Jacek Dąbała - Prawo Śmierci
Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Dąbała - Prawo Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Prawo Śmierci
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Prawo Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Prawo Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Prawo Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Prawo Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Łżesz, gnido! – stwierdził nieufnie jeden ze szczurów. – Za takie gadanie mogę cię powiesić za jaja na tamtych drzewach…
– Panie… – zaczął Abott, ale ostrze miecza mutanta dźgnęło go lekko w brzuch.
– Za „pana” karzemy długo i boleśnie… – syknął szczur. – A za…
Mutant przerwał, ponieważ z lasu wyłonił się oddział wiozący na wozie długie pale z zatkniętymi na ich wierzchołkach ludzkimi głowami. Waldo i Abott zatrzymali się, podobnie jak eskortujące ich szczury. W milczeniu przyglądali się zakrwawionym głowom. Kiedy pale zostały wbite w ziemię, a twarze zabitych skierowane w stronę zamku, Waldo zduszonym głosem zapytał:
– Co to za ludzie? Ani barwy nie mają, ani odznak…
Powracające z wozem mutanty spojrzały na niego spode łba, a jeden z nich burknął:
– Cesarza im się zachciało. Krwi naszego Yca… Gap się, może rozpoznasz swojaka, kundlu… Ten najwyżej, to graf. Wołali na niego, Donahue… Kwiczał jak prosię, kiedyśmy mu gardziel na żywca piłowali…
– Zdrajca?
– Gorzej – odpowiedział mutant i splunął na ziemię. – Nasłany przez Krepor. Daleko zaszli, ścierwa…
– Za daleko – zawołał przez ramię drugi mutant. – Na szczęście szczury tygrysie ich wypatroszyły…
Oddział z pustym wozem oddalił się i Waldo poczuł na plecach lekkie kopnięcie. Obejrzał się z irytacją i pociągnął ze sobą Abotta. Mutanty stały się nagle rozdrażnione i agresywne. Widać było, że widok zatkniętych głów nastroił je do walki. Weszli do lasu i zbliżyli się do rozłożystego namiotu z kozich skór. Wokoło panował gorączkowy ruch. Większość szczurów zwijała swoje obozowiska, ustawiała się w kolumny marszowe i wycofywała na południe. Zostawali tylko konni. Przed namiotem Waldo dostrzegł Nariagę i starego, siwego szczura. Pogrążeni byli w rozmowie. Za ich plecami, przy wejściu do namiotu, stały cztery mutanty tygrysie. Dopiero teraz Waldo zauważył, że na koniach siedzą prawie wyłącznie szczury z tygrysimi paszczami. Oni zostawali. Otaczali namiot i przygotowywali się do natarcia. Handlarz rzucił na ziemię Abotta, przydepnął mu plecy i głęboko odetchnął. Ruchem ręki dał znać, że chciałby porozmawiać z Nariagą. Szczury obrzuciły go lekceważącym spojrzeniem i odjechały, zostawiając dwa spośród siebie przy jeńcach.
– Z Nariagą chcę gadać – odezwał się głośno Waldo. – Zna mnie i poręczy…
– Za kogo mam ręczyć? – zawołał od niechcenia dowódca szczurów. Najwyraźniej usłyszał i rozpoznał przybysza.
– Waldo jestem! – odkrzyknął z godnością handlarz. – Z oddziałem mnie wysłałeś…
– Zbliż się, kmiocie! – krzyknął Nariaga, po czym szepnął coś do ucha siwemu mutantowi. Obaj roześmieli się piskliwie.
Waldo pociągnął za sobą Abotta i rzucił go pod nogi Nariadze. Oddychał tak, jakby hamował wściekłość.
– Perłę ci przywiodłem, panie Nariaga – odezwał się z naciskiem handlarz. – Długo musiałbyś węszyć, żeby takiego ptaka schwytać…
– W gębie jesteś mocny, handlarzu – uciął dowódca szczurów. – Warto ci wyparzyć kark, żebyś spokorniał. Zważ, co pleciesz, bo stoisz przed jednym z naszych mędrców…
– Mędrzec on czy nie mędrzec, rozum swój na pewno ma – odparł, pocierając ostrze miecza o brzuch leżącego Abotta.
– Pewnie mam – zaśmiał się jadowicie siwy szczur. W jego małych oczkach pojawiły się niebezpieczne ogniki. Gdyby Waldo był inteligentniejszy, wiedziałby, że siwe mutanty niczego tak nie cenią, jak poczucia własnej godności. Wyłącznie pochlebstwami i ślepym posłuszeństwem można było utrzymać się przy nich na służbie. Słowa handlarza zaryły się w mózg szczurzego mędrca i pozostawiły tam krwawiącą ranę. Nariaga odgadł, co się stało, i otwartą ręką zdzielił handlarza w twarz. Tamten zatoczył się, ale jego miecz nawet nie drgnął. Kątem oka widział cztery tygrysie szczury, które nie spuszczały z niego zimnego spojrzenia.
