– A masz lepszy pomysł? Sądząc z tego, co widziałam w ciągu ostatnich kilku dni, moim zdaniem na nowo musisz zastanowić się nad każdym pomysłem, który rodzi się w tym twoim móżdżku – łajała go.
Robert nienawidził tej kobiety, nienawidził władzy, jaką nad nim miała. Niedługo, powiedział sobie. Niedługo przyprę tę sukę do muru, może dosłownie. Zawsze chciał trochę ją zmaltretować.
– Masz rację. Przepraszam. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. – Uśmiechnął się do swojej towarzyszki, jednocześnie popychając ją do relingu.
Stanął przed nią, zasłaniając ją sobą, i wsunął dłoń pod jej kremową jedwabną bluzkę. Znalazł jej sutek i uszczypnął go. Niezbyt mocno, ale dostatecznie, żeby wywołać ból.
Patrzył, jak wciąga powietrze.
– Jesteś chory, wiesz o tym? – Jej słowa były zaprawione odrazą.
Zaśmiał się i pchnął ją swoim twardym penisem. Rzucił spojrzenie za siebie, aby upewnić się, że nie przyciąga niczyjej uwagi, a potem sięgnął do rozporka, wyjął swój oręż i najechał na jej brzuch.
Zobaczył, jak zaszkliły się jej oczy, i wiedział, że bez względu na to, jak pruderyjnie zachowuje się ta suka, publiczna, nieprzyzwoita gra wstępna podoba się jej tak samo jak jemu.
Włożył rękę pod jej spódnicę, odsunął z jednej strony koronkowe majtki. Zaczął masować ją palcami, dotarł do źródła rozkoszy, poczuł wilgoć. Tak, pomyślał, nie sprzeciwia się temu. Nigdy.
Nadal ją pobudzał. Wzięła jego członek w dłoń i wolno wodziła po nim palcami. Nozdrza mu się rozszerzyły, gdy zaczęła go pieścić szybko i mocno.
Odepchnął jej rękę.
– Jeszcze nie.
Palce zastąpiły penis. Zmieniła się na twarzy, i doświadczenie podpowiedziało mu, że nie z bólu, tylko z przyjemności.
Ciepła wilgoć okryła jego dłoń niczym rękawiczka. Czuł jej drżenie, gdy wyciągał wszystkie palce oprócz jednego z jej mokrego wnętrza. Pocierał jej łechtaczkę. Gdy nadszedł orgazm, cała zadrżała.
Wyjął dłoń i szepnął jej do ucha:
– Teraz moja kolej.
Znów objęła dłonią jego członek. Wytrysnął na przód jej różowej bluzki i patrzył z satysfakcją na jej przerażoną minę.
– Użyj tego – powiedział, podając jej swoją chusteczkę.
Zbierała nasienie i rozglądała się, najwyraźniej próbując się upewnić, że nikt nie widzi, co robią.
– Teraz, Robercie, musimy porozmawiać. Hank powiedział mi, że przedwczoraj podsłuchał rozmowę Lilah w bibliotece. Mówił, że Casey zadaje wielu osobom pytania. I ta namiastka szpiega, którą masz w sekretariacie sądu, cóż, powiedzmy po prostu, że musisz na nią jakoś wpłynąć. – Zły uśmiech pojawił się na jej twarzy. – Przeleć ją, jeśli będziesz musiał, Robercie. To zawsze była twoja mocna strona. Może uzyskiwałbyś lepsze rezultaty, gdybyś używał jej częściej.
Boże! Gdyby wiedziała. Posuwał Marianne w sądzie setki razy. Gdyby ktokolwiek wiedział, że kiedyś zrobił to z nią w jej gabinecie na rozpostartym sztandarze amerykańskim, zostałby aresztowany za profanację flagi. Trochę tak jak jego idol, którego skrycie wielbił, Larry Flynt.
Zaśmiał się krótko.
– To – powiedział, głaszcząc swoje przyrodzenie – jest twoje i tylko twoje. Rozmawialiśmy już o tym. Przyrzekłem ci, nie ma innych. – Dopóki nie przestanie mu wierzyć, nadal będzie karmił ją kłamstwami.
Rzuciła mu spojrzenie, z którego jasno wynikało, że nie daje wiary jego słowom, pomyślał jednak, że dopóki o tym nie powie, będzie zakładał, że jest tak naiwna, jak sam myśli.
– Co jeszcze, Robercie? Musimy się pośpieszyć. Przejażdżka promem już się kończy. Nie wiem, kiedy znów będziemy sami.
