– O co chodzi z tymi włosami? – jęknął, wskazując na innych. – Dlaczego wszyscy…
– Mają czerwone, białe i niebieskie włosy? – wtrącił tamten.
Becker kiwnął głową. Starał się nie patrzeć na zainfekowane nakłucie na wardze punka.
– Judas Taboo – powiedział chłopak, tak jakby to wszystko wyjaśniało.
Becker spojrzał na niego ze zdziwieniem. Punk splunął na podłogę. Był najwyraźniej zdegustowany jego ignorancją.
– Judas Taboo? Największy punk od czasów Sida Viciousa? Rozpieprzył sobie głowę tutaj rok temu. To rocznica.
Becker skinął potakująco, ale najwyraźniej nie zrozumiał związku.
– Taboo tak ufarbował włosy w dniu, w którym się wypisał – punk znowu splunął na podłogę. – Każdy fan wart tej nazwy ufarbował sobie dziś włosy na czerwono, biało i niebiesko.
Becker milczał przez dłuższą chwilę. Powoli, jakby pod wpływem uspokajającego zastrzyku, rozejrzał się dookoła. W autobusie siedzieli wyłącznie punkowie. Prawie wszyscy gapili się na niego.
Każdy fan ufarbował dziś włosy na czerwono, biało i niebiesko.
Becker uniósł rękę i pociągnął za sznurek, by zasygnalizować kierowcy, że chce wysiąść. Pociągnął drugi raz. Nic. Szarpnął jeszcze mocniej. Znowu nic.
– Na tej linii odłączyli sznur – wyjaśnił punk i splunął. – Nie chcieli, byśmy pieprzyli się z tym sznurem.
– Chcesz powiedzieć, że nie mogę wysiąść? – spytał Becker.
– Dopiero na końcu linii – zaśmiał się chłopak.
Pięć minut później autobus toczył się po nieoświetlonej, polnej drodze. Becker zwrócił się do swojego rozmówcy.
– Czy ten autobus wreszcie się zatrzyma?
– Jeszcze kilka kilometrów – kiwnął głową chłopak.
– Dokąd jedziemy?
– Nie wiesz, dokąd jedziesz? – zaśmiał się punk.
Becker wzruszył ramionami.
– O kurwa! – punk dostał prawie histerii ze śmiechu. – Na pewno ci się spodoba.
Phil Chartrukian stał zaledwie kilka metrów od korpusu TRANSLATORA. Przed sobą miał klapę w podłodze z białym napisem:
DOLNE POZIOMY KRYPTO
OSOBOM NIEUPOWAŻNIONYM WSTĘP WZBRONIONY
Dobrze wiedział, że nie należy do grona osób upoważnionych. Zerknął w stronę gabinetu Strathmore’a. Zasłony były opuszczone. Chartrukian zauważył, że Susan Fletcher poszła do łazienki, a zatem ona nie stanowiła problemu. Pozostał tylko Hale. Spojrzał w kierunku Węzła nr 3. Zastanawiał się, czy kryptograf go obserwuje.
– Pierdolę – mruknął.
Pod jego nogami znajdowała się niemal niewidoczna klapa w podłodze. Phil wymacał w kieszeni klucz, który przed chwilą wziął z laboratorium.
Ukląkł, wsunął klucz w otwór w podłodze i przekręcił. Usłyszał trzask rygla. Szarpnął za zasuwę. Raz jeszcze rozejrzał się dookoła, po czym kucnął i spróbował podnieść ciężką klapę. Miała tylko niecały metr na metr, a mimo to sporo ważyła. Gdy wreszcie zdołał ją otworzyć, szybko się cofnął.
Podmuch gorącego powietrza uderzył go w twarz. Poczuł ostry zapach freonu. Z otworu unosiły się kłęby pary, podświetlone czerwonym światłem. Szum generatorów wyraźnie przybrał na sile. Chartrukian wstał i zajrzał w głąb. To wyglądało raczej na wejście do piekła niż do pomieszczeń pomocniczych komputera. Tuż poniżej klapy dostrzegł koniec wąskiej drabiny stojącej na pomoście. Dalej znajdowały się schody, ale Chartrukian widział tylko czerwoną mgłę.
Greg Hale stał przy ścianie Węzła nr 3 i przyglądał się, jak Chartrukian wchodzi do podziemia. Z miejsca, w którym stał wydawało się, że technik zniknął, a na podłodze została tylko jego głowa. Po chwili ona również znikła w czerwonej chmurze.
