Andrea Camilleri - Złodziej Kanapek

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrea Camilleri - Złodziej Kanapek» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Złodziej Kanapek: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Złodziej Kanapek»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

To już trzecie spotkanie polskich czytelników z komisarzem Montalbano – człowiekiem o nastrojach zmiennych jak sycylijska aura i niezrównanym smakoszem. Tym razem sprawa zaczyna się od fatalnego strzału, który został oddany z tunezyjskiej łodzi patrolowej w kierunku włoskiego kutra i pozbawił życia rybaka… narodowości tunezyjskiej.
Jednocześnie w Vigacie ofiarą morderstwa pada właściciel firmy handlowej, Aurelio Lapecora. Wdowa rzuca oskarżenie na kochankę denata, piękną Tunezyjkę imieniem Karima. Okazuje się, że przedsiębiorcza emigrantka szczególnie upodobała sobie majętnych starszych panów, którym świadczyła dość wymyślne usługi. Borykający się z bardzo trudnymi problemami osobistymi komisarz Montalbano dojdzie z czasem do wniosku, że pochodzenie osób uwikłanych w te dwie, zdawałoby się, zupełnie niepowiązane ze sobą sprawy będzie mieć kluczowe znaczenie dla rozwiązania jednej groźnej zagadki.

Złodziej Kanapek — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Złodziej Kanapek», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Przecież nie ma nikogo!

– Jest pan. Czego pan chce, towarzystw;!? O tej porze maluchy poszły już spać. Tylko pan nie śpi.

Bawił się świetnie, w pewnej chwili roześmiał się w pustej sali.

Przychodzi taka chwila – myślał – kiedy spostrzegasz, że twoje życie się zmieniło. Ale kiedy to się zdarzyło? – zadajesz sobie pytanie. I nie znajdujesz odpowiedzi. Niedostrzegalne fakty skumulowały się, aż wymusiły zmiany. Albo fakty całkiem widoczne, których wagi ani konsekwencji nie potrafiłeś ocenić. Możesz się zastanawiać, ile chcesz, ale odpowiedzi na to „kiedy” nie umiesz znaleźć. Jak gdyby zresztą było to ważne! Ale on, Montalbano, na to pytanie umiałby odpowiedzieć dokładnie. „Moje życie zmieniło się dwunastego maja” – miał sobie kiedyś powiedzieć.

Obok drzwi wejściowych swojego domku kazał zainstalować latarenkę, która nocą włączała się automatycznie. To właśnie w jej świetle zobaczył z szosy samochód, który stał na placyku przed domem. Wjechał w alejkę prowadzącą do domu, zatrzymał się o kilka centymetrów od tego wozu. Było to, jak się spodziewał, szare metalizowane bmw. Jednak nie dostrzegł żywego ducha; człowiek, który nim przyjechał, na pewno ukrył się w pobliżu. Montalbano uznał, że najlepiej odegrać obojętność. Wysiadł z samochodu, pogwizdując, zamknął drzwiczki i wtedy zobaczył, że ktoś na niego czeka. Nie zauważył go wcześniej, ponieważ mężczyzna, który stał po drugiej stronie samochodu, był tak niskiej postury, że nie sięgał dachu pojazdu. Praktycznie karzeł, albo niewiele więcej. Porządnie ubrany, w złotych okularach.

– Kazał pan czekać na siebie – powiedział człowieczek, ruszając mu naprzeciw.

Montalbano, z kluczami w ręku, skierował się do drzwi. Trochę więcej niż karzeł zagrodził mu drogę, wymachując czymś w rodzaju legitymacji.

– Oto moje dokumenty – powiedział.

Komisarz odsunął rączkę, która trzymała legitymację, otworzył drzwi i wszedł. Tamten podążył za nim.

– Nazywam się Lohengrin Grucha, jestem pułkownikiem – powiedział bibelocik.

Komisarz zatrzymał się nagle, jak gdyby ktoś wsadził mu nóż między łopatki, Odwrócił się powoli, ogarnął wzrokiem pułkownika. Rodzice musieli dać mu to imię, żeby wynagrodzić biedakowi w jakiś sposób posturę i nazwisko. Montalbano był pod wrażeniem bucików pułkownika, musiał na pewno je obstalować, nie mieściły się nawet w kategorii poniżej dolnej granicy rozmiarów. A jednak przyjęli go do służby, zatem musiał, choć z ledwością, osiągnąć wymagany wzrost. Lecz jego oczy za szkłami okularów wydawały się żywe, uważne, groźne. Montalbano był pewny, że ma przed sobą mózg operacji „Mussa”. W towarzystwie pułkownika, który nie opuszczał go nawet na chwilę, poszedł do kuchni, by podgrzać barweny w sosie, które przygotowała Adelina. Bez słowa zaczął nakrywać do stołu. Na blacie leżała siedmiusetstronicowa książka, którą kupił kiedyś na straganie i której nigdy nie otworzył; po prostu zaintrygował go tytuł: Metafizyka stronniczości . Wziął ją, stanął na czubkach palców, postawił na regale i nacisnął guzik kamery. Niczym na znak filmowego klapsa pułkownik Lohengrin Grucha usiadł na właściwym krześle.

18

Konsumpcja barwen zajęła Montalbanowi dobre pół godziny. Jadł długo, zarówno dlatego, że chciał się nimi napawać z należytym pietyzmem, jak i po to, żeby wywołać u pułkownika wrażenie, że ma głęboko w dupie wszystko, co ten zamierza mu powiedzieć. Nie poczęstował go nawet szklanką wina, zachowywał się tak, jak gdyby był sam, raz nawet beknął donośnie. Ze swej strony Lohengrin Grucha jak usiadł, tak siedział, wpatrując się tylko w komisarza wzrokiem żmii. Dopiero gdy Montalbano wypił filiżankę kawy, pułkownik przemówił.

