– To dziecko, zwariowane, nieposkromione dziecko – mruknął Savich. – Wygląda na to, że moja żona miała rację co do zamordowanego bezdomnego. Znaleźliśmy raport o śmiertelnym pobiciu mężczyzny na ulicy około ośmiu miesięcy temu w Birmingham w Alabamie. Policja nigdy nie znalazła napastnika, ale inny bezdomny zeznał, że widział jakiegoś starucha ubranego w zakrwawione bojówki, więc stawiam na Mosesa.
– Claudia mi powiedziała, że Moses nosi bojówki i glany – wyjaśniła Sherlock. – Poinformowaliśmy policję w Birmingham, przekazaliśmy im, co wiemy. Niestety nie mogli się nam niczym zrewanżować.
– Namierzyliście telefon, Dillon? Wiecie, gdzie byli? – dopytywała się Ruth.
– Mam dobrą i złą wiadomość – odparł Savich. – Claudia dzwoniła z telefonu na kartę pre – paid, który Moses kupił rano za gotówkę. Aktywował numer z publicznego telefonu na parkingu, więc nie mieliśmy zarejestrowanego właściciela, ale sygnał był głośny i wyraźny. Dzwonili z konkretnego miejsca i udało nam się ich zlokalizować co do metra.
– Gdzie byli? – spytał Dix.
– W restauracji Denny' ego na rogu Ósmej Alei i Pfeiffer Strett w Miltown w stanie Maryland. Mimo że lokalne gliny dojechały tam w mniej niż pięć minut, Mosesa i Claudii już nie było. Najwidoczniej Moses zostawił Claudię samą ze swoją komórką. Kiedy wrócił, ona wciąż ze mną rozmawiała. Słyszałam jego głos, był wściekły, że telefonowała, co oznacza, że wie, że możemy go namierzyć. Zniknęli stamtąd w mgnieniu oka. – Sherlock westchnęła. – Gdyby tylko siedział chwilę dłużej w toalecie, moglibyśmy teraz jeść z nimi kolację.
– A gdzie w tym wszystkim są dobre wieści? – zdziwiła się Ruth.
– Dobra wiadomość jest taka, że mamy dokładne opisy obojga, łącznie z czarnymi, starymi glanami Mosesa, a Claudia też nie starała się wtopić w tłum. Miała na sobie dżinsy biodrówki, obcisłą różową bluzeczkę i kurtkę ze sztucznego futra. Zrobili spore wrażenie na kelnerce, która powiedziała, że Claudia była ładna, ale zbyt mocno umalowana, a staruszek wyglądał, jakby spędził sto lat w palącym słońcu.
Ale najlepsze informacje pochodzą od kelnera, który palił na zewnątrz papierosa, gdy Claudia i Moses wychodzili z restauracji. On na nią wrzeszczał, machał jej telefonem przed nosem, po czym wepchnął do furgonetki.
Kelner obserwował Claudię, dopóki samochód nie zniknął mu z oczu. Pomachała do niego przez okno po stronie pasażera. Prawie wcale nie pamięta furgonetki, wydaje mu się, że to był ford, bardzo brudny, ale skoncentrował się na Claudii. Założę się o następną pensję, że jeszcze sporo z niego wyciągniemy.
– Nasz kelner jest umówiony na jutro rano na seans hipnozy z doktorem Hicksem w Quantico i my też musimy tam być – powiedział Savich. – Nie jestem pewien, czy uda nam się wrócić jutro wieczorem, zależy, co się pojawi. Moses nie jest głupi. Pewnie domyślił się, że ich zlokalizowaliśmy nawet przez telefon na kartę.
– Co oznacza, że wie, że rozmawialiśmy z ludźmi z restauracji, którzy ich widzieli – dokończyła Sherlock. – Teraz przez chwilę mogą się ukrywać. I tak do rana każdy wóz patrolowy w okolicy będzie miał zdjęcie Claudii.
Ruth zaklaskała w dłonie.
– Dillon nie mówił nam o tym wszystkim, kiedy dzwonił wcześniej. To fantastyczne, Sherlock. Jak tak dalej pójdzie, to sama rozwiążesz całą sprawę•
– Claudia chciała rozmawiać z Dillonem, Ruth – powiedziała Sherlock. – Tak naprawdę to chce uprawiać z nim seks. Dillon był zły, bo uważa, że jestem zbyt delikatna, żeby słuchać plugastw Claudii.
Obie kobiety popatrzyły na Savicha.
– Chodzi o coś więcej, Ruth, i Sherlock dobrze o tym wie.
– Aha – powiedział Dix, rozparł się na sofie i skrzyżował ramiona na piersi.
