Szpulki spływające z regionów niewielkimi strumyczkami zlewają się w obwodowych kolektorach. Potoki, niewidoczne dla niewtajemniczonych, tworzą potężny strumień informacji, ocean wiedzy.
Mijanka na 913 kilometrze to punkt zbiorczy informacji z obszaru Środkowego Powołża i Uralu. W tym samym momencie takie same skrzynie ze szpulami są przeładowywane na innych rozjazdach i przystankach.
Odbiór towaru, przeładowywanie — to nie Nasti ból głowy. Od tego są fachowcy. Dyżurny speckurier ma tylko być w pobliżu. W razie nieprzewidzianych komplikacji niezwłocznie zawiadomić ustalonym kodem radiowym, że ładunek jest w niebezpieczeństwie. Kogo zawiadomić? Kogo trzeba. Każdemu, kto próbowałby przejąć towar, należy okazać swoje pełnomocnictwo, po czym poprosić, by zechciał zatelefonować pod wskazany numer. Głos na drugim końcu linii wyjaśni: co i jak. Krótko i dobitnie. Jako środek ostateczny pod wagonami od elektrowozu do platformy ze skrzyniami przeciągnięto potężny kabel elektryczny. Wystarczy wcisnąć guzik — i wszystkie szpule zostaną w jednej chwili rozmagnesowane, zamienią się w zwykły, stalowy drut. Poza tym Ciech Ciechowicz ma jeszcze w swoim przedziale, w osobnej szafce, pięć automatów Thompsona. Takich, z jakimi gangsterzy Chicago lubią występować publicznie.
Dziś ładunek jest bezpieczny. Jeszcze nie dotarł do celu. NACZSPECREMBUD znieruchomiał we mgle. Za szybą słychać miarowy krok wartownika.
Chołowanow i Nastia czekają w środku.
— Wszystko jasne?
— Jasne.
— Następnym razem pojedziesz sama. Dasz sobie radę z tą robotą?
— Pewnie, że tak.
— Teraz w dwóch słowach ci powiem, gdzie nas dzisiaj rzuciło. Powinnaś wiedzieć takie rzeczy. Obok płynie Wołga. Przed nami most. Po lewej, Kujbyszew. Tu, po prawej, na północ od rozjazdu są Góry Żygulowskie. Między Górami Żygulowskimi i Kujbyszewem, w poprzek Wołgi, wznosi się najpotężniejszą na świecie zaporę Wołżańskiej Elektrowni Wodnej. W lutym 1933 roku na rozkaz towarzysza Stalina w Górach Żygulowskich rozpoczęto budowę podziemnego miasta. Dziś w skład Związku Radzieckiego wchodzi jedenaście republik, ale minie jakieś pięć lat i będzie ich trzydzieści, a może czterdzieści. Z każdym rokiem coraz więcej. Moskwa pozostanie oficjalnie stolicą ZSRR. Jednak jeśli się chce spokojnie dowodzić milionową armią, rządzić ogromnym, postępowym krajem z kilkuset milionami ludzi, lepiej mieć do dyspozycji specjalnie zbudowane, niedostępne i tajne centrum…
X
Siadajcie, towarzyszu Chołowanow. Mówcie, co macie.
— Jest nowy pomysł, towarzyszu Stalin.
— Nowy?
— Tak jest, towarzyszu Stalin. Nowy pomysł.
— Co to?
— Jeden z większych hoteli w śródmieściu, najlepiej w pobliżu Kremla, należy w całości dać do dyspozycji wyższej kadrze kierowniczej ZSRR. A cudzoziemcom zabronić wstępu…
— To już zrobiono, towarzyszu Chołowanow. Hotel “Moskwa” obsługuje wyłącznie wyższą kadrę kierowniczą.
— Zabronić czekistom podsłuchiwania rozmów telefonicznych.
— Zabroniono.
— Hotel podporządkować kremlowskiej komendanturze. I żeby ani jeden czekista nie ważył się…
— Podporządkowano i żaden czekista nie waży się.
— Trzeba zainstalować we wszystkich pokojach podsłuch. Raporty z obserwacji składać nie w NKWD, ale u was osobiście, towarzyszu Stalin.
— Składają u mnie.
— Wzmocnić iluminację hotelu tak, żeby moskwianie i przyjezdni mogli cieszyć wzrok i w dzień i w nocy.
— Jest wystarczająco oświetlony. Tłumy gapiów wciąż kręcą się dookoła.
— Trzeba jeszcze więcej światła. Należałoby też przeprowadzić modernizację hotelu. Zainstalować nowy system wentylacji. Ciężkie zasłony zastąpić lekkimi firankami. Zmienić okna. Żeby otwierały się tylko w dolnej części, a nie całe.
