobaczyć sierżant Doakes. Miał co do ciebie rację. — Przesunęła lufę pistoletu i przez chwilę celowała we mnie.

Trwało to może pół sekundy, ale wystarczyło. Brian zaatakował szybko, wprost niewiarygodnie szybko. Mimo to LaGuerta zdążyła wystrzelić i zatoczył się lekko, wbijając jej nóż w brzuch. Stali tak przez chwilę, nagle upadli i znieruchomieli.

Na podłodze zaczęła rozlewać się kałuża krwi, krwi Briana zmieszanej z krwią LaGuerty. Nie była duża i nie rozlała się zbyt daleko, mimo to cofnąłem się bliski paniki. Zrobiłem dwa kroki do tyłu i wpadłem na coś, co wydawało zduszone odgłosy podobne do tych, jakie wydawałem ja.

Debora. Zerwałem jej taśmę z ust.

— Jezu Chryste, co za ból — syknęła. — Szybko, uwolnij mnie i przestań wreszcie świrować.

Podniosłem wzrok. Taśma pozostawiła krwawą obwódkę na jej ustach, czerwoną krew, która przeniosła mnie do przeszłości, do kontenera z mamą. A ona leżała tam dokładnie tak jak mama. Tak jak wtedy, kiedy podmuch chłodnego powietrza podniósł mi włoski na karku, kiedy wokół nas trajkotały mroczne cienie. Dokładnie tak jak wtedy, gdy leżała przywiązana taśmą, wytrzeszczając oczy i czekając jak jakaś…

— Dexter, do cholery! — powiedziała. — Szybciej. Obudź się.

Ale tym razem miałem nóż, a ona wciąż była bezbronna i mogłem jeszcze wszystko zmienić. Mogłem…

— Dexter? — spytała mama.

To znaczy, Debora. Oczywiście, że Debora. Nie mama, która nas tu zostawiła, która zostawiła nas w miejscu, gdzie wszystko się zaczęło i gdzie mogło się skończyć, bo świecił cudowny księżyc, a pod księżycem na wielkim, czarnym koniu galopowała już żądza, potrzeba, palące muszę-to-zrobić, bo tysiące znajomych głosów szeptało: zrób to. Zrób to teraz. Zrób to i wszystko się zmieni. I będzie tak, jak powinno. Tak jak kiedyś…

— Z mamą? — dokończył ktoś za mnie.

— Przestań, Dexter — powiedziała mama. To znaczy, Debora. Ale nóż już wędrował do góry. — Dexter, do cholery! Przestań się wreszcie wygłupiać! To ja, Debora!

Potrząsnąłem głową i tak, to była Debora, oczywiście, że Debora, mimo to nie mogłem powstrzymać noża.

— Wiem, Deb. Bardzo mi przykro.

Nóż pełzł coraz wyżej i wyżej. Mogłem go tylko obserwować, bo za nic bym go już nie powstrzymał. Wciąż czułem delikatny jak pajęczyna dotyk Harry’ego, który kazał mi uważać i zachowywać się jak należy, lecz dotyk ten był lekki i słaby, a żądza wielka i silna, silniejsza niż kiedykolwiek dotąd, ponieważ to było wszystko, ponieważ to był początek i koniec. I dźwignęła mnie do góry, i wypchnęła z samego siebie, i wrzuciła do tunelu łączącego uwalanego krwią chłopca z ostatnią szansą naprawienia całego zła. Tak, to wszystko odmieni. Odpłacę mamie, pokażę jej, co zrobiła, bo powinna była nas uratować, a nie uratowała. Więc tym razem musiało być inaczej, nawet Deb to rozumiała.

— Odłóż nóż, Dexter. — Głos miała jakby spokojniejszy, ale pozostałe głosy przybrały na sile tak bardzo, że prawie jej nie słyszałem. Próbowałem odłożyć nóż, naprawdę próbowałem, lecz zdołałem go jedynie lekko opuścić.

— Przepraszam, Deb, ale nie mogę — odparłem, przekrzykując wycie wzbierającej od dwudziestu pięciu lat burzy. I teraz, niczym dwa czarne, skłębione obłoki na ciemnym księżycowym niebie, mój brat i ja…

— Dexter! — zawołała niedobra mama, która chciała zostawić nas samych w tej zimnej krwi, na co mój głos i głos mojego brata syknął:

— Suka!

Nóż znowu powędrował wyżej. Nóż wziął zamach i…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Demony dobrego Dextera»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Demony dobrego Dextera» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Demony dobrego Dextera»

Обсуждение, отзывы о книге «Demony dobrego Dextera» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x