Milionom najbardziej tajnych zdjęć, taśm, dokumentów i filmów nadano postać cyfrową i przeniesiono wszystko do ogromnej bazy danych, a oryginały zniszczono. Baza danych była wyposażona w trzy niezależne systemy zasilania i wielopiętrowy system zapisu rezerwowych kopii. Baza została umieszczona na głębokości siedemdziesięciu jeden metrów pod ziemią, by zabezpieczyć ją przed impulsami elektromagnetycznymi i możliwymi wybuchami. Wszystko, co działo się w ośrodku sterowania, było oznaczone Top Secret Umbra – to był najwyższy stopień tajności w Stanach Zjednoczonych.
Tajemnice państwowe nigdy nie były lepiej chronione. W bazie danych umieszczono projekty najbardziej zaawansowanych technicznie systemów broni, listy świadków koronnych, kryptonimy agentów, szczegółowe analizy i plany tajnych operacji. Tę listę można by długo ciągnąć. Dzięki wprowadzonym środkom ostrożności było pewne, że już nie grozi żaden katastrofalny przeciek.
Oczywiście funkcjonariusze NSA rozumieli, że dane mają wartość tylko wtedy, gdy można z nich korzystać. Prawdziwym problemem jest nie tyle zabezpieczenie tajnych danych, ile udostępnianie ich odpowiednim osobom. Wszystkie dane miały określony poziom tajności, a dostęp do nich mieli tylko upoważnieni ludzie. Dowódca okrętu podwodnego mógł zadzwonić i obejrzeć najnowsze zdjęcia satelitarne rosyjskich portów, ale nie mógł zapoznać się z planami operacji antynarkotykowych w Ameryce Południowej. Analitycy CIA mogli zajrzeć do kartoteki znanych morderców, ale nie mieli dostępu do kodów koniecznych do odpalenia międzykontynentalnych pocisków rakietowych, zarezerwowanych dla prezydenta.
Pracownicy bezpieczeństwa systemów nie mieli oczywiście dostępu do danych, ale odpowiadali za ich zabezpieczenie. Podobnie jak wszystkie duże bazy danych – od firm ubezpieczeniowych do uniwersytetów – bazę NSA nieustannie atakowali hakerzy, którzy chcieli dobrać się do zapisanych w niej tajemnic. Nikomu to się jeszcze nie udało i NSA nie miała powodów sądzić, że kiedyś się uda.
Chartrukian otarł pot z czoła. Siedział w laboratorium i zastanawiał się, czy iść do domu. Problemy z TRANSLATOREM mogły stać się przyczyną kłopotów. Nie mógł pojąć, dlaczego Strathmore tym się nie przejmuje.
Wszyscy wiedzieli, że TRANSLATOR jest połączony z główną bazą danych. Każdy szyfr po złamaniu był wysyłany z Krypto liczącym czterysta metrów światłowodem do bazy danych NSA. Święta baza danych miała niewiele połączeń ze światem, pozwalających na wprowadzenie czegokolwiek do systemu – TRANSLATOR był jednym z nich. Filtry Gauntlet miały stanowić idealnie szczelną zaporę. Tymczasem Strathmore wprowadził do komputera jakiś plik, omijając „ścieżkę zdrowia”.
Chartrukian słyszał bicie własnego serca. TRANSLATOR pracuje nad czymś już od osiemnastu godzin! Myśl o wirusie komputerowym, który rozchodzi się z TRANSLATORA po całym systemie NSA, była dla Phila nie do zniesienia.
– Muszę o tym zameldować! – krzyknął.
W takiej sytuacji mógł zadzwonić tylko do jednej osoby: dyrektora wydziału bezpieczeństwa systemów, nerwowego, ważącego chyba dwieście kilogramów komputerowego guru, który zaprojektował filtry Gauntlet. Przylgnęło do niego przezwisko Jabba. Był w NSA półbogiem – włóczył się po budynku, likwidował potencjalne problemy i przeklinał ignorancję wszystkich, z którymi przyszło mu pracować. Chartrukian wiedział, że gdy Jabba się dowie, co zrobił Strathmore, wybuchnie piekło. Trudno, pomyślał. Nie mam wyboru. Chwycił słuchawkę i wybrał numer telefonu komórkowego Jabby. Szef nigdy go nie wyłączał.
David Becker błąkał się bez celu po Avenida del Cid i starał się zebrać myśli. Na płytach chodnika igrały niewyraźne cienie. Wciąż czuł wpływ wódki. Miał wrażenie, że wszystko w jego życiu zaczyna się rozmywać. Pomyślał o Susan. Ciekawe, czy przeczytała wiadomość, którą nagrał na sekretarce.
