Boris Akunin - Diamentowa karoca 2 - Między wierszami

Здесь есть возможность читать онлайн «Boris Akunin - Diamentowa karoca 2 - Między wierszami» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Исторический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Diamentowa karoca 2: Między wierszami: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Diamentowa karoca 2: Między wierszami»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

12.01.2024 Борис Акунин внесён Минюстом России в реестр СМИ и физлиц, выполняющих функции иностранного агента. Борис Акунин состоит в организации «Настоящая Россия»* (*организация включена Минюстом в реестр иностранных агентов).
*НАСТОЯЩИЙ МАТЕРИАЛ (ИНФОРМАЦИЯ) ПРОИЗВЕДЕН, РАСПРОСТРАНЕН И (ИЛИ) НАПРАВЛЕН ИНОСТРАННЫМ АГЕНТОМ ЧХАРТИШВИЛИ ГРИГОРИЕМ ШАЛВОВИЧЕМ, ЛИБО КАСАЕТСЯ ДЕЯТЕЛЬНОСТИ ИНОСТРАННОГО АГЕНТА ЧХАРТИШВИЛИ ГРИГОРИЯ ШАЛВОВИЧА.


Wreszcie dowiemy się o sławnym pobycie w Japonii, który odmienił nie tylko losy, lecz i osobowość wielkiego Fandorina. To rozdział, bez którego jego biografia byłaby tak niepełna, jak dzieje Sherlocka Holmesa bez klęski poniesionej w spotkaniu z Ireną Adler. I tu bowiem kluczową rolę odegra piękna kobieta…

Diamentowa karoca 2: Między wierszami — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Diamentowa karoca 2: Między wierszami», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Radcę tytularnego trzęsło – zapewne ze złości.

– Kłapoucha kokietka! – wyszeptał. – A ja też niezły! Słuchałem jej jak zaczarowany!

Nie ma się co oszukiwać! Zadziwiająca kobieta. „Lecz może rzecz nie w niej samej – oświeciło naraz Erasta Pietrowicza. – Istnieje między nami jakaś dziwna więź”. Sam zdziwił się tą myślą, ale do końca domyśleć jej nie zdołał, gdyż w owej chwili zaszło coś takiego, że tajemnicze piękności wyleciały mu z głowy.

Najpierw skądś dobiegł brzęk tłuczonego szkła, potem wściekły ryk:

Stop, stop, the bloody ape! *

Fandorin poznał głos Lockstona i rzucił się z powrotem w stronę komisariatu. Przebiegł korytarzem, wpadł do gabinetu sierżanta i ujrzał, jak ten, klnąc wściekle, próbuje wyleźć przez okno, ale dość nieudolnie; przeszkadzają mu ostre odłamki. W pomieszczeniu jadowicie cuchnęło spalenizną, nad podłogą kłębił się dym.

– Co się stało?

– To ten… sukinsyn… bydlę! – wrzeszczał Lockston, wskazując gdzieś palcem.

Fandorin zobaczył człowieka w krótkim kimonie i słomianym kapeluszu, biegnącego co sił w stronę bulwaru.

– Dowody! – wyrzucił z siebie sierżant i palnął na odlew pięścią w okno. Rama wyleciała na zewnątrz.

Amerykanin zeskoczył w dół.

Erast Pietrowicz obejrzał się na stół, gdzie jeszcze dziesięć minut temu leżały miecze, kołnierzyk i lustro. Tliła się tam wciąż sukienna wykładzina, żarzyły się jakieś papiery. Miecze były całe, ale celuloid zwinął się w osmaloną trąbkę, a pokryta sadzą powierzchnia lustra rozpływała się i falowała.

Oglądać całej tej ruiny nie miał zresztą czasu. Radca tytularny przerzucił się przez parapet i kilkoma susami dogonił bizonowatego sierżanta. Krzyknął:

– Skąd pożar?

– Ucieknie! – ryknął tamten zamiast odpowiedzi. – Odetniemy go przez Gwiazdę!

Uciekinier w istocie skrył się już za węgłem.

