Jeff Lindsay - Demony dobrego Dextera

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeff Lindsay - Demony dobrego Dextera» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Amber, Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Demony dobrego Dextera: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Demony dobrego Dextera»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dexter Morgan to za dnia wzorowy pracownik policyjnego laboratorium, a nocami kat, który wymierza swoją sprawiedliwość. Dwoistość jego natury jest tak zaskakująca, że nie jesteśmy już pewni, czy ten przykładny obywatel i wyrafinowany morderca to jedna osoba…

Demony dobrego Dextera — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Demony dobrego Dextera», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Przepraszam, Deb — odrzekłem. — Naprawdę nie sądziłem, że coś z tego wyjdzie. To było tylko… przeczucie. — Bynajmniej nie zamierzałem zagłębiać się w problem i wyjaśniać jego aspektów parapsychologicznych, nawet Deborze. A może zwłaszcza Deborze. Tym bardziej że w tym samym momencie uderzyło mnie zupełnie coś innego. — Ale może ty będziesz mogła pomóc mnie. Co mam powiedzieć, jeśli mnie spytają, dlaczego jeździłem po mieście o czwartej nad ranem?

— LaGuerta cię przesłuchała?

— Wyczerpująco — odparłem i omal się nie wzdrygnąłem. Deb skrzywiła się z odrazą.

— I nie spytała. — To było stwierdzenie.

— Na pewno ma na głowie ważniejsze sprawy. — Nie dodałem, że jedną z nich jestem najwyraźniej ja. — Ale wcześniej czy później ktoś mnie o to spyta. — LaGuerta wciąż stała z Doakesem, dowodząc akcją. Spojrzałem w ich stronę. — Prawdopodobnie on — dodałem z prawdziwym przerażeniem.

Debora kiwnęła głową.

— To porządny gliniarz. Może trochę pozer.

— Może i pozer, ale z jakiegoś powodu mnie nie lubi. Spyta mnie o wszystko choćby tylko po to, żeby popatrzeć, jak się przed nim wiję.

— Więc powiedz mu prawdę — odparła z kamienną twarzą Deb. — Ale najpierw powiedz ją mnie. — I znowu dała mi kuksańca w to samo miejsce co przedtem.

— Proszę cię. Przecież wiesz, że od razu mam siniaki.

— Nie, nie wiem. Ale mam ochotę się przekonać.

— To się już nie powtórzy — obiecałem. — To było tylko zwykłe natchnienie, takie wiesz, o trzeciej nad ranem. Co byś powiedziała, gdybym zadzwonił, a potem okazałoby się, że to kompletne pudło?

— Ale się nie okazało. — Dźgnęła mnie w bok po raz czwarty. — Bo trafiłeś.

— Ale byłem przekonany, że chybię. Czułbym się głupio, wciągając w to ciebie.

— A wyobraź sobie, jak czułabym sieja, gdyby ten facet cię zabił. Tym mnie zaskoczyła. Nie, za nic nie potrafiłem sobie tego wyobrazić.

Żałowałaby mnie? Byłaby zawiedziona? Zła? Boję się, że empatia jest dla mnie pojęciem zupełnie obcym. Dlatego po prostu powtórzyłem:

— Przepraszam. — I ponieważ jestem niepoprawnym optymistą, który w każdym problemie dostrzega dobre strony, szybko dodałem: — Ale przynajmniej ta chłodnia naprawdę tam była.

Debora zamrugała.

— Chłodnia?

— Och, Deb. Nic ci nie powiedzieli? Grzmotnęła mnie w bok po raz piąty.

— Cholera jasna — syknęła. — Mów, co z tą chłodnią!

— Była tam — odparłem cokolwiek zażenowany emocjonalną nagością jej reakcji, no i oczywiście tym, że ładna, atrakcyjna kobieta daje mi tęgo w kość. — Jechał chłodnią. Kiedy wyrzucił tę głowę.

Chwyciła mnie za rękę i wytrzeszczyła oczy.

— Pieprzysz.

— Nie, nie pieprzę.

— Chryste! — Zapatrzyła się w dal i w górę, bez wątpienia widząc unoszący się nad moją głową awans. Pewnie by coś dodała, ale w tym samym momencie przez rozbrzmiewający echem rozgwar przebił się głos Angela-Bez-Skojarzeń.

— Szefowo? — zawołał, patrząc na LaGuertę. Był to okrzyk bardzo dziwny, podświadomy, jak na wpół zduszony krzyk człowieka, który nigdy nie mówi głośno w obecności innych, jednak było w nim coś takiego, że wszyscy natychmiast zamilkli. Znalazłem coś ważnego, ale o Boże! — szok i triumf, dwa w jednym, tak to mniej więcej zabrzmiało. Wszyscy spojrzeli w jego stronę, a on ruchem głowy wskazał klęczącego łysielca, który powoli i ostrożnie wyjmował coś z leżącego na wierzchu worka.