— O! To jest myśl! Wiecie, towarzyszu Chołowanow, miewacie czasem dobre pomysły.
Chołowanow spuścił wzrok. Lubił, kiedy Stalin go chwali, ale postanowił sobie raz na zawsze, że nigdy go nie oszuka. Po prostu dlatego, że nie można towarzysza Stalina oszukać. Dlatego, że kłamstwo i tak zawsze wypłynie. Więc Chołowanow mówił Stalinowi prawdę, całą prawdę i tylko prawdę. Rzadko kiedy bywał chwalony. Ale, jak dotąd, udało mu się zachować głowę. A każdy, kto skłamał Stalinowi, choćby w drobiazgach, nie żył długo. Dlatego Chołowanow, patrząc pod stopy, mruknął:
— To nie mój pomysł.
— Czyj?
— Mamy w KONTROLI taką spadochroniarkę. Znacie ją.
— Strzelecka.
— Właśnie.
— Jest teraz?
— Zabrałem ją na wszelki wypadek.
— Wezwijcie.
XI
Nastia siedzi w poczekalni. Osobisty sekretarz towarzysza Stalina, towarzysz Poskriebyszew, układa papiery w równiutkie stosy. Jedna kartka ześlizgnęła się z biurka wprost pod nogi Nasti.
Zasłoniła oczy ręką: nie interesują mnie tajemnice państwowe.
— To nie tajemnice — śmieje się Poskriebyszew. — Towarzysz Stalin lubi czasem na naradzie porysować sobie diabełki. Do mnie należy zbieranie tych papierów. Żeby spalić.
— Jak to spalić? — Nastia aż zaniemówiła. — Przecież do muzeum!
— To nie dzieła sztuki. Zwyczajnie, człowiek się zamyśli i kreśli coś machinalnie na kartce.
— No to co? Wszystko jedno, do muzeum! — Nastia rzuciła okiem na kartkę, zwracając ją Poskriebyszewowi. I rzeczywiście, nie nadaje się do muzeum. Cała kartka upstrzona wilkami i diabełkami. A rysunki bynajmniej nie natchnione, ani to Rafael, ani Rembrandt. Nastia przyznała w duchu: Stalin źle rysuje. Gorzej nawet niż Picasso.
W tym momencie uchyliły się drzwi do gabinetu Stalina:
— Proszę wejść.
XII
Weszła.
— Towarzyszko Strzelecka, zainteresowały nas propozycje dotyczące hotelu. Prawie wszystko, co proponujecie, zostało już zrobione.
— Towarzyszu Stalin, logika prowadzi tym samym tropem.
— Ale idąc tym tropem zaszłyście dalej niż ja. Opowiedzcie o zasłonach, wentylacji i oświetleniu.
— Towarzyszu Stalin, podsłuch to dobra rzecz, ale dużo lepiej byłoby widzieć wyraz twarzy, gesty. Zdarza się, że jakiś cwaniak domyśla się, że może być na podsłuchu i gestem nakazuje milczenie. Dobrze jest móc widzieć te sygnały. W ogóle obserwacja człowieka, który nie wie, że jest obserwowany, daje znacznie więcej niż najlepszy podsłuch. Nowy system wentylacji w hotelu “Moskwa” będzie miał potężne kanały doprowadzające świeże powietrze. Żeby lepiej się oddychało. System wentylacyjny zmniejszy powierzchnię użytkową, ale umożliwi naszym ludziom swobodne przemieszczanie się i obserwację pokoi przez kratki wentylacyjne. Aby kontrolę wizualną można było prowadzić też w nocy, trzeba pozdejmować te ciężkie kotary i zawiesić półprzeźroczyste firanki. Hotel “Moskwa” ma wielkie okna. Wystarczy doświetlić budynek z zewnątrz i każdy pokój będzie wystarczająco oświetlony, 24 godziny na dobę.
— Skoro logika doprowadziła nas tym samym tropem do wspólnych konkluzji, to i obiekt naszych zainteresowań może na to wpaść.
— Jeden się domyśli i zachowa ostrożność, inny nie. W hotelu “Moskwa” są setki pokoi, przez 365 dni w roku z pewnością można się tego i owego dowiedzieć. Nawet jeśli jakiś ważny osobnik myśli, że może być podsłuchiwany, to mało prawdopodobne, by wpadł na to, że w dodatku jest obserwowany.
— Doskonale. Towarzyszu Chołowanow, trzeba w Ameryce pilnie zamówić najlepszych speców od wentylacji.
— Już się tym zająłem.
— Trzeba zbudować takie kanały, żeby nasi ludzie mogli się w nich bezszelestnie przemieszczać.
Читать дальше