Dan Brown - Cyfrowa Twierdza

Здесь есть возможность читать онлайн «Dan Brown - Cyfrowa Twierdza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Cyfrowa Twierdza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Cyfrowa Twierdza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Błyskotliwy technothriller. NSA konstruuje potężny superkomputer, pozwalający złamać każdy szyfr metodą brutalnego ataku. Dzięki niemu amerykański wywiad może czytać komunikaty przesyłane przez terrorystów i szpiegów, oraz udaremniać ich plany. Genialnemu japońskiemu kryptologowi udaje się stworzyć nie dający się złamać szyfr nazwany Cyfrową Twierdzą. Grozi, że przekaże go do publicznego użytku. Susan Fletcher, piękna matematyczka pracująca dla NSA, prowadzi dramatyczny wyścig z czasem, by ocalić agencję, zdemaskować zdrajcę w jej szeregach i odkryć szczegóły planu, którego celem jest zniszczenie banku danych wywiadowczych USA. Stawką jest jej życie… i życie mężczyzny, którego kocha.

Cyfrowa Twierdza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Cyfrowa Twierdza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Rozmawiałam z centralą telefoniczną. Dzwonił ktoś ze Stanów Zjednoczonych. Numer kraju to jedynka.

Numataka kiwnął głową. Dobra wiadomość. To był telefon ze Stanów. Uśmiechnął się do siebie. Nikt go nie nabierał.

– A dokładniej? – naciskał.

– Zajmują się tym, proszę pana.

– Bardzo dobrze. Proszę mnie zawiadomić, gdy będzie pani wiedziała coś więcej.

Kobieta ukłoniła się i wyszła.

Numataka poczuł, że jego mięśnie się rozluźniły. Międzynarodowy numer l. Rzeczywiście, to dobra wiadomość.

Rozdział 54

Susan Fletcher krążyła niecierpliwie po łazience w Krypto i powoli liczyła do pięćdziesięciu. Bolała ją głowa. Jeszcze trochę, powiedziała do siebie. Hale to North Dakota !

Zastanawiała się, co Greg zaplanował. Czy opublikuje klucz? Czy okaże się chciwy i spróbuje sprzedać algorytm? Nie mogła już dłużej wytrzymać. Miała dość czekania. Musiała skontaktować się ze Strathmore’em.

Ostrożnie uchyliła drzwi i zerknęła na lustrzaną ścianę po przeciwnej stronie Krypto. Nie mogła w żaden sposób stwierdzić, czy Hale ją obserwuje. Musiała po prostu szybko przejść do gabinetu komandora. Oczywiście nie za szybko – Hale nie mógł się domyślić, że go zdemaskowała. Już miała otworzyć szeroko drzwi, gdy coś usłyszała. Jakieś głosy. Męskie.

Dochodziły z przewodu wentylacyjnego – kratka znajdowała się nisko nad podłogą. Susan zamknęła drzwi i zbliżyła się do otworu. Słowa częściowo tłumił szum generatorów. Miała wrażenie, że głosy dochodzą z pomieszczeń pod podłogą. Jeden z mężczyzn mówił ostrym, gniewnym tonem. Jak Phil Chartrukian.

– Nie wierzy mi pan?

Susan usłyszała jakieś niewyraźne odgłosy kłótni.

– To wirus!

Znowu jakiś ostry krzyk.

– Musimy zadzwonić do Jabby!

Teraz dotarły do niej odgłosy walki.

– Puść mnie!

Kolejny krzyk zabrzmiał prawie nieludzko – długi jęk bólu i przerażenia torturowanego zwierzęcia, które zaraz umrze. Susan zamarła. Hałas urwał się równie nagle, jak się rozpoczął. Zapadła głucha cisza.

Chwilę później, niczym w tandetnym filmie sensacyjnym powoli przygasły światła w łazience. Przez sekundę migotały, po czym zgasły całkowicie. Susan Fletcher stała w zupełnych ciemnościach.

Rozdział 55

Zająłeś moje miejsce, gnojku.

Becker uniósł głowę. Czy w tym cholernym kraju nikt już nie mówi po hiszpańsku?

Jakiś niski nastolatek z pryszczami na twarzy stał przed stolikiem i mierzył go gniewnym wzrokiem. Miał ogoloną głowę; pół czaszki pomalował na czerwono, a pół na fioletowo. Wyglądał jak wielkanocne jajko.

– Powiedziałem, że zająłeś moje miejsce, gnojku.

– Słyszałem za pierwszym razem – odrzekł Becker i wstał. Nie miał ochoty na awanturę. Poza tym powinien już wyjść.

– Co zrobiłeś z moimi butelkami? – warknął dzieciak. Miał agrafkę w nosie.

– Były puste – odparł Becker i wskazał na stojące na posadzce butelki.

– Kurwa, to moje butelki!

– Przepraszam – powiedział Becker i odwrócił się, żeby wyjść.

– Podnieś je! – zażądał tamten, blokując mu drogę. Becker zamrugał ze zdziwienia oczami. Nie był rozbawiony.

