Jeff Lindsay - Demony dobrego Dextera

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeff Lindsay - Demony dobrego Dextera» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Amber, Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Demony dobrego Dextera: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Demony dobrego Dextera»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dexter Morgan to za dnia wzorowy pracownik policyjnego laboratorium, a nocami kat, który wymierza swoją sprawiedliwość. Dwoistość jego natury jest tak zaskakująca, że nie jesteśmy już pewni, czy ten przykładny obywatel i wyrafinowany morderca to jedna osoba…

Demony dobrego Dextera — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Demony dobrego Dextera», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

To smutne, ale życie nie zawsze naśladuje sztukę. A na konferencji prasowej LaGuerty rolę Spencera Tracy’ego grało kilka nienagannie uczesanych modelek i kilku modeli w leciutkich, tropikalnych koszulach. Ich najbardziej dociekliwe pytania brzmiały następująco: „Jak się poczuliście, widząc tę głowę?” oraz: „Macie jakieś fotki?”

Jeden z nich, samotny reporter Nick Ktośtam z miejscowej filii NBC, spytał LaGuertę, czy jest pewna, że McHale jest poszukiwanym mordercą. Ale gdy pani detektyw odparła, że wskazuje na to przytłaczająca liczba dowodów rzeczowych, on też sobie odpuścił. Albo zadowoliła go odpowiedź, albo LaGuerta używała za trudnych słów.

No i tak. Sprawa była zamknięta, sprawiedliwości stało się zadość. Machina potężnego, budzącego lęk i respekt aparatu do zwalczania przestępczości poszła w ruch i po raz kolejny zatriumfowała nad mrocznymi siłami zła oblegającymi nasze piękne, uczciwe miasto. To było urocze przedstawienie. LaGuerta rozdała reporterom kilka złowieszczych zdjęć Darylla Earla, takich z profilu i en face, wraz z przypiętymi do nich nowiutkimi zdjęciami, na których widać było, jak pani detektyw przesłuchuje modnego fotografika z South Beach, za co musiała zapłacić co najmniej dwieście pięćdziesiąt dolarów za godzinę.

Cóż za ironiczny kontrapunkt: pozorne niebezpieczeństwo i zabójcza rzeczywistość. Tak bardzo się od siebie różniły. Bo bez względu na to, jak okropnie i złowrogo wyglądał Daryll Earl, największym zagrożeniem dla społeczeństwa była LaGuerta. Odwołała psy, stłumiła wrzawę i odesłała ludzi do łóżek w płonących domach.

Czy to możliwe, żebym tylko ja rozumiał, że McHale nie może być mordercą? Że tępak taki jak on nigdy w życiu nie potrafiłby rozegrać tego tak inteligentnie i w takim stylu?

Nigdy dotąd nie byłem bardziej samotny w moim podziwie dla dzieła prawdziwego zabójcy. Części poćwiartowanego przez niego ciała zdawały się śpiewać pieśń, rapsodię bezkrwawego cudu, która rozjaśniała mi serce i wypełniała żyły odurzającą, nabożną wprost czcią… Co na pewno nie zmniejszy gorliwości, z jaką będę go ścigał, z jaką będę tropił tego zimnego, nieokiełznanego kata niewinnych, który musi, po prostu musi stanąć przed obliczem sprawiedliwości. Prawda, Dexter? Prawda? Halo, jesteś tam?

Siedziałem u siebie, trąc zaspane oczy i rozmyślając o spektaklu, który właśnie obejrzałem. Jeśli nie liczyć braku darmowej wyżerki i golizny, konferencja była prawie doskonała. LaGuerta pociągnęła najwyraźniej za wszystkie możliwe sznurki, żeby była to największa, najbardziej spektakularna impreza w jej luksusowo-lizusowskiej karierze i się jej udało. Chyba po raz pierwszy naprawdę wierzyła, że schwytała właściwego przestępcę. Musiała w to wierzyć. To takie smutne. Myślała, że tym razem zrobiła wszystko, jak trzeba, że zamiast znowu grać w polityczne gierki, odwaliła kawał dobrej, dobrze rozreklamowanej roboty. Rozwiązała zagadkę, w dodatku po swojemu: aresztowała zabójcę, powstrzymała falę morderstw. Poproszę o zasłużone brawa. No i jakże miłą będzie miała niespodziankę, kiedy pojawią się kolejne zwłoki.

Bo nie miałem ani cienia wątpliwości, że prawdziwy morderca wciąż gdzieś tam jest. Na pewno oglądał konferencję prasową na Kanale 7, kanale dla widzów z zamiłowaniem do krwawej jatki. W tej chwili za bardzo się śmiał, żeby utrzymać w ręku nóż, ale z czasem przestanie. A kiedy przestanie, na pewno skomentuje tę sytuację — skłoni go do tego poczucie humoru.

