– Myślisz tak intensywnie, że niemal słyszę, jak trybiki się poruszają – powiedział Fairchild.
– Nie wyciągają więźniów – odparł Tombo niemal niesłyszalnym szeptem. – Wykorzystują tych na zwolnieniach warunkowych.
– O czym ty mówisz?
– Spencer, o czym właśnie rozmawialiśmy? O bojówkach związku. Andréa coś sprawdzała, ale nie chodziło o więźniów za kratkami. Ale o tych na zwolnieniach. Jeśli nie wykonają zadań, to zgłaszane jest złamanie warunków i wracają do więzienia. A jeśli robią, co im się mówi, może nawet i zabójstwo, to kryją ich kuratorzy sądowi.
– To teoria, Rich. Nie wierzę, nie sądzę, że znalazłoby się wielu gliniarzy, którzy chcieliby brać w tym udział.
– Nie, ja też nie sądzę, by gliniarze byli zainteresowani. Ale kuratorzy nie są gliniarzami.
– Pewnie, że są.
– Nie, nie są.
– No to kim są.
– Technicznie są strażnikami więziennymi. CCPOA.
Zdaniem Devina Juhle’a, Gary Piersall miał za dużo włosów jak na faceta po pięćdziesiątce, a do tego wszystkie doskonałej, siwej barwy i ani jeden nie potargany. Mierzący co najmniej sześć stóp cztery cale mężczyzna, ważył prawdopodobniej poniżej dwustu funtów, a jego doskonale skrojony jasnoszary garnitur przetykany był niemal niewidocznymi nitkami w kolorze jaskrawego błękitu. Wydatny orli nos i szerokie czoło nadawały mu wygląd arystokraty, podkreślany jeszcze przez przeszywające mętnoniebieskie oczy.
Siedzieli w jego biurze, siedemnaście pięter ponad San Francisco. Firma zajmowała cztery piętra w budynku na Montgomery Street, a biuro Piersalla było na bodajże trzecim od góry piętrze, w północno-wschodnim narożniku, skąd rozciągał się widok na Zatokę, Alcatraz, Golden Gate. Piersall przywitał Juhle’a i Shiu w drzwiach i zaproponował im zajęcie foteli stojących naprzeciw jego biurka, podczas gdy on przeszedł za nie, tak, żeby misternie zdobiony mebel znalazł się pomiędzy nimi.
– Obawiam się, iż nadal nie rozumiem, czemu chcieli się panowie ze mną zobaczyć. Jaki związek ma morderstwo George’a Palmera z CCPOA?
Juhle, spokojny, rozparł się wygodnie w olbrzymim fotelu, zakładając nogę na nogę.
– Otóż, proszę pana, nie było tajemnicą, że sędzia groził zamrożeniem funduszy związku i wzięciem ich w sekwestr sądowy.
Piersall spróbował się lekko uśmiechnąć.
– Słowem kluczowym, inspektorze, jest tu groził. Musi pan zrozumieć, że jest to gra, w którą lubił grać, choć podnosił to larum już tyle niepotrzebnych razy, iż cała rozgrywka stała się bardziej nudna niż niepokojąca.
Shiu, w przeciwieństwie do Juhle’a, zajął jedynie sześć cali na brzegu fotela, stopy trzymając płasko na dywanie.
– Twierdzi pan zatem, iż nie miał wrogów w związkach?
– Nie. Z pewnością miał kilku. Był nieobiektywny i obojętny wobec sytuacji strażników i uwielbiał skupiać na sobie uwagę. Uwierzył we wszystkie brednie skazańców, a ponadto był głośnym, świętoszkowatym skurczybykiem. Więc pewnie miał kilku wrogów, Jim Pine może być najbardziej z nich widoczny.
Pine był przewodniczącym związków i z uwagi na kontrolowane przez niego ogromne sumy pieniędzy jedną z najbardziej wpływowych politycznych osobistości w stanie. Osobiście stał na czele kampanii na rzecz Prawa Trzech Wykroczeń, które znacznie podniosło populację więzienia stanowego, co z kolei stworzyło potrzebę zatrudnienia większej ilości strażników i stąd wyższych składek. Pine był również motorem Koalicji na rzecz Edukacji Ofiar, która nieprzerwanie walczyła o zaostrzenie kar, by utrzymać więźniów w zamknięciu na dłuższy czas. Każdy z opowiadających się za bezpardonową walką z przestępczością oskarżycieli i legislatorów w stanie Kalifornia, zyskiwał na tych wysiłkach i politycznych wkładach Pine’a i CCPOA.