– Chyba żartujesz? – Był od niego o ponad głowę wyższy i ważył pewnie ze dwadzieścia parę kilo więcej.

– Kurwa, czy wyglądam tak, jakbym żartował?

Becker nic nie odpowiedział.

– Podnieś je! – wrzasnął chłopak. Głos mu się załamał. Becker spróbował go ominąć, ale nastolatek zastąpił mu drogę.

– Powiedziałem, żebyś podniósł te pierdolone butelki!

Pijani i oszołomieni narkotykami punkowie z zaciekawieniem przyglądali się awanturze.

– Lepiej uważaj, chłopcze – powiedział spokojnie Becker.

– Ostrzegam cię – pienił się chłopak. – To mój stolik! Przychodzę tu co wieczór. Podnieś je w tej chwili!

Cierpliwość Beckera wreszcie się wyczerpała. Czyż nie powinien być teraz w górach z Susan? Dlaczego zamiast tego znalazł się w Hiszpanii i marnował czas na awantury z psychotycznym wyrostkiem?

Bez ostrzeżenia chwycił go pod pachy, uniósł do góry i z całej siły posadził na stole.

– Słuchaj, ty zasmarkany gówniarzu. Odczepisz się ode mnie, i to natychmiast, albo wyrwę ci z nosa tę agrafkę i zapnę nią twoją gębę.

Chłopak zbladł.

Becker trzymał go przez chwilę, po czym rozluźnił uścisk. Nie spuszczając wzroku z przestraszonego dzieciaka, pochylił się, podniósł butelki i postawił je na stole.

– Co się mówi? – spytał.

Chłopak zaniemówił.

– Mówi się dziękuję – rzucił Becker.

Ten wyrostek to chodząca reklama środków antykoncepcyjnych.

– Idź do diabła! – wrzasnął punk. Dopiero teraz zauważył, że dookoła wszyscy się śmieją. – Zasraniec!

Becker się nie ruszył. Nagle coś sobie skojarzył. Przychodzę tu co wieczór. Przyszło mu do głowy, że ten młokos może mu pomóc.

– Przepraszam – powiedział. – Nie słyszałem, jak się nazywasz.

– Two-Tone – odrzekł punk takim tonem, jakby obwieszczał wyrok śmierci.

– Two-Tone – powtórzył Becker. – Niech zgadnę… z powodu włosów?

– Co za Sherlock.

– Zgrabne imię. Sam je wymyśliłeś?

– A co, kurwa? – dumnie potwierdził. – Zamierzam je opatentować.

– Chyba raczej zastrzec – skorygował Becker.

Chłopak najwyraźniej go nie zrozumiał.

– Imię można zastrzec – wyjaśnił Becker – a nie opatentować.

– Wszystko jedno – machnął ręką sfrustrowany młodzieniec.

Pijani i znarkotyzowani punkowie przy sąsiednich stolikach osiągnęli stan histerii. Two-Tone wstał ze stołu.

– Kurwa, czego ode mnie chcesz?! – krzyknął do Beckera.

Becker przez chwile się zastanawiał. Chcę, abyś umył głowę, przestał kląć i poszukał pracy, pomyślał, ale uznał, że jak na pierwsze spotkanie to za duże wymagania.

– Potrzebuję pewnych informacji – powiedział.

– Odpierdol się.

– Szukam kogoś.

– Nie widziałem go.

Becker zatrzymał przechodzącą kelnerkę i zamówił dwa piwa Aguilla. Podał kufel chłopakowi. Two-Tone wydawał się zaskoczony. Wypił łyk i przyglądał się Beckerowi nieufnie.

– Chce mnie pan poderwać?

– Szukam pewnej dziewczyny – uśmiechnął się Becker.

– Kurwa, w takich łachach na pewno żadnej nie poderwiesz – zaśmiał się punk.

– Nie zamierzam nikogo podrywać. Po prostu muszę z nią porozmawiać. Może mógłbyś mi pomóc ją znaleźć?

– Jesteś gliniarzem? – Two-Tone postawił kufel na stole.

Becker pokręcił głową.

– Wyglądasz na gliniarza – chłopak przyglądał mu się przez przymknięte powieki.

– Słuchaj, jestem z Marylandu. Gdybym był policjantem, byłbym raczej poza swoim obszarem działania, nie sądzisz?

To pytanie było dla niego za trudne.

– Nazywam się David Becker – uśmiechnął się i podał mu rękę przez stół.

– Spadaj, pedale – punk odsunął się z obrzydzeniem.

Becker cofnął dłoń.

– Pomogę ci, ale to będzie cię trochę kosztowało.

– Ile? – Becker przystał na warunki.

– Sto zielonych.

– Mam tylko pesety. – Becker zmarszczył brwi.

– Wszystko jedno! Niech będzie sto peset.

Kursy wymiany walut nie były jego mocną stroną; sto peset to w przybliżeniu osiemdziesiąt siedem centów.

– Zgoda – powiedział Becker i stuknął kuflem o blat.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Cyfrowa Twierdza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Cyfrowa Twierdza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Cyfrowa Twierdza»

Обсуждение, отзывы о книге «Cyfrowa Twierdza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x