Z jakiegoś powodu myśl ta nie napełniła mnie ani strachem, ani nienawiścią, nie wzmogła też posępnej determinacji, która kazałaby mi powstrzymać tego szaleńca, zanim będzie za późno. Nie, byłem tylko przyjemnie zniecierpliwiony, jakbym czegoś wyczekiwał. Wiedziałem, że to bardzo źle i może właśnie dlatego poczułem się jeszcze lepiej. Och tak, chciałem go powstrzymać i postawić przed sądem, jak najbardziej, oczywiście. Ale czy musiało do tego dojść tak szybko?

Sprawa wymagała pójścia na mały kompromis. Jeśli już miałem pomóc go schwytać, musiałem przynajmniej coś z tego mieć. Właśnie o tym myślałem, gdy zadzwonił telefon.

— Tak, widziałem — rzuciłem do słuchawki.

— Chryste — powiedziała Debora. — Myślałam, że się porzygam.

— Nie zamierzam przytrzymywać ci głowy, siostrzyczko. Mamy robotę.

— Chryste… — powtórzyła i dodała: — Jaką robotę?

— Powiedz mi, czy ciągnie się za tobą nieprzyjemny smrodek?

— Dexter, jestem zmęczona. I bardziej niż kiedykolwiek wkurzona. Możesz mówić po angielsku?

— Tato spytałby pewnie, czy komuś podpadłaś. Czy ktoś obrzucił cię błotem, zszargał twoje dobre imię. Czy zepsuł, zniszczył lub też w jakikolwiek inny sposób zbezcześcił twoją zawodową reputację.

— Od chwili, gdy to babsko zaczęło mi dogryzać, wbijać nóż w plecy i nazywać Einsteinem? Chyba żartujesz. Moja reputacja tapla się w kiblu. — Nie wiedziałem, że ktoś tak młody może mówić z tak wielką goryczą.

— Świetnie. A więc nie masz nic do stracenia, to ważne.

— Cieszę się, że mogłam ci pomóc — prychnęła. — Ale naprawdę tak jest. Jeśli spadnę jeszcze niżej, będę robiła kawę w wydziale komunalnym. Dokąd to wszystko zmierza, Dex?

Zamknąłem oczy i odchyliłem się do tyłu.

— Złożysz oficjalną wizytę kapitanowi i oświadczysz, że twoim zdaniem Daryll Earl McHale nie jest poszukiwanym przez nas mordercą i że wkrótce dojdzie do kolejnego zabójstwa. Przedstawisz parę niepodważalnych argumentów z własnego śledztwa i na jakiś czas staniesz się pośmiewiskiem naszej policji.

— Wielkie mi co, już teraz się ze mnie śmieją. Ale właściwie po co mam do niego iść?

Pokręciłem głową. Czasami trudno mi było uwierzyć, że Debora może być aż tak naiwna.

— Siostrzyczko najdroższa — odparłem — chyba nie wierzysz, że Daryll Earl jest mordercą?

Nie odpowiedziała. Słysząc jej oddech, pomyślałem, że ona też musi być zmęczona, dokładnie tak samo jak ja, z tym że mnie utrzymywała przy życiu energia płynąca z głębokiego przeświadczenia, że mam rację.

— Deb?

— Dex, on się przyznał — odrzekła w końcu z krańcowym wyczerpaniem w głosie. — Ja… często się myliłam, ale… ale on się przyznał. Czy to nie… Niech to szlag. Może lepiej to sobie odpuśćmy.

— Och, niewiasto małej wiary. LaGuerta aresztowała nie tego człowieka. A ty całkowicie zmienisz taktykę działania.

— Jasne, nie ma sprawy.

— Daryll Earl McHale nie jest mordercą — powtórzyłem. — Nie ma co do tego żadnych wątpliwości.

— Nawet jeśli nie jest, to co z tego?

Teraz z kolei ja szybko zamrugałem ze zdziwienia.

— Słucham?

— Dex, gdybym była tym prawdziwym mordercą, nic by już mi nie groziło, nie? Policja kogoś aresztowała, nagonka skończona. Dlaczego nie miałabym przestać zabijać? Albo przenieść się gdzie indziej i zacząć wszystko od nowa?

— Niemożliwe. Nie rozumiesz, jak on myśli.

— Tak, tak. A ty oczywiście rozumiesz. Jakim cudem? Puściłem to pytanie mimo uszu.

— On zostanie tutaj i znowu zabije. Musi pokazać, co o nas myśli.

— A co o nas myśli?

— Źle myśli. Zrobiliśmy głupio, bo aresztowaliśmy oczywistego debila. Swoją drogą, to przezabawne.

— Ha, ha, ha — powiedziała ponuro Debora.

— Obraziliśmy go. Jego dzieło przypisaliśmy pospolitemu tępakowi, a to tak, jakby powiedzieć Jacksonowi Pollackowi, że jego obrazy mógłby namalować każdy sześciolatek.

— Pollackowi? Temu malarzowi? Dexter, ten facet to rzeźnik.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Demony dobrego Dextera»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Demony dobrego Dextera» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Demony dobrego Dextera»

Обсуждение, отзывы о книге «Demony dobrego Dextera» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x