– Wszedł! Do mnie! Kłaniał się! – wrzeszczał Lockston, tylnym wejściem wdzierając się do saloonu Gwiazda. – Potem nagle jajko! O stół! I dym, płomień!

– Jak to jajko? – krzyczał Fandorin.

– Nie wiem. Słup ognia, a sam zaraz plecami w szkło. Diabelski małpiszon!

Co do małpy, wyjaśniło się zatem, lecz co do ognistego jajka Fandorin wciąż nic nie rozumiał. Pogoń przemknęła półmroczną salkę, wypadła na zalany słońcem Bund. Słomkowy kapelusz majaczył o jakieś dwadzieścia kroków, z zadziwiającą szybkością lawirując między przechodniami. „Małpa” chyżo umykała pogoni.

– To on! – jęknął Erast Pietrowicz, wpatrując się w szczupłą, niewysoką sylwetkę. – Jak nic to on!

Obok kantoru wymiany dyżurował konstabl, trzymając w zgięciu łokcia karabin.

– Co się gapisz? – warknął Lockston. – Łap go!

Policjant ruszył z miejsca, i to tak szparko, że przegonił i szefa, i wicekonsula, lecz i on dopaść przestępcy nie zdołał. Biegnący skręcił z bulwaru w pusty zaułek, jednym rzutem pokonał mostek nad kanałem. Tam pod pasiastą markizą kawiarni Parisienne siedziała przyzwoita publiczność. Zza stolika uniosło się tyczkowata postać – Lancelot Twiggs.

– Panowie, o co chodzi?

Lockston tylko machnął i doktor rzucił się za członkami grupy śledczej, krzycząc:

– Ale co się stało? Za kim to, panowie?

Uciekinier wysforował się na dobre pół setki kroków, i dystans wciąż się zwiększał. Nie oglądając się ani razu, mężczyzna mknął po drugiej stronie kanału.

– Pryśnie… – wysapał sierżant. – Tam jest Tubylcze Miasto, istny labirynt!

Wyciągnął z kabury rewolwer, lecz nawet nie strzelił. Dla kolta była nieco za daleko.

– Dawaj!

Naczelnik policji wyrwał konstablowi karabin, przyłożył go do ramienia, powiódł lufą w ślad za zręcznym uciekinierem i wypalił.

Słomkowy kapelusz poleciał w jedną stronę, właściciel w drugą. Upadł, kilka razy się obrócił i legł bez ruchu, rozrzuciwszy ręce.

W kawiarni rozszedł się szum. Pozrywano się z krzeseł.

– Otóż to! Uff! – Lockston otarł rękawem pot. – Panowie, biorę was na świadków: gdybym nie strzelił, przestępca uciekłby.

– Kapitalny strzał! – pochwalił Twiggs tonem znawcy.

Przez mostek szli bez pośpiechu. Na przedzie zwycięski sierżant z dymiącym karabinem, dalej Fandorin z doktorem, potem konstabl, a w pełnym czci oddaleniu ciekawska gawiedź.

– Jeśli położył go pan na dobre, jesteśmy w ślepym zaułku – z troską powiedział Erast Pietrowicz. – I odcisków palców już nie ma.

Amerykanin wzruszył ramionami.

– A po co nam one, jeśli jest ten, kto je zostawił? Celowałem w plecy. Może żyje?

Przypuszczenie potwierdziło się bezzwłocznie, i to w nader nieoczekiwany sposób. Leżący nagle skoczył na równe nogi i jakby nigdy nic z dawną szybkością puścił się wzdłuż kanału.

Gawiedź aż stęknęła. Lockston zamrugał oczyma.

– Ki diabeł? No i żyje!

Znów podniósł karabin, ale nie był to nowoczesny winchester, lecz jednostrzałowy włoski vetterli. Zakląwszy, sierżant rzucił konstablowi bezużyteczną broń i wyszarpnął kolta.

– Proszę dać! Proszę dać mnie – ożywił się doktor. – Pan nie trafi! – I niemal siłą wyrwał mu rewolwer.

