Leff Lindsay - Dylematy Dextera

Здесь есть возможность читать онлайн «Leff Lindsay - Dylematy Dextera» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2009, ISBN: 2009, Издательство: Amber, Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dylematy Dextera: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dylematy Dextera»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gdzie się podział Mroczny Pasażer, drugie ja Dextera, wewnętrzny głos, który szepce mu do ucha z tylnego siedzenia i od czasu do czasu przesiada się za kierownicę, żeby zwieźć go do parku rozrywki, o jakim się nikomu nie śniło? Czy Dexter ma teraz sam wymierzać swoją sprawiedliwość innym potworom pechowcom, którzy wpadli w ręce jego, nie policji? Jak ma wybierać spośród och, jakże licznych w Miami kandydatów, tych, którzy najbardziej sobie zasłużyli na miejsce w jego skromnym panteonie? Dexter zostaje sam z bolesną świadomością, że bez Mrocznego Pasażera nawet jego niepośledni talent ma swoje granice… tym bardziej, że tropi go tajemniczy prześladowca.

Dylematy Dextera — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dylematy Dextera», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Dał ją Cody'emu, żeby nas zastraszyć — wyjaśniłem. — To tak jakby powiedział: „A widzicie? Znam wasze słabe punkty i w każdej chwili mogę was dopaść”.

— Popisuje się — podsumowała Debora.

— Też tak sądzę.

— No, kurka wodna, pierwszy raz zrobił coś, co ma choć trochę sensu.

— Rąbnęła dłońmi w kierownicę. — Chce się bawić w złap mnie, jeśli potrafisz, jak reszta psycholi, proszę bardzo, też to umiem. I sukinsyna złapię. — Spojrzała na mnie. — Schowaj tę wizytówkę do torebki na dowody — powiedziała — i spróbuj wyciągnąć z dzieci rysopis. — Otworzyła drzwi, wyskoczyła i poszła porozmawiać z potężnym gliną Suchinskym.

— Pamiętacie, jak ten człowiek wyglądał?

— Tak — odparła Astor. — Twoja siostra mówiła serio? Naprawdę się z nim pobawimy?

— Nie chodziło jej o taką zabawę jak w chowanego. Raczej o to, że facet rzuca nam wyzwanie, żebyśmy spróbowali go złapać.

— To czym to się różni od zabawy w chowanego?

— Przy zabawie w chowanego nikt nie ginie. To jak on wyglądał?

Wzruszyła ramionami.

— Był stary.

— Taki naprawdę stary? Z siwymi włosami i zmarszczkami?

— Nie, no wiesz, stary. Jak ty.

— A, taki stary — powiedziałem i lodowata dłoń śmiertelności musnęła palcami moje czoło, pozostawiając za sobą słabość i drżenie rąk. Nie był to obiecujący pierwszy krok na drodze do uzyskania prawdziwego rysopisu, ale cóż, Astor miała dziesięć lat, a wszyscy dorośli są równie nieciekawi. Debora dobrze zrobiła, że wybrała zamiast tego rozmowę z policjantem Tępym. Beznadziejna sprawa. Mimo to spróbować trzeba.

Doznałem nagłego olśnienia — a w każdym razie, przy moim obecnym niedostatku intelektu, coś, co musiało wystarczyć za olśnienie. A może tym strasznym człowiekiem był Starzak, podążający moim tropem? Przynajmniej miałoby to jakiś sens.

— Zapamiętałaś coś jeszcze? Może mówił z akcentem?

Pokręciła głową.

— Znaczy francuskim czy jakimś takim? Nie, mówił normalnie. Kto to jest Kurt?

Przesadą byłoby powiedzieć, że na te słowa serduszko zabiło mi jak szalone, ale zadrżało, to na pewno.

— Kurt to trup, którego właśnie oglądałem. Czemu pytasz?

— Bo ten człowiek mówił… — zaczęła Astor. — Mówił, że Cody kiedyś będzie dużo lepszym pomocnikiem niż Kurt.

Wewnętrzny termometr Dextera odnotował nagły, gwałtowny spadek temperatury.

— No proszę. Jak to miło z jego strony.

— Wcale nie był miły, Dexter. Przecież ci mówiliśmy. Straszny.

— Ale jak wyglądał, Astor? — spytałem bez większej nadziei: — Jak możemy go znaleźć, skoro nie wiemy, jak wygląda?

— Nie musisz go łapać, Dexter — odparła tym samym, lekko poirytowanym tonem. — Mówił, że znajdziesz go w odpowiednim czasie.

Świat zamarł w bezruchu na chwilę dość długą, bym poczuł, jak krople lodowatej wody wyskakują z wszystkich moich porów jak na sprężynach.

— Co dokładnie powiedział? — zdołałem wyartykułować, kiedy wszystko znów ruszyło z miejsca.

— Żeby ci powiedzieć, że znajdziesz go w odpowiednim czasie — odparła. — Przecież mówię.

— Jak to ujął? — drążyłem. — „Powiedz tatusiowi”? „Powiedz temu panu”? Jak?

Znów westchnęła.

— Powiedz Dexterowi — odparła powoli, tak, żebym zrozumiał.

— Czyli tobie. Powiedział: „Powiedz Dexterowi, że znajdzie mnie w odpowiednim czasie”.