– Aha co? – spytał Savich, nie spuszczając wzroku z żony.
– Więc może wszystko sprowadza się do faktu, że chcesz ją chronić?
Sherlock popatrzyła na niego.
– Przed zwariowanym dzieckiem po drugiej stronie linii telefonicznej? Dillon nie ma prawa…
– Pewnie czułbym to samo, gdyby Ruth była moją żoną – wszedł jej w słowo Dix. – Taka już jest natura bestii, obie powinniście o tym wiedzieć. Instynkt.
Sherlock aż pokraśniała ze złości i Dix cieszył się, że Savich siedzi między nimi.
– Kobiety mają taki sam instynkt, panie macho. Dix odchrząknął.
– Cóż, cieszę się, że ustaliliśmy to bez rozlewu krwi. Popatrzcie tylko, która godzina! Ale późno!
Tylko Ruth się roześmiała. Zapadła cisza, którą znowu przerwała Ruth, opowiadając o popołudniu spędzonym z Gordonem Holcombe'em.
– Przeszukaliśmy centymetr po centymetrze jego biuro, dom i domek na wsi. Trzeba przyznać, że był skory do współpracy. Rozmawialiśmy nawet przez telefon z jego trzema byłymi kochankami, wszystkie są zdrowe i całe, a w czasie morderstw były poza Maestro.
– Jutro jeszcze raz porozmawiam z Gordonem. – Dix zmarszczył brwi i popatrzył na swoje dłonie. – Nie mogę pogodzić się z faktem, że dwie ofiary były jego kochankami. Może i opowiedział nam wszystko o studentkach, ale Helen nie była jedną z nich, prawda?
Quantico
Piątek rano
O dziesiątej doktor Emmanuel Hicks wszedł do małego biura Savicha w Quantico i pociągnął nosem.
– Pepperoni. – Popatrzył na młodego Murzyna wyciągniętego na krześle obok Savicha. – Z bufetu?
Chłopak kiwnął głową.
– Podwójna pepperoni.
– Ach, moja ulubiona, czasem nawet na śniadanie. Nazywam się doktor Hicks i jestem niegroźny. – Uścisnął dłoń chłopaka. – To będzie bardzo łatwe, Dewayne, nie poczujesz żadnego dyskomfortu, jak zapewne już ci powiedział agent Savich. Pomożemy ci tylko przypomnieć sobie wszystkie szczegóły, które już są zapisane na twoim twardym dysku. – Doktor Hicks popukał się palcami w głowę.
– Super – odpowiedział Dewayne.
Dziesięć minut później Savich przysunął swoje krzesło bliżej Dewayna i położył lekko dłoń na ramieniu chłopaka.
– Chciałbym, żebyś pomyślał teraz o pierwszej chwili, w której zobaczyłeś wczoraj w restauracji tego starszego mężczyznę i młodą dziewczynę, Dewayne. Widzisz ich?
Dewayne skinął głową.
– Dobrze. Powiedz mi, co widzisz. Ona zdejmuje te wielkie okulary przeciwsłoneczne i rozgląda się dokoła. Jest niezła… ładna, naprawdę ładna i dobrze o tym wie. Flirtuje ze wszystkimi.
– A co ze staruszkiem?
– Siedzi rozparty w boksie, z ramionami skrzyżowanymi na piersi i się szczerzy. W ogóle nie robi nic innego. Jest naprawdę stary, całą twarz ma pooraną bliznami i zmarszczkami. Wygląda tak staro, że myślę, że może ona jest jego praprawnuczką. Ona przegląda menu, nie śpieszy się. On nawet nie otwiera karty, tylko zamawia hamburgera.
– Melinda ich obsługiwała?
– Tak. Kiedy przyszła do kuchni przekazać zamówienie, powiedziała nam, że powinniśmy ją obejrzeć, ale już i tak wszystkie chłopaki to zrobiły. Ona wie, że wszyscy kelnerzy o niej mówią. Człowieku, na zewnątrz jest prawie mróz, a on1l ma na sobie tę maleńką bluzeczkę i pępek na wierzchu.
– Ma kolczyk w pępku?
– Tak, małe, srebrne kółeczko. I kurde, jej brzuszek jest naprawdę słodki, trochę pulchny, ale słodki.
– Czy podszedłeś na tyle blisko, żeby usłyszeć, o czym mówią?
Cisza, a potem powolnie skinięcie głową.
– Tak. Idę z jedzeniem dla tej pary, która siedzi dwa stoły dalej, ale zwalniam, bo ona do mnie mruga, naprawdę puszcza do mnie oko, uśmiecha się szeroko i potrząsa włosami. W prawym uchu ma cztery złote kolczyki.
Читать дальше