Siedzi Nastia przy swoim znalezisku i jakoś nie czuje się wielkim szpiegiem. No dobrze, tylko jak otworzyć ten sejf?
VIII
Dłubie w zamku drutem. Gwoździami. Szpilkami. Ale zamek się nie poddaje.
W październiku późno wstaje świt. W cerkwi zamurowane otwory okienne. Tylko wąska smuga światła pada na podłogę. To jakiś promień wdarł się przez dziurę w dachu. Jest południe.
Nastia uświadomiła sobie, że już długo męczy się z sejfem. I że nie zdoła go otworzyć. Niestety. Kobieca intuicja podpowiada jej, że właśnie ten sejf kryje to, czego szuka ona, Chołowanow, Stalin.
Sejf. Wielki jak niedźwiedź. Straszny i niedostępny. Nastia objęła ogromną zardzewiałą szafę.
— Niedźwiadku mój. Kocham cię. Moje życie zależy od ciebie. Zatrzymaj sobie zawartość. I tak cię kochać nie przestanę. A jak przeżyję, przyjadę i zabiorę cię do siebie. Oczyszczę i pomaluję. I będę cię kochać. Tak jak kocham Stalina. Jak kocham…
Już-już miała Nastia powiedzieć, kogo kocha, ale zamilkła.
Przed oczami miała wielkiego człowieka. Mężczyznę w purpurowej jedwabnej koszuli. Ogromnego jak sejf z zakładów putiłowskich. Mocnego jak sejf. I tak samo niedostępnego.
Nastia odwróciła się od sejfu. Usiadła i zaczęła rozczulać się nad sobą. Rozmazuje łzy po policzkach brudną ręką. Nikt jej nie potrzebuje, nikt jej nie kocha.
Wielki człowiek nie to, że wszedł wtedy na pomost, ale wzleciał. A ona stała z boku i czekała, kiedy powie do niej: No, Nastiucha, pokaż się ludziom! Był wtedy taki piękny. Tak go wszyscy kochali. A ona najbardziej ze wszystkich. Nastia znów objęła sejf jak miłość swojego życia.
— Niedźwiadku mój! Niczego od ciebie nie chcę. Na nic nie liczę. Mój ty siłaczu stalowy.
Zdecydowała, że pora już iść. Pociągnęła wytrych do siebie. I nic. Pokręciła jeszcze raz w prawo, w lewo. I wewnątrz sejfu coś szczęknęło.
I
Dziewczyna nie wierzyła własnym uszom.
Pogodziła się z tym, że się nie otworzy. Nawet nie chciała, żeby się otworzył.
A tymczasem w środku coś szczęknęło.
Wystarczy teraz przekręcić uchwyt.
Dotknęła go i zaraz cofnęła rękę. Jakby był z rozpalonego żelaza. No bo sejf leży na boku. Jeśli przekręci uchwyt, drzwi gwałtownie opadną. A ważą z pół tony, lekko licząc. Zgniotą ją jak muchę. I narobią łomotu na całą okolicę. Jak tu otworzyć bez hałasu? Ten, kto go otwiera, musi mieć jakiś sposób.
Zauważyła wśród zwałów gruzu podkłady kolejowe. Skąd się wziął gruz — wiadomo. Pocisk trafił w dzwonnicę, ściana się osypała. Ale skąd podkłady? I po co?
Nastia podłożyła dwa z nich pod drzwi sejfu. Przekręciła uchwyt. Drzwi uchyliły się z głuchym jękiem i oparły o drewno.
Żeby otworzyć je szerzej, wystarczy powoli wysuwać podkłady.
II
Tak hrabia Monte Christo otwierał swoją skrzynię.
Blask poraził Nastię. W oczach jej zamigotało.
Sejf był wypełniony po brzegi. Monetami, orderami, sztabkami złota.
Nie mogła patrzeć obojętnie. Oficerski Krzyż Świętego Jerzego. Drugiej klasy. A to? Także Święty Jerzy, tylko że nie przebija włócznią smoka, a z orzełkiem. Wersja dla innowierców, bardzo rzadka. Bezcenna. A to znów Włodzimierz z mieczami. I to na górnym promieniu. I znów Włodzimierz, tym razem bez mieczy — po prostu złoty krzyż z czerwoną emalią. Stanisław z koroną, Stanisław bez korony, za to z mieczami. Stanisław bez korony i bez mieczy. I jeszcze jeden. Na większości Świętych Stanisławów orzełki mają skrzydła uniesione w górę, ale są i z opuszczonymi. No i Ordery Świętej Anny. Anna na szyję. Z mieczami. Anna na szyję bez mieczy. Anna pierwszej klasy ze wstęgą, Anna na pierś, Anna czwartej klasy — noszona na broni. Ilu oficerów trzeba było rozstrzelać, żeby zgromadzić taką kolekcję! Chyba cały pułk. Jak nie więcej. A oto Aleksander Newski z brylantami. Umieli kiedyś robić ordery! Order Lenina jest piękny, ale oficerski Święty Jerzy piękniejszy. O, są i krzyże żołnierskie. Srebrne i złote. Ale złota!
