Мачей Сломчинский - Ciemna Jaskinia

Здесь есть возможность читать онлайн «Мачей Сломчинский - Ciemna Jaskinia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1968, Жанр: Классический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ciemna Jaskinia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ciemna Jaskinia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ciemna Jaskinia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ciemna Jaskinia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

I ruszyli z wolna, holując dziewczynę poprzez małe, migotliwe, ruchliwe fale ku plaży. Byli jeszcze kilkadziesiąt metrów od brzegu, kiedy nieznajomy przestał płynąć.

— Możemy już stanąć! — powiedział i chciał uwolnić się od uścisku ramienia Haliny, która kurczowo wpiła się palcami w jego szyję.

— Proszę się nie bać… — wyprostował się i stał zanurzony po pas w wodzie. — Znam tę okolicę jak własną kieszeń, stąd idzie płycizna aż do brzegu.

Ruszyli, stawiając powoli stopy na piaszczystym, usuwającym się miękko spod nóg dnie, na pół prowadząc, na pół niosąc Halinę, która teraz dopiero naprawdę osłabła i była bliska omdlenia.

Kiedy znaleźli się na brzegu, ułożyli ją ostrożnie na piasku, ale dźwignęła się opierając na łokciu.

— Jak się czujesz? — mąż ukląkł przy niej.

— Już w porządku… — uniosła głowę. — Dziękuję…

Mroczek także wyprostował się i spojrzał na nieznajomego, który odszedł o kilka kroków i stał, przyglądając się im z uśmiechem.

— I ja chciałbym panu podziękować…

Zrobił krok w jego kierunku i wyciągnął rękę, którą tamten uścisnął z wyraźnym zażenowaniem.

— Głupstwo, proszę pana. Grunt, że dobrze wszystko się skończyło.

— Nazywam się Mroczek… A to moja żona — Tadeusz wskazał Halinę. — Jesteśmy panu ogromnie wdzięczni…

— Kiedy naprawdę to głupstwo… — Tamten uśmiechnął się szerzej, ukazując białe zęby w ciemno opalonej twarzy. — A w ogóle to mój obowiązek. MO czuwa, jak pan wie!

Teraz dopiero roześmiał się na głos i potrząsnął głową, rozsypując maleńkie kropelki wody po powierzchni suchego piasku.

— MO? — Halina wstała. Mroczek chciał ją podtrzymać, ale potrząsnęła przecząco głową. — Już mi przeszło… Nie umiem pływać i przeraziłam się, to wszystko… — uśmiechnęła się, trochę zawstydzona, do nieznajomego. — Pan jest milicjantem?

— Tak. Przepraszam, że się nie przedstawiłem. Nazywam się Żelechowski i jestem powiatowym komendantem milicji. Mieszkam w Porębie i… kiedy jest tak ładnie jak dziś, biorę zwykle motocykl i staram się popływać trochę przed rozpoczęciem służby… — urwał na chwilę i spojrzał na morze. — Zawsze zazdrościłem panu sędziemu tej motorówki… Szkoda jej. Co to było? Zauważył pan doktor?

— Doktor? To pan mnie zna?

— Miasteczko nie jest duże… — Żelechowski ukazał dwa rzędy olśniewających zębów. — Oczywiście nie mogłem nie słyszeć o przyjeździe państwa. A że znam wszystkich co najmniej z widzenia, więc nie znając państwa, pomyślałem sobie… no, a poza tym ta motorówka. Nikt obcy by jej przecież nie wziął… Co się stało? O ile wiem, sędzia dbał o nią bardzo. Był do niej przywiązany, jeżeli wolno tak powiedzieć. Pływanie i ryby były jego jedynymi rozrywkami, jak mi się wydaje.

— Najwyraźniej motorówka też była do niego przywiązana… — powiedział cicho Mroczek. — Nie chciała innego właściciela… — Potrząsnął głową. — Nie wiem, co się stało? Musiała być jakaś dziura w dnie, bo wody zaczęło gwałtownie przybywać i trysnęła raptownie. Prawda, Halinko?

— Tak — Halina przytaknęła ruchem głowy. — Zresztą pierwsza to zauważyłam, bo siedziałam z nogami na dnie łodzi. Najpierw było sucho, a potem skądś zaczęła napływać woda.

— Nie zawadził pan o nic? Nie odczuliście państwo jakiegoś wstrząsu?

Potrząsnęli przecząco głowami.

— Dziwne… — Komendant MO zmarszczył się i zamilkł na chwilę.

— Ja też myślę, że to dziwne… — mruknął Mroczek. — Nie rozumiem jednego. Oczywiście dziura mogła powstać wcześniej. Łódź mogła się rozeschnąć, mogła uderzyć o coś, kiedy była przycumowana i mógł powstać otwór. Była burza, prawda? Ale wtedy…

— Co wtedy? — zapytała Halina.

— Nie rozumiesz? — mąż jej nadal miał zaaferowany wyraz twarzy. — Przecież ona stała przed pół godziną przy pomoście i była normalnie przycumowana. Gdyby ta dziura powstała przedtem, łódź opadłaby na dno już na przystani i byłaby pełna wody, kiedy przyszliśmy tutaj.