Tuż przed nim rozległ się pisk hamulców. To miejski autobus zatrzymał się na przystanku. Becker uniósł głowę. Drzwi się otworzyły, ale nikt nie wysiadł. Silnik Diesla głośniej zawarczał i autobus ruszył, ale w tym momencie z baru wybiegło troje nastolatków. Ruszyli za autobusem, krzycząc i machając rękami. Kierowca zahamował, a spóźnialscy podbiegli do drzwi.
Becker przyglądał się temu z odległości trzydziestu metrów i nie mógł uwierzyć własnym oczom. Nagle odzyskał ostrość widzenia, ale wiedział, że to, co widzi, jest niemożliwe. To była jedna szansa na milion.
Mam halucynacje.
Gdy jednak kierowca otworzył drzwi i cała trójka zaczęła się cisnąć do wejścia, Becker zobaczył to ponownie. Tym razem nie miał wątpliwości. W świetle lampy na rogu ulicy widział wyraźnie tę dziewczynę.
Pasażerowie wsiedli, kierowca dodał gazu, a Becker wystartował jak do sprintu. Przed oczami miał ten sam dziwny obraz: czarna szminka, jaskrawy tusz do powiek i włosy… trzy oddzielne grzebienie: czerwony, biały i niebieski.
Autobus ruszył. Becker biegł ulicą w tumanie spalin.
– Espera ! – zawołał, goniąc za autobusem.
Pędził w lekkich półbutach po trotuarze, ale brakowało mu szybkości, jaką zwykle wykazywał na korcie. Mózg z trudem kontrolował ruchy nóg. Becker przeklinał barmana z hotelu i wpływ różnicy czasu.
Był to jeden z najstarszych autobusów w Sewilli. Na szczęście dla Beckera, kierowca musiał długo się rozpędzać na pierwszym biegu. Odległość malała. David wiedział, że musi dogonić autobus, nim kierowca wrzuci drugi bieg.
Z podwójnej rury wydechowej wypłynęła gęsta chmura dymu. Kierowca szykował się do zmiany biegu. Becker wytężył siły. Zrównał się z tylnym zderzakiem i przesunął w prawo. Teraz biegł obok autobusu. Jak w niemal wszystkich sewilskich autobusach, tylne drzwi były otwarte – to była oszczędnościowa odmiana klimatyzacji.
Wpatrywał się w drzwi. Nie zwracał uwagi na palący ból nóg. Opony sięgały mu niemal do ramienia. Z każdą sekundą wydawały coraz wyższy dźwięk. David rzucił się do poręczy, nie trafił i niewiele brakowało, a wpadłby pod koła. Jeszcze przyśpieszył. Słyszał dochodzący z dołu zgrzyt sprzęgła; kierowca zaczął przerzucać bieg.
Już zmienia ! Nie dam rady !
Gdy jednak tryby skrzyni biegów na chwilę się rozłączyły, autobus nieco zwolnił. Becker znów rzucił się naprzód. Zacisnął palce na poręczy i w tym momencie pojazd przyśpieszył. David miał wrażenie, że szarpnięcie wyrwie mu rękę ze stawu, ale wytrzymał, dzięki czemu wylądował na stopniach.
Zawisł na poręczy w drzwiach, zaledwie kilkanaście centymetrów nad jezdnią. Już wytrzeźwiał. Czuł ból w nogach i ramieniu. Wyprostował się i wszedł w głąb ciemnego autobusu. W tłumie sylwetek, zaledwie kilka siedzeń dalej, dostrzegł trzy charakterystyczne grzebienie włosów.
Czerwony, biały i niebieski ! Udało się !
Przed oczami Beckera wirowały obrazy pierścienia, czekającego learjeta 60 i Susan.
Gdy zbliżył się do siedzącej dziewczyny i zastanawiał się, co powiedzieć, autobus przejechał pod uliczną latarnią, która na chwilę oświetliła jej twarz.
Becker przyglądał jej się ze zgrozą. Makijaż był rozsmarowany na grubej szczecinie zarostu. To nie była dziewczyna, lecz młody mężczyzna. W górnej wardze miał srebrną igłę nosił czarną skórzaną kurtkę, włożoną na nagi tors.
– Kurwa, czego chcesz? – rzucił z nowojorskim akcentem. Zdezorientowany Becker rozejrzał się dookoła. Poczuł się tak, jakby spadł z dużej wysokości. Wszyscy pasażerowie wlepili w niego oczy. To byli sami punkowie, a przynajmniej połowa miała włosy ufarbowane na biało, czerwono i niebiesko.
Читать дальше