– Lecz muszę panom powiedzieć – kontynuował Piersall – że pan Pine nie musi uciekać się do rozwiązań siłowych, co jak wnoszę, sugerujecie tu panowie. George Palmer nie byłby w stanie go usunąć i nawet George Palmer był tego świadom. Chciał po prostu utrzymać nacisk na wysiłki związku w samodyscyplinie, które – będę szczery – czasami w przeszłości się nie powodziły. Niemniej cała interakcja pomiędzy George’em i Jimem toczyła się w duchu mechanizmów mających na celu zachowanie równowagi politycznej funkcji sądowej i wykonawczej, i nic ponadto.
Juhle uśmiechnął się nieznacznie.
– Dobrze to słyszeć i wszystko pięknie, wyjąwszy taki fakt, że przed przyjściem tutaj, byliśmy w biurze sędziego Palmera. Rozmawialiśmy z jego sekretarką oraz asystentem, który otrzymał już wstępne polecenie wzięcia związku w sekwestr. Ciężko uwierzyć, że nic pan o tym nie wiedział.
Piersall ostentacyjnie przewrócił oczami.
– Już kilka razy posunął się tak daleko. To po prostu kolejna faza jego gróźb – pokazując nagle zniecierpliwienie, potarł dłońmi o siebie i położył je płasko na blacie. – Ale pozwolę sobie zadać panom następujące pytanie: Czy obecność młodej kobiety, drugiej ofiary, nie dostarcza bardziej przekonującej teorii śmierci George’a niż jakieś pogmatwane i szczerze mówiąc dość niepokojące interpretacje na temat krętactw związku? Zakładam, iż ustaliliście intymny związek pomiędzy nią i sędzią? A w takim przypadku sądziłem, że będziecie szukać, że tak powiem, bliżej domu.
Instynktownie Juhle nie ufał ludziom, którzy nadużywali słowa szczerze, wiedząc z doświadczenia, że jest to niezmiennie wskaźnik kłamliwości:
– Pani Palmer ma dobre alibi. I ma pan rację, wróciliśmy tym samym mniej więcej do punktu wyjścia. Więc szczerze mówiąc – powtórzył celowo – przyszliśmy prosić o pomoc i współpracę. Badamy innych podejrzanych, ale również sposoby, jakie osoba o jej pozycji społecznej mogła znać i może nawet skontaktować się z kimś z bojówek takiej organizacji jak CCPOA.
Na twarzy Piersalla wywołało to prawdziwy szok, który zamienił się we współczujący uśmiech.
– Jeśli to jest wasza obecna pozycja – powiedział – to znajduje się ona w autentycznej nicości. Twierdzicie, że pani Palmer mogła nawiązać kontakt z kimś ze związku, aby pomógł jej zabić męża?
– Powiedzmy, że chcielibyśmy wykluczyć taką możliwość
– Shiu skinął głową.
– Pomijając przy tym fakt, że CCPOA nie ma bojówek
– dodał Piersall.
– Nie? – spytał Juhle, pochylając się. – Więc te małe incydenty w zeszłym roku, jakie przytrafiły się przeciwnikom waszych kandydatów w czasie wyborów, w ilu? Siedmiu hrabstwach? To czym były? Dziełami Boga?
Piersall wzruszył ramionami.
– Nie wiem. Spora ich część to pogłoski i słyszałem teorie, iż za niektórymi aktami wandalizmu stali sami kandydaci, chcąc sprawić wrażenie, że to związek ponosi winę. Ale jeśli to do panów nie przemawia, proponuję przypadkową iskrę, może zwykłą nieostrożność, nie wiem. Miejscowi chuligani, żarty dzieciaków. I pozwolę sobie zauważyć, że, szczerze, jeśli pamięć mnie nie zawodzi, żaden członek związku nie został aresztowany w powiązaniu z tymi szkodami.
– Czynnik zbiegu okoliczności nie robi na panu wrażenia, prawda?
– Zbiegu okoliczności?
– Siedem różnych akcji wyborczych, a wypadki przytrafiają się wyłącznie waszym oponentom?
– Wypadki? Ktoś łapie gumę i to dowód na spisek? Właściwie to niektórzy z kandydatów związku również byli nękani, choć nie zostało to tak nagłośnione. Więc nie, zbieg okoliczności nie przemawia do mnie. I żeby wnioskować z tego i myśleć, że pani Palmer w jakiś sposób… – przerwał kręcąc głową. – Przykro mi, ale to jest po prostu niedorzeczne.
Читать дальше