Wreszcie to wyjął, niezdarnie przełożył z ręki do ręki, niechcący upuścił i przedmiot smyrgnął po lodzie. Łysielec nachylił się, żeby go podnieść, poślizgnął się, upadł, smyrgnął za tym czymś z worka i po-smyrgali tak razem aż do bandy. Trzęsącymi się rękami Angel chwycił wreszcie błyszczący przedmiot i podniósł go do góry. Zapadła całkowita cisza, cisza pełna nabożnego lęku, zapierająca dech w piersi, piękna jak gromkie brawa publiczności nagradzającej nowe dzieło geniusza.

Było to lusterko samochodowe. Boczne. Od ciężarówki.

11

Puchaty pled pełnej oszołomienia ciszy otulał lodowisko tylko przez chwilę. A potem w wypełniającym go rozgwarze zabrzmiała zupełnie nowa nuta, ponieważ wszyscy chcieli obejrzeć lusterko, wszyscy próbowali wyjaśnić, skąd się wzięło, wszyscy snuli domysły.

Lusterko samochodowe. Co to, u diabła, znaczy?

Dobre pytanie. Chociaż byłem poruszony, chwilowo nie miałem żadnej teorii na temat. Czasami jest tak, gdy obcuje się z wielką sztuką, taką prawdziwą. Robi wrażenie, ale nie wiadomo dlaczego. Czy miał to być głęboki symbolizm? Tajemnicze przesłanie? Rozpaczliwa prośba o pomoc i zrozumienie? Zagadka nie do rozwiązania, lecz dla mnie nie to było najważniejsze, przynajmniej nie w tej chwili. Bo w tej chwili pragnąłem po prostu to chłonąć, chłonąć całym sobą. Niechaj inni martwią się tym, skąd się tam wzięło. Ostatecznie mogło zwyczajnie odpaść, a on postanowił wrzucić je do pierwszego lepszego worka na śmieci.

Nie, to niemożliwe. Oczywiście, że nie. Zacząłem o tym myśleć i już nie mogłem przestać. Lusterko trafiło do worka z jakiegoś powodu, z bardzo ważnego powodu. Te worki nie były dla niego zwykłymi workami. Jak udowodnił to elegancko tą wspaniałą lodową scenerią, odpowiednia oprawa stanowiła istotną część tego, co robił. Liczył się tu każdy szczegół. I właśnie dlatego zacząłem zastanawiać się nad znaczeniem lusterka. Chociaż wyglądało to na gest zupełnie spontaniczny, musiałem założyć, że umieścił je między częściami ciała jak najbardziej celowo. I czułem — wrażenie to kiełkowało w głębi ciała, gdzieś za płucami — że jest to bardzo starannie ułożona i bardzo prywatna wiadomość.

Dla mnie?

Jeśli nie dla mnie, to dla kogo? Reszta tej lodowej prezentacji była adresowana do całego świata: Zobaczcie, kim jestem. Zobaczcie, kim jesteśmy my wszyscy. Zobaczcie, co w związku z tym robię. Ale lusterko nie. Ćwiartowanie zwłok, spuszczanie krwi — to było eleganckie i konieczne. Lecz lusterko — zwłaszcza jeśli pochodziło z samochodu chłodni, który niedawno ścigałem — zupełnie do tego nie pasowało. Owszem, było elementem bardzo szykownym, ale co mówiło o tym, jak naprawdę jest? Nic. Dodano je z innej przyczyny, a przyczyna ta musiała być innym, zupełnie nowym rodzajem deklaracji. Poczułem się tak, jakby przeszedł mnie prąd. Jeżeli lusterko pochodziło z samochodu chłodni, mogło być przeznaczone wyłącznie dla mnie.

Tylko co oznaczało?

— Co to, u diabła, jest? — mruknęła Deb. — Lusterko. Dlaczego?

— Nie wiem — odparłem, wciąż czując, jak pulsuje we mnie bijąca z niego moc. — Ale założę się z tobą o porcję krabów u Joego Stone’a, że pochodzi z tej chłodni.

— Zakład odpada. Ale dowiedzieliśmy się przynajmniej czegoś ważnego.

Spojrzałem na nią zaskoczony. Czy to możliwe, żeby intuicja podpowiedziała jej coś, co przeoczyłem?

— Czego, siostrzyczko?

Ruchem głowy wskazała grupkę tych z szefostwa, którzy wciąż handryczyli się przy bandzie.

— Kompetencje — wyjaśniła. — To zabójstwo jest nasze. Chodźmy. Na pierwszy rzut oka nowe dowody rzeczowe nie wywarły na LaGuercie żadnego wrażenia. Cóż, niewykluczone, że odczuwając głęboki i nieprzemijający niepokój o symboliczne znaczenie lusterka, ukrywała go pod maską starannie wystudiowanej obojętności. Albo to, albo była głupia jak stos polnych kamieni. Wciąż stała z Doakesem. Musiałem przyznać, że sierżant robił wrażenie szczerze zatroskanego, ale z drugiej strony, może to tylko twarz zmęczyła mu się od tego ciągłego łypania spode łba i właśnie wypróbowywał nową minę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Demony dobrego Dextera»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Demony dobrego Dextera» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Demony dobrego Dextera»

Обсуждение, отзывы о книге «Demony dobrego Dextera» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x