Przyjął wzorową pozę pojedynkowicza, zmrużył oko. Gruchnął wystrzał.

Biegacz znów upadł, tym razem na twarz.

W tłumie rozległy się oklaski. Lockston stał, gładząc podbródek, jego podwładny ładował swój karabin. Tylko Fandorin rzucił się naprzód.

– Proszę się nie śpieszyć! – zatrzymał go Twiggs i z zimną krwią objaśnił: – Już się nie ruszy. Przebiłem mu kręgosłup na wysokości pasa. Ma się rozumieć, okrutne, ale jeśli to uczeń tych shinobi, jedyny sposób złapania go żywcem – to sparaliżować gościa. Trzymaj pan swojego kolta, Walter, i dziękuj pan Bogu, że zawsze o tej porze pijam herbatę w Parisienne. Inaczej w żadnym razie…

– Patrzcie! – krzyknął Fandorin.

Leżący podniósł się na czworaki, potem wstał, otrzepał się jak mokry pies i ogromnymi susami pomknął dalej.

Teraz nikt już nie „achał” ani nie wrzeszczał. Wszyscy w zdumieniu milczeli.

Lockston otworzył ogień z rewolweru, lecz wciąż nie trafiał. Doktor wciąż łapał go za rękę i prosił o użyczenie broni. O drugim rewolwerze na pasie sierżanta obaj zapomnieli.

Erast Pietrowicz ocenił odległość (siedemdziesiąt kroków, a do szarych bud Miasta Tubylczego nie więcej niż sto) i zwrócił się do konstabla:

– Załadowany? Dajcie.

Wycelował według wszelkich strzeleckich reguł, wstrzymał oddech, wyrównał szczerbinkę. Wyprzedzenie wziął bardzo małe. Strzał trafiał się niemal bezpośredni. Jedna kula, chybić nie wolno.

Nogi zaczarowanego biegacza migały błyskawicznie. Nie wyżej kolan, bo można zabić, przykazał sobie radca tytularny i nacisnął spust.

Jest! Postać w kimonie padła po raz trzeci. Ale teraz prześladowcy nie pozostali na miejscu, lecz co tchu rzucili się naprzód.

Było widać, że postrzelony rusza się, próbuje wstać. Podniósł się nawet, podskoczył na jednej nodze. Zachwiał się, padł, podpełzł do wody, pozostawiając na ziemi krwawy ślad.

Najdziwniejsze ze wszystkiego było, że – jak wcześniej – nie obejrzał się ani razu.

Kiedy do rannego zostało ledwie ze dwadzieścia kroków, przestał pełznąć. Widać pojął, że nie umknie. Zrobił szybki ruch. W słońcu błysnęło wąskie ostrze.

– Szybciej! Zaraz poderżnie sobie gardło! – krzyknął doktor.

Ale shinobi postąpił inaczej. Opisał nożem szybki krąg wokół twarzy, całkiem jakby chciał ją umieścić w owalnej ramce. Potem lewą ręką schwycił za podbródek i z głuchym rykiem szarpnął. Pod nogi Erasta Pietrowicza poleciała jakaś szmata. Fandorin omal się nie potknął, gdy zrozumiał, co to takiego: odcięta i zdarta skóra twarzy, z jednej strony czerwona, z drugiej podobna do skórki mandarynki.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Diamentowa karoca 2: Między wierszami»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Diamentowa karoca 2: Między wierszami» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Boris Akunin
Boris Akunin - Fandorin
Boris Akunin
libcat.ru: книга без обложки
Boris Akunin
Boris Akunin - Turkish Gambit
Boris Akunin
Boris Akunin - Gambit turecki
Boris Akunin
Boris Akunin - Śmierć Achillesa
Boris Akunin
Boris Akunin - Kochanek Śmierci
Boris Akunin
Boris Akunin - Skrzynia na złoto
Boris Akunin
Boris Akunin - Walet Pikowy
Boris Akunin
Отзывы о книге «Diamentowa karoca 2: Między wierszami»

Обсуждение, отзывы о книге «Diamentowa karoca 2: Między wierszami» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x