— W takim razie coś musiało się przydarzyć po naszym wypłynięciu — powiedziała Halina bez większego zainteresowania. — Inaczej by nie zatonęła, prawda? Chyba wszystkie łodzie i okręty toną dlatego, że gdzieś robi się dziura? Nie widzę w tym nic dziwnego… tylko… tylko przestraszyłam się okropnie…

— Tak, zapewne… — Żelechowski szybko nawiązał do jej poprzednich słów. — A czy nie zauważyliście państwo, w którym miejscu powstał ten otwór?

— Nie mam pojęcia… — powiedział szczerze Mroczek. — Ale większa część dna jest niewidoczna z pokładu. Mogło to powstać pod nadbudówką na przykład i wtedy byłoby tak, jak to widzieliśmy: obserwowałoby się tylko napływającą wodę, a otworu nie byłoby widać, dopóki by się nie podniosło klap i nie zajrzało w głąb. A tego nie zrobiliśmy, bo… bo nie przyszło mi to do głowy, a poza tym nie było czasu. Zawróciłem i chciałem jak najprędzej dopłynąć do brzegu, bo żona nie umie pływać i zląkłem się trochę, chociaż nie przypuszczałem w pierwszej chwili, że łódź tak prędko zatonie.

— Rozumiem. Tylko…

— Słucham pana, panie komendancie…

— O ile możemy się domyślać, ponieważ nikt nie był świadkiem tego tragicznego wypadku, stryj pański musiał utonąć mniej więcej w tym samym miejscu, w którym zatonęła dzisiaj łódź… — powiedział Żelechowski cicho. — Oczywiście musi to być zbieg okoliczności.

— Tak daleko wypływał na morze? — Halina była zdumiona.

— Z informacji, które zebrałem, wynika, że kiedy morze było ciepłe i spokojne, a pogoda ustalona, płynął zwykle prosto od brzegu i potem zawracał, także prosto do brzegu. Ponieważ te poranne wodne spacery trwały od kwadransa do dwudziestu minut, więc mógł odpłynąć kilkaset metrów…

Tadeusz spojrzał na morze, spokojne, błękitne i łagodne, szemrzące cicho na granicy piasków. Gdzieś głęboko pod tą migotliwą powierzchnią spoczywała teraz na dnie motorówka, w której tak niedawno siedzieli oboje. Gdzieś na tej rozedrganej równinie stryj Stanisław płynął przed trzema dniami i nagle poczuł, że…

Wzdrygnął się i spojrzał na młodego oficera.

— A kto wyłowił zwłoki? — zapytał cicho.

— Ja — głos Żelechowskiego był spokojny i rzeczowy. — To znaczy ja i ratownik miejski. Mamy tam w porcie… — wskazał odległą, widoczną za drzewami wieżę ratusza — motorówkę milicyjną. Zresztą nie tylko my go szukaliśmy. Włączyły się także Wojska Ochrony Pogranicza, ale oni patrolowali sektor nieco w lewo… — znowu ruch ręki, — bo wiatr wiał wtedy w tamtym kierunku i mógł znieść ciało, gdyby wypłynęło wcześniej… — urwał. — Przepraszam państwa bardzo. To nie jest przyjemny temat i nie wspominałbym o tym, gdyby pan nie pytał.

— Dziękuję panu raz jeszcze… za wszystko. Biedny stryj. Kochał morze. Nie chciał stąd wyjechać. I został…

— No cóż… — Żelechowski spoważniał. — Ale był przez wiele lat szczęśliwy, mając tak blisko to, co kochał. Nie każdemu się to udaje. Musiałem oczywiście sporządzić raport po wypadku. Rozmawiałem z gosposią, z sąsiadami i z panem Goldsteinem, tutejszym notariuszem, z którym się przyjaźnił. Wszyscy mówili mniej więcej to samo. Jeżeli tylko pozwalała pogoda i pora roku, stryj pana wstawał rano, wypijał szklankę mleka i szedł na plażę, żeby popływać kwadransik przed śniadaniem i udaniem się do sądu. Łodzi używał raczej do łowienia ryb, co także było jedną z jego stałych rozrywek, ale czasem używał jej także rano, kiedy było chłodno i pochmurno. Taki był tryb życia niczym nie zakłócony przez dwadzieścia lat. Możemy mu tylko zazdrościć. Kiedy ktoś kocha to, co ma pod ręką, nie musi za niczym tęsknić… — dokończył filozoficznie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ciemna Jaskinia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ciemna Jaskinia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Мачей Малицкий - Всё есть
Мачей Малицкий
A.L. Jackson - Come to Me Quietly
A.L. Jackson
Мачей Милковский - Татуировка
Мачей Милковский
Мачей Войтышко - Синтез
Мачей Войтышко
Terry Pratchett - Ciemna strona Słońca
Terry Pratchett
libcat.ru: книга без обложки
Мачей Кучиньский
Мачей Сломчинский - Jestes tylko diablem
Мачей Сломчинский
Мачей Сломчинский - «Мертвая голова»
Мачей Сломчинский
Отзывы о книге «Ciemna Jaskinia»

Обсуждение, отзывы о книге «Ciemna Jaskinia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x