– Na pewno domyśla się pan, dlaczego przyszedłem.

Komisarz wstał, poszedł do kuchni, postawił filiżankę na krawędzi zlewu i wrócił.

– Gram w otwarte karty – podjął pułkownik bo to może najlepszy sposób na pana. Dlatego przyjechałem samochodem, którego właściciela próbował pan poznać aż dwukrotnie.

Wyciągnął z kieszeni dwie kartki, które Montalbano rozpoznał jako faksy wysłane do departamentu motoryzacji.

– Tyle że pan właściciela tego samochodu już znał; na pewno pański kwestor powiedział panu, że ten numer rejestracyjny jest zastrzeżony. Jeśli zatem wysłał pan te faksy, to musiały one oznaczać coś innego niż zwykłą, choć nieostrożną prośbę o informację. Dlatego przekonałem się… proszę mnie poprawić, jeśli się mylę… że z jakichś swoich powodów pragnął pan, żebyśmy się ujawnili. I oto jestem, postanowiliśmy pana zadowolić.

– Przepraszam na chwilę – powiedział Montalbano.

Wstał, poszedł do kuchni, wrócił z talerzem, na którym był ogromny kawał twardych lodów. Pułkownik wydawał się gotowy na dłuższe oczekiwanie.

– Proszę dalej – rzekł uprzejmie komisarz. – Nie mogę ich jeszcze jeść, muszę poczekać, aż się trochę rozpuszczą.

– Ale wcześniej – podjął pułkownik, który wyraźnie musiał mieć zdrowe nerwy – pozwolę sobie na uściślenie. W swoim drugim faksie wspomina pan o morderstwie kobiety imieniem Aisza. Z tą śmiercią nie mamy nic wspólnego. Musiał to być nieszczęśliwy wypadek. Gdyby trzeba było ją wyeliminować, zrobilibyśmy to od razu.

– Nie wątpię. I wiedziałem o tym doskonale.

– A więc dlaczego w swoim faksie napisał pan inaczej?

– Żeby podgrzać atmosferę.

– No tak. Czy pan czytał pisma i mowy Mussoliniego?

– Nie należą do moich ulubionych lektur.

– W jednym ze swoich ostatnich tekstów Mussolini twierdzi, że lud trzeba traktować jak osła, kijem i marchewką.

– No tak, jak zawsze oryginalny, ten nasz Mussolini. Wie pan co?

– Słucham.

– To samo mówił mój dziadek, który był rolnikiem, chłopem, ale on, nie będąc Mussolinim, ograniczał tę metodę tylko do osła.

– Czy mogę iść dalej tropem tej metafory?

– Pewnie!

– Pańskie faksy, fakt, że przekonał pan swojego kolegę z Mazary, Valentego, by przesłuchał właściciela kutra i szefa gabinetu prefekta, a także inne działania, były pańskim kijem, którym pan poszturchiwał, żeby wygnać nas z nory.

– A gdzie jest marchewka?

– W pańskich oświadczeniach podczas konferencji prasowej, zwołanej po aresztowaniu pani Lapecory pod zarzutem zabójstwa męża. Tam dopiero mógł pan nas wciągnąć siłą, za włosy, ale nie chciał pan tego zrobić, udatnie wpisując to zabójstwo w granice dramatu zazdrości i chciwości. Ale była to groźna marchewka, ona mówiła…

– Pułkowniku, radzę zostawić metaforę. Doszliśmy już do gadającej marchewki.

– Zgoda. Tą konferencją prasową chciał pan nas zawiadomić, że jest w posiadaniu innych elementów, których jednak na razie nie chce pan wyciągnąć na światło dzienne. Czy tak?

Komisarz wziął łyżeczkę, nabrał nieco lodów i włożył sobie do ust.

– Wciąż twarde – poinformował Lohengrina Gruchę.

– Jest pan rozbrajający – skomentował pułkownik, ale ciągnął: – Pozostając przy wykładaniu kart na stół, czy może pan powiedzieć mi wszystko, co wie o całej sprawie?

– Jakiej sprawie?

– O zabójstwie Ahmeda Mussy.

Zdołał sprawić, że pułkownik otwarcie wypowiedział to nazwisko, teraz wiernie już zapisane na taśmie kamery.

– Nie.

– A dlaczego?

– Ponieważ ubóstwiam pański głos, lubię pana słuchać.

– Czy mogę prosić o szklankę wody?

Pozornie Lohengrin Grucha był doskonale spokojny i opanowany, ale na pewno w głębi ducha dochodził do punktu wrzenia. Prośba o wodę była tego jasnym sygnałem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Złodziej Kanapek»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Złodziej Kanapek» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrea Camilleri - The Dance of the Seagull
Andrea Camilleri
Andrea Camilleri - The Age Of Doubt
Andrea Camilleri
Andrea Camilleri - Zapach Nocy
Andrea Camilleri
Andrea Camilleri - La Excursión A Tindari
Andrea Camilleri
Andrea Camilleri - Ardores De Agosto
Andrea Camilleri
Andrea Camilleri - La Forma Del Agua
Andrea Camilleri
Andrea Camilleri - Il cane di terracotta
Andrea Camilleri
Andrea Camilleri - Il medaglione
Andrea Camilleri
Andrea Camilleri - Der vertauschte Sohn
Andrea Camilleri
Andrea Camilleri - Der unschickliche Antrag
Andrea Camilleri
Отзывы о книге «Złodziej Kanapek»

Обсуждение, отзывы о книге «Złodziej Kanapek» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x