– Teraz możesz gadać – syknął Nariaga.
Waldo chciał odpowiedzieć, ale jego uwagę skupił człowiek z obwiązaną szmatami i liśćmi twarzą. Wydawało mu się, że rozpoznał czoło i oczy kogoś, kogo znał. Człowiek ów szedł powolnym krokiem w ich stronę. Kiedy znalazł się kilka kroków przed nimi, Waldo rozpoznał go i zaśmiał się wrednie.
– Zdeb… Dowódca straży w Grwaldzie… Kto ci tak mordę oskrobał?
Zdeb również rozpoznał handlarza, bo wykonał rękami bliżej nieokreślony gest. Waldo jednak doskonale to zrozumiał.
– Nie, nie… – zarechotał. – Sam się pocałuj w rzyć… Ciekawe. Kto cię tak sięgnął? Mistrz to musiał być, nie ma co…
Siwy szczur łypnął na handlarza po raz drugi. Nariaga odruchowo oparł rękę na mieczu, a szczury tygrysie poruszyły lekko wąsami. Handlarz jednak nie przerywał.
– Szczękę zostawiłeś na ostrzu Idalga. – Głos Walda zabrzmiał jak wyrok. – Stanąłeś, kpie, na drodze mistrza i urwało ci ten zdradziecki ryj…
– Rzeknij jeszcze słowo, a zobaczysz na piachu swój własny – przerwał mu z piskiem siwy szczur. Jego sierść nastroszyła się, a biały habit zaczął drżeć. Wielkie ręce szczurów tygrysich opadły na rękojeści mieczów. Waldo zamilkł na moment, po czym pokazał na Abotta.
– Poznajecie? – zapytał z satysfakcją. – Abott, król barbarzyńców…
Reakcja siwego mutanta była natychmiastowa. Pochylił się nad leżącym i pisnął:
– Co z twoim wojskiem?
– Cofają się… – wycharczał barbarzyńca.
– To źle – stwierdził krótko szczur. – My także musimy się cofać. Krepor odżył i zaatakował… Dziecko nam potrzebne, życie i mutacje…
Ostatnie słowa mutant wypowiedział na wpół do siebie. Nie zważał na miecz Walda, na zdziwionego Nariagę i stąpającego niemrawo z nogi na nogę rannego Zdeba. Był poruszony i wściekły. Podniósł wzrok na handlarza i wprost zapytał:
– Po coś go przywlókł?
– Na handel – odrzekł poważnie Waldo. – Głowę ratowałem i plan mam…
– Gadaj – ponaglił go Nariaga.
– Usiekłem Syriusa, że i dzieciak mu nie pomoże – wyjaśnił handlarz. – Jego ludzie są jak cielsko z urwanym czerepem, z cesarzem chcę gadać…
Siwy szczur zacisnął szczęki i zabulgotało mu w gardle.
– Z kim? – Nariaga nie pytał, raczej groził.
– Z Ycem – odpowiedział dosadnie Waldo. – Chcecie mieć dzieciaka i zamek, to prowadźcie do cesarza…
Zapadła cisza. Handlarz wiedział, że ważyły się jego losy. Nie robiło to jednak na nim wrażenia. Postawił wszystko na jedną kartę i wiedział, że powinno mu się udać. Pierwszy poruszył się Zdeb. Pokiwał obwiązaną głową, chwiejąc się jak kukła. Nariaga udał, że tego nie zauważył. Siwy szczur odwrócił się nagle i bez słowa ruszył do olbrzymiego namiotu. Wszedł do środka, a czterej strażnicy oblizali tygrysie wąsy.
Po kilku minutach z namiotu wyłoniła się głowa cesarza Yca. Handlarz z odrazą wpatrywał się w maleńkie, szczurze oczka i zwisające z pyska grube fałdy skóry. Cesarz mutantów był mały, karłowata powyginany i nieproporcjonalny. Jego brzuch był nienaturalnie wzdęty, a policzki przypominały uszy słonia. Waldo domyślił się, że ma do czynienia z ustawicznym biesiadnikiem i żarłokiem. Nawet teraz Yc gryzł mięso opieczone na bawolej kości. Zbliżył się do handlarza i pogroził mu kością przed nosem. Tuż obok niego z mieczami przygotowanymi do uderzenia posuwały się cztery szczury tygrysie. Waldo starał się nie poruszać. Trzymał ostrze swojego miecza na gardle Abotta i przyglądał się legendarnemu cesarzowi mutantów. Yc spuścił właśnie wzrok i spokojnie żuł odgryziony kawałek mięsa.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Prawo Śmierci»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Prawo Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Prawo Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.