Nastia całkiem zapomniała, gdzie jest i po co.
A sejf był bez dna. Sterty, zwały monet. Kolczyki, brosze, naszyjniki. Także pamiątki po egzekucjach. Sztabki, samorodki. Ale dajmy spokój z szafirami i rubinami. Trzeba myśleć o sprawach ważniejszych.
Czy jest to, o co jej chodzi?
Półki tworzą rodzaj pionowych przegródek. O, jest to, czego szukała. Płaska stalowa walizeczka.
Jeszcze jej nie otworzyła, ale już wie, że walizeczka zawiera to, co potrzebne jest Stalinowi. I Boczarowowi. Klucz do wszystkich systemów łączności Związku Radzieckiego. Walizeczka jest ciężka. Pod uchwytem — normalny zatrzask. Tylko po to, żeby przytrzymać wieko. Nastia czuła się rozczarowana.
Położyła stalową walizeczkę na podłodze, otworzyła zatrzask i podniosła wieko.
III
W środku czarny aksamit. Zupełnie jak w pudełeczku z brylantową kolią. Ale zamiast naszyjnika dwie stalowe niklowane płytki z mnóstwem otworów. Między płytkami jakaś straszliwa plątanina złotych drucików i innych drobiazgów — takie skrzyżowanie elektrotechniki ze sztuką jubilerską. Stalowe płytki pewnie są po to, żeby nie doszło do uszkodzenia przewodów. Już na pierwszy rzut oka, mimo całej tej misternej roboty, całość wydaje się niezniszczalna. Jak Chołowanow mógł tak dać się podejść? Jak Boczarow to zrobił? Jak ukradł walizkę?
Ale nie czas teraz nad tym sobie głowę łamać. Nastia zamyka walizeczkę i chowa do plecaka.
Co jeszcze Boczarow tu ukrywa? Całe garście brylantów, szmaragdów, nie oszlifowane diamenty, sztabki białego metalu. Srebro, czy platyna? Platyna. Nic ciekawego. O, są jakieś teczki. Zapieczętowane w kopertach z grubego szarego papieru. Zalakowane. Na jednej z nich napis: DUPALIN. I karykatura towarzysza Stalina. Na dwunastu innych: GRYF i portrety Chołowanowa, zrobione ołówkiem. Nieźle rysuje ten, kto je zrobił. Nastia darzy szacunkiem wszystkich, którzy mają talent w rękach. Powinno się umieć rysować. I pisać wiersze.
IV
Tę z Dupalinem też wrzuciła do plecaka. Ale co zrobić z innymi kopertami? Przeczytać. Zapamiętać. Zniszczyć.
Siedzi Nastia. Czyta.
Przed oczyma przewija jej się sekretne życie Chołowanowa, znanego w wąskich kręgach jako Gryf. Czyta Nastia i nie może się nadziwić. Toś ty taki? No, no!
V
Zrobiło się zupełnie ciemno, więc, żeby móc czytać dalej, zapaliła latarkę. Mnóstwo było dokumentów dotyczących Gryfa: stenogramy z podsłuchanych rozmów informacje z rozmaitych źródeł. Stalin miał tylko jedną teczkę. Trudno przecież objąć go obserwacją. Cały czas przebywa za murami Kremla. Albo w swoich daczach-twierdzach. Może zresztą są to materiały jeszcze sprzed rewolucji. Teczka z napisem DUPALIN nie interesuje Nasti. Opatrzona jest pieczęcią Kujbyszewskiego Zarządu NKWD i niech już tak zostanie. Towarzysza Stalina nie trzeba kontrolować. Jest poza wszelkimi podejrzeniami. Ale Gryf powinien być pod kontrolą.
Nastia przełamuje pieczęcie, otwiera teczki i chciwie czyta. Gryfa wszędzie pełno. Tu tankowanie samolotu. Tam remont. Tu go goszczą, tam zapraszają na koncert. Całe mnóstwo imprez sportowych. A wokół niego nieprzebrane zastępy dziewczyn. Istne tłumy. I zdjęcia dziewczyn w kopertach. Chołowanow na urlopie wypoczynkowym. Chołowanow w Jałcie. Chołowanow w Suchumi. Chołowanow w “Metropolu”. Siebie Nastia też znalazła. Na zdjęciu odbiera bukiet od jakiejś krzepkiej dziewuchy i ma wypisane na twarzy: Oddawaj, ździro. Bo zabiję. W kadrze jest i Chołowanow. O, znowu Nastia w białym fartuszku, ze srebrną tacą. A tu w puszystym kożuchu, jak polarnik. I Chołowanow obok. Tu znowu ona w białym granitowym pałacu, w apartamentach. Rozbiera się. Co za wstyd. Zdjęcie jest bardzo wyraźne i ostre. Wszystko widać. A Chołowanow zajmuje drugie skrzydło. Oto jego fotografie. On także się rozbiera. Także w kłębach pary zażywa rozkoszy fińskiej sauny. Także pływa w basenie. Miał tam własny basen i saunę.
Читать дальше