Pewnie powinienem być jeszcze bardziej przerażony. Ale, o dziwo, nie byłem. Wręcz przeciwnie, poczułem się lepiej. Teraz miałem pewność — ktoś naprawdę na mnie polował. Czy bóg, czy śmiertelnik, to już bez znaczenia; przyjdzie po mnie w odpowiednim czasie, cokolwiek to znaczy.

Chyba że ja dopadnę go pierwszy.

Zaświtała mi głupia myśl, godna nabuzowanego adrenaliną nastolatka. Jak dotąd, nie starczyło mi umiejętności, by wyprzedzić tego kogoś choćby o pół kroku, a co dopiero go znaleźć. Nie robiłem nic, tylko biernie patrzyłem, jak mnie śledzi, straszy, ściga i wpędza w mroczne rozterki, jakich jeszcze nie zaznałem.

Wiedział, kim, czym i gdzie jestem. Ja nie wiedziałem nawet, jak wygląda.

— Proszę, Astor, to ważne — powiedziałem. — Bardzo wysoki? Miał brodę? Był Kubańczykiem? Czarnym?

Wzruszyła ramionami.

— To był taki, no wiesz, biały w okularach. Zwyczajny. Wiesz.

Wcale nie wiedziałem i jeszcze trochę, a musiałbym się do tego przyznać, ale ocaliła mnie Debora, która właśnie otworzyła szarpnięciem drzwi kierowcy i wśliznęła się do samochodu.

— Jezu Chryste — powiedziała — jak ktoś tak głupi może sam sobie wiązać sznurówki?

— Co, Suchinsky nie był rozmowny?

— Był, i to jak. Ale gadał same pierdoły. Miał wrażenie, że facet przyjechał zielonym samochodem i to właściwie tyle.

— Niebieskim — odezwał się Cody i wszyscy spojrzeliśmy na niego. — Na pewno niebieski — powtórzył z uporem.

— To co, mam wierzyć małemu dziecku? — rzuciła Debora. — Czy gliniarzowi, który ma piętnaście lat stażu i nasrane we łbie?

— Nie powinnaś ciągle mówić brzydkich wyrazów — zwróciła jej uwagę Astor. — Jesteś mi już winna pięć i pół dolara. A poza tym Cody mówi prawdę, samochód był niebieski. Też go widziałam.

Spojrzałem na Astor, ale czułem na sobie świdrujące spojrzenie Debory, więc ponownie odwróciłem się do niej.

— No i? — powiedziała.

— Cóż — odparłem. — Bez brzydkich wyrazów: to dwójka bardzo bystrych dzieci, a policjanta Suchinsky'ego nigdy nie wezmą do Mensy.

— Czyli mam im uwierzyć.

— Ja wierzę.

Debora chwilę to przeżuwała, i to dosłownie: poruszała ustami, jakby rozgryzała coś bardzo twardego.

— No dobra — odezwała się wreszcie. — Czyli wiemy, że jeździ niebieskim samochodem, jak co trzeci mieszkaniec Miami. I co mi to daje?

— Wilkins ma niebieski samochód — przypomniałem.

— Wilkins jest pod obserwacją, do cholery — burknęła.

— Sprawdź.

Spojrzała na mnie, przygryzła wargę, pochwyciła nadajnik i wysiadła. Chwilę rozmawiała i słyszałem, że coraz bardziej podnosi głos. Potem powiedziała następne bardzo brzydkie słowo ze swojego repertuaru i Astor spojrzała na mnie, kręcąc głową. A Debora wpadła do samochodu i trzasnęła drzwiami.

— Szlag by to.

— Zgubili go?

— Nie, jest w domu. Właśnie wrócił.

— Gdzie był?

— Nie wiedzą. Zgubili go, kiedy się zmieniali.

— Co?

— Balfour kończył służbę, DeMarco zaczynał — wyjaśniła. — Wymknął się, kiedy się zmieniali. Przysięgają, że nie było go dziesięć minut, nie dłużej.

— Do jego domu jedzie się stąd pięć minut.

— Wiem. To co robimy?

— Niech dalej obserwują Wilkinsa — odparłem. — A ty tymczasem pogadaj ze Starzakiem.

— Chyba pojedziesz ze mną, co? — spytała.

— Nie — powiedziałem. Za nic w świecie nie chciałem się widzieć ze Starzakiem i choć raz miałem w zanadrzu doskonałą wymówkę. — Muszę zabrać dzieci do domu.

Zrobiła skwaszoną minę.

— A jeśli to nie Starzak? — spytała.

Pokręciłem głową.

— Nie wiem.

— Aha. To tak jak ja. — Uruchomiła silnik. — Wracaj na swoje miejsce.

35

Było już dobrze po piątej, kiedy wróciliśmy na komendę, i choć Debora krzywo na mnie patrzyła — i to jak krzywo — zapakowałem Cody'ego i Astor do mojego skromnego środka transportu i ruszyliśmy do domu. Przez większość drogi siedzieli przygaszeni, najwyraźniej wciąż w lekkim szoku po spotkaniu ze strasznym facetem. Ale że dzielne z nich dzieciaki — czego wymownie dowodzi fakt, że po tym, co zrobił im ich biologiczny ojciec, w ogóle potrafią mówić — już jakieś dziesięć minut od domu Astor zaczęła wracać do formy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dylematy Dextera»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dylematy Dextera» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dylematy Dextera»

Обсуждение, отзывы о книге «Dylematy Dextera» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x