– Adam załatwił jej wizytę u doktora Dewitta, do którego dzisiaj zadzwonię. Możesz mówić o Adamie, co chcesz, ale teraz akurat wyświadcza nam wielką przysługę. Myślę, że drogi doktor Dewitt szczegółowo wypełni moje instrukcje, jeśli chce nadal praktykować w stanie Georgia.
– O czym mówisz?
Objął ją ramieniem, gdy przygotowywali się do zejścia na nabrzeże.
– Doktor Dewitt jest przekonany, że terapia regresywna pozwala pobudzać pacjentów, którzy cierpią na amnezję. Jeśli nie odzyskają pamięci w pełni, to chociaż mają na to większe szanse. Chyba chodzi o ich podświadomość. Przynajmniej ja tyle z tego pojąłem.
– Nadal nie rozumiem – powiedziała Eve, gdy szli do swoich samochodów.
– Czy muszę ci to narysować? Dawka LSD, wielka dawka, pośle panią Edwards z powrotem tam, gdzie powinna być i skąd nigdy już nie wróci.
– Tym razem niczego nie zaniedbaj, Robercie. Nie możemy sobie pozwolić na kolejny błąd.
Gdyby ktoś ich obserwował, pomyślałby, że rozmawiają o pogodzie albo o najnowszym filmie.
Nikt by nie uwierzył, że spiskują, aby doprowadzić kogoś do obłędu.
* * *
Casey ostatni raz sprawdziła zawartość torby, aby się upewnić, że zapakowała wszystko, czego będzie potrzebowała w podróży.
– W porządku – powiedziała do siebie, przeglądając stos ubrań. Dwie pary spodni, sweter i na wszelki wypadek czarny jedwabny garnitur, granatowy podkoszulek, również granatowa koszula nocna oraz trzy pary koronkowych majteczek. Powściągnęła uśmiech. Przygotowywała się do wizyty w gabinecie psychiatry czy romantycznego sam na sam we dwoje?
Flora była zajęta w kuchni wraz z Mabel, a Julie miała zasłużony wolny dzień. Biedna dziewczyna pracowała po czternaście godzin, żeby związać koniec z końcem. Casey przypuszczała, że jeśli Julie będzie chciała opowiedzieć jej o swoim życiu, zrobi to. Do tego czasu należy powstrzymać się od zadawania pytań, jeśli mają pozostać przyjaciółkami.
Matka nie wróciła do Łabędziego Domu. Flora dowiedziała się od niej, że nie opuści szpitala, dopóki stan Johna się nie poprawi, i że zamierza spędzić tę noc w centrali firmy Worthington, gdzie John miał małe mieszkanie. To ma sens, pomyślała Casey.
Spojrzała na zegar i stwierdziła, że Błake zjawi się lada chwila. Obawiała się wizyty u doktora Dewitta, a jednocześnie nie mogła się jej doczekać. Im szybciej uzyska odpowiedzi na swoje pytania, tym prędzej rozpocznie nowe życie.
Na myśl o Blake’u serce zabiło jej mocniej. Wczoraj podczas powrotu do domu zachował się taktownie. Nie zadawał pytań, po prostu pozwolił jej odpoczywać i cieszyć się wspólnym milczeniem. Wprowadził zmiany w swoim kalendarzu, żeby móc ją dziś zawieźć.
Dewitt. To nazwisko coś jej mówiło. Ciekawe, czy był kiedykolwiek w szpitalu. Może to tam usłyszała jego nazwisko. Może należał do grona kolegów doktora Macklina.
Odkąd pamiętała, Macklin był etatowym psychiatrą. W dniu, w którym została zwolniona, po prostu zniknął. Blake dzwonił do niego do domu, ale nikt nie odbierał telefonu. Wspomniał o Mercy, gdzie doktor Macklin pracował, zanim podjął etat w szpitalu. Ciekawe, co by o niej pomyślał, gdyby zobaczył ją teraz. Po zaledwie trzech dniach nie była już tą kobietą, która opuszczała szpital, bojąc się własnego cienia. Miała wrażenie, że to działo się dawno temu.
Usłyszała odgłos rozmowy i zeszła szybko po schodach, nie chcąc, żeby Blake czekał.
Na najniższym stopniu zatrzymała się, zanim ją zauważył, tylko po to, żeby móc na niego popatrzeć. Ciemne włosy Blake’a były wciąż jeszcze wilgotne po porannym prysznicu i Casey wyobraziła sobie, że poczuje zapach jego piżmowej wody po goleniu. Miał na sobie jasnobrązowe spodnie i czerwoną koszulkę polo. Pomyślała, że wygląda tak apetycznie, że można by go zjeść. Musiała wydać jakiś dźwięk, bo zauważył, że stoi u stóp schodów. Podszedł z wyciągniętą ręką i chwycił jej torbę podróżną.
Читать дальше