– Śmiałe posunięcie – mruknął Hale. Wiedział, co zamierza zrobić Chartrukian. Wyłączenie TRANSLATORA było logiczną decyzją, jeśli technik założył, że komputer został zaatakowany przez wirusa. Niestety to również oznaczało, że niechybnie w ciągu dziesięciu minut pojawi się tu cała zgraja ludzi od bezpieczeństwa systemów. Wszelkie działania alarmowe powodowały uruchomienie automatycznej centrali telefonicznej. Hale nie mógł pozwolić na to, by nagle dział Sys-Sec zaczął badać, co się dzieje z TRANSLATOREM. Wyszedł z Kojca i skierował się ku klapie. Musiał powstrzymać Chartrukiana.
Jabba przypominał ogromną kijankę. Podobnie jak postać z filmu, od której wywodziło się jego przezwisko, był okrągły i pozbawiony włosów. Jako anioł stróż systemów komputerowych NSA, Jabba chodził od wydziału do wydziału, usuwał awarie, lutował i nieustannie powtarzał swoje credo, że prewencja jest najlepszym lekarstwem. Za jego panowania żaden komputer NSA nie został zainfekowany wirusem i Jabba chciał, by tak było w dalszym ciągu.
Główna kwatera Jabby znajdowała się pod ziemią, w pobliżu supertajnego banku danych. To tutaj wirus mógłby wyrządzić największe szkody i tutaj Jabba spędzał najwięcej czasu. W tej chwili jednak siedział w kantynie; zrobił sobie przerwę, by wzmocnić się calzone z pepperoni. Miał właśnie wbić zęby w trzecią porcję, gdy zadzwonił jego telefon komórkowy.
– Tak – mruknął z pełnymi ustami.
– Jabba – usłyszał słodki głos. – Tu Midge.
– Królowa Danych! – powitał ją serdecznie. Miał do niej słabość. Była bystra, a poza tym była jedyną kobietą, która miała ochotę z nim flirtować. – Do diabła, jak się miewasz?
– Nie narzekam.
– Jesteś w pracy? – spytał, wycierając serwetką usta.
– Uhu.
– Masz ochotę zjeść ze mną calzone?
– Chciałabym, ale muszę uważać na biodra.
– Naprawdę? Mogę się przyłączyć?
– Masz kosmate myśli.
– Nawet nie wiesz…
– Cieszę się, że cię złapałam – przerwała mu Midge. – Potrzebuję twojej rady.
– Wal – odrzekł i wypił duży łyk dr. peppera.
– Być może to nic takiego – powiedziała Midge – ale moje dane na temat Krypto są dość dziwne. Mam nadzieję, że ty będziesz mógł to wyjaśnić.
– Co się dzieje? – spytał i znowu podniósł puszkę do ust.
– Z moich danych wynika, że TRANSLATOR pracuje nad tym samym plikiem od osiemnastu godzin i jeszcze go nie odczytał.
– Co takiego? – Jabba rozlał dr. peppera na pizzę calzone.
– Co o tym sadzisz?
– Skąd masz te dane? – odpowiedział pytaniem na pytanie, jednocześnie próbując osuszyć serwetką calzone.
– Zwykłe sprawozdanie. Standardowa analiza kosztów – wyjaśniła Midge i szybko zreferowała, co Brinkerhoff i ona odkryli.
– Zadzwoniłaś do Strathmore’a?
– Tak. Powiedział, że w Krypto wszystko jest w porządku, a TRANSLATOR pracuje normalnie. Twierdzi, że to nasze dane są błędne.
– O co ci zatem chodzi? – Jabba zmarszczył wypukłe czoło. – Masz jakiś błąd w sprawozdaniu. – Midge nie odpowiedziała i Jabba zorientował się, że ona jest innego zdania. – Uważasz, że sprawozdanie jest w porządku?
– Tak.
– Zatem według ciebie Strathmore kłamie?
– Tego nie powiedziałam – odrzekła dyplomatycznie. Wiedziała, że nie ma stuprocentowej pewności. – Po prostu w przeszłości moje dane były zawsze w porządku. Chciałam usłyszeć twoją opinię.
– Hm – westchnął Jabba – przykro mi, że akurat ja muszę ci to powiedzieć, ale to twoje dane są spieprzone.
– Tak uważasz?
– Mogę się założyć. – Jabba ugryzł wielki kęs rozmoczonej calzone i mówił z pełnymi ustami. – Dotychczas TRANSATOR nie zajmował się żadnym plikiem dłużej niż trzy godziny, i to biorąc pod uwagę również testy, diagnostykę i tak dalej. Tylko wirus mógłby spowodować, że pracowałby nad jednym plikiem przez osiemnaście godzin. Innej możliwości